Miłość i nadzieja odc. 354: Naciye nakrywa Kuzeya i Silę w łóżku!

Naciye jest w szoku, widząc Kuzeya i Silę w łóżku.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 354 – szczegółowe streszczenie

Kuzey i Sila leżeli wtuleni w siebie na szerokim łóżku. On obejmował ją mocno ramieniem, a ona wtuliła policzek w jego klatkę piersiową, jakby wreszcie mogła odetchnąć po wszystkim, co przeszli. Ich oddechy były spokojne, zsynchronizowane, intymne.

Wtedy drzwi lekko skrzypnęły.

Naciye weszła do sypialni jak zwykle — bez pukania, bez zastanowienia — i zastygła w progu. Jej oczy rozszerzyły się do granic, a dłoń automatycznie powędrowała do ust. Spod kołdry wystawał kosmyk długich, brązowych włosów, a u boku jej syna wyraźnie leżała kobieta.

— O ja… o ja cię… — wydusiła z siebie, po czym wycofała się jak oparzona.

Na korytarzu czekały już Hulya i Yildiz. Hulya, oparta na kulach, patrzyła pytająco, a Yildiz zacisnęła usta, widząc minę Naciye.

— Co się stało? — zapytała Hulya z niepokojem.

Naciye ledwo złapała oddech.

— W środku… w środku jest kobieta… — wyszeptała dramatycznie. — Nie uwierzycie… Kuzey… on jeszcze się nawet nie rozwiódł! A już… już tam leży jakaś obca dziewucha! Na miejscu Bahar! Miejsce nawet nie zdążyło ostygnąć!

Yildiz otworzyła szerzej oczy, a Hulya ciężko westchnęła.

— Mamo, mówiłam ci, żebyś tam nie wchodziła. — Hulya spojrzała na nią zmęczona. — Dlaczego nigdy mnie nie słuchasz?

— A dlaczego miałabym nie wejść? — oburzyła się Naciye, prostując plecy. — To mój syn! Chcę wiedzieć, co się dzieje pod moim dachem! Szukam dla niego porządnej, uczciwej dziewczyny, a on… — Wskazała drżącą ręką na drzwi. — A on sprowadza do domu obcą kobietę! Tu! Gdzie rodzina je, śpi i żyje!

— Mamo, ciszej… — upomniała ją Hulya, rzucając nerwowe spojrzenie w stronę sypialni. — Kuzey się wścieknie, jeśli tak wkroczysz.

— Jeśli ktoś ma prawo się wściec, to ja! — Naciye postawiła ręce na biodrach, cała roztrzęsiona. — Zaraz tam wejdę i powyrywam tej dziewusze kudły z głowy!

— Mamo! — Hulya uniosła głos, na tyle, na ile pozwalała jej słabość. — Opanuj się!

Ale Naciye już była rozkręcona.

— Odpowie mi za to! Pociągnę go do odpowiedzialności! Własny dom zamienił w hotel dla nieznajomych?! Nie ma mowy!

***

Kamera powoli wraca do wnętrza sypialni. W pokoju panuje półmrok, a jedyne światło wpada przez szczelinę w roletach. Sila porusza się lekko, otwiera oczy… i w jednej sekundzie zrywa się z ramion Kuzeya jak oparzona.

— Kuzey! — wydusza, rozglądając się w panice.

Kuzey przeciąga się leniwie, jakby nic w świecie nie mogło go wyprowadzić z równowagi.

— Dzień dobry — odpowiada spokojnie, z tym swoim charakterystycznym uśmiechem.

Sila patrzy na niego, jakby właśnie zobaczyła dowód zbrodni.

— Co my robimy w… w tym łóżku?!

Kuzey opiera głowę o poduszkę i wzdycha teatralnie.

— Przyprowadziłem cię tu wczoraj wieczorem. Potajemnie. Nie pamiętasz?

Sila marszczy brwi, a w jej oczach pojawia się jeszcze większy strach.

