123: Na zaproszenie Nermin Sultan, Sakine i Ali Riza przychodzą do restauracji. „Powiedz nam, co chcesz powiedzieć” – prosi umierająca z ciekawości mama Emine. – „Kiedy tu szłam, serce biło mi jak szalone”. „Przysięgam, moje serce biło tak samo” – oznajmia wujek Barisa. „Nie macie się czym martwić, porozmawiamy o miłych rzeczach” – zapewnia Nermin. – „Dużo myślałam zeszłej nocy. Przeżyliśmy i zobaczyliśmy wszystko. Nikt z nas nie wie, kogo pierwszego spotka śmierć”. „Nie daj Boże, pani Nermin, ale to prawda” – zgadza się Sakine. „Dlatego właśnie postanowiłam przekazać firmę Zeynep”.
„Pani Nermin, dobrze to przemyślałaś?” – pyta Sultan. – „Zeynep ma swoją pracę”. „Tak, ma swoją pracę, ale i tak ją przekonamy. Potrzebuję waszej pomocy. Jak dużo byśmy nie mówili, Zeynep nie przestanie się obwiniać. Wpadnie w ten wir i tam pozostanie. Musimy powierzyć jej odpowiedzialność, aby wydostała się z tego wiru i stanęła na swoich nogach. Wszyscy dobrze znamy Zeynep. Dużo bardziej myśli o innych, niż o sobie. Z powodu nas wyjdzie z tego stanu. Kiedy skupi się na prowadzeniu własnej firmy, jej związek z Barisem będzie dużo stabilniejszy”.
„Pani Nermin, dobrze powiedziałaś, to bardzo piękne” – mówi żona Bayrama. – „Ale największym marzeniem Zeynep było zostać prawnikiem. Czy teraz zostawi swoją pracę?”. „Nie zostawi, zrobi to, czego sama chce” – odpowiada przybrana mama. – „To jej wybór. Ale oczywiście będziemy ją przekonywać. Ostrożnie, bez żadnej presji. Przekonamy ją, że my też tego potrzebujemy”. „Pani Nermin, ze względu na przyszłość naszych dzieci popieram wszystko, co powiedziałaś” – mówi Ali Riza. – „Uważam, że ja też należę do twojej rodziny”. „Dobrze, że wymyśliłaś ten plan” – mówi Sultan. – „Zeynep będzie zajęta, nie będzie miała czasu na myślenie o złych rzeczach. Poczuje się znacznie lepiej”.
„Dobrze, ale pan Baris… Czy on się na to zgodzi?” – pyta Sakine. „Co Baris ma z tym wspólnego? To decyzja Zeynep” – stwierdza Ali Riza. „Dziękuję bardzo, panie Ali Riza” – mówi Nermin. – „Dlatego poprosiłam o twoją pomoc”. „O nic się nie martw, ja się tym zajmę. Znam serce Barisa. I on chce, żeby Zeynep była szczęśliwa, była spokojna”. „Wróćmy teraz do nas. Mówimy o naszych dzieciach, by stanęli twardo na nogach, by szli własną drogą, ale co z nami? Sami wpadliśmy w wir i zupełnie o sobie zapomnieliśmy. Jeśli nie potrafimy spełnić swoich marzeń, jak możemy powiedzieć dzieciom, by odnaleźli siebie, spełnili własne marzenia. Czy nie mamy swoich marzeń? Mamy je!”.
„Dziewczyny, dlaczego nasza firma cateringowa jeszcze nie funkcjonuje?” – kontynuuje Nermin. – „Teraz mamy pieniądze, mamy wszystko. Otwórzmy więc naszą firmę”. „Firmę?” – pyta Sakine, robiąc duże oczy. „Tak. Na przykład jedną fajną restaurację. Wszyscy się starzejemy. Dlaczego nie spełniamy swoich marzeń, póki pozwala nam na to zdrowie? Stan Nuha i Cemile jest jasny, zostali sami. Benal jest sama, bez wsparcia, z dzieckiem na rękach. Myślę, że możemy ich wspierać. Czy nie możemy tego zrobić?”. „Pani Nermin, jak pięknie to wymyśliłaś” – zachwyca się Sultan. – „Będziemy wszyscy razem, pomożemy sobie nawzajem”.
Akcja przenosi się do kancelarii. Zeynep jest w gabinecie Barisa. „Skoro wymagało to od ciebie takiego wysiłku, aby tu przyjść, ja jako twój szef powinienem ci to wynagrodzić, prawda?” – mówi brat Savasa. – „Daję ci urlop na czas nieokreślony”. „Baris, co ty robisz? Czy to jest potrzebne?”. „Zdejmuję ten ciężar z twoich pleców, nie będziesz musiała przychodzić do pracy”. „Dobrze, ale nie powiedziałam, że przychodzę tu na siłę”. „Powiedziałaś, że nie chcesz mnie wykorzystywać. Więc i ja nie chcę być szefem, który cię wykorzystuje. Czy jestem tylko ciężarem w twoim życiu?”.
„Posłuchaj, obrażasz mnie” – mówi dziewczyna. – „Przestań, proszę”. „Przestanę, Zeynep. Gdzie dokładnie jest dla mnie miejsce w twoim życiu? Powiedz mi, proszę. Nie ty jedna jesteś zmęczona tym wszystkim, ja też jestem. Z mężczyzną, z którym nie mogłem konkurować za jego życia, nie mogę konkurować także po jego śmierci. Chcesz sama przeżywać swój smutek. Nie chcesz chwycić ręki, którą do ciebie wyciągnąłem. Rozumiem to, ale czy w takim razie nasz związek ma sens? Jeśli przyszłaś tutaj tylko do pracy, a mnie widzisz tylko jako swojego szefa… Nie musisz tu więcej przychodzić, Zeynep”.
Zeynep gwałtownie opuszcza gabinet Barisa i kancelarię. Wsiada do samochodu i na pasach omal nie potrąca dwóch przechodniów. Mężczyźni są wściekli, krzyczą i awanturują się. Z pomocą Zeynep przychodzi nieznajoma kobieta. Przegania mężczyzn, po czym wsiada wraz z córką Sakine do samochodu. „Nie rozumiem, nagle pojawili się na drodze” – tłumaczy roztrzęsiona Zeynep. – „Nacisnęłam na hamulec, ale spóźniłam się”. „To, co zrobili, jest ich normalnych zachowaniem” – przekonuje nieznajoma. – „Czy człowiek przechodzi przez ulicę bez spojrzenia w lewo i w prawo? Cała drżysz. Jeśli chcesz, ja mogę poprowadzić. Albo zatrzymajmy się gdzieś tutaj. Spieszysz się?”.
„Nic mi nie jest” – zapewnia Zeynep. – „I nigdzie nie jadę. Po prostu kręcę się bez celu, mam dzisiaj zły dzień. Trochę się pogubiłam”. „Rozumiem, tak czasami się zdarza. Ale jest z tego jakaś korzyść, poznałyśmy się. Pójdźmy gdzieś, napijmy się czegoś. W tym czasie uspokoisz się”. „Dobrze, i tak nie mam żadnych planów”. W następnej scenie obie panie siedzą przy stoliku w restauracji. „Swoją drogą nie miałyśmy okazji się sobie przedstawić” – stwierdza córka Sakine. – „Jestem Zeynep”. „A ja Nesrin, miło mi” – odpowiada poznana dzisiaj kobieta.
Zeynep skupia wzrok na stoliku obok. To przy nim siedziała wraz z Mehdim, gdy po raz pierwszy się umówili. „Odleciałaś. Na co się tak zapatrzyłaś?” – docieka Nesrin. „Cóż, zapatrzyłam się w przeszłość”. „Masz wspomnienia związane z tym miejscem? Czy są przynajmniej dobre?”. „Na początku były dobre, ale później stały się mroczne. Nie mogę powiedzieć, że są dobre”. „Powinnaś mi powiedzieć, nie wybrałabym wtedy tego właśnie miejsca. Dobrze, a teraz?”. „Teraz zarówno przeszłość jak i teraźniejszość są spowite ciemnością. Nic nie widzę”. „Spójrz, piękna kobieto, uniknęłaś wypadku i bardzo się przestraszyłaś. Ale to był tylko wypadek, zapomnisz o nim, jak o innych rzeczach, które ci się przydarzyły”.
„Wierzę, że takie spotkania nie dzieją się przez przypadek” – kontynuuje Nesrin. – „Jeśli w tym momencie znalazłyśmy się na swojej drodze, to musi być w tym jakiś znak. Ale przyjechałyśmy tutaj, żeby odetchnąć. Jeśli twoja przeszłość zabiera ci oddech, wynieśmy się stąd teraz”. „Nie, nic mi nie jest. Jest dobrze”. „Nie wstydź się mnie, proszę. Jeśli czujesz się źle, to normalne. Posłuchaj, ja poprowadzę samochód i obie pojedziemy na wybrzeże. Tutaj nie możesz oddychać, a morskie powietrze dobrze ci zrobi”. „Nie trzeba, i tak zajęłam ci dużo czasu. Naprawdę nie ma potrzeby”. Czy Zeynep zgodzi się zarządzać firmą? Czy kobieta, którą dzisiaj spotkała, faktycznie pojawiła się przypadkowo na jej drodze? A może znały się już wcześniej?