„Miłość i nadzieja” – odcinek 292 – szczegółowe streszczenie
Bahar i Cavidan wspinały się powoli po schodach. Na półpiętrze córka zatrzymała matkę i nachyliła się do niej, mówiąc niemal szeptem:
– Mamo… zrobiłaś to, o co cię prosiłam?
Cavidan skinęła głową, choć w jej spojrzeniu kryła się nuta niepewności.
– Pokazałam jej naszyjnik. Ale list… nawet na niego nie spojrzała.
Bahar zmarszczyła brwi, a w jej głosie zabrzmiała irytacja.
– A nie mówiłam? Kazałam ci zrobić wszystko, żeby go przeczytała!
– Na litość boską, Bahar! – obruszyła się matka. – Nawet gdyby go przeczytała, czy naprawdę coś by zrozumiała? Teraz cała żyje przygotowaniami do zaręczyn z Leventem. Przestań się zamartwiać o Kuzeya i zachowaj spokój.
Dziewczyna zacisnęła dłonie na balustradzie.
– Nie mogę! Kiedy byłam u Leventa, nagle pojawił się Kuzey. Wiesz, co mu powiedział? Że nie będzie z nim robił żadnych interesów!
– Córko… – Cavidan wstrzymała oddech. – Czy on cię widział?
– Nie – Bahar pokręciła głową. – Schowałam się. Uciekłam w ostatniej chwili.
– Dzięki Bogu… – westchnęła matka. – A udało ci się w końcu porozmawiać z Leventem?
Bahar uniosła dumnie podbródek.
– Tak. Obiecał, że powie Sili, że mam myśli samobójcze, że mogę zrobić sobie krzywdę i że chodzę do niego na terapię. To ją uderzy prosto w serce.
Na ustach Cavidan pojawił się cień satysfakcji.
– Czyli jednak twoje groźby podziałały…
– Nie, mamo – Bahar uśmiechnęła się złowrogo. – To nie tylko moje groźby. On naprawdę pragnie Sili. Dlatego zrobi to, o co go proszę. Wezmą ślub, a Kuzey… Kuzey na zawsze pozostanie moim mężem.
Matka i córka dotarły w końcu do pokoju Sili, ale ten był pusty. Spojrzały na siebie niespokojnie, a potem zeszły na dół. Tam panował chaos – Naciye nerwowo biegała po korytarzu, ściskając telefon w dłoni.
– Nie mogę się dodzwonić do Kuzeya! – krzyknęła zrozpaczona.
Bahar i Cavidan wymieniły spojrzenia. W powietrzu zawisło złe przeczucie.
***
Sila dociera do lasu. Kroki prowadzą ją niemal instynktownie w stronę drzewa, które kiedyś wspólnie z Kuzeyem posadzili – ich cichego symbolu miłości i nadziei. Zatrzymuje się, kryjąc w cieniu, gdy dostrzega mężczyznę przechadzającego się wokół. Kuzey nie zauważa jej obecności. Z pochyloną głową, z zaciśniętymi pięściami, mówi do siebie półgłosem, jakby chciał dodać otuchy własnemu sercu:
– Przyjdziesz, Sila… Wiem, że wciąż mnie kochasz.
Słowa rozdzierają dziewczynę od środka. Chce podejść, wyznać, że czuje to samo – ale strach więzi ją w miejscu. Jej serce bije w szalonym rytmie, a nogi drżą, jakby nie wiedziały, w którą stronę ruszyć.
Nagle w ciszy rozlega się dźwięk telefonu. Sila drży, patrząc na ekran. Wiadomość od matki. Drżącymi palcami otwiera SMS-a:
„W kopercie jest list pożegnalny Bahar. Ona kocha Kuzeya do szaleństwa. Niech Bóg nie pozwoli im się rozdzielić.”
Sila blednie. Do oczu natychmiast napływają łzy. W jednej chwili wszelkie wspomnienia, nadzieje i słowa Yildiz gasną w jej sercu jak zdmuchnięty płomień świecy.
Nie myśli już. Nie daje sobie czasu. Zrywa się gwałtownie, odwraca na pięcie i niemal biegiem opuszcza las. Za jej plecami Kuzey nadal czeka przy ich drzewie – niewzruszony, z nadzieją, która powoli przeradza się w ból. Każda mijająca sekunda gasi w nim resztki wiary, że los jeszcze pozwoli im być razem.
***
Ege wysiada z samochodu, trzymając w dłoni papierowy pakunek. Jego krok jest stanowczy, spojrzenie twarde. Podchodzi do Taylana i podaje mu paczkę.
– To pół miliona, których chciałeś – mówi chłodno, niemal cedząc słowa. – Ale zapamiętaj jedno: nie przychodź więcej do Zeynep z tymi kłamstwami. Wróć tam, skąd przyszedłeś.
Taylan marszczy brwi, spoglądając na pakunek z udawaną niechęcią.
W tym momencie na drodze pojawia się samochód Cihana. Ege kątem oka dostrzega pasażera i jego serce mocniej uderza.
– Zeynep nadjeżdża – szepcze groźnie. – Skoro wziąłeś pieniądze, masz obowiązek powiedzieć jej prawdę.
Taylan potrząsa głową.
– Do tej pory wierzyłem, że jest moją córką. Nie mogę jej tego powiedzieć.
– W takim razie zrobię to sam – syczy Ege. – Powiem jej, że nie jesteś jej ojcem.
– Nie rób tego! – Taylan nagle unosi głos. – Jeszcze nie teraz. Nie ufam Gonul. Możliwe, że mnie oszukuje. Nie wierzę, że to Bulent jest ojcem Zeynep. To ja nim jestem!
W tej chwili auto zatrzymuje się obok, a z niego wysiadają Zeynep i Cihan. Dziewczyna zbliża się szybkim krokiem, jej oczy błyszczą gniewem.
– Ege, co się tu dzieje?! – pyta ostro. – Co to za pakunek dałeś mojemu ojcu?
Taylan uśmiecha się z udawaną niewinnością.
– Ege zaoferował mi pieniądze, żebym się stąd wyniósł.
Zeynep odwraca się ku chłopakowi. W jej oczach widać zawód.
– To prawda, Ege? Jak mogłeś coś takiego zrobić?!
– On kłamie! – protestuje chłopak. – To on zadzwonił do mnie, zażądał pieniędzy, a ja tylko spełniłem jego żądanie!
– To on kłamie! – Taylan podnosi głos, stając w obronnej pozie. – Nie prosiłem o żadne pieniądze! Po latach odnalazłem swoją rodzinę, a on myśli, że kupi mnie jakimś pakunkiem?!
Ege traci panowanie nad sobą. Chwyta Taylana za koszulę i przyciska go do auta.
– Powiedz jej prawdę! – ryczy. – Przyznaj się, że wszystko to oszustwo!
Taylan uderza go w brzuch, a Ege upada na ziemię. Zeynep natychmiast podbiega, pomagając mu wstać.
– Nikt i nic nie rozdzieli mnie z moją córką! – krzyczy Taylan, wskazując palcem na rywala. – Zachowaj swoje pieniądze!
– Zwolnij, „tatusiu” – wtrąca Cihan z kpiącym uśmiechem. – Pojawiasz się po latach i chcesz, by wszyscy cię przyjęli z otwartymi ramionami? Ege ma prawo być podejrzliwy.
– Niby dlaczego? – prycha Taylan. – Oświeć mnie.
– Bo był przy Zeynep, kiedy ciebie nie było – odpowiada Cihan. – To normalne, że ci nie ufa.
– Nie wtrącaj się, Cihan – warczy Ege.
– Ege! – Zeynep staje między nimi. – Cihan stanął w twojej obronie, a ty go odpychasz?
– Nie potrzebuję jego obrony! – odpowiada ostro chłopak.
– Tak jakbym chciał ci pomóc… – burczy Cihan. – Po prostu mówię prawdę.
– Dość! – Ege odwraca się do Zeynep. – Zabierz go stąd, nie chcę kolejnych kłótni.
– Nie! – Zeynep unosi głos. – Najpierw wyjaśnisz mi, co tu robisz z moim ojcem.
– Słyszałeś? – Taylan teatralnie przykłada rękę do serca. – Nazwała mnie ojcem.
– Przestań grać! – Ege znów rusza w stronę Taylana. – Najpierw żądasz pieniędzy, a teraz odgrywasz rolę idealnego ojca? Powiedz jej prawdę, oszuście!
Tym razem chwyta go za szyję. Zeynep w panice odciąga go, krzycząc:
– Ege! Przestań! Nie poznaję cię! Kiedy stałeś się taki agresywny?!
– On kłamie! – powtarza chłopak z uporem. – Manipuluje tobą!
– Nie kłamię – odpowiada Taylan spokojnie, z oczami pełnymi udawanego wzruszenia. – Zeynep, jesteś moją córką. Wróciłem tylko dla ciebie. Nie byłem dobrym ojcem, wiem to… Ale każdy zasługuje na drugą szansę.
– To kłamca! – ryczy Ege.
– Dość, Ege! – przerywa mu Zeynep, a jej głos drży ze złości. – Zamknij się!
Taylan kładzie dłoń na sercu, a w jego głosie pobrzmiewa rozdzierająca tęsknota.
– Zawsze marzyłem, że usiądziemy przy jednym stole – ja, ty i twoja mama. Że powiesz do mnie „tato”.
Zeynep spuszcza wzrok.
– To było też moim marzeniem… Ale wygląda na to, że nawet taka prosta rzecz musi pozostać w sferze marzeń.
Nagle Taylan chwyta się za pierś i osuwa na ziemię, charcząc ciężko. Zeynep krzyczy przerażona, klękając obok niego.
– Tato! Tato!
Cihan i Ege wymieniają spojrzenia – obaj wiedzą, że to teatrzyk. Ale dla Zeynep liczy się tylko jedno: jej ojciec kona na jej oczach.
***
Ege wyszedł w pośpiechu z domu, zatrzaskując za sobą drzwi. W ferworze zapomina o najważniejszym – otwartym sejfie w gabinecie. Kwadrans później do pomieszczenia zakrada się Seda. Jej oczy natychmiast zatrzymują się na uchylonych drzwiczkach metalowej skrytki. Serce bije jej szybciej.
– To musi być tu… – szepcze drżącym głosem.
Drżącymi palcami przeszukuje wnętrze sejfu. I nagle – jest. Na samym dnie dostrzega srebrny naszyjnik. Ten sam, który upuściła na miejscu wypadku. Chwyta go w dłonie, a na jej twarzy maluje się ulga wymieszana z triumfem.
– Wreszcie… – oddycha ciężko, przyglądając się błyszczącemu wisiorkowi.
Nagle drzwi gabinetu otwierają się gwałtownie. Seda zamiera. W progu staje Belkis i otacza ją spojrzeniem ostrym jak nóż.
– Ceylan? – mówi lodowatym tonem, podchodząc wolnym, ale zdecydowanym krokiem. – Co tutaj robisz?
Jej wzrok pada na naszyjnik w dłoniach dziewczyny. Twarz Belkis ciemnieje, a gniew wzbiera w niej jak fala. Bez słowa wyrywa jej wisiorek z rąk i wskazuje sofę w salonie.
– Siadaj.
Seda, blada jak ściana, posłusznie spełnia polecenie.
– Zaufaliśmy ci, a ty… okradłaś nasz sejf! – grzmi Belkis, a jej głos niesie się po całym domu. – Karmiłam żmiję własną piersią!
– Ja nic nie zrobiłam… – jęczy Seda, a łzy napływają jej do oczu.
– Milcz! – ryczy Belkis. – Jak otworzyłaś sejf?! Skoro go nie ukradłaś, to dlaczego naszyjnik był w twoich rękach? Co jeszcze byś zabrała, gdybym nie weszła?
– Przysięgam, że niczego nie ukradłam! – broni się Seda. – Myłam podłogę i zobaczyłam otwarte drzwiczki…
– Otwarte? – Belkis prycha z pogardą. – W środku są kosztowności warte fortunę. Kto zostawia otwarty sejf, dziewczyno?!
– Może… może to Melis? – bąka Seda, rozpaczliwie szukając ratunku. – Była tu ostatnio, może zapomniała zamknąć…
– O, tak! Już ci wierzę! – ironizuje Belkis, zaciskając palce na naszyjniku. – Powiedz mi lepiej, jak zdobyłaś kod. Mów!
– Nie znam żadnego kodu, naprawdę…
– W takim razie… – Belkis sięga po telefon. – Zadzwonię na policję.
Seda blednie jeszcze bardziej, zimny pot spływa jej po karku.
„Jeśli wezwie policję, wszystko wyjdzie na jaw… odkryją, że zabiłam Melodi…” – panika wdziera się w jej myśli.
Belkis odchodzi kilka kroków, zaczyna rozmowę przez telefon. Seda dostrzega stojący przy kominku ciężki pogrzebacz. To jej jedyna szansa. Jej dłonie zaczynają się trząść, gdy po niego sięga.
– Nie pójdę do więzienia… – szepcze przez łzy, mocno zaciskając palce na zimnym metalu.
Powoli, niemal bezszelestnie podchodzi za plecy Belkis. Unosi pogrzebacz, a jej serce wali jak oszalałe. Już ma zadać cios, gdy nagle drzwi wejściowe otwierają się.
Ege i Melis wracają do domu. Seda gwałtownie cofa rękę i odkłada pogrzebacz na miejsce, udając niewiniątko. Jej twarz zalewa rumieniec, ale stara się ukryć drżenie dłoni.
Ani Ege, ani Melis nie zdają sobie sprawy, że właśnie byli świadkami sceny, która mogła zakończyć się tragedią.
***
Kiedy Kuzey wraca do domu, atmosfera w salonie jest napięta, choć na pozór pełna radości. Zaręczyny Sili i Leventa są już w pełnym toku. Na kanapie siedzą Levent i Feraye, otoczeni resztą rodziny. Uśmiechy, rozmowy, błysk biżuterii – wszystko wygląda jak starannie wyreżyserowany spektakl.
Sila, choć stara się zachować spokój, w oczach ma niepokój. Trzyma w dłoniach tacę ze słodyczami, które ma podać gościom, ale jej dłonie lekko drżą. W tej chwili do pokoju wchodzi Kuzey.
– Kuzey! – odzywa się Levent, wstając z miejsca z przesadną serdecznością. – Czekaliśmy tylko na ciebie. To właśnie ty powinieneś założyć nam obrączki.
– Oczywiście, że to zrobię – odpowiada spokojnie Kuzey, choć jego głos brzmi jak ostrze. Jego spojrzenie natychmiast odnajduje Silę. Patrzy na nią długo, intensywnie, jakby chciał przebić się przez jej maskę obojętności i wydrzeć z niej ukryte uczucia. – Przyszedłem właśnie po to. Sila chciała, żebym założył obrączki, więc nie mogłem odmówić.
Dziewczyna spuszcza wzrok, a jej serce bije jak szalone.
– Kto ci to powiedział? – wtrąca zaskoczona Hulya, wpatrując się w brata.
– To nie ma znaczenia, siostro – odpowiada Kuzey chłodno. – Ale jeśli koniecznie chcesz wiedzieć… Bahar zadzwoniła do mnie i wszystko mi przekazała.
Na twarzy Bahar pojawia się szeroki uśmiech, podszyty satysfakcją.
– I bardzo dobrze zrobiła. Levent i Sila będą ci wdzięczni, kochanie – mówi słodkim tonem. – A my wszyscy napijemy się kawy zaręczynowej, prawda?
W pokoju zapada ciężka cisza, którą przerywa dopiero ruch kobiet. Sila, Bahar, Yildiz i Hulya wstają i kierują się do kuchni, zostawiając zebranych w salonie. Słychać szelest sukien, stukanie obcasów i nerwowe westchnienia.
Kuzey patrzy za Silą, a jego oczy płoną – wie, że te zaręczyny są kłamstwem, a mimo to cała rodzina gra w tę grę.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Aşk ve Umut 224. Bölüm i Aşk ve Umut 225. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.