— A potem? — Przesuwa dłonią po skroni. — Kuzey… co było potem?

— Naprawdę nic nie pamiętasz? — pyta niewinnie.

— Czego niby nie pamiętam?!

Kuzey patrzy na nią poważnie, zbyt poważnie.

— Wypiliśmy wino od mojego wujka… i trochę nas poniosło.

Sila robi się blada jak ściana.

— Boże, Kuzey! — zakrywa usta drżącą dłonią. — Nie strasz mnie! Co… CO my zrobiliśmy w tym łóżku?!

Kuzey z udawaną ciężkością westchnął, podnosząc wzrok na sufit.

— Zrobiliśmy to, co kochankowie zwykle robią pod kocem.

Sila otwiera oczy szeroko, jakby właśnie usłyszała, że nadszedł koniec świata.

— O nie… o NIE! Jak mogłam to zrobić?!

Wyciąga ręce, dramatycznie chwytając się za głowę.

— Dlaczego ja?!

W tym momencie Kuzey nie wytrzymuje — uśmiech rozlewa mu się po twarzy od ucha do ucha.

Sila zauważa to i mruży oczy.

— Dlaczego się śmiejesz?!

— Sila… — Kuzey pęka śmiechem. — Na miłość boską, co my mieliśmy niby zrobić? Po prostu zasnęliśmy. TYLKO zasnęliśmy.

Cisza.

A potem — łup!

Sila uderza go poduszką w ramię.

— Jesteś OKROPNY!

— Hej! Co ja takiego zrobiłem? — śmieje się Kuzey, próbując się zasłonić.

— Przestraszyłeś mnie na śmierć! — krzyczy Sila, wymierzając mu serię gniewnych, ale wyraźnie niegroźnych uderzeń poduszką.

Kuzey śmieje się już na dobre, trzymając się za głowę i próbując unikać ciosów.

— Au! Sila! Przestań! Ja nic nie zrobiłem!

Ale Sila, rozgrzana adrenaliną, kontynuuje swoją „zemstę”, a atmosfera zmienia się z paniki w śmiech i lekką, intymną zabawę — taką, jaka pojawia się tylko między dwojgiem ludzi, którzy naprawdę się kochają.

***

Gonul drżała na zimnej, twardej posadzce garażu. Beton pod jej ciałem był lodowaty, a stary koc, którym była przykryta, nie dawał prawie żadnego ciepła. W półśnie poruszała ustami, jakby próbowała kogoś wołać.

— Zeynep… moja córeczko… — wyszeptała przez sen. Jej głos był słaby, urywany.

Stare półki wokół niej uginały się pod ciężarem zardzewiałych narzędzi, zużytych puszek farby i kartonów pełnych śmieci. Całe pomieszczenie pachniało wilgocią, smarem i rdzą.

Drzwi zaskrzypiały, gdy do garażu wszedł Cihan. Jego kroki odbijały się echem od betonu. Kucnął przy Gonul, a na jego twarzy na moment pojawił się cień zaniepokojenia.

Dotknął jej policzków — były gorące jak rozżarzony metal.

— Szlag… — mruknął pod nosem. — Ma wysoką gorączkę.

Wyjął telefon z kieszeni płaszcza i szybko wybrał numer. Oparł łokieć o kolano, patrząc w ziemię, gdy odezwał się człowiek po drugiej stronie.

— Halo, Kuzgun? — powiedział cicho, ale stanowczo. — Tak, Gonul jest w moich rękach.

Rzucił krótkie spojrzenie na drżącą kobietę.

— Jej stan się pogorszył. Ma silną gorączkę, prawie odpłynęła. Potrzebuję lekarza — kontynuował. — I nie byle jakiego. Przyślij kogoś, kto potrafi trzymać język za zębami. Rozumiesz mnie?

Wysłuchał odpowiedzi, po czym skinął lekko głową.

— Dobrze. Pospiesz się. Czekam.

