Miłość i nadzieja odc. 294: Hulya i Yildiz poznają sekrety Bahar!

Yildiz uśmiecha się, patrząc na Hulyę.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 294 – szczegółowe streszczenie

Cihan zatrzymuje samochód tuż przy domu Feraye. Silnik cichnie, a w powietrzu unosi się napięcie. Mężczyzna wyciąga spod siedzenia broń i podaje ją Taylanowi.

– Wiesz dobrze, co masz zrobić – mówi stanowczo, patrząc mu prosto w oczy. – Naszym celem jest Ege. Pokaż, na co cię stać. – Poklepuje go po ramieniu, jakby dodawał mu odwagi, choć w jego geście kryje się rozkaz.

Taylan bez słowa chowa pistolet za pasek spodni. Milcząc, wysiada z auta i rusza przez otwartą bramę w stronę domu, jak człowiek kroczący ku przeznaczeniu.

***

Ege siedzi w pokoju, trzymając w dłoniach ramkę ze zdjęciem swoim i Melodi. Jego palce przesuwają się po szkle, jakby chciał dotknąć utraconej siostry. Siada ciężko na sofie, a w oczach pojawia się wilgoć.

– Wciąż słyszę twój śmiech – szepcze. – Twój głos, gdy mnie wołałaś. Czasem odruchowo odwracam się, jakbyś była tu, tuż obok… ale ciebie nie ma. I wtedy przychodzi cisza. Głęboka, dusząca cisza, jak studnia bez dna. – Odkłada zdjęcie i splata dłonie. – Rozprawa odbędzie się jutro. Obiecuję ci, Melodi… zrobię wszystko, by morderca został odnaleziony.

Do pokoju wchodzi Feraye. Jej krok jest pewny, ale twarz zdradza troskę. Siada obok chłopaka i delikatnie kładzie dłoń na jego ramieniu.

– Wszyscy będziemy walczyć o prawdę – mówi spokojnie. – Ege, dlaczego widzę taki niepokój w twoich oczach?

– Bo dowodów jest za mało – odpowiada z rozpaczą. – Nie mamy niczego, co pozwoliłoby wskazać winnego.

– Jeszcze nie mamy – poprawia go kobieta. – Czasem wystarczy jeden włos, jeden ślad, by zdemaskować potwora. Nieważne, kto nim jest – zapłaci za to, co zrobił. Jeśli nie dzisiaj, to wkrótce.

– Ale przecież nie ma żadnego nagrania… – Ege rozkłada ręce w bezradnym geście. – Jedyny ślad to naszyjnik, a i tak nie został włączony do dowodów.

– Zeynep jest jedynym naocznym świadkiem – przypomina Feraye. – I to daje nam nadzieję.

– Tylko że ona nie potrafi opisać sprawcy – przerywa jej chłopak. – Jak mamy znaleźć mordercę w takich warunkach?

– Policja analizuje nagrania z okolicznych kamer – odpowiada stanowczo. – Spokojnie, prędzej czy później znajdziemy jego twarz. Musisz być cierpliwy.

– A co z Zeynep? – pyta nagle Ege, spuszczając wzrok. – Myśli, że Taylan jest jej ojcem. Widziałem ich razem… wszyscy jedli obiad u cioci Gonul.

Feraye otwiera szeroko oczy.
– Obiad? Wszyscy razem?

– Tak – potwierdza drżącym głosem. – Jak prawdziwa rodzina. A ja… ja muszę ukrywać przed Zeynep tajemnicę, która pali mnie od środka. Boli mnie to, ciociu Feraye.

Nagle z korytarza rozlega się radosny głos Melis:

– Mamusiu! Chodźcie szybko! Zeynep ma dla nas wspaniałą nowinę!

***

Feraye i Ege wchodzą do salonu. Zastają Melis, Zeynep i Taylana, którzy siedzą razem, jakby właśnie dzielili się jakąś ważną chwilą. Atmosfera jest gęsta, ale na twarzy Melis maluje się radość.

– Co się tu dzieje? – pyta Feraye chłodno, rzucając podejrzliwe spojrzenie w stronę Taylana.

– Mamo, Zeynep ma dla nas cudowne wieści – odpowiada Melis z błyskiem w oczach, tonem tak przepełnionym zachwytem, jakby naprawdę chodziło o spełnienie marzeń.

– Jakie wieści? – Ege marszczy brwi.

Melis kieruje wzrok na rywalkę, niemal triumfalnie.

– Powiedz im, Zeynep. Powiedz, że wracasz do swojego domu. Wszyscy będą bardzo szczęśliwi.

