87: Emine wychodzi na werandę, gdzie znajduje się jej mama. W rękach trzyma pudełko. „Moja piękna córko, dlaczego twoje oczy są takie smutne?” – docieka Sultan. „Nawet nie pytaj. Rozbiłam wczoraj wazon, który należał do zmarłej mamy Savasa”. „Och, co za wstyd!”. „Mamo! Muszę to jakoś rozwiązać, Savas nie odpowiada na moje telefony. Chcę mu to dać.” – Dziewczyna wyciąga z pudełka nowy wazon. „Córko, sądzę, że nie powinnaś mu tego dawać, inaczej naprawdę się obrazi”. „Bardzo ci dziękuję, mamo. Chociaż ty mogłabyś nie dobijać mnie bardziej, i tak już wszystko zniszczyłam. Pójdę i dam mu to”.

„Dokąd pójdziesz?” – Twarz Sultan nabiera groźnego wyrazu. – „Nie możesz iść sama do domu nieżonatego mężczyzny!”. „Czy zaraziłaś się od swojej przyjaciółki?” – pyta Emine, mając na myśli Sakine. „Córko, moja przyjaciółka i ja mamy czyste przeszłości, ale ty i Zeynep nie. Dlatego nie możesz iść!”. „Co mam więc zrobić? Mam to wysłać pocztą? Zaraz oszaleję, mamo!”. „W takim razie ja pójdę z tobą. Skoro chcesz być swatką, musisz odbyć staż ze swoją mamą. Po drodze opowiesz mi, jak udało ci się wszystko zepsuć”.

Benal przychodzi wraz z Mujgan do więzienia. „Dzień dobry, przyszłam odwiedzić Mehdiego Karacę” – mówi, podając strażnikowi dowód osobisty. „Jesteś jego żoną?” – pyta funkcjonariusz. „Tak. Nie zdążyłam jeszcze zmienić swojego nazwiska, ale prawdopodobnie macie tę informację w systemie. Braliśmy tutaj ślub”. Strażnik kieruje wzrok na ekran komputera, po czym oznajmia: „Nie przyjmujemy żadnych wizyt do Mehdiego Karacy”. „Jak to? Oficerze, mamy przecież specjalne pozwolenie. Wczoraj się z nim widziałam. Sprawdź to ponownie, proszę”. „To nie pomyłka, proszę pani. Pan Mehdi wziął udział w bójce, za co został pozbawiony prawa do odwiedzin. Powinnaś zadzwonić przed przyjściem”.

„A Mehdi? Czy z nim wszystko dobrze?” – pyta zmartwiona Benal. – „Masz jakieś informacje o nim?”. „Wszystko dobrze, nie martw się. W więzieniu takie rzeczy się zdarzają, musisz się przyzwyczaić. W przeciwnym razie będziesz cierpieć jeszcze wiele razy”. Tymczasem Emine i jej mama przychodzą do domu Barisa. Dziewczyna wręcza wazon Savasowi, a Sultan zapoznaje się z jego wujkiem – Alim Rizą. Choć nie widać tego na pierwszy rzut oka, oboje przypadają sobie do gustu.

Akcja przeskakuje do wieczora. Zeynep wraca z pracy, w domu czekają na nią Dilara, Nuh, Cemile i Benal z córką. „Przyszliśmy tak nagle do twoich drzwi, bardzo cię zdenerwowaliśmy, wybacz” – mówi siostra Mehdiego. – „Ale jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, dlatego przyszliśmy. Mehdi i Benal się pobrali, wiesz o tym. To znaczy pobali się z tego powodu, żeby Mehdi mógł częściej widywać się ze swoją córką”. „Siostro Cemile, czy musisz mi wyjaśniać?” – pyta Zeynep. „Mówię ci, dlatego że nie mógł zobaczyć się ze swoją córką. Miał się dzisiaj z nią spotkać, ale w więzieniu wywiązała się jakaś bójka, on się w to wmieszał i nie pozwolono mu na widzenie”.

„Benal poszła się z nim zobaczyć, zabrała córkę, ale spotkanie nie mogło dojść do skutku” – kontynuuje żona Nuha. – „Miał tylko jedno życzenie, poczuć zapach swojej córki, ale nie mógł. Czy da się to wyjaśnić?”. „Znasz go, nie toleruje niesprawiedliwości” – zabiera głos Kibrit. – „Wdał się w bójkę, by kogoś chronić”. „A ty co myślisz?” – Zeynep kieruje wzrok na Nuha. – „Czy nie myślisz, tak jak ja, że Mehdi powinien zostać ukarany za swoje błędy?”. „Definitywnie” – potwierdza mężczyzna. – „Do końca podzielam twoją opinię. Na to, co zrobił Mehdi, nie ma przeprosin ani wyjaśnienia. Zdecydowanie zasługuje na karę za wszystko, co zrobił, ale z powodu dzisiejszego incydentu sam się trochę zmartwiłem”.

„Czy Mehdi nie wdawał się w bójki już wcześniej, kiedy był na wolności?” – pyta retorycznie Zeynep. „Na wolności to nie to samo” – zaprzecza Nuh. – „Mehdi jest tam z tysiącami ludzi. Z tego, co wiem, to mordercy i oszuści. Nawet jeśli będzie na siebie uważał, człowiek obok niego może okazać się psychopatą. Możemy wspólnie pomyśleć i znaleźć rozwiązanie. Zachowaj się jak wielka osoba i wycofaj swoją skargę, proszę cię. Wyprowadzimy się stąd, obiecuję. Jeśli będzie trzeba, to Mehdi, Benal i dziecko wyjadą do innego miasta. Proszę cię, zrozum nas, Zeynep”.

„Rozumiem was, ale wy wcale nie rozumiecie mnie” – oświadcza córka Sakine. – „Całego bólu i strachu, których doświadczyłam, w ogóle nie widzicie. Co za różnica, jeśli Mehdi wyjedzie do innego miasta? Jeśli zechce, może wyskoczyć zza rogu i stanąć przede mną. Czy jesteście świadomi, o co mnie prosicie? Niech Mehdi wróci do normalnego życia, a ja mam żyć w strachu, tak? To mi teraz mówicie?”. „Zeynep, mówimy ci, że brał udział w bójce” – powtarza Cemile. – „Dlatego…”. „To normalne, siostro Cemile, to rutyna Mehdiego. Mehdi się nie zmieni, on już taki jest. I tylko dlatego, że jesteście zmartwieni, ja nie zamierzam wywrócić swojego życia do góry nogami”.

„Chcecie mu dać wolność, ale ja na to nie pozwolę” – kontynuuje Zeynep. – „Mehdi zostanie ukarany. Nie wciągajcie więcej w te sprawy Dilary, proszę was!” – Podnosi się, chcąc odejść. „Czy wcale się nie boisz?” – pyta Cemile, także wstając. – „Czy w ogóle nie martwisz się o Mehdiego?”. „Już dawno temu przestałam się martwić o Mehdiego. Teraz martwię się tylko o siebie”. Zeynep odchodzi do swojego pokoju na górze. Otwiera okno i głęboko oddycha.

Podobne wpisy