Rozłączył się i przykucnął jeszcze niżej, poprawiając koc, żeby dokładniej okryć Gonul. Widok jej drżącego ciała wywołał w mieszankę niepokoju i strachu. Czuł, że sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli.

Gonul westchnęła słabo, nadal błądząc gdzieś na granicy świadomości. A Cihan, wpatrując się w nią w półmroku garażu, zacisnął szczękę.

***

Cihan przeniósł Gonul z garażu do środka domu. Delikatnie ułożył ją na wersalce, przykrył kocem i upewnił się, że kroplówka nadal działa. Jej oddech był ciężki, a twarz blada.

Usiadł obok, opierając łokcie o kolana.

— Dzięki Bogu lekarz przyszedł na czas — szepnął bardziej do siebie niż do niej. — Teraz będzie dobrze.

Gonul drgnęła i powoli otworzyła oczy. Najpierw rozglądała się oszołomiona, potem jej spojrzenie zatrzymało się na Cihanie. Zmarszczyła brwi, jakby widok jego twarzy sprawiał jej fizyczny ból.

— Ty… — wyszeptała słabo, próbując się podnieść.

Cihan natychmiast położył jej dłoń na ramieniu.

— Ciociu Gonul, proszę, nie ruszaj się. Masz wenflon. Możesz go wyrwać.

— Co mi zrobiłeś? — wychrypiała, cofając głowę.

— Nic. Próbuję ci pomóc. — Cihan mówił spokojnie, choć widać było, że się napina. — Szukałem cię od kilku dni. Bałem się, że stało ci się coś złego.

Gonul parsknęła gorzkim śmiechem.

— Jakbyś nie wiedział, gdzie byłam! To przecież ty mnie zamknąłeś!

Cihan spuścił wzrok.

— Tak, zamknąłem cię. Ale nie bez powodu.

— Zeynep! — zawołała nagle, jakby jej głos miał przebić się przez ściany. — Zeynep, córeczko! Słyszysz mnie?!

Ale w domu było cicho. Zbyt cicho. Gonul uświadomiła sobie, że są tu sami.

— Gdzie jest moja córka?! — zapytała zrozpaczonym głosem.

— Ciociu, zaraz odłączysz kroplówkę. Musisz się uspokoić.

— Co jest w tej kroplówce? — zapytała nagle podejrzliwie. — Chcesz mnie otruć?

— Gdybym chciał cię zabić — warknął — zrobiłbym to dawno temu.

— To czemu mnie więzisz?! — krzyknęła.

— Bo próbuję cię chronić! — wybuchł. — Przed moją siostrą.

Gonul zamarła. Jej twarz stężała.

— Wiem wszystko, Cihan. — Jej głos stał się niski, groźny. — Twoja siostra zabiła Melodi. I dobrze wiem, że ją kryjesz.

Cihan zacisnął pięści i wstał, krążąc po pokoju jak drapieżnik zamknięty w klatce.

— Próbuję chronić ciebie — powtórzył stanowczo. — Moim celem nie było cię skrzywdzić, tylko… nie dopuścić, żebyś dowiedziała się, że Seda jest moją siostrą.

— Ale dowiedziałam się. — Gonul uniosła głowę, patrząc mu prosto w oczy.

— Moja siostra… — Cihan przetarł twarz dłonią, jakby chciał zetrzeć z niej emocje. — Ona chciała, żebym cię zabił. Sama kazała mi to zrobić. Ale nie mogłem. Pomyślałem o Zeynep. Jesteś jej matką. Nigdy by mi tego nie wybaczyła.

Gonul wstrzymała oddech.

— Nie rozumiem…

— Ciociu Gonul… — Podszedł bliżej, a jego głos zadrżał. — Zakochałem się w twojej córce. Z całego serca. Ale z drugiej strony… jest moja siostra.

— Manipulowałeś nami od początku… — wyszeptała Gonul. — To dlatego Seda przyszła do naszego domu. Wszystko było zaplanowane.

— Nic nie było planowane! — zaprzeczył gwałtownie. — Zeynep jest jedynym świadkiem wypadku. Seda przyszła tutaj, żeby się jej pozbyć. Robiłem wszystko, żeby ją powstrzymać, ale ona postawiła na swoim i stanęła przed tobą.

Gonul zacisnęła zęby.

— Dlaczego mnie zamknąłeś?! Dlaczego nie powiedziałeś mi od razu, co się dzieje?

— Gdybym cię nie zamknął, Seda zrobiłaby ci krzywdę! — odpowiedział, niemal krzycząc.

— Dlaczego?

— Żebyś nie powiedziała prawdy. Bo nie chce iść do więzienia. Zabrałem cię do bezpiecznego miejsca i zapewniłem wszystko. Gdybym chciał cię zabić, dałbym Taylanowi pistolet, ale tego nie zrobiłem.

— Posłuchaj, Ege mieszka w tym samym domu, co morderczyni jego siostry – stwierdziła Gonul. — Co się stanie, gdy prawda wyjdzie na jaw? Myślisz, że Zeynep ci wybaczy?

— Ciociu Gonul, pozwól mi to rozwiązać. Wtedy, powiesz co chcesz i komu chcesz. Ale nie rób tego teraz. Nie utrzymam Sedy w ryzach.

— Nie musisz jej nigdzie trzymać. Policja się tym zajmie.

Cihan zatrzymał się. Spojrzał na nią z rozpaczą, ale i decyzją. Jego głos nagle stwardniał.

— Dobrze. Nie zostawiłaś mi wyjścia.

Sięgnął za pasek i wyjął pistolet.

Gonul ani drgnęła. Patrzyła mu prosto w oczy, jakby widziała w nich coś, co tylko ją upewniało.

— Wygląda na to, że dotarliśmy do końca drogi — powiedziała spokojnie.

— Tak naprawdę jesteśmy dopiero na początku tej drogi — poprawił ją Cihan. — Ale jeśli dalej będziesz się tak upierać… rzeczywiście dojdziemy do końca.

— Zastrzel mnie — zachęciła Gonul twardo. — Śmiało. Ege i tak pozna prawdę.

Cihan zacisnął szczękę.

— Wszedłem w to wszystko, żeby chronić moją siostrę. Ale nawet jeśli trafi do więzienia, dostanie najniższy wyrok. Seda… jest osobą dwubiegunową.

Gonul zmarszczyła brwi.

— Co to znaczy „dwubiegunową”?

— To, że żyją w niej dwie różne osoby — wyjaśnił Cihan, podchodząc bliżej. — Seda i Ceylan. I nawet ja nie wiem, która z nich zabiła Melodi tamtej nocy. Ale jedno jest pewne… — Pochylił się, a jego głos stał się ledwie słyszalnym ostrzeżeniem. — Ona potrafi zniszczyć każdego.

Odwrócił pistolet, chwytając go za lufę, i podał jej rękojeść.

— Proszę. Jeśli sądzisz, że kłamię — strzel. Zastrzel mnie. Teraz.

Gonul chwyciła broń, ale zaraz odsunęła dłoń, jakby parzyła ją w palce.

— Nie bądź śmieszny, Cihan.

— Dopóki tu jesteś, Seda może skrzywdzić ciebie albo Zeynep — ostrzega mężczyzna, cofając się o krok. — Ona się nie zawaha. Ani przez sekundę. A jeśli nadal mi nie wierzysz… — Nachylił się z determinacją. — Strzel mi w głowę.

***

Kamera przenosi się na drogę przed domem. Zeynep idzie, trzymając w ręku siatkę z zakupami. Jej twarz jest napięta, jakby coś przeczuwała.

Nagle w powietrzu rozlega się huk. Głośny, suchy, niosący się echem.

Zeynep zatrzymuje się jak rażona prądem.

— Co… co to było? — szepcze przerażona.

Po sekundzie rzuca się biegiem przed siebie, pędząc w stronę domu.

***

Sila próbuje wymknąć się z domu Kuzeya, lecz jego matka przyłapuje ją na gorącym uczynku. Naciye z pewnością wszczęłaby awanturę, gdyby nie to, że w tym samym momencie pojawia się Toprak – córka dawnej przyjaciółki, którą Naciye pragnie zeswatać z Kuzeyem. Jednak mężczyzna rozwiewa wszelkie nadzieje Toprak, mówiąc stanowczo i bez wahania, że Sila jest jego narzeczoną i wkrótce zostaną małżeństwem.

– Synu, co to ma znaczyć? – pyta zaskoczona Naciye.

– Powtórzę to, by nikt nie miał wątpliwości. Sila jest moją narzeczoną!

***

Bahar chodziła po pokoju w nerwach, ściskając telefon tak mocno, że aż pobielały jej palce. Gdy tylko usłyszała głos fotografa po drugiej stronie, niemal na niego warknęła:

— Jak to prawie cię przyłapali?! Miałeś być dyskretny! — syknęła. — Jeśli Kuzey cię zobaczy, całą operację szlag trafi!

Zanim mężczyzna zdążył się wytłumaczyć, Bahar usłyszała za sobą kroki. Odwróciła się powoli. W drzwiach stała Cavidan, trzymając w ręku parującą szklankę herbaty. Jej wzrok był przenikliwy jak zawsze.

— Z kim rozmawiałaś, moja córko? — zapytała podejrzliwie.

Bahar westchnęła, chowając telefon do kieszeni.

— Zatrudniłam fotografa — oznajmiła chłodno, z satysfakcją unosząc brodę. — Ma robić zdjęcia Kuzeyowi i Sili. Najlepiej w najbardziej intymnych chwilach.

Cavidan aż uniosła brwi.

— Chcesz ich szantażować?

— Nie — odparła Bahar. — Zamierzam użyć tych zdjęć jako dowodu w sądzie. Pokażę Kuzeyowi, jakie konsekwencje mają „zabawy” z kochanką.

Na twarzy Cavidan pojawił się szeroki, zadowolony uśmiech.

— To bardzo dobry pomysł, córko. Naprawdę bardzo dobry.

— Wiem. W końcu to ja jestem jego żoną. — Bahar przysiadła na fotelu, patrząc w okno z zimną pewnością siebie. — Myśli, że tak łatwo się wymiga i rozwiedzie, ale to nie będzie takie proste. Jeśli zechcę, mogę zabrać mu nawet dom.

— Jesteś geniuszem — wyszeptała Cavidan z dumą i czymś, co niemal brzmiało jak zachwyt. — Przerosłaś nawet mnie.

— Mamo — Bahar wstała energicznie — temu fotografowi trzeba zapłacić. Idź do banku i wypłać pieniądze.

Wtedy Cavidan spochmurniała. Ścisnęła szklankę, jakby miała jej zaraz wypaść z ręki.

— Nie mamy żadnych pieniędzy w banku — przyznała niepewnie.

— Co? — Bahar aż zmrużyła oczy. — Jak to NIE MAMY? Przecież od miesięcy podkradałaś pieniądze Naciye i Kuzeya i wpłacałaś je na konto!

Cavidan cofnęła się o krok.

— Ale ja… przelałam je Siko — wyznała nieśmiało. — On zna się na inwestycjach, mówił, że z każdej liry zrobi dziesięć…

Bahar aż złapała się za głowę.

— Mamo! — wykrzyknęła desperacko. — Nie pozwól, żeby ten człowiek tobą rządził! On cię wykorzystuje!

— Nie martw się — uspokoiła ją Cavidan, choć sama zaczynała wyglądać na zaniepokojoną. — Kiedy Siko wróci, weźmiemy od niego pieniądze.

Bahar spojrzała na nią tak, jakby właśnie zobaczyła przepaść.

— Jeśli wróci — poprawiła lodowato. — I jeśli jeszcze cokolwiek będzie miał.

Cavidan zamilkła.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia był film Aşk ve Umut 269. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy