Miłość i nadzieja odc. 333: Hulya oskarża Bahar o próbę morderstwa!

Sila wbija wściekłe spojrzenie w siostrę.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 333 – szczegółowe streszczenie

W chwili, gdy Cavidan i Bahar z mrocznym zamiarem pochylały się nad śpiącą Hulyą, by ostatecznie ją „wykończyć”, rozległo się głośne, natarczywe pukanie do drzwi. Dźwięk ten, zupełnie nieoczekiwany w zaciszu letniskowego domu, wywołał w nich falę paniki. Matka i córka zastygły w bezruchu, spoglądając na siebie zdezorientowane. Przez dłuższą chwilę trwały w osłupieniu, nie wiedząc, co począć.

W końcu ruszyły — choć tak naprawdę nie powinny być tutaj — i otworzyły drzwi. Na progu stał Hüsnü, kierowca Kuzeya. Trzymał w objęciach dwa duże kartonowe pudełka: jedno, większe, w delikatnym odcieniu pudrowego różu, oraz drugie, mniejsze, lśniące czerwienią. Jego twarz była poważna, jakby nie zdawał sobie sprawy z dramatu, który rozgrywał się w środku.

— Pani Cavidan? — zapytał, niepewnie trzymając pudła.

— O co chodzi, Hüsnü? — Cavidan przyjęła paczki, a jej głos był chłodny.

— Jesteście tutaj? — zdziwił się szczerze kierowca.

— Tak. Czy to jakiś problem? — Bahar wtrąciła się ostrym, szorstkim tonem, czując, jak adrenalina miesza się z frustracją.

— Nie, skądże. Żadnego problemu. Pan Kuzey kazał mi to natychmiast przywieźć — wyjaśnił, podając paczki.

Cavidan szybko, prawie brutalnie, odebrała z jego rąk pakunki.

— Dobrze. Możesz jechać. Zajmij się swoimi sprawami — ucięła, dając mu do zrozumienia, że jego wizyta jest skończona.

Hüsnü posłusznie oddalił się, a matka z córką wróciły do salonu. Cavidan z hukiem położyła pudła na sofie. Chciała natychmiast pójść do drzemiącej Hulyi, ale zatrzymała się, widząc, że Bahar stoi jak zamurowana. Jej spojrzenie było przyklejone do kartonów, a w oczach malowała się dziwna mieszanka ciekawości i rosnącego lęku.

Dziewczyna, wbrew milczącemu rozkazowi matki, powoli wyciągnęła drżące ręce i otworzyła czerwone pudełko. W środku, otulone bibułą, spoczywały białe, eleganckie buty na wysokim obcasie. Po chwili, z jeszcze większym pośpiechem, zerwała wieko z różowego pudła. Na samym wierzchu leżał bukiet śnieżnobiałych róż, a pod nimi, złożona starannie, spoczywała długa, biała sukienka z delikatnego materiału.

— Zostaw to — wysyczała Cavidan, zniecierpliwiona. — Mamy robotę do wykonania.

Bahar zerwała się gwałtownie.

— Nie mogę! — wrzasnęła. — Kuzey mnie zdradza! — Sukienka wylądowała na podłodze z miękkim szelestem. Dopiero wtedy dostrzegła list schowany na dnie pudełka. Zaczęła czytać, a słowa odbijały się w jej duszy jak młot.

Nadejdzie dzień, kiedy założysz ten pierścionek. Wtedy będziemy wolni jak ptaki na niebie. Poczuję się wolny, gdy mocno mnie przytulisz. Bardziej niż czegokolwiek pragnę trzymać cię za ręce. Załóż tej nocy tę białą sukienkę, kochanie. Nie mogę się tego doczekać.

Łzy stanęły Bahar w oczach. Jej ciało zaczęło drżeć — nie tylko z gniewu, ale z upiornego poczucia zdrady.

— On… napisał to do Sili… — wyszeptała, a jej słowa były niemal niesłyszalne.

W tym samym momencie kamera zbliżyła się na ukryte za wyspą kuchenną postacie. Sıla i Yildiz z napięciem obserwowały scenę. Sıla, w przypływie gniewu i pragnienia konfrontacji, chciała wyjść z ukrycia i stanąć twarzą w twarz z siostrą. Yildiz jednak położyła jej dłoń na ramieniu i ze ściszonym głosem powiedziała:

— Sıla, nie rób tego. Musimy mieć dowód. Inaczej Bahar zaprzeczy, że zepchnęła Hulyę z balkonu. Posłuchaj, twoja siostra próbowała kogoś zabić. A teraz, razem z matką, chce dokończyć dzieła. Musimy złapać je na gorącym uczynku, aby otrzymały karę, na jaką zasługują.

Wciąż nieświadoma, że ktoś ich obserwuje, Cavidan wyciągnęła list z rąk Bahar i bez żalu wrzuciła go z powrotem do różowego pudełka. Potem, z lodowatą determinacją, podeszła do kanapy, sięgnęła po ozdobną poduszkę i skierowała ją na twarz śpiącej Hulyi, jakby chciała uciszyć cały świat jednym ruchem. Nagle Bahar zerwała się gwałtownie, wyrywając jej poduszkę z rąk — tym razem to ona przejęła inicjatywę. Jej twarz zastygnęła w wyrazie bezwzględnej decyzji; w oczach miała chłód kogoś, kto już nie cofnie się przed niczym.

Na sekundę zdawało się, że czas stanął. Poduszka unosiła się nad bladą twarzą, gdy nagle ciszę przerwał dźwięk wibracji — krótki, brzęczący alarm.

— Skąd to dochodzi? Co to za dźwięk? — zapytała Cavidan, marszcząc brwi ze złości.

Bahar podążyła wzrokiem za źródłem dźwięku i nagle jej serce zamarło. Znalazła je: ustawiony nad kominkiem telefon, którego obiektyw był skierowany prosto na nią. Zrozumiała. Wpadły w pułapkę. Jeśli chciała się uratować, musiała grać.

— Mamo, czy Hulya nie powinna być w szpitalu? — zapytała Bahar z nagłą, nienaturalną troską w głosie, która całkowicie przeczyła jej poprzednim działaniom. — Co ona tutaj robi?

— Co ty bredzisz? — Cavidan, która nadal nie dostrzegła dyskretnie ustawionego telefonu, spojrzała na córkę ze zdziwieniem. — Straciłaś rozum?

— Jak dobrze, że postanowiłyśmy odetchnąć świeżym powietrzem i przyjechałyśmy tutaj! — Bahar przysiadła na skraju kanapy, obok śpiącej. Jej ruchy były teraz przesadnie delikatne. — Moja kochana… Położę jej poduszkę pod głowę, żeby jej było wygodniej.

— Córko, co z tobą? Jakie bzdury opowiadasz? Powiedz mi, co się stało — szeptała Cavidan, czując się coraz bardziej zdezorientowana.

— Mamo… — Bahar delikatnie skinęła głową w kierunku kominka, dając matce dyskretny sygnał, by zobaczyła telefon z włączonym nagrywaniem.

Nagle, z cienia wyszła Sila.

— Powiem ci, co się stało — powiedziała, zbliżając się pewnym krokiem. Zatrzymując się tuż przed siostrą, zmierzyła ją gniewnym, palącym spojrzeniem. — Ty to zrobiłaś! To ty doprowadziłaś Hulyę do tego stanu! Już mnie nie oszukasz! Wiem o wszystkim, co zrobiłaś!

***

Bahar zamarła, a w jej oczach pojawiło się udawane osłupienie. Jej spojrzenie, choć wewnętrznie paniczne, na zewnątrz pozostało zimne i niewinne.

— O czym ty mówisz? — zapytała, celowo zniżając głos do szeptu, który miał wyrażać głębokie zdziwienie. Spoglądała na starszą siostrę z mistrzowsko odegranym niedowierzaniem. — Zupełnie nie rozumiem… Co się dzieje, Sila?

