„Miłość i nadzieja” – odcinek 328 – szczegółowe streszczenie
Sila wyprowadza Hulyę na wózku inwalidzkim przed dom. Powietrze jest chłodne, a na podwórku panuje cisza przerywana jedynie szelestem drzew. Obie zatrzymują się przy bramie, czekając na samochód, który ma je zabrać. Hulya wygląda na wyczerpaną – jej twarz jest blada, oczy ma półprzymknięte, jakby walczyła ze snem. Sila co chwilę spogląda na nią z troską, poprawiając koc okrywający jej kolana.
Nagle z werandy schodzi Kuzey. Jego spojrzenie pada najpierw na Hulyę, potem na Silę stojącą nieopodal.
– Już niedługo wszystko się ułoży – mówi cicho, zatrzymując się przy niej. – Bahar zgodziła się na rozwód. Odejdzie, ale ty… ty zostaniesz, prawda?
Sila opuszcza wzrok, niepewna, co odpowiedzieć.
– Dobrze, nie musisz teraz nic mówić – dodaje łagodnie Kuzey. – Najpierw uporządkujemy wszystko. Pozbędziemy się przeszkód, krok po kroku. A potem… – robi krok bliżej, patrząc jej prosto w oczy – potem złapię cię za rękę i już nigdy nie puszczę.
Milknie na chwilę, jakby ważył każde słowo.
– Kocham cię, Sila. Nie oczekuję odpowiedzi. Wystarczy mi, że jesteś tutaj. Że zostajesz w moim domu.
Na twarzy Sili pojawia się delikatny, ciepły uśmiech – pełen nadziei. Kuzey odwzajemnia spojrzenie, po czym pochyla się i składa krótki pocałunek na czole swojej siostry.
– Trzymaj się, siostro – mówi cicho, po czym rusza w stronę samochodu.
Sila patrzy za nim, aż zniknie za bramą. Dopiero wtedy oddycha głęboko. Gdzieś w środku czuje, że słowa Kuzeya były jak obietnica, ale też jak przestroga – bo zanim nadejdzie spokój, w tym domu muszą zajść poważne zmiany. I rachunki do rozliczenia.
***
Ege, podążając za wskazówkami nawigacji, zatrzymuje samochód na wąskiej, stromej uliczce, gdzie cisza zdaje się mieć własny rytm, a czas płynie wolniej niż gdzie indziej. Gdy silnik milknie, jego miejsce zajmuje spokojny szum wiatru i daleki śpiew ptaków. Po lewej stronie drogi stoi niewielki dom o płaskim dachu. W oknie, nad którym delikatnie tańczy koronkowa firanka, tkwi doniczka pełna czerwonych pelargonii. Wzdłuż niskiego płotu pną się róże — ich płatki, jeszcze wilgotne po deszczu, błyszczą w bladym świetle dnia. Kamienny mur oddziela dom od gęstej zieleni, która rozciąga się za ogrodem — dzikiej, nieokiełznanej, ale pełnej życia.
Niebo ciąży nad okolicą jak stalowa kopuła, gotowa na kolejną ulewę. W powietrzu unosi się ciężki zapach ziemi i mokrych liści. Ege wysiada z samochodu, poprawia kołnierz kurtki i kieruje się ku drzwiom. Puka raz, a potem drugi — głośniej, pewniej.
Po chwili drzwi otwierają się z lekkim skrzypnięciem. W progu staje kobieta około trzydziestki, z twarzą o łagodnych, ale napiętych rysach. Ma długie, ciemne włosy, które spływają swobodnie na ramiona, i ciemne oczy, w których miesza się czujność z niepokojem. Ubrana jest w ciepły, różowy sweter z miękkiej wełny, nieco sprany, ale czysty.
– Słucham pana – mówi ostrożnie, przekraczając próg o krok.
– Szukam krewnej Timura Sakliego. Czy zna go pani? – pyta Ege spokojnym, rzeczowym tonem.
Kobieta przez chwilę milczy, po czym rozgląda się nerwowo, jakby upewniała się, że nikt ich nie obserwuje.
– Czy jest pan dziennikarzem?
– Nie – odpowiada krótko.
– Więc czego pan chce? Dlaczego szuka pan rodziny Timura?
– A pani kim jest dla niego?
– Jego siostrą – mówi po chwili, unosząc głowę z godnością, choć w jej oczach widać cień bólu.
– Proszę przyjąć moje kondolencje – mówi Ege cicho. – Nie chcę rozdrapywać ran, ale to bardzo ważna sprawa. Cihan Bilal zabił twojego brata, prawda?
– Tak – potwierdza cicho kobieta, a jej głos się łamie.
– Czy wie pani, jak to się stało?
– Tylko tyle, co mówili świadkowie. Cihan dźgnął go nożem… bez wahania. – Jej głos drży, a oczy szklą się łzami. – Dobrze, że go zamknęli. To mnie trochę uspokoiło.
Ege wzdycha ciężko.
– Niestety… wyszedł z więzienia.
Kobieta otwiera szeroko oczy, jakby usłyszała coś niemożliwego.
– Co? Jak to?! Kiedy?!
– Po dwóch latach i jedenastu miesiącach. – Ege spuszcza wzrok.
– To niemożliwe… – szepcze kobieta. – Mój brat nie zasłużył na taki koniec, a on chodzi po wolności…
Ege przytakuje, po czym dodaje spokojnie:
– Dowiedziałem się, że twój brat miał dziewczynę. Była z nimi tamtego dnia, kiedy doszło do tragedii.
– Tak – przyznaje kobieta. – Ale po wszystkim zniknęła. Nikt nie wie, gdzie teraz jest. – Patrzy mu prosto w oczy. – Czy Cihan skrzywdził także ciebie?
– Mnie nie. – Ege spogląda w bok. – Ale teraz kręci się wokół kogoś, kto jest mi bardzo bliski. Kogoś, kogo chcę ochronić. Ma na imię Zeynep. Chcę, żeby poznała prawdę. Może pojedziesz ze mną i wszystko jej opowiesz?
Kobieta prostuje się i mówi bez wahania:
– Oczywiście. Jeśli mogę pomóc, zrobię to. Nie pozwolę, żeby ten człowiek zniszczył komuś życie po raz drugi.
Jej głos staje się twardszy, bardziej zdecydowany. Ege kiwa głową, a w jego spojrzeniu pojawia się ulga.
***
Tahir opuszcza dom Feraye. Drzwi ledwie zdążą się za nim zamknąć, gdy Bulent niespodziewanie podchodzi do żony. Jego spojrzenie jest inne niż zwykle — pewne, zdecydowane, a zarazem niosące w sobie coś, czego Feraye dawno w nim nie widziała.
Zanim zdąży cokolwiek powiedzieć, Bulent obejmuje ją i całuje — mocno, z pasją, której się po nim nie spodziewała. Świat jakby na chwilę przestaje istnieć; zostaje tylko on, jego dotyk, zapach, znajome ciepło.
Belkis, stojąca nieopodal, zamiera z szeroko otwartymi oczami.
– Co ty robisz?! – pyta zszokowana Feraye, gdy Bulent wreszcie odrywa się od niej, lecz wciąż patrzy jej prosto w oczy.
– Całuję moją żonę – odpowiada spokojnie, ale stanowczo. – I nie zamierzam się z nią rozstać.
Zanim kobieta zdąży zareagować, odwraca się i odchodzi w stronę gabinetu.
Belkis, nie kryjąc emocji, rzuca się do przyjaciółki.
– Co to właśnie było?! – pyta z szerokim uśmiechem, w którym miesza się zdumienie i ekscytacja.
Feraye próbuje się uspokoić, poprawia włosy, które roztrzepał jego pocałunek.
– Cóż… posunął się za daleko – mówi, choć jej głos nie brzmi już tak pewnie.
– Za daleko? – powtarza Belkis, unosząc brwi. – Kochana, to nie było „za daleko”. To była miłość! Czysta, szalona miłość!
Feraye uśmiecha się lekko, próbując ukryć drżenie w sercu. Ale w jej oczach tli się coś, czego nie było tam od dawna – iskra, której sama się nie spodziewała.
***
Po wyjeździe Sili i Hulyi w domu zapada cisza. Bahar, chcąc ją wypełnić i odzyskać męża, przygotowuje dla Kuzeya romantyczną kolację. Każdy szczegół dopracowuje z obsesyjną dokładnością — złoty obrus, porcelanowa zastawa, rozsypane na stole płatki róż i dwie wysokie świece, których płomienie drżą w półmroku jak niespokojne serca.
Sama ubiera się w krótką, czarną sukienkę, podkreślającą jej figurę, i zakłada wysokie szpilki. Jej makijaż jest delikatny, lecz perfekcyjny — w oczach tli się nadzieja.
Kiedy Kuzey wchodzi do jadalni, jego twarz jest pozbawiona emocji. Siada naprzeciwko żony, prostuje ręce i kładzie je na stole, zaciskając pięści tak mocno, że bieleją mu kłykcie. Nie spogląda na Bahar, wpatruje się gdzieś w przestrzeń, jakby nie chciał dostrzegać tego, co ma przed sobą.
– Kuzey… – zaczyna cicho Bahar, głosem miękkim i błagalnym. – Nie zrobiłam ci nic złego. Jedyne, co zrobiłam, to pokochałam cię z całego serca. Daj mi jeszcze jedną szansę. Nigdy cię nie oszukałam. Proszę, uwierz mi…
Wstaje, pochyla się ku niemu i ujmuje jego twarz w dłonie. Próbuje go pocałować, ale Kuzey odsuwa ją gwałtownie, jakby jej dotyk go parzył.
– Usiądź tam, gdzie siedziałaś! – rozkazuje głosem lodowatym, pozbawionym cienia uczuć. Po chwili uderza dłonią w stół, aż świece drżą. – Czy ty nigdy nie przestaniesz kłamać?! Jaką kobietą jesteś, Bahar?
Wyciąga z teczki kartkę i rzuca ją przed nią.
– Skłamałaś, że dostałaś się na studia. Spójrz! Przeczytaj sama!
Na papierze widnieje oficjalne pismo z uczelni — potwierdzenie, że Bahar nigdy nie była ich studentką.
Dziewczyna blednie, jej usta drżą, ale nie wydobywa się z nich żadne słowo.
– Rozwiodę się z tobą – mówi Kuzey twardo, jakby wydawał wyrok. – Rozwiodę się i poślubię Silę. Kocham ją bardziej niż kogokolwiek na tym świecie.
Odwraca się i wychodzi, nie oglądając się za siebie.
Bahar patrzy za nim, jakby nie dowierzała, że to się dzieje naprawdę. Po chwili odrzuca kartkę na bok. Jej oczy napełniają się łzami, które spływają po policzkach, rozmazując makijaż. A płomienie świec drgają coraz słabiej, jakby miały zaraz zgasnąć – tak jak jej nadzieja.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Aşk ve Umut 250. Bölüm i Aşk ve Umut 251. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.


















