Odcinek 14: Akcja odcinka rozpoczyna się na lotnisku. „Przez chwilę myślałem, że nie przyjdziesz, tak bardzo się bałem” – oznajmia Faruk. – „Ale tylko przez chwilę. Przepraszam, że w ciebie zwątpiłem. Wszystko jest gotowe, zadbałem o wszystko.” – Sięga po walizkę. – „Chodź, ogłaszają nasz lot”. „Faruk, zatrzymaj się. Porozmawiajmy najpierw” – prosi Zeynep. „Porozmawiamy, ale w domu, będziemy mieli dość czasu. Nie musisz się już niczym martwić. Rozmawiałem z prawnikami, to absurdalne małżeństwo skończy się tak szybko, jak to możliwe. Zadbałem też o twoją rodzinę. Jutro pierwszym lotem przyleci do nas mama Nermin. W domu jest kominek, wyobrażasz to sobie? Tak jak zawsze chciałaś. Chodź!”.

„Faruk, nie polecę z tobą” – oznajmia Zeynep. „Proszę? Co to znaczy, że nie polecisz?”. „Posłuchaj, nie mogę z tobą wyjechać. Do tej pory robiłam wszystko to, czego inni ode mnie chcieli. Starałam się spełnić ich życzenia, bo tak mnie nauczono. Myślałam, że będę spokojna, jeśli inni będą szczęśliwi. Ale nikt nie był szczęśliwy. Jeśli teraz polecę z tobą, poczuję się tak, jakbym zdradzała własne życie. Nie chcę wyjeżdżać z tobą, to są twoje marzenia, twój plan. Bardzo, bardzo cię przepraszam, nie polecę z tobą”.

„Jeśli tak, to dlaczego tutaj przyszłaś?” – pyta Faruk. Dziewczyna kładzie na jego dłoni pierścionek, który od niego dostała, i mówi: „Właściwie, żeby ci to oddać. Myślę, że zasługujemy na normalne pożegnanie”. „Dziękuję ci bardzo, Zeynep.” – Mężczyzna z wściekłością ciska pierścionkiem o ziemię. – „Dosłownie poczułem się wyjątkowy!”. „Faruk, musisz mnie zrozumieć”. „Co zrozumieć, Zeynep? Że nigdy mnie nie kochałaś? To powinienem zrozumieć?” – Chwyta dziewczynę za ramię. – „Posłuchaj, jeśli teraz odejdziesz, wiedz, że nie ma powrotu. Jeśli odejdziesz, nie ma odkupienia”. „Niech nie będzie, Faruk. Znajdziesz sobie inną kobietę, która cię pokocha”. Dziewczyna odchodzi.

Akcja przenosi się do komisariatu. Mehdi rozmawia ze swoim adwokatem. „Bracie, co się dzieje?” – pyta brat Mujgan. – „Gdzie są Kibrit i Yaldiz? Co powiedzieli?”. „Synu, uspokój się. Sytuacja jest poważna” – oznajmia prawnik. – „Był donos i śledztwo zostało wszczęte. Zamknęli warsztat i nie otworzą go, dopóki nie zapłacisz wysokiej kary”. „Bracie, zostawmy warsztat. Co z moimi dziećmi? Powiedz mi to, błagam”. „Kibrit została wysłana do sierocińca”. „A Yaldiz?”. „Jest pełnoletni, wypuścili go”. „Co on teraz zrobi sam na zewnątrz? Nie może nawet wrócić do domu. Kto to w ogóle zrobił?”.

„Wygląda na to, że ktoś, kto chce ukarać twoją dobroć” – odpowiada adwokat. – „Musiałeś naprawę go wkurzyć, skoro postanowił odebrać ci twój chleb i dzieci”. „Kto? Powiedz mi”. „Zaraz wrócę.” – Prawnik zabiera dokumenty i opuszcza pomieszczenie. Tymczasem Zeynep wraca do domu. Wchodzi do pokoju rodziców i siada obok nich. „Mehdi i ja porozmawialiśmy i podjęliśmy decyzję o rozwodzie” – oznajmia. „Córko, pogodzicie się” – przekonuje Sakine. – „A jeśli jest coś złego…”. „Mamo, nie powiedziałam, że się pokłóciliśmy, tylko że się rozwodzimy”. „Zeynep, co będzie z nami?” – pyta Bayram. – „Gdzie się podziejemy? Uwierzyliśmy ci i zamieszkaliśmy tutaj”.

„Tato, nie zostajemy bez niczego” – przekonuje Zeynep. – „Za pół roku będę prawnikiem, zarobimy na chleb”. „To nie jest takie proste” – stwierdza ojciec. „Dlaczego nie jest? Gdyby mama choć raz pomyślała o mnie, gdyby tata powiedział, że bez względu na wszystko będzie ze mną, może teraz wszystko byłoby inne. Gdyby wasi rodzice wspierali was, może wasze życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Dlaczego milczycie?”. „Córko, Mehdi jest teraz również naszym dzieckiem” – oświadcza Sakine. – „I po czymś takim…”. „Mamo, Mehdi sam kazał mi odejść. Ile już razy mi to powiedział, odkąd się pobraliśmy, a wy dalej tego nie widzicie?”.

„Nie chcę znowu połknąć swojej dumy i zostać tutaj” – kontynuuje dziewczyna. – „Rozdział w moim sercu pod tytułem Mehdi dobiegł końca. Jestem mu wdzięczna, że pomyślał o nas i zapewnił nam dom, ale… Nie możemy w nim zostać, oczywiście. Nie będziemy więcej dla nikogo ciężarem. To szansa dla naszej rodziny. Mamo, nie patrz w dół. Ty też tego nie rób, tato. Proszę was, posłuchajcie mnie, spójrzcie w moje serce. Jeśli będzie trzeba, będę pracować na trzech zmianach, nie będziemy już zależni od nikogo. Do tej pory czekałam, aż ktoś mnie uratuje, ale teraz ja uratuję was”.

„Proszę, wystarczy, że będę wiedziała, że jesteście ze mną” – mówi dalej Zeynep. – „Wystarczy, że będę to czuła. Zanim tu przyszłam, sprzedałam naszyjnik. Mamy pieniądze na kilkudniowy pobyt w hotelu. Dopóki się nie przeprowadzimy, rzeczy niech zostaną tutaj”. „Córko, czy ty nie wiesz, co się stało?” – pyta Sakine. „Co takiego?”. „Mehdi został aresztowany”. „Co?” – Bayram także jest zaskoczony. W tym momencie do pokoju wpada Mujgan. „Zeynep, możemy trochę porozmawiać?” – bardziej rozkazuje, niż pyta.

Zeynep wychodzi za szwagierką na korytarz. „Przysięgłaś sobie, że zrujnujesz życie Mehdiemu?” – pyta oskarżycielskim tonem Mujgan. – „Kim ty jesteś? Jakim kłopotem, jakim przekleństwem?”. „Co takiego zrobiłam?” – nie rozumie córka Sakine. „Kto doniósł nas Mehdiego? Twój ojczym czy brat? Z pewnością odpowiada za to twój kochanek. A może wy dwoje? Widzę to po tobie, to prawda!”. „Siostro, nie wiemy nic” – odzywa się Cemile. – „Jeszcze mama usłyszy, proszę… Zeynep, zignoruj ją. Nie wie, co mówi ze smutku”.

Sakine wychodzi z pokoju. „Chodź i ty, daj jej medal” – zwraca się do niej Mujgan. – „Bądź dumna ze swojej córki. Wszyscy zjednoczyliście się, żeby uczynić życie Mehdiego nieszczęśliwym. Niech Bóg was ukarze!”. „Dość już!” – wybucha Zeynep. – „Milczałam z szacunku, ale tego już za wiele! Znaj swoje miejsce!”. „Ja mam znać swoje miejsce? Ty chcesz mi pokazać, gdzie moje miejsce? Dalej, pokaż!”. „Siostro, proszę cię. Czy teraz czas na kłótnię?” – Cemile próbuje uspokoić siostrę. „Kiedy, jak nie teraz?” – pyta Mujgan. – „Co jeszcze musi się stać Mehdiemu?”. „Proszę, jeszcze mama usłyszy”. „Niech słyszy! Niech zobaczy, co jej synowa zrobiła!”.

„Ilu wrogów ma Mehdi?” – pyta Zeynep. – „Kiedyś mówiłaś, że nikt nie może mu nic zrobić, i co się stało?”. „Idź, córko” – prosi Sakine. – „Widzisz, że siostra Mujgan jest zdenerwowana. „Przysięgam, Zeynep, jeśli coś stanie się z moim Mehdim… Zniszczę cię! Nikt nie będzie mógł cię uratować!”. „Mujgan!” – zabiera głos Bayram, który także wyszedł z pokoju. – „Jeśli raz jeszcze odezwiesz się w ten sposób do mojej córki, wtedy ja porozmawiam z tobą inaczej. Jeśli jesteś siostrą, zachowuj się należycie. Moja córka jest prawnikiem, nie możesz tak z nią rozmawiać”.

Oburzona Mujgan odchodzi. „Naprawdę mam już dość!” – mówi Zeynep, zakłada płaszcz i wychodzi z domu. Cemile wychodzi za nią i mówi: „Przepraszam za moją siostrę. Jest bardzo smutna, sama nie wie, co mówi. Gdyby mama ją usłyszała, skarciłaby ją”. „Dobrze, nie przejmuj się tym”. „Daj nam znać, dobrze? Zajmę się tutaj wszystkim, ty tylko uważaj na mojego Mehdiego, uważaj na swojego męża”. Zeynep udaje się do komisariatu, by rozeznać się w sytuacji męża. Zostaje także wpuszczona do pomieszczenia z celami. Patrzy na Mehdiego, który siedzi odwrócony do niej plecami i… Odchodzi, rezygnując z możliwości rozmowy z nim. Mehdi nie wie nawet, że dziewczyna wciąż jest w Turcji.

W następnej scenie Zeynep jest z powrotem w domu. Wchodzi do kuchni, gdzie czekają na nią wszyscy domownicy, poza Zelihą. „Proszę, powiedz nam, co się dzieje?” – pyta Cemile. „Sytuacja wcale nie jest dobra”. „Jak ma się Mehdi? Widziałaś go?”. „Ma się dobrze, nie martw się. Jego adwokat, pan Huseyin, zadbał o wszystko. Jutro stanie przed sądem i jeśli wszystko pójdzie dobrze, wypuszczą go. Jeśli jednak tak się nie stanie, zastanówmy się, co powiemy pani Zelisze”.

„Jeśli go nie wypuszczą, jak długo tam pozostanie?” – docieka Cemile. „Do następnej rozprawy, co najmniej trzy miesiące” – odpowiada Zeynep. „Dobrze, chodźmy już do łóżek” – sugeruje Bayram. – „Zobaczymy, co przyniesie jutro”. „Mój brat jest uwięziony. Jak mam się położyć i spać?” – pyta Mujgan. „Siostro, proszę cię, idź spać” – mówi druga z córek Zelihy. „Cemile, ty też się już połóż” – mówi Sakine. – „Ja zostanę tutaj i wszystko posprzątam”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Zeynep spotyka się z prawnikiem męża przed gmachem sądu. „Do świtu studiowałam przepisy, choć pan na pewno wie lepiej, ale… Znalazłam coś, co może nam pomóc” – oznajmia dziewczyna i z teczki wyciąga dokument. – „Rodzie lub opiekunowie dzieci lub młodych pracowników muszą podpisać umowę, a Kibrit nie ma opiekuna prawnego…”. „Państwo jest jego opiekunem prawnym” – stwierdza Huseyin. – „Zgodnie z prawem dziecko powinno trafić do ośrodka opiekuńczego”. „Wiem, ale Mehdi myśli, że prawem jest to, co on uważa za słuszne. Czy nie możemy powołać się na jego dobre intencje?”. „Tak, prawdopodobnie obierzemy taką linię obrony”.

„Czy będzie mógł wyjść?” – dopytuje Zeynep. „Zrobię wszystko, by tak się stało” – zapewnia prawnik. „Czy widział go pan? Czy wszystko z nim dobrze?”. „Tak, nie martw się”. „A czy pytał o mnie?”. „Dziecko, szukasz pośrednika? Porozmawiaj z nim twarzą w twarz”. Nagle rozbrzmiewa dzwonek telefonu Zeynep, to jej koleżanka ze studiów. „Zeynep, za pół godziny zaczyna się egzamin” – mówi dziewczyna po drugiej stronie. – „Wszyscy już usiedliśmy i czekamy”. „Nie mogę przyjść na egzamin, jestem zajęta”. „Nie wygłupiaj się. Co jest ważniejsze od egzaminu?”. „Nie przyjdę.” – Córka Sakine rozłącza się.

„Masz egzamin?” – pyta prawnik. „Tak, ale proces jest ważniejszy. Może będę mogła jakoś pomóc”. „Mamy ustaloną linię obrony, której będziemy się trzymać. Nie masz jeszcze dyplomu, nie możesz go reprezentować”. „To naprawdę nie problem, poradzę sobie ze szkołą”. „Idź prosto do szkoły, ja zajmę się wszystkim”.

Podobne wpisy