Sila nie dała się zwieść. Twarz młodszej siostry, choć piękna, była teraz dla niej jedynie obrzydliwą maską.

— Ty to zrobiłaś! — Głos Sili był twardy jak stal, a każde słowo ważyło tonę. — Za pierwszym razem ci się nie udało, prawda? Dlatego teraz przyszłaś, żeby dokończyć dzieło? Żeby ją zabić? Odpowiedz!

— Co ty wygadujesz, siostro? — Głos Bahar zaczął nabierać mocy i oburzenia, dając jej pewność siebie w tej grze. — Nie wierzę w to, co słyszę! Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z powagi tych oskarżeń? Rzucasz mi w twarz najcięższe przestępstwo!

— Przestań grać! — Sila wykonała gwałtowny ruch ręką w kierunku kominka. — Bahar, widziałam wszystko! Tam stoi telefon, który wszystko nagrywa! Przyszłaś tutaj tylko po to, żeby skrzywdzić Hulyę. Gdyby to urządzenie nie zaczęło wibrować, nie wycofałabyś się z tego, co zamierzałaś! Nie waż się zaprzeczać!

W tej jednej chwili Bahar wiedziała, że jej misternie zbudowana gra na czas dobiegła końca. Jej wzrok przesunął się z siostry na Yildiz, a na jej twarzy pojawiła się mroczna, drapieżna satysfakcja.

— A więc obie zagrałyście przeciwko nam — stwierdziła Bahar. Jej głos był teraz chłodny i pełen pogardy.

Podeszła szybkim krokiem do kominka i bez trudu odnalazła telefon, który dzięki swojemu kolorowi wtopił się w otoczenie między innymi ozdobami. Podniosła go, a jej palce zacisnęły się na obudowie.

— Tym nas nagrałyście? — Uniosła urządzenie, potrząsając nim lekko.

— Tak, dokładnie — potwierdziła Sila. Jej spojrzenie ani na moment nie opuściło siostry.

Nagle, cała furia i frustracja Bahar skumulowane przez nieudany plan znalazły swój cel. Jej gniewne spojrzenie spoczęło na Yildiz.

— To ty! — warknęła Bahar, ruszając prosto na pokojówkę. — Ty włożyłaś mojej siostrze do głowy te wszystkie bzdury! To ty jesteś za to odpowiedzialna! Zniszczę cię!

Rzuciła się na Yildiz z dziką, nieokiełznaną furią. Była brutalna – szarpała ją za włosy, uderzała, popychała. Atak był tak gwałtowny i niespodziewany, że Yildiz tylko krzyknęła.

Sila zareagowała natychmiast, rzucając się, by odciągnąć siostrę. Chwyciła Bahar za ramiona i odepchnęła ją z całej siły. Wpatrzyła się w jej twarz, która była wykrzywiona wściekłością, i wyrzuciła z siebie słowa, które miały ostatecznie złamać opór siostry:

— DOŚĆ! — krzyknęła, a jej głos odbił się echem w pomieszczeniu. — Hulya mi wszystko powiedziała! Opowiedziała mi o wszystkim, co jej zrobiłaś! Wiem wszystko!

***

Nagle, pośród wściekłej wymiany zdań i szamotaniny, Hulya poruszyła się na kanapie. Jej oczy otworzyły się, a spojrzenie, choć początkowo zmącone, szybko nabrało jasności i grozy. Podniosła się na łokciach.

— One… one były tu wczoraj — powiedziała, głosem słabym, ale stanowczy. Wskazała palcem na Bahar i Cavidan. — Próbowały mnie zabić!

Sila odsunęła się od Bahar, wstrząśnięta.

— Usłyszałam krzyki Hulyi i natychmiast przybiegłam — przypomniała sobie, mierząc młodszą siostrę spojrzeniem, które, gdyby mogło, miotałoby żywym ogniem. — Ale w pokoju nikogo nie było!

— Sama to powiedziałaś, Sila — odparła Bahar z fałszywą logiką, której z każdą chwilą trudniej było się utrzymać. — Nikogo nie było. Gdyby było tak, jak twierdzi Hulya, zobaczyłabyś nas, gdy tu weszłaś.

— Na pewno usłyszałaś, że Sila nadchodzi, i uciekłaś tylnymi drzwiami! — wtrąciła się Yildiz, nie spuszczając oka z matki i córki.

Napięcie na twarzy Sili nie zniknęło, a wręcz zyskiwało na mocy, zaciskając jej szczękę.

— Bahar, powiedz mi prawdę. Chociaż raz w życiu. Wiem na pewno, że Hulya nie kłamie — powiedziała Sila, podchodząc do kanapy. Uklękła przy niej i delikatnie objęła jej drżące ramię. — Dalej, Hulyo, proszę. Powiedz mi wszystko, co się wydarzyło.

Hulya, pod wpływem czułości Sili, zaczęła opowiadać, a z jej oczu popłynęły łzy.

— Widziałam nagranie… — szepnęła, a jej głos drżał ze strachu i bólu. — Były też wiadomości. Porozumieli się, by oddzielić cię od Kuzeya. Miałam zamiar powiedzieć Kuzeyowi… i wtedy Bahar mnie popchnęła…

Hulya wybuchła spazmatycznym szlochem, kryjąc twarz w dłoniach.

Yildiz teatralnie klasnęła w dłonie.

— Brawo, Bahar! — powiedziała, podchodząc bliżej. — Czy na dziś opróżniłaś już swój worek kłamstw?

— To ona kłamie! — wtrąciła się natychmiast Cavidan, wskazując na Hulyę z pogardą. — Nic takiego nie miało miejsca! To jest obłęd!

— Zgadza się — potwierdziła Bahar, znowu próbując opanować sytuację. — Ja nawet nie wiem, gdzie są tylne drzwi w tym domu… To bzdura.

W tym krytycznym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Dźwięk ten był głośny i nieoczekiwany.

— Świetnie! Kuzey przyszedł! — triumfalnie oznajmiła Yildiz. — Zapytamy się jego, gdzie jest tylne wyjście… Będzie wiedział.

Podeszła do drzwi i otworzyła je, spodziewając się zobaczyć właściciela domu. Zamiast tego, przed nią stał Husnu – kierowca.

Mężczyzna wyjął z kieszeni spodni złotą, delikatną bransoletkę.

— Przepraszam, że przeszkadzam — powiedział. — Znalazłem to przy tylnych drzwiach. Myślę, że należy do pani Bahar.

W oczach Yildiz pojawił się błysk czystej satysfakcji.

— Dobra robota, chłopcze! Zawsze bądź taki spostrzegawczy!

Yildiz wróciła do środka, trzymając bransoletkę w górze. Dumnie machnęła nią przed twarzą Bahar.

— Czy to nie twoje? — zapytała cichym, ale zabójczo triumfalnym głosem. — Husnu znalazł ją przy tylnym wejściu. Właśnie tam, gdzie twierdziłaś, że nigdy nie byłaś i że nawet nie wiesz, gdzie to jest.

Bahar zacisnęła usta w wąską linię. W jej oczach po raz pierwszy od dawna nie było kłamstwa – była gorzka świadomość. Dała się złapać.

***

Feraye i Tahir wyszli z domu, przystając na żwirowym podwórku, otoczonym późnojesienną zielenią. Powietrze było chłodne, ale bliskość wydawała się je ocieplać.

— Feraye, doskonale rozumiem twoją sytuację — powiedział Tahir, zniżając głos. — Z moim rozwodem było bardzo podobnie. Bliscy przyjaciele mojej byłej żony nieustannie wywierali na mnie presję, oczekując, że się „opamiętam” i będziemy próbowali się pojednać. Czy Bulent w ogóle podjął jakąś szczerą próbę, by cię odzyskać?

Feraye westchnęła ciężko, wbijając wzrok w ziemię.

— Próbował poruszyć ten temat kilka razy, ale…

— Nie podjął żadnego konkretnego kroku, prawda? Żadnego wysiłku, który świadczyłby o realnej chęci ratowania małżeństwa?

— Nie… niczego poważnego.

Tahir pokiwał głową, a w jego oczach pojawił się cień współczucia połączony z jawną irytacją.

— To jasne. Gra na czas. Macie razem firmę, spory majątek do podziału… to istotna kwestia, a podział jest skomplikowany. Istnieje również sprawa opieki nad synem. Yigit nie ma jeszcze osiemnastu lat. Czy uzgodniliście już kwestię prawnej opieki nad nim?

— Nie, nawet tego nie ustaliliśmy — przyznała Feraye, czując, jak ciężar problemów na nowo ją przygniata.

Tahir instynktownie ujął jej dłoń w swoją, a ten gest był zarówno wspierający, jak i bardzo intymny.

— Feraye, doskonale wiem, przez co przechodzisz. U mnie było tak samo. Ta emocjonalna wojna jest wyczerpująca, ale musisz być silna — mówił, delikatnie gładząc jej wierzch dłoni.

Właśnie w tej, pełnej czułości chwili, na podjeździe zatrzymał się biały samochód. Wyszli z niego kolejno: Bulent, a tuż za nim Ege i Melis.

Feraye i Tahir, wpatrzeni w siebie, całkowicie pochłonięci rozmową i gestem bliskości, nawet ich nie zauważyli.

Tahir, nie przerywając kontaktu wzrokowego, przeszedł do propozycji.

— Czy pójdziemy dziś wieczorem na kolację? — zaproponował, wciąż ściskając jej dłoń. — Omówimy wszystko szczegółowo. Musisz zacząć działać strategicznie.

Uniósł wolną rękę i delikatnie dotknął palcami jej włosów, muskając skroń.

— Nie daj się zwieść tym gierkom męża, który zaniedbywał cię przez tak długi czas. Jesteś warta więcej.

Bulent nie wytrzymał. Widok Tahira dotykającego jego żonę był dla niego jak czerwona płachta. Gniew eksplodował w nim z siłą żywiołu. Zerwał się do biegu, a jego krzyk przeciął powietrze:

— Jak śmiesz dotykać moją żonę?!

Nie czekając na żadną odpowiedź, ani wyjaśnienie, Bulent w ułamku sekundy znalazł się przy Tahirze i wyprowadził cios godny zawodnika wagi ciężkiej. Uderzenie było brutalne i celne. Cios niemal powalił Tahira na ziemię. Mężczyzna osunął się pod ścianę domu, łapiąc się za pulsujący bólem policzek.

Ege, widząc, że Bulent pali się do kontynuowania bójki, natychmiast odciągnął go na bok, z trudem utrzymując go w ryzach.

Melis, patrząc na tę scenę, uśmiechnęła się. Była zadowolona z tak zdecydowanej i gwałtownej reakcji ojca. W jej umyśle ta brutalna demonstracja siły i zazdrości była ostatecznym dowodem jego miłości. Wierzyła, że tym ruchem ojciec przekona jej mamę, by zrezygnowała z rozwodu, a ich rodzina na nowo stanie się pełna.

***

W salonie panowała gęsta, napięta atmosfera. Pomieszczenie było pełne ludzi, których łączyły zawiłe, bolesne relacje: Bulent, jego siostra, Kuzey, Feraye, Melis, Zeynep i Ege.

Tahir wyszedł z łazienki, trzymając przy rozciętej wardze niewielki, wilgotny opatrunek. Wyglądał na wstrząśniętego i upokorzonego.

— Czy czujesz się lepiej, Tahirze? — zapytał Kuzey, mierząc go krytycznym, ale powściągliwym wzrokiem.

— Mam złamanego zęba, ale to da się naprawić — odpowiedział Tahir, głosem stłumionym i sztywnym. — Bulent musi mnie przeprosić. To jest absolutnie niedopuszczalne.

Na te słowa Bulent zerwał się z kanapy jak sprężyna, gotów zaatakować ponownie. Jego twarz była szkarłatna od gniewu.

— Co masz na myśli?! — ryknął, nie panując nad emocjami. — Niszczysz mi rodzinę, próbujesz odbić moją żonę i jeszcze oczekujesz przeprosin?!

Kuzey natychmiast stanął między mężczyznami, tworząc bufor.

— Spokojnie, wujku, usiądź — powiedział stanowczo, a potem zwrócił się do Tahira: — Złamany ząb to jedno, ale to, co zrobiłeś, było zupełnie nieetyczne. Czy nie mówiłeś chwilę temu, że rozwód jest delikatną i bolesną kwestią?

— Tak, mówiłem — potwierdził Tahir. Jego postawa była arogancka, mimo rany. — Wiem to, bo sam jestem rozwiedziony.

Nikt ze zgromadzonych, pochłoniętych kłótnią, nie zauważył, jak do salonu wsunął się Cihan w towarzystwie eleganckiej kobiety po czterdziestce. Miała na sobie drogi, doskonale skrojony kostium, a jej spojrzenie było surowe i przenikliwe.

— Co wiesz, Tahirze? — zapytała kobieta, a jej głos, choć spokojny, przeszył powietrze.

Tahir natychmiast odwrócił się w jej stronę. Jego oczy się rozszerzyły, a na twarzy malował się autentyczny, głęboki szok.

— Ilkay? — wydusił. Jej obecność tutaj całkowicie go sparaliżowała.

— Tahir? Kim jest ta pani? — zapytała Feraye, zaintrygowana i zaniepokojona nagłą reakcją adwokata.

— Pani Ilkay jest żoną pana Tahira — oświadczył Cihan, a jego głos był głośny i pełen przenikliwej satysfakcji. Informacja ta wstrząsnęła wszystkimi obecnymi w salonie. — Czasami sprawy nie są takie, jakimi się wydają, prawda?

— Tak, jestem jego żoną — potwierdziła Ilkay, natychmiast skupiając na mężu surowe, pełne nagany spojrzenie. — O co tu chodzi, Tahirze? Dlaczego tu jesteś?

— Kochanie… — zaczął mężczyzna, który nagle wyglądał jak dziecko przyłapane na kradzieży cukierka. — Czy możemy porozmawiać później? Na osobności?

— Dlaczego później? — Ilkay uniosła dumnie głowę. — Porozmawiajmy teraz. Tutaj.

— Dobrze. Chodźmy. — Tahir ruszył do żony, chcąc chwycić ją za ramię i jak najszybciej wyprowadzić na zewnątrz, uciszając ten koszmar.

Cihan jednak złapał go za ramię, zatrzymując go siłą.

— Poczekaj, panie adwokacie — powiedział z szyderczym uśmiechem. — Dlaczego tak nagle uciekasz z sali sądowej?

Tahir wlepił w Cihana wrogie, nienawistne spojrzenie.

— Zrobiłeś to, bo nastąpiłem ci na odcisk — syknął.

Cihan zaniósł się cichym, triumfalnym śmiechem.

— Pani Ilkay i pan Tahir są cały czas małżeństwem — dodał, aby nikt nie miał żadnych wątpliwości.

— Dlaczego nic nie powiedziałeś, Tahirze? — zapytała zdumiona Feraye, czując, jak jej zaufanie rozpada się na kawałki.

— Jak to dlaczego? Ponieważ rzucił na ciebie oko! — wykrzyknął Bulent, niemal eksplodując z triumfu i wściekłości. — Chciałeś odsunąć ode mnie Feraye i uczynić ją swoją kochanką!

— Co się tu dzieje, Tahirze? — zapytała zdezorientowana Ilkay, patrząc na męża, Feraye i Bulenta. — Kim są ci ludzie? O czym oni mówią? Czy ty zdradzasz mnie z tą kobietą?

Feraye wydała z siebie zdumione, ciche westchnienie. Wszelkie pozory opadły. W salonie zapadła absolutna, ciężka cisza.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia był film Aşk ve Umut 254. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy