117 i 118: Reyhan jest na tarasie i rozmawia przez telefon. „Pan doktor jest teraz zajęty” – oznajmia kobieta po drugiej stronie. „Przyjechali dziś do nas pracownicy z kliniki, żeby zabrać Sunę” – mówi żona Emira. – „Czy wie pani coś o tym? Czy było to zalecenie doktora?”. „Pan doktor był wtedy na wizycie. To ja rozmawiałam z kobietą, która poprosiła o jak najszybszy przyjazd i zabranie Suny do kliniki”. „Co to była za kobieta? Przedstawiła się?”. „Nie, proszę pani. Wiem tylko, że była to kobieta”. „Dobrze, dziękuję” – Reyhan rozłącza się i mówi do siebie: „Cemre! Dość już!”.

Wściekła dziewczyna wchodzi do domu. Chce udać się prosto do córki Suheyli, ale na korytarzu spotyka swojego męża. Od czasu wizyty sanitariuszy wyraźnie się uspokoił. „Właśnie rozmawiałem z doktorem Suny” – oznajmia mężczyzna. – „Lekarz potwierdził, że rozmawialiście tylko o stanie Suny. Nie było mowy o zabraniu jej do szpitala. Musiało zajść jakieś nieporozumienie. Wytłumaczę Sunie, jak było”. „Oprócz mnie ktoś inny dzwonił do szpitala” – oświadcza Reyhan. „Dobrze, nie ciągnijmy tego bezsensownego tematu. Teraz jest dla mnie najważniejsze, żeby Suna szybko się pozbierała”.

Przed domem Kemala stoi jakiś mężczyzna i rozmawia przez telefon. „Teraz obejrzę dom” – mówi do słuchawki. – „Gdy poznam najważniejsze szczegóły, poinformuję was”. Następuje zbliżenie na myjącą okna Sehriye. Kobieta zauważa stojącego przed domem nieznajomego. „Kto to taki?” – zastanawia się. – „Ubrany jest jak jakiś urzędnik i w rękach ma teczkę. Och, to na pewno on!”. Gospodyni szybko pędzi do drzwi. Gdy otwiera, mężczyzna stoi już przed wejściem. „Dzień dobry. Zastałem właściciela domu?” – pyta przybyły. – „Powinien wiedzieć o moim przyjściu. Zapowiedziałem się”.

„Witam, witam… Naprawdę miło pana widzieć” – mówi Sehriye. Gdy na dole pojawia się Narin, szepcze do niej: „To pan z opieki. W sprawie Masal…”. Akcja wraca do rezydencji. Reyhan wchodzi do salonu i staje przed raczącą się kawą Cemre. „Wiem, co zrobiłaś!” – oznajmia żona Emira. „Niby co takiego?” – udaje zdziwienie Cemre. „Zastawiłaś na mnie pułapkę! Wiedziałaś, że to na mnie spadną wszelkie podejrzenia! Zadzwoniłaś do kliniki i poprosiłaś, by zabrali Sunę”. „Kochana, nie wyglądasz zbyt dobrze. Ale rozumiem, dużo przeszłaś, to normalne…”. Reyhan chce coś odpowiedzieć, ale ostatecznie rezygnuje i odchodzi.

Żona Emira wchodzi do kuchni, gdzie Melike właśnie gotuje. „Przygotowuje pudding” – oznajmia służąca. – „Wiesz, że Suna bardzo go lubi”. „Ostatnio zupełnie straciła apetyt” – stwierdza Reyhan. – „Myślisz, że może mieć to związek z lekarstwami, które przyjmuje?”. „Nie wiem, możliwe”. „A czy ona dopiero teraz zaczęła je przyjmować?”. „Nie. Zażywa je od jakichś trzech miesięcy”. „Rozumiem. A przepisał je lekarz, do którego chodzi na wizyty kontrolne?”. „Cemre się tym zajmuje, córko. To ona bierze recepty od lekarza i kupuje leki”. „Widziałaś te recepty?”. „Nie. Jeśli chcesz, zapytaj Cemre. Nikt w tym domu nie zajmuje się tak Suną, jak ona”.

Kemal i Narin pokazują pracownikowi opieki społecznej cały dom. Gdy mężczyzna ma już wychodzić, okazuje się, że doszło do nieporozumienia. „Przepraszam, przyszedłem pod numer dziewięć, a powinienem był pod numer sześć” – oznajmia przybyły. – „Przeszkodziłem państwu. Przyjmijcie moje przeprosiny”. Akcja wraca do rezydencji. Emir siedzi za biurkiem w gabinecie. Już ma otwierać list od swojej matki, gdy nagle do pomieszczenia wchodzi Cemre. „Zrobiłam ci sok z twoich ulubionych owoców” – oznajmia dziewczyna. – „Pomoże ci się uspokoić. Pamiętasz, że dzisiaj masz wizytę u lekarza? Pojedziemy tam razem”. „Nie ma takiej potrzeby. Pojadę sam”. „Czy to możliwe, mój drogi? Pojedziemy razem, z szoferem, inaczej być nie może”.

„Dobrze. Wezmę tylko prysznic i się przebiorę” – mówi Emir. W następnej scenie widzimy, jak mężczyzna w towarzystwie Cemre wychodzi z domu. Razem zmierzają w stronę samochodu. Na zewnątrz wychodzi także Reyhan. Cemre macha jej ręką i z uśmiechem na twarzy mówi: „Do zobaczenia”. Nagle dostrzega ją Suna, którą Melike zabrała na spacer. „Cemre, dokąd ty jedziesz?” – pyta siostra Emira. „Moja droga, dzisiaj twój brat ma ważną kontrolę” – oznajmia córka Suheyli. „Proszę, nie zostawiaj mnie samej. Bardzo źle się czuję”. „Moja droga, przestań. To dla zdrowia twojego brata. Po wizycie w szpitalu wrócę prosto do ciebie, obiecuję”.

Z rezydencji wychodzi Hikmet i staje obok synowej. „Reyhan, córko, może ty pojedziesz z Emirem?” – sugeruje mężczyzna. – „No dalej, zgódź się. Niech nie będzie sam”. Reyhan wsiada do samochodu i odjeżdża wraz z mężem. Cemre robi skwaszoną minę i wraca do rezydencji. „Co za skaranie!” – mówi wściekła. Udaje się do salonu i robi wielkie oczy, dostrzegając przez okno zmierzającą w stronę posiadłości… Cavidan! – „Co ona tutaj robi? Nie dość, że odprawiłam tę żmiję razem z Emirem, to jeszcze ona zwaliła mi się na głowę!”.

W rezydencji rozlega się dzwonek do drzwi. Melike otwiera i robi zdumioną minę. „Zdziwiłaś się na mój widok?” – pyta uśmiechnięta Cavidan. „Trochę…” – potwierdza służąca. „Stęskniłam się za dziećmi. I skoro Emira już wypisali…”. „Emira nie ma w domu. Niedawno pojechał do lekarza na kontrolę. Suna zaś wzięła leki i zasnęła”. „To znaczy, że wszystko jest w porządku. Emir nie przeczytał listu” – stwierdza w myślach pani Tarhun. „Ale proszę nie stać w progu. Proszę wejść”. „Nie martw się, Melike. Nie przyszłam naruszać spokoju tego domu. Poczekam, aż Suna wstanie, zobaczę ją i odejdę, zanim przyjedzie Hikmet”.

Cavidan każe Melike zrobić kawę i sama udaje się do gabinetu, gdzie znajduje nieotwartą kopertę z napisanym przez siebie listem. Nagle do pomieszczenia wchodzi Melike z gotową kawą. „Nie znalazłam pani w salonie i pomyślałam, że poszła pani na taras” – mówi służąca. – „Okazuje się jednak, że jest pani tutaj”. „Bardzo stęskniłam się za domem. Sama nie wiem, jak się tu znalazłam…” – tłumaczy zmieszana Cavidan. – „Ta koperta przyszła do Emira? Myślę, że będzie lepiej, jeśli zaniesiesz ją do jego pokoju. Tak będzie dla niego wygodniej”.

„Dobrze. Zaniosę pani kawę do salonu” – oznajmia Melike. „Nie, nie będę piła. Pójdę już” – mówi Cavidan. „Nie zaczeka pani, aż Suna się obudzi?”. „Nie chcę się spotkać z Hikmetem i niepotrzebnie niepokoić dzieci. Przyjdę innym razem”. Tymczasem Emir i Reyhan są już w drodze powrotnej do rezydencji. Nagle jednak kierowca zatrzymuje auto. „Co się stało, Yasin?” – pyta Emir. „Jest jakiś problem” – oznajmia szofer, wysiada z pojazdu i zagląda pod maskę. – „Nie jest to poważna usterka, ale jej naprawa zajmie jakieś pół godziny”. Emir wysiada na zewnątrz, by się przewietrzyć.

Akcja przenosi się do rezydencji. W kuchni znajdują się Safer i Nigar. „Niech Allah mi wybaczy. Kazałem Yasinowi skłamać” – oznajmia mężczyzna. – „Powiedziałem, żeby udał, że zepsuło się auto. Na samym wybrzeżu, wyobrażasz sobie?”. „Co cię to? Po co się wtrącasz w cudze sprawy?” – pyta Nigar. „Wtrącam się, mój kwiatuszku, ale dla dobra sprawy”. Tymczasem Cemre nerwowo chodzi po salonie i wpatruje się w ekran komórki. „Która już godzina? Gdzie oni są?!” – gorączkuje się dziewczyna. Do pomieszczenia wchodzi Nigar i stawia na stoliku kawę. „Zrobiłam jak pani lubi, z pianką” – oznajmia służąca. „Nie będę pić, nie chcę. Jaki jest numer Yasina? Chcę wiedzieć, dlaczego im się tak długo schodzi!”.

„Safer niedawno do nich dzwonił. Zatrzymali się na wybrzeżu” – mówi Nigar. „Na wybrzeżu? Co to za pomysł?!” – oburza się córka Suheyli. – „Przecież Emir musi jak najwięcej wypoczywać! To na pewno pomysł tej głupiej Reyhan!”. „Jeśli będzie panki czegoś potrzebowała, jestem w kuchni” – służąca odchodzi. Akcja przenosi się do domu Kemala. Narin staje przed biurkiem, za którym siedzi jej mąż. „Chciałaś coś powiedzieć?” – pyta brat Hikmeta. „To, co dziś zaszło… Chciałam przeprosić” – oznajmia dziewczyna. – „Nie chciałam powiedzieć niczego złego, ale wyszło inaczej”. „Gdyby człowiek, który dziś przyszedł, naprawdę był z opieki, to mógłbym stracić córkę”.

„To się nie powtórzy” – zapewnia Narin. „Masal miała trudne dzieciństwo” – oznajmia Kemal. – „Byliśmy całkiem sami. Potem pojawiła się niania, która miała bardzo dobry wpływ na Masal. Moja córka bardzo się do niej przywiązała, ale… Leyla umarła. Nie zdążyła wyjść z tej traumy, kiedy nagle pojawiła się sprawa z opieką. Jeśli przegram tę sprawę, jeśli on zabierze moją córkę…”. „Powiedziałam, to się nie powtórzy” – powtarza dziewczyna i odchodzi.

Późnym wieczorem Emir i Reyhan wracają do domu. Przy wejściu od razu pojawia się zdenerwowana Cemre. „Czego ja tylko dla ciebie nie robię, a ty godzinami włóczysz się po ulicach!” – grzmi córka Suheyli. „Lekarz powiedział, że spacery są dla niego wskazane” – oświadcza Reyhan. – „Dlatego trochę pospacerowaliśmy po wybrzeżu”. „Dobrej nocy” – mówi Emir i kieruje się w stronę swojego pokoju. „Nie będziesz jadł kolacji?” – pyta z przejęciem w głosie Cemre. „Nie jestem głodny”. „Dobranoc” – mówi Reyhan do swojej rywalki i podąża za mężem.

Narin jest w pokoju Masal. Patrzy, jak dziewczynka śpi. Nagle telefon żony Kemala zaczyna dzwonić. „Tak, kapitanie?” – odbiera połączenie. „Właśnie się dowiedziałem, co zrobił ten łajdak” – oznajmia mężczyzna po drugiej stronie. – „Nie martw się, już go ukarali. Posłuchaj, jutro wypływa statek do Włoch. Natychmiast się zbieraj. Bądź rano w porcie”. „Jeśli jutro nie wyjadę, to kiedy będzie kolejny rejs?”. „Tego nie wiadomo. Ostatnimi czasy kontrole są bardzo częste. Uważam, że nie powinnaś marnować tej szansy”. „Rozumiem, ale…”. „Żadnych ale. Przyjdziesz jutro czy nie?”.

„Dobrze, przyjdę” – Narin rozłącza się i siada na łóżku obok śpiącej Masal. – „Gdybym nie była zmuszona do wyjazdu i sprawienia, by wszelki ślad po mnie zaginął, nigdy bym cię nie zostawiła, malutka dziewczynko”. Narin nakrywa Masal kołdrą, podnosi się z łóżka i w tym samym momencie do pokoju wchodzi Kemal. „Nie była przykryta. Poprawiłam jej kołdrę” – wyjaśnia swoją obecność dziewczyna. „Akurat przyszedłem to sprawdzić” – oznajmia mężczyzna. „Ma szczęście, że ma takiego ojca jak ty. Inni też to zrozumieją”. „Mam nadzieję, że tak będzie. Jest dla mnie najcenniejsza”. „Dobrze, pójdę już spać. Dobranoc”.

Narin chce odejść, ale mąż ją zatrzymuje. „Od kilku dni chcę cię o coś zapytać” – oświadcza Kemal. – „Na komisariacie policji, kiedy cię zatrzymali, powiedziałaś, że masz problemy. Potem jeszcze ten mężczyzna w porcie. Nie wiem, w co się wpakowałaś, ale jeśli mi powiesz, to może będę mógł ci pomóc”. „Ze wszystkim sobie poradziłam i nie potrzebuję twojej pomocy” – odpowiada Narin. „Jeśli to coś nielegalnego i wyjdzie na jaw w sądzie… Po prostu chcę być przygotowany”. Dziewczyna mija męża i odchodzi.

Cemre jest na tarasie. „Co robić? Co robić?” – zastanawia się, gwałtownie zaciskając pięści. – „Nie mogę zwyczajnie na to patrzeć, nic nie robiąc!”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. W domu Kemala trwa śniadanie. „A jeśli on przeze mnie przegra w sądzie?” – rozmyśla Narin. – „Ale przecież jest bardzo dobrym ojcem. Według mnie żaden sąd nie może odebrać mu córki. Nawet jeśli mnie tam nie będzie, nie mogą mu jej zabrać. Ona mnie nie potrzebuje”. Tymczasem Cemre zaprasza do rezydencji koleżankę Emira, żeby wzbudzić zazdrość w Reyhan. Udaje jej się to doskonale. Żona Emira, choć miała wyjść i sprawdzić lekarstwa, jakie Cemre podaje Sunie, postanawia zostać w domu.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy