Przysięga odc. 790: Savas zgadza się na ślub z Gulperi! Masal nadal milczy! [Streszczenie + Zdjęcia]

Odcinek 790: Kontynuacja rozmowy Savasa i Beyhan w posiadłości Tarhunów. „Mamo, nie proś mnie o to” – mówi mężczyzna. „Powiedziałam swoje. Jeśli coś dla ciebie znaczę, zrobisz to. Ożenisz się!”. „Mamo, powtarzam. Twoje słowo dużo dla mnie znaczy, ale nie mogę tego zrobić”. „Nie możesz?” – Beyhan podwija rękaw bluzki, pokazując znajdujące się na ręku stare blizny. – „Jako dziecko ciągle pytałeś mnie, co mi się stało. Posłuchaj teraz i dowiedz się. Kiedy znalazłam cię jako niemowlę, wokół ciebie były głodne wilki. Kiedy nieświadomie płakałeś, skoczyłam między wilki i uratowałam cię. Te blizny są moimi wspomnieniami z tego dnia”.

„Straciłam dużo krwi, trafiłam do szpitala” – kontynuuje Beyhan. – „Leżałam tam całymi dniami. Po wiosce rozeszła się wieść, że umarłam. Bycie matką to nie tylko noszenie dziecka przez dziewięć miesięcy. Bycie matką oznacza ochronę dziecka za cenę własnego życia. Jestem matką, Savasie. Twoją matką! Umrę za ciebie, jeśli będę musiała. Jeśli zamierzasz złamać moje słowo, rzuć mnie przed te wilki. Niech rozszarpią mnie na strzępy!”. Akcja przenosi się do szpitala. Małżonkowie nie ustają w próbach uspokojenia Masal, ale ta nieprzerwanie płacze i milczy. Obawiają się, że mogła jej wrócić trauma z dzieciństwa, kiedy po odejściu mamy przestała mówić.

Masal wraca do domu. Wszyscy pytają ją o samopoczucie, ale nastolatka nie odpowiada. W milczeniu odchodzi do swojego pokoju. Tymczasem w domu Hasana rozlega się pukanie do drzwi. Mężczyzna otwiera i pyta, robiąc duże oczy: „Savas?”. „Nie wiem, dlaczego przyszedłem” – odpowiada syn Beyhan. „Nogi idą tam, gdzie prowadzi je serce” – stwierdza gospodarz. – „Jeśli twoje nogi cię tu powiodły, musi istnieć ku temu powód. Proszę, wejdź”. W następnej scenie obaj mężczyźni siedzą w pokoju dziennym.

„Człowiek planuje, los się śmieje” – mówi Hasan. – „Chcemy wszystko kontrolować, ale nie jesteśmy w stanie. Czasami coś rozwija się wbrew naszej woli i nagle znajdujemy się w sytuacji, której nawet nie rozumiemy”. „Przeszedłem tak wiele” – oznajmia Savas. – „Pokonałem wiele przeszkód, ale nigdy nie czułem się tak bezradny”. „Czasami opór nie jest rozwiązaniem, ale lekcją. Zrobię herbatę. Deszcz daje błogosławieństwo, a herbata nadzieję”.

Gdy Hasan odchodzi do kuchni, Savas mówi do siebie: „Jeśli moje poddanie się ma być dla niej zniszczeniem, czy mimo wszystko nie lepiej zrezygnować?”. Akcja przenosi się na farmę. Emir nie może znieść sytuacji, gdy Beyhan nieustannie krzyczy na Gulperi i rozkazuje jej. Wyciąga wróżkę z pokoju Beyhan i zabiera ją do swojego gabinetu. „Posłuchaj” – mówi stanowczo. – „Nie pozwolę, żeby nadal cię tak traktowała”. „Jest dobrze. Przywykłam do tego”. „Ale ja nie przywykłem. Wiem, że nie jesteś tutaj spokojna”. „Nie mam żadnego problemu”. „Jeśli chcesz, mogę cię wysłać do cioci za granicę. Jeśli to dla ciebie za daleko, w Bursie mieszka ciocia taty”.

„Otworzymy dla ciebie sklep z ziołami” – kontynuuje Emir. – „Będziesz tam szczęśliwa”. „Ja tylko tutaj mogę być szczęśliwa, obok ciebie. Nigdzie nie odejdę” – odpowiada w myślach Gulperi, a następnie mówi na głos: „Nie, nie chcę”. „Dlaczego się sprzeciwiasz? Zrobię wszystko, abyś była szczęśliwa i spokojna. Tylko powiedz”. „Nie, dziękuję.” – Dziewczyna opuszcza gabinet. Schodzi na dół i otwiera drzwi Savasowi, który ponownie przyjechał na farmę. Mężczyzna udaje się do pokoju mamy.

„Niepotrzebnie się torturujesz, mamo” – mówi Savas. – „W ten sposób niczego nie osiągniesz, zrozum to. Dobrze, powiedzmy, że się zgadzam. Ożenię się z Gulperi. Co wtedy się zmieni? Czy twój ból zniknie? Czy tata i moi bracia wrócą?”. „Wiem, że zmarli nie wrócą” – oświadcza Beyhan. – „Ale wiem też, że ogień w moim sercu nie zgaśnie, dopóki nie umrę”. „Więc dlaczego, mamo? Dlaczego tak bardzo chcesz, żebym się z nią ożenił?”. „Ponieważ potrzebuję powodu, aby każdego ranka podnosić się z łóżka. Każdej nocy proszę Boga, aby zabrał moją duszę. Wiesz dlaczego? Ponieważ wschodzące słońce przypomina mi, że moje dzieci są pod ziemią. Każdy dzień jest dla mnie torturą”.

„Ale jeśli się ożenisz” – mówi dalej kobieta – „jeśli dasz mi wnuki w miejsce moich straconych synów, nie będę już cierpieć z każdym wschodem słońca. Będę miała powód, aby iść dalej i walczyć. Myślisz, że to dużo? Powiedz, uważasz, że to dużo?”. W tym momencie do pokoju wchodzi Gulperi z tacą w rękach. Zatrzymuje się w miejscu, a Savas odpowiada: „Dobrze, mamo.” – Kieruje wzrok na wróżkę. – „Pobierzemy się”. Dlaczego Masal jest taka smutna i nic nie mówi? Czy dojdzie do ślubu Savasa i Gulperi?