– Nie rozumiem… – Ege patrzy pytająco na dziewczynę.

Zeynep prostuje się i odpowiada spokojnie, choć w jej oczach widać niepewność:

– Ege, skoro mój tata wrócił i nadszedł dzień rozprawy, czas, żebym odeszła.

Na jej twarzy pojawia się wymuszony uśmiech. Ege podchodzi do niej bliżej, poważny, z cieniem gniewu w głosie.

– Nie możesz sama podejmować takich decyzji.

– Co to ma znaczyć? – pyta Zeynep, unosząc brodę w geście obrony.

– Proces nie zakończy się na pierwszej rozprawie – mówi stanowczo. – Jeśli zabraknie dowodów, sędzia może go odroczyć. Dlatego musisz tu zostać, dla własnego bezpieczeństwa.

Melis natychmiast wtrąca się do rozmowy, obejmując Zeynep ramieniem i przyciągając ją do siebie. – Jesteś naszym jedynym i najważniejszym świadkiem. Dbamy o ciebie i chronimy cię. – Patrzy jej prosto w oczy i uśmiecha się szeroko. – Pójdziesz jutro na rozprawę, prawda?

– Oczywiście, droga Melis – odpowiada Zeynep, zmuszając się do odwzajemnienia uśmiechu.

– Świetnie. – Melis klaszcze w dłonie, jakby już miała plan. – W twoim pokoju urządzę pokój dziecięcy. Zajmę się wszystkim od razu.

Bez chwili zwłoki rusza na górę, a zatrzymując się na schodach, macha ręką do Zeynep. Ta, nieco zdezorientowana, odmachuje, jakby chciała jedynie zakończyć tę scenę.

Ege nie spuszcza z niej wzroku.

– Zeynep, porozmawiamy po procesie o twojej decyzji. Nie zaakceptuję jej tak łatwo.

– Ege, już zdecydowałam – odpowiada dziewczyna z nutą determinacji. – Nie ma powodu, żebym tu dłużej zostawała, skoro tata jest ze mną. – Przesuwa się obok Taylana, a on natychmiast obejmuje ją ramieniem, jakby chciał podkreślić swoją obecność. – On mnie ochroni.

– Oczywiście – potwierdza Taylan z dumą, podnosząc głowę wysoko.

W salonie zapada cisza. Feraye i Ege wymieniają porozumiewawcze spojrzenia – oboje czują, że decyzja Zeynep jest nie tylko pochopna, ale i niebezpieczna.

***

Taylan wchodzi za Egem do pokoju, zamykając za sobą drzwi. W powietrzu czuć napięcie, jakby każda sekunda miała zakończyć się wybuchem.

– Nie chcę, żeby Zeynep stąd odeszła – mówi Ege stanowczo, z lodowatym spojrzeniem. – Nie możesz jej zabrać.

Taylan unosi brwi.

– A dlaczego niby nie? Przypominam ci, że ona jest moją córką.

– Córką? – Ege wybucha gorzkim śmiechem. – Obaj wiemy, że nie masz z nią nic wspólnego! Kim ty w ogóle jesteś? Najpierw przychodzisz i mówisz mi o swoich długach. Potem żądasz pięciuset tysięcy, a teraz rozpowiadasz, że to ja chciałem ci zapłacić za odejście.

– Fakty są takie, że tych pieniędzy nie przyjąłem – odpowiada Taylan spokojnym, ale twardym tonem.

– Posłuchaj, panie Taylanie! – Ege wskazuje go palcem, aż dłoń zaczyna mu drżeć. – Nie próbuj wystawiać mojej cierpliwości na próbę.

– Ale ty też nie chcesz stracić jedynego świadka, prawda? – Taylan mruży oczy.

– To nie o to chodzi. – Głos Ege załamuje się na moment. – Zeynep jest…

– Twoją byłą dziewczyną – przerywa mu z drwiną Taylan.

– Zeynep jest dla mnie kimś znacznie ważniejszym niż ty to rozumiesz! – Ege zaciska pięści. – Jeśli stąd odejdzie, jeśli coś jej się stanie…

– Ochronię moją córkę – rzuca Taylan z wyższością.

– Doprawdy? A gdzie byłeś przez ostatnie dwadzieścia lat?! – Ege unosi głos, a jego twarz czerwienieje z gniewu. – Teraz nagle przypomniałeś sobie, że masz rodzinę?!

– Ty zajmij się swoją żoną, dzieckiem i rodziną, a ja zajmę się swoją córką – odpowiada Taylan chłodno. – Zakończmy tę dyskusję.

– Znam twoje prawdziwe oblicze – mówi Ege szorstko. – Powiedz mi tylko, po co naprawdę tu jesteś. Dlaczego tak bardzo chcesz zabrać Zeynep, skoro dobrze wiesz, że nie jest twoją córką?

Taylan zaciska szczęki. Jego oczy błyszczą gniewem.

– Chcesz wiedzieć, dlaczego tu przyszedłem? Dlatego! – Gwałtownie wyciąga pistolet i mierzy w Egego.

Nim chłopak zdąży zareagować, rozlega się huk. Strzał rozcina powietrze. Kula mija Egego o centymetry i wbija się w ścianę za jego plecami.

– Ege! – Taylan blednie, cofając się o krok. – Nic ci nie jest?! Nie zostałeś trafiony, prawda?!

Ege, z szeroko otwartymi oczami, patrzy na świeży ślad w ścianie.

– Ty… ty jesteś szalony! – krzyczy. – Mogłem zginąć!

Do pokoju wbiega Feraye, trzymając się za serce.

– Ege! Co tu się dzieje?! Słyszałam strzał!

Tuż za nią wpada Belkis.

– Synku! – rzuca się w jego ramiona, jakby chciała upewnić się, że żyje.

Na końcu pojawia się Melis, zdyszana i blada.

– Ege, powiedz coś! Wszystko w porządku?!

Chłopak wskazuje na Taylana, jeszcze wstrząśnięty.

– Pan Taylan… miał przy sobie broń. Kazałem mu odłożyć ją na stół…

– Ona wystrzeliła sama! – Taylan podnosi ręce w obronnym geście. – Przysięgam, ja też tego nie rozumiem!

***

Pięć minut później w pokoju zostają tylko Ege, Taylan i Zeynep. Dziewczyna patrzy na broń leżącą na stole, a jej twarz blednie.

– Tato… co ten pistolet tutaj robi? – pyta drżącym głosem.

– Twój ojciec znalazł go w domu cioci Gonul – odpowiada Ege, mierząc Taylana chłodnym spojrzeniem.

– W porządku, ale dlaczego tam był? – Zeynep nie odrywa wzroku od ojca. – Zapytałeś chociaż mamę?

– Nie – mówi Taylan, wzruszając ramionami. – Jestem prawie pewien, że to broń Cihana. Leżała tam od dawna.

– Może i miał broń, ale powinieneś zapytać go wprost, zanim przyniosłeś ją tutaj. – Dziewczyna sięga po telefon. – Zadzwonię do niego.

Zanim zdąży wybrać numer, w progu staje Cihan.

– Właśnie miałam do ciebie dzwonić – rzuca Zeynep z ulgą.

– Co się stało? – pyta spokojnie, choć w jego oczach czai się czujność. Doskonale wie, że problem istnieje – usłyszał wystrzał z zewnątrz i dlatego przyszedł.

W korytarzu pojawiają się Ege i Taylan. Ege pokazuje pistolet Cihanowi.

– To twój? – pyta.

– Tak, mój. – Cihan natychmiast wyciąga rękę i chwyta broń za lufę. – Co mój pistolet robił u ciebie?

– To nie jest najważniejsze pytanie – odpowiada twardo Ege. – Chcę wiedzieć, co ta broń robiła w domu cioci Gonul.

Cihan wzdycha ciężko.

– Mój były szef był prawdziwym draniem. Potrzebowałem zabezpieczenia.

– Myślałem, że już z nim skończyłeś.

– Tak, ale człowiek nigdy nie wie, co go czeka. Mam pozwolenie, wszystko jest legalnie.

– Naucz się więc, gdzie trzymać broń – warczy Ege.

– Dziękuję za twoją mądrą lekcję. – Cihan unosi brew. – Napiszę sobie na czole.

– Lepiej w głowie. Na czole niczego nie zobaczysz.

Napięcie rośnie. Zeynep, czując, że atmosfera staje się niebezpieczna, delikatnie dotyka ramienia Egego.

– Sprawdź proszę, co z Melis.

Ege waha się, ale w końcu odchodzi. Wtedy Cihan pochyla się ku Zeynep.

– Przepraszam. Poprzedni szef był dla mnie udręką. Po odejściu z pracy schowałem broń pod łóżkiem. Wygląda na to, że twój ojciec ją znalazł.

– Tak – potwierdza Taylan. – Leżała tam.

– Powinieneś od razu przynieść ją do mnie, zamiast zanosić Egemu – mówi Cihan lodowatym tonem.

Zeynep spogląda Taylanowi prosto w oczy.

– Tato… dlaczego tak naprawdę zaniosłeś broń Egemu?

Taylan odchrząkuje.

– On jest prawnikiem. Chciałem zapytać, co z nią zrobić.

W tej chwili telefon Zeynep zaczyna dzwonić. Dziewczyna odchodzi do pokoju, zostawiając mężczyzn sam na sam.

Cihan natychmiast chwyta Taylana za sweter i przyciska do ściany. Jego głos jest wściekły:

– Dlaczego strzeliłeś, idioto?! Chcesz mnie pogrążyć?! Wiesz, ile razy tej broni już użyto? Ona ma przeszłość kryminalną!

Nie czekając na odpowiedź, Cihan szarpie go i wyprowadza na zewnątrz. Przyciska go mocno do drzewa, a jego twarz staje się groźna jak nigdy wcześniej.

Obaj nie zdają sobie sprawy, że tuż za ogrodzeniem czai się Ege i obserwuje ich.

***

Yildiz i Hulya z bijącymi sercami przeszukują pokój Bahar. W końcu Hulya wyciąga z szuflady pamiętnik, a obie kobiety siadają obok siebie i zaczynają czytać. Z każdą kolejną linijką na ich twarzach maluje się coraz większe oburzenie.

– Co za kłamczucha! – wybucha Hulya, odkrywając, że Bahar od dawna wiedziała o pobycie Sili w szpitalu psychiatrycznym. – Wiesz, co nam wtedy powiedziała, kiedy zadzwonili z kliniki? Że niby zrobiła testy alergiczne i wzywają ją po wyniki!

– Posłuchaj dalej… – szepcze Yildiz, przewracając stronę.

Czyta fragment na głos:

„Byłam tam. Widziałam moją siostrę. Była w opłakanym stanie. Zrobiło mi się jej żal, ale nie mogłam powiedzieć tego Kuzeyowi. Gdyby ją znalazł, zostawiłby mnie.”

– Co za kłamczucha! – powtarza Hulya jeszcze ostrzej, jej głos drży od gniewu. – Cały czas wiedziała i ukrywała to przed wszystkimi!

– Powiesz o tym Kuzeyowi, prawda? – Yildiz wpatruje się w nią wyczekująco.

– Oczywiście, że mu powiem – odpowiada Hulya stanowczo. – Ale najpierw musimy odkryć, co Bahar i Levent tak naprawdę ukrywają. Potem Kuzey pozna całą prawdę.

***

Levent podchodzi do swojego samochodu. Otwiera drzwi, lecz kątem oka zauważa coś białego za wycieraczką. Zdziwiony wyciąga kopertę i rozdziera ją nerwowo. W środku znajduje krótki, ale lodowaty w treści list:

„Znam sekret, który ty i Bahar ukrywacie. Jeśli prawda wyjdzie na jaw, Kuzey i Sila będą razem. Czekaj na wieści ode mnie.”

Levent rozgląda się niespokojnie, marszcząc brwi. Nie wie, że kilka metrów dalej, zza muru, Hulya obserwuje każdy jego ruch z triumfalnym uśmiechem. To ona podrzuciła wiadomość.

W tym samym czasie Yildiz podsuwa niemal identyczną kopertę Bahar. W środku widnieją słowa, które wywołują w dziewczynie panikę:

„Znam sekret twój i Leventa. Jeśli prawda wyjdzie na jaw, Kuzey i Sila będą razem. Czekaj na wieści ode mnie.”

Bahar chodzi nerwowo po kuchni, jej dłonie drżą, a oddech przyspiesza. Właśnie wtedy dzwoni telefon. Na wyświetlaczu – Levent.

– Co to ma znaczyć, Bahar?! – grzmi w słuchawce. – Grozisz mi?!

– Ja? – Bahar niemal krzyczy, próbując opanować strach. – To ja miałam cię o to samo zapytać! To ty wysłałeś list?!

– O czym ty mówisz? – Levent milknie na chwilę, po czym dodaje zszokowany: – Ty też dostałaś wiadomość?

– Tak… – Bahar siada ciężko przy stole. – Ktoś bawi się nami.

Kamera przesuwa się na korytarz, gdzie stoją Yildiz i Hulya, podsłuchując i wymieniając spojrzenia pełne satysfakcji.

– Niedługo się spotkają – szepcze Hulya. – A my dowiemy się wszystkiego. Kuzey i Sila cierpią przez miłość. Ale gdy poznają prawdziwe oblicza Leventa i Bahar, nie zostanie już żadna przeszkoda.

– Oby tak było… – wzdycha Yildiz, zacierając ręce.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia był film Aşk ve Umut 226. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy