Odcinek 59: Mehdi i Nuh przychodzą do domu. Syn Zelihy prosi swoje siostry, by przyszły do pokoju dziennego. Następnie oznajmia im: „Sprzedaję warsztat”. „Co?” – Mujgan robi duże oczy. – „Nie pozwolę na to! To warsztat mojego ojca!”. „Siostro, poczekaj” – prosi Cemile. – „Wysłuchajmy go najpierw”. „Synu, kto umieścił takie myśli w twojej głowie? Czy można sprzedać warsztat, w którym tyle lat się pracowało? Czym będziesz się zajmował? Za co będziemy żyć? Jak możesz robić coś takiego z jedyną rzeczą, jaka została po naszym ojcu?”. „Nie będziemy się denerwować, bo nic nie stracimy” – zapewnia mężczyzna. – „Jak widzicie, nasza rodzina się rozrasta. Wszyscy powinniśmy być szczęśliwi”.
„Siostro Mujgan, czy wujek Celal nie powiedział: Dzieci, idźcie naprzód, ja zawsze będę was wspierał?” – przypomina Nuh. – „Na miłość boską, pomyśl o tym. Cemile, a co ty uważasz?”. „O ile zrozumiałam, Mehdi da każdemu swoją część, tak?” – pyta mama Yasemin. „Oczywiście, siostro. W końcu to dziedzictwo. Nie zamierzam ryzykować waszymi pieniędzmi”. „Dobrze więc, zgadzam się. Całkowicie wierzę w twoją decyzję. A i sama potrzebuję teraz pieniędzy. Chcę, żeby życie moje i Yasemin w końcu zaczęło się układać”. „Ta kobieta zraniła cię, a ty teraz chcesz zranić nas” – stwierdza Mujgan. – „Sprzedaj jeszcze dom, wyrzuć nas na ulicę!”.
„Siostro, co ty mówisz? Czy nie dbałem o ciebie przez lata?” – pyta Mehdi. – „Od siedemnastego roku życia jestem głową tej rodziny. Przynoszę chleb do tego domu. I nadal będę go przynosić. Jeśli do tej pory mnie szanowałaś, dalej to rób. Chcę tego dla nas wszystkich, chcę, żebyśmy byli szczęśliwi. Jedyne, o co proszę, to wasze wsparcie. Poszerzę swoją działalność, dla nas wszystkich. Fundamenty naszego życia się nie zmienią. Do końca mojego życia będę się o was troszczył”.
„Opłacę szkołę dla mojej siostrzenicy” – kontynuuje Mehdi. – „Powiedziałaś, że dostała pracę, ale nie jest to konieczne. Niech chodzi na uczelnię, inaczej dostanie jej się ode mnie. Zaopiekuję się siostrzenicą, Kibrit i moim dzieckiem, nie martwcie się”. „Zobaczymy, czy nasza bratowa…” – mówi Mujgan i od razu się poprawia: „Przepraszam, była bratowa. Ona też chce alimentów? Są różne kobiety. Niektóre chcą alimentów do końca życia. W końcu, czy nie jest córką tej pijawki Sakine? Niedaleko pada jabłko od jabłoni!”.
„Siostro, co ty mówisz? Czy Zeynep jest taka?” – pyta Cemile. „Niedługo się przekonamy, jaka jest” – stwierdza Mujgan. – „Nie pamiętacie? Syn brata Ihsana rozwiódł się, a jego była żona zabrała mu wszystko, co miał. Zobaczymy, czy pani Zeynep też weźmie udział w warsztacie Mehdiego. Zostaniesz z niczym, Mehdi”. W tym momencie telefon Mujgan zaczyna wibrować. Kobieta dyskretnie zerka na ekran i widząc wyświetlone na nim imię Burhana, udaje się do łazienki i odbiera. „Dlaczego ciągle do mnie dzwonisz? Nie mogłam odebrać” – mówi do słuchawki.
„Martwiłem się o ciebie, Mujgan” – mówi mężczyzna po drugiej stronie. – „Czy wszystko w porządku?”. „Nic mi nie jest, ale teraz jestem zajęta”. „Wysłałem po ciebie samochód. Będzie na ciebie czekał w bocznej uliczce. Nawet jeśli minie sto lat, będzie tam czekał”. „Nikogo nie wysyłaj. Jeśli Mehdi zobaczy, będą problemy, wiesz o tym. Okej, kończę. Jeśli będę mogła wyjść, zadzwonię do ciebie”. Tymczasem Zeynep rozmawia z Barisem. „Wynajęłam dom i potrzebuję potwierdzenia, że pracuję” – oznajmia dziewczyna. „Wynajęłaś mieszkanie sama? A twój mąż?”. „Rozwodzimy się. Dlatego pilnie potrzebuję wynająć mieszkanie”.
„Wiem, to trudne. Mnie też to spotkało” – wyznaje szef. „Naprawdę?” – Zeynep robi zdziwioną minę. „Tak. Dlaczego jesteś zaskoczona?”. „Nie wiem. Szczerze mówiąc, nigdy nie myślałam, że mogłeś być żonaty. Jesteś zakochany w swojej pracy”. „Dobry z ciebie prawnik, zrozumiałaś wszystko. To był główny zarzut mojej byłej żony. Powiedziała sędziemu, że ożeniłem się z pracą, że jestem pracoholikiem. Ale byłem już taki, kiedy się poznaliśmy. Rozwód trwał latami. Bardzo kogoś kochasz, chcesz iść z nim tą samą ścieżką, ale w czasie podróży wszystko się zmienia. Dochodzicie do stanu, gdy sami siebie nie poznajecie”.
„Zamiast żyć w spokoju, my z Mehdim rozpoczęliśmy walkę” – oznajmia Zeynep. – „Naszą kłótnię przenieśliśmy na ludzi, których kochamy. Nikomu już nie zaufam. Wszyscy wydają mi się niebezpieczni”. „To uczucie minie, nie martw się” – zapewnia Baris. – „Powiedziałaś, że masz córkę”. „Tak, Dilarę, ma siedemnaście lat. Jesteśmy jej rodziną zastępczą. Mehdi znalazł ją, gdy była bardzo mała. Pomagała mu w warsztacie samochodowym, kocha samochody. Wcześnie zrezygnowała ze szkoły, ale namówiliśmy ją, by kontynuowała naukę. Wierzę, że odniesie duży sukces”. „Masz dwadzieścia pięć lat, a postępujesz tak, jakbyś miała czterdzieści pięć. Czy to nie zbyt duża odpowiedzialność?”.
W następnej scenie Zeynep i Baris ponownie rozmawiają. „Może słyszałeś, moja mama Nermin Kaya i mój tata Ekrem Kaya toczą bardzo poważny spór rozwodowy” – oznajmia dziewczyna. „Słyszałem, wygląda to na trudny przypadek, bardzo smutny. Jak rozmawialiśmy wcześniej, miłość niektórych ludzi zamienia się w nienawiść. Czy się mylę?”. „W rzeczywistości uważam to za oszustwo. Pan Ekrem razem z prawniczką Meltem z Bursy, gdzie moja mama studiowała, zabrali wszystko, co zostawił mamie jej tata, i uciekli”.
„Chcesz przenieść tę sprawę do naszej firmy?” – pyta Baris. „Dokładnie tak” – potwierdza Zeynep. „Widzisz, poproszenie kogoś o pomoc nie jest takie trudne. Oczywiście mogę spojrzeć na tę sprawę, ale muszę porozmawiać z twoją mamą. Dzisiaj mam czas tylko między dwudziestą pierwszą a dwudziestą trzecią. Jeśli to wam odpowiada, możemy spotkać się w naszym biurze”. „Odpowiada, oczywiście. Dziękuję ci bardzo”. „Nie powiedziałem, że przyjmuję tę sprawę. Jeśli jest prawdopodobieństwo przegranej, to nie chcę was do końca rozczarować”. „Rozumiesz, masz rację, ale nawet to spotkanie będzie korzystne dla mojej mamy. Dziękuję ci raz jeszcze”. Czy dzięki pomocy Barisa, Nermin uda się odzyskać pieniądze?