Odcinek 5: Wstaje nowy dzień. Zeynep przychodzi do domu przybranych rodziców. W przedpokoju znajduje się jej ojciec. „Przyszłam zobaczyć się z mamą i przypomnieć jej o lekarstwach” – oznajmia dziewczyna. – „Martwię się o nią. Czy wszystko z nią w porządku?”. „Ty wiesz najlepiej o jej stanie” – stwierdza Ekrem. – „Kobieta rozchorowała się myśląc o tobie”. „Zrobiłam tak, jak jej obiecałam. Będę tutaj przychodzić codziennie i podawać jej lekarstwa. Będę chodzić na spacery z mamą jak zawsze”. „To nie jest problem, w razie potrzeby możemy zatrudnić pielęgniarkę. Mama jest do ciebie bardzo przywiązana. Inaczej dlaczego miałaby się tobą przejmować? Kocha cię”.
„Dobrze, a ty?” – pyta Zeynep. „Będę z tobą szczery. Nigdy nie uważałem, że potrzebujemy dziecka, aby być szczęśliwą rodziną” – przyznaje chłodno Ekrem. – „Ale stało się, nie ma odwrotu. Pojadę do dzielnicy i zabiorę twoje rzeczy, nie pójdziesz już do tego domu. Ponadto dam tym ludziom trochę pieniędzy. W każdym razie twój ojciec kocha pieniądze. Wbij to sobie dobrze do głowy. Dwa światy nigdy nie połączą się w jeden. I tak popełniłem duży błąd, kiedy przyjąłem cię do rodziny. Ale teraz muszę chronić żonę, bo tylko ją drażnisz”. „Więc mówisz, żebym więcej nie przyszła?”.
„Jeśli odejdziesz, Nermin będzie jeszcze smutniejsza” – stwierdza ojciec. – „Co by nam dał ten dystans, poza tym, że cierpiałaby bardziej? Nie przychodź, Zeynep. Jeśli tak ma być, w ogóle nie przychodź!”. „Powiedz mamie, że dotrzymam obietnicy.” – Dziewczyna opuszcza dom ze łzami w oczach. Na zewnątrz zatrzymuje ją Faruk, który właśnie przyszedł. „Gdzie byłaś, na Boga?” – pyta mężczyzna. – „Chcesz, żebym umarł od zmartwień? Od ilu dni dzwonię do ciebie, a ty nie odbierasz? Tej nocy też nie przyszłaś. Dlaczego wodzisz mnie za nos? Co ci zrobiłem, że tak mnie karzesz? Podczas gdy tylu ludzi czeka na ślub, zobacz, co ty robisz. Jaki jest twój problem?”.
„Faruk, mam różne problemy. Czy możemy porozmawiać później?” – prosi Zeynep. „Nie, teraz porozmawiamy. Wiesz, jaki jest twój problem? Powiem ci. Jesteś bardzo niedoświadczona, nie wiesz, na czym polega prawdziwe życie. Mama i tata są w twoim życiu, są z tobą. Masz narzeczonego, który bardzo cię kocha i chce się z tobą ożenić. Żyjesz w dostatku. Spójrz na marki tych rzeczy, które nosisz. Jeśli to nie jest rozpieszczenie, to co to jest? Ilu ludzi na świecie marzy o tym, by mieć to, co ty masz, Zeynep? A ten dom? Spójrz na dom, w którym mieszkasz. Ilu ludzi na świecie żyje w takim domu?”.
„Ten dom nie jest mój” – oświadcza dziewczyna. – „Wiesz, jaki jest mój problem? Moim problemem są kłamstwa, które mówiłam ci przez rok. Mój problem polega na tym, że nie jestem pewna, czy możesz to zrozumieć”. „O czym ty mówisz?” – Faruk marszczy czoło. „Okłamałam cię. Moi prawdziwi rodzice są innymi ludźmi. Mama Nermin i tata Ekrem wzięli mnie na wychowanie, ale mnie nie adoptowali. Oznacza to, że nie jestem ich dzieckiem. Jestem córką bardzo biednej rodziny. Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda na zewnątrz, jak widzisz. Nie jestem Zeynep, którą znasz i którą pokochałeś”.
Wstrząśnięty Faruk oddaje Zeynep swoją parasolkę i odchodzi w strugach deszczu. Tymczasem Nermin przyjeżdża do dzielnicy. Sakine właśnie pracuje na podwórku. „Zeynep tutaj nie ma, nie jest w domu” – oznajmia żona Bayrama. „Wiem, przyszłam zobaczyć się z tobą”. „Dlaczego? Rozmawiałyśmy już o tym, o czym miałyśmy”. „Sakine, to ostatni semestr nauki Zeynep. Niewiele jej zostało do ukończenia studiów. Które drzwi się przed nią otworzą? Jakie możliwości zostaną jej przedstawione? Słuchaj, lata temu zgodziłyśmy się na coś. Obie miałyśmy dobre intencje. Dlaczego teraz traktujesz mnie jak wroga? Dlaczego się tak zachowujesz?”.
„Sprzedałaś mnie!” – Sakine przyjmuje pozę, jakby szykowała się do walki. – „Sprawiłaś, że stałam się bezwartościowa. Dałam ci córkę, abyś ją wychowała, a ty próbujesz wydać ją za mąż. Zamierzałaś bez mojej wiedzy wysłać ją za granicę z tym snobem!”. „Dobrze, a czy zapytałaś córkę, czy podoba jej się ten facet, którego nazywasz snobem? Mówisz tak, jakbym ją do tego zmusiła. Słuchaj, rozwiążemy twój problem. Wyremontujemy ten dom, damy ci wynagrodzenie. Weź.” – Nermin wyciąga z torebki kopertę. – „Jeśli masz długi, spłać je. Tylko nie męcz Zeynep. Wkrótce skończy studia i zdobędzie dyplom. Czy to jest dom, w którym Zeynep ma mieszkać? Nie mogłaby, jej miejsce jest przy mnie. Tak bardzo się boję, że się to zepsuję. Proszę cię, Sakine, weź te pieniądze”.
Sakine rzuca na ziemię młotek, który trzymała w ręku, i wchodzi do środka. Nermin udaje się za nią. „Przychodziłam wiele razy do twojego domu, przyprowadziłam Zeynep, ale to pierwszy raz, kiedy ty weszłaś do tego domu” – stwierdza biologiczna mama. – „Spójrz na ten dom, przyjrzyj mu się dobrze. To miejsce, w którym urodziła się Zeynep, gdzie stawiała pierwsze kroki i gdzie po raz pierwszy powiedziała słowo mama. Zeynep to mnie pierwszą nazwała mamą, rozumiesz? Wszystkie jej sny należą do tego miejsca. Oto dom, w którym się urodziła i mieszkała. I to ja jestem jej mamą! Ja!”.
„Sakine, myślisz tylko o przeszłości, ale ja myślę o przyszłości Zeynep” – oświadcza żona Ekrema. – „Jak mogłaś jeszcze tego nie zrozumieć?”. Sakine potakuje głową i wyciąga rękę. Nermin przekazuje jej kopertę z pieniędzmi. Jest zadowolona, że kobieta wreszcie zgodziła się z nią. Jej nastrój zmienia się jednak diametralnie, gdy Sakine wrzuca kopertę do pieca, w którym płoną polana. „Oszalałaś?! Co ty robisz?!” – krzyczy Nermin. „Wynoś się stąd!” – rozkazuje pani domu. – „Ani ten dom, ani macierzyństwo, ani moja córka nie są na sprzedaż!”.
Nermin robi dwa kroki w stronę wyjścia, ale zatrzymuje się, postanawiając powiedzieć coś jeszcze. „Dobrze, a gdzie Zeynep była bita?” – pyta. – „Gdzie patrzono na nią z pogardą? Gdzie doświadczyła przemocy? Czy to nie zdarzyło się w tym domu? Czy twój mąż nie znęcał się nad Zeynep? Odpowiedz!”. „Wynoś się stąd! Wynoś się!”. W następnej scenie Nermin wraca do swojego domu. Mąż otwiera jej drzwi. „Jak poszła terapia Reiki?” – pyta, nie wiedząc, że jego żona była w dzielnicy. „Dobrze” – odpowiada kobieta i zdejmuje nakrycie wierzchnie. „Świetnie. Może wyskoczymy w ten weekend do Uludag, co ty na to? Pooddychamy górskim powietrzem, odpoczniemy. To nam dobrze zrobi”.
„Czy przyszła Zeynep?” – pyta Nermin, ignorując propozycję męża. – „Czy w ogóle dzwoniła?”. „Nie dzwoniła. Jest dorosła, pozwól jej zajmować się tym, czym chce”. „Zrozumiałam sytuację. Ma wyrzuty sumienia wobec Sakine. W porządku, nie będę jej niepokoić, nawet do niej nie zadzwonię. Ale nie chcę nigdzie jechać, poczekam tutaj na Zeynep. Wiem, że moja córka wróci do domu”. Kobieta odchodzi na górę. Po chwili z torebki, którą zostawiła na ławie, wydobywa się dzwonek telefonu. Ekrem szybko wyciąga urządzenie i widzi wyświetloną na ekranie nazwę „Mój Anioł”. Od razu odrzuca połączenie.
Po chwili na telefon przychodzi sms: „Mamo, przyszłam cię zobaczyć, ale nie było cię w domu. Czy mogę usłyszeć twój głos, kiedy będziesz wolna?”. Ekrem kasuje wiadomość oraz historię połączeń, po czym chowa telefon z powrotem do torebki. Akcja przenosi się na cmentarz. Zeynep po raz pierwszy odwiedza grób brata. Nieoczekiwanie w tym samym miejscu pojawia się… Mehdi. Jakiś czas później razem opuszczają cmentarz. „Czy to ty postawiłeś pomnik?” – pyta dziewczyna. – „Wiesz, że mój ojciec nie wykonywał swoich obowiązków wobec brata, nawet gdy ten żył. Mama przychodziła, odwiedzała grób, ale nie miała pieniędzy na postawienie pomnika. Ty go postawiłeś?”.
Mehdi nie potwierdza, ale nie musi. „Postawiłeś pomnik, odwiedzasz go. Jesteś bardziej oddany mojemu bratu niż ja” – stwierdza Zeynep. – „Dziękuję ci”. „Nie masz za co dziękować. Był moim przyjacielem z dzieciństwa. Podrzucić cię do domu?”. „Nie chcę teraz wracać do domu. Nie chcę, by mama zobaczyła, że płakałam. Zaparkowałam samochód w pobliżu, muszę coś z niego zabrać”. Mężczyzna wyciąga z kieszeni woreczek, w którym coś pobrzękuje. „Niech będą twoje” – mówi i przekazuje go Zeynep. „Czy to kulki mojego brata?”. „Tak, zabrałem mu je, kiedy byliśmy dziećmi. Nadal je ukrywam. To dziecinne, ale czasami człowiek nie potrafi porzucić dzieciństwa. Nadszedł czas, aby były twoje”.
„Jesteś pewien? Trzymałeś je przez tyle lat” – mówi Zeynep. „Należały do twojego brata. Teraz są twoje”. „Dziękuję ci, jestem bardzo szczęśliwa”. W następnej scenie Mehdi i Zeynep spacerują po nabrzeżu. „Przyszedłeś specjalnie?” – pyta nagle dziewczyna, jakby coś sobie uświadomiła. „Gdzie?”. „Na cmentarz”. „Wiem, że zabrzmi to głupio, ale ja… Coś zrozumiałam. Spotkaliśmy się w moje urodziny. To był dzień, kiedy przebiła mi się opona. Czułam się zagubiona, moje życie wywróciło się do góry nogami. Nawigacja doprowadziła mnie do twojego warsztatu”.
„Złamałam mamie serce w moje urodziny” – kontynuuje Zeynep. – „Po latach wróciłam ponownie do osady. Właściwie utknęłam między dwoma światami. Wtedy mama zaczęła wywierać na mnie presję. Potem znowu cię spotkałam, na schodach. Dzisiejszy dzień też był dla mnie bardzo ciężki. Rozczarowałam ludzi, którzy mnie kochają. Nie mam teraz obu moich mam. Obie są na mnie złe, obrażone. Czuję się teraz tak samotna, nie mam oddechu. Ilekroć tak się czuję, w jakiś sposób pojawiasz się przede mną. Tak…”. „Co tak?” – nie rozumie Mehdi. „Zaproponowałeś, żebyśmy się pobrali. Moje tak odnosi się do tego. Ale jeśli zmieniłeś zdanie…”.
Mężczyzna wypuszcza powietrze, które wstrzymał zdumiony. „Jestem trochę zaskoczony” – oznajmia. – „Cóż, teraz…”. „Sama siebie zaskoczyłam, że to powiedziałam. I nie wiem, jak to teraz będzie…”. „Bóg mi świadkiem, ja też nie wiem.” – Mehdi uśmiecha się. „Dobrze, ale nie odkładaj tego. Niech to się stanie tak szybko, jak to możliwe”. Zeynep odchodzi. W tle słyszymy jej głos: „To tak było dla mnie rozwiązaniem wszystkich problemów. Jeśli wyjdę za mąż, całe życie, które miałam do dzisiaj… Ten komfort, wszystko, co jadłam i piłam… To, że przez dwanaście lat nie odwiedziłam domu…”.
„Spłaciłabym dług wobec mamy za jej poświęcenie. Nie czułabym już bólu, którego nie potrafiłam opisać przez lata. Nie czułabym już tego poczucia winy. Uwierz mi, to taki ból, że nie umiem go nazwać. Ale jestem gotowa, by wyrzucić to uczucie z mojego serca. Tylko po to, aby moje sumienie było spokojne, aby zakończyć mój wewnętrzny osąd. Niech ten ból ustąpi”. Czy dojdzie do ślubu Mehdiego i Zeynep? Co na to jej przybrani rodzice?