12: Emir i Reyhan jadą samochodem. Mężczyzna nie zabiera jednak żony na kolację. Parkuje auto na wybrzeżu i oboje siedzą w milczeniu, pozwalając czasowi upływać. Niespodziewanie telefon Emira zaczyna dzwonić. Tymczasem do domu Kemala przyjeżdża Suheyla. „Masal przemówiła” – oznajmia mężczyzna. – „Nazwała mnie tatą. Zrobiła to w szoku. Była wtedy bardzo przestraszona, a może podekscytowana. Trudno określić jej uczucia, ale w końcu przemówiła”. „To wspaniała wiadomość. Można powiedzieć, że cud” – zachwyca się matka Cemre. „Gdybym miał możliwość zatrzymania czasu, to zrobiłbym to właśnie w tamtym momencie”. „Jakiego szoku nie przeżyła, to w jakiś sposób pchnął on Masal do działania, odblokował ją. Powinieneś spróbować to powtórzyć”.
„Tak właśnie robię. Mam nadzieję, że zadziała” – mówi Kemal. W tym czasie Leyla spotka się ze swoim ojcem. „Ten facet to prawdziwy despota” – oznajmia dziewczyna. – „Jest szalony w całej swojej małostkowości”. „Coś jeszcze?” – pyta Talaz. „Ciągle jest napięty, ponoru. Na pewno tak miał mieć na imię, ale w ostatniej chwili rozmyślili się i nazwali go Kemal. Od teraz będę nazywać go napięty… Pan Napięty”. „Musisz zostać w tym domu, córko”. „Tato, jeśli myślisz, że zrobimy to, czego nie udało nam się zrobić, to tak się nie stanie. Uprzedzam cię”. „Nie mam na myśli żadnej kradzieży. Jak nazywała się ta mała dziewczynka?”.
„Masal” – odpowiada Leyla. „No właśnie, Masal. Ona w ogóle nie potrafi mówić?” – pyta Talaz. „Nie tyle, co nie umie, co po prostu nie rozmawia. Matka porzuciła ją i odeszła. Od tamtej pory dziewczynka trzyma buzię na kłódkę, nie odzywa się. Dlatego jej ojciec jest tak wymagający. W sumie to nawet ma rację. Nie daj Boże z dzieckiem coś się stanie, nie będzie nawet wiedziała, jak poprosić o pomoc”. „To znaczy, że jest jak przesyłka. Można ją wysłać tu i tam i nikt się o tym nie dowie”. „Czemu Masal tak cię interesuje?”. „Po prostu zaciekawiła mnie, gdy powiedziałaś, że omal nie udusiła się przez pudding”.
Akcja przenosi się do posiadłości Tarhunów. Suna na laptopie czatuje z kimś podpisanym jako „Vural”. „Zabrać cię z rezydencji?” – pisze mężczyzna. „Jeśli mnie zabierzesz, to zostanę bez pracy” – odpisuje siostra Emira. „Zaopiekuję się tobą, nawet palcem nie ruszysz. Zrobię dla ciebie wszystko. Dlaczego nie poszukasz sobie innej pracy, Suna? Zasługujesz na coś lepszego, niż bycie służącą”. „Moi pracodawcy to bardzo dobrzy ludzie. Tu jest mi dobrze, nie martw się”. „I tak proponuję, żebyś raz jeszcze przemyślała moją propozycję. Jestem ciebie bardzo ciekawy. Kiedy się zobaczymy?”.
Suna ciężko wzdycha, nie wiedząc co odpisać. W tym momencie pojawia się jej matka i dziewczyna zamyka laptopa. Cavidan wygląda przez okno i wydaje z siebie dźwięki oburzenia. „Wariujesz przez to, że mój brat wyszedł z Reyhan, prawda?” – pyta dziewczyna. „To wszystko przez zwariowane pomysły twojego ojca!” – grzmi żona Hikmeta. – „Jakby to było istotne, by razem wychodzili na kolację”. „A co w tym złego? Przecież muszą się ze sobą poznać. Tym bardziej muszą znajdować się w jednym miejscu”. „Nie muszą, Suna! Możesz zamknąć już ten temat, proszę?”. „Mamusiu, będzie lepiej, jeśli się z tym pogodzisz. Brat i Reyhan są mężem i żoną. Są małżeństwem”.
„Robisz to specjalnie, prawda?” – pyta Cavidan. – „Jak twój ojciec starasz się wyprowadzić mnie z równowagi? Dobrze wiesz, że nie mogę tego znieść”. „Ja tylko stwierdzam fakty” – oznajmia Suna. „Do pokoju, natychmiast! Nie chcę rozbić twojego serca, więc odejdź do swojego pokoju”. „To też mój dom, mamo. Nie muszę prosić o pozwolenie, aby być w salonie”. „Suna, powiedziałam coś!”. Dziewczyna posłusznie opuszcza salon.
„Która to już godzina?” – pyta Cavidan, nerwowo chodząc po salonie. – „A oni wciąż nie przyjechali… Ach, Emir, Ach! Co ty robisz z tą bezwstydną dziewczyną? O czym do tej pory z nią rozmawiasz? Nie mogę tego zrozumieć!”. Kobieta nalewa sobie wody, wypija krztynę, a następnie rzuca szklanką o podłogę, krzycząc: „Przeklęta wieśniaczka! Zdecydowałaś się wziąć mojego syna i przywiązać go do siebie. Posadzę cię na miejsce, ale jak? Jak?”.
Jakiś czas później Emir i Reyhan wracają do domu. Przy drzwiach czeka na nich Cavidan. „Mamo, ty do tej pory czekałaś?” – pyta mężczyzna. „Martwiłam się o ciebie i nie mogłam zasnąć” – oznajmia żona Hikmeta. „Wróciliśmy. Nie sądzisz chyba, że zgubiłbym się w Stambule?”. „Za pozwoleniem” – mówi Reyhan i odchodzi. „Emir, porozmawiajmy jak matka z synem” – prosi Cavidan, gdy zostają sami. „Mamo, później. Teraz jestem bardzo zmęczony. Obiecuję, że nie zapomnę”.
Emir odchodzi. „Ta dziewucha zaczarowała mojego syna” – stwierdza Cavidan. – „Już tyle dni ze mną nie rozmawia. Nie powinnam była pozwolić na ten ślub. Ach, Hikmet, ach!”. Następuje retrospekcja. Akcja cofa się do momentu burzliwej rozmowy Hikmeta z żoną. „Powiedziałem, żebyś spakowała walizki, Cavidan!” – grzmi mężczyzna. „Nie! Nigdy nie zostawię tej dziewczyny sam na sam z moim synem!” – odpowiada stanowczo matka Emira. „To moje ostatnie ostrzeżenie. Więcej nie będę powtarzał. Albo spakujesz walizki, albo się z tobą rozwiodę. Rozwiodę się!”. Akcja wraca do teraźniejszości. „Wepchnę cię do dołka, który wykopał pode mną Hikmet. Będziesz w szoku, zobaczysz…” – mówi do siebie Cavidan.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Cavidan wchodzi do kuchni, gdzie Nigar właśnie gotuję. „Chcę, żebyś coś dla mnie zrobiła” – pani domu zwraca się do służącej. – „Posłuchaj mnie uważnie. Hikmet jest w swoim gabinecie. Zanieś mu kawę i powiedz, że to ja popchnęłam Reyhan, a ona uderzyła głową o ścianę i straciła przytomność”. „Ale jak to? Dlaczego miałabym coś takiego robić?” – dziwi się Nigar. – „Naprawdę mam opowiedzieć panu Hikmetowi o wszystkim, co widziałam wczoraj?”. „Nie, że ty to widziałaś. Powiesz, że Reyhan przyszła i ci o tym powiedziała”. „Ale pan Hikmet zrobi wielką awanturę, proszę pani. I Reyhan niczego mi nie mówiła. Dlaczego ni stąd, ni zowąd ten pomysł?”.
„Nigar, nie zadawaj pytań, tylko zrób to, co mówię!” – rozkazuje Cavidan. – „Nie widziałaś, że kłóciłam się z Reyhan. Ona przyszła i sama ci o tym powiedziała. Zrozumiałaś?”. Służąca potakuje głową. W następnej scenie widzimy, jak wchodzi do gabinetu Hikmeta, niosąc na tacy kawę. „Nie mam czasu na kawę, Nigar. Niedługo wychodzę” – oznajmia ojciec Emira. „Wiem, ale pomyślałam, że może chciałby się pan napić przed wyjściem” – tłumaczy pracownica. „Jest jakiś problem?”. „Tak naprawdę, to chciałabym coś panu powiedzieć, ale skoro nie ma pan czasu…”. „Chwila, chwila. Mam czas, aby wysłuchać to, co masz do powiedzenia. Mów, proszę”. „Coś się stało, proszę pana. Chodzi mi o wczorajszy wypadek Reyhan. To pani Cavidan ją popchnęła…”.
Hikmet robi wielkie oczy. „Zdajesz sobie sprawę z tego, co mówisz?” – pyta mężczyzna. – „O co ty oskarżasz Cavidan?”. „Nie, to nie ja. To pani Reyhan mi tak powiedziała” – tłumaczy służąca. – „Poszłam do jej pokoju, aby dać jej lekarstwa i wtedy mi o tym opowiedziała”. „Jesteś pewna, że niczego nie pokręciłaś? Gdzie Cavidan? Powiedz jej, żeby natychmiast tu przyszła!”. Nigar odchodzi. „Daj Boże, żeby to było tylko nieporozumienie” – mówi do siebie Hikmet. – „Jeśli Cavidan naprawdę coś takiego zrobiła…”.
Nigar wraca do kuchni. „Zrobiłam, co pani chciała” – oznajmia służąca. – „Pan Hikmet jest wściekły. Czeka na panią”. „Doskonale. Pójdę teraz do niego” – oznajmia Cavidan. – „Za pięć minut ty pójdź do Emira. Powiedz, że jego mama jest w gabinecie i czeka na niego z kawą. Tylko musisz upewnić się, że pójdzie, dobrze?”. „A co z panem Hikmetem?”. „Ach, znowu robisz to samo. Nie myśl za dużo i rób po prostu to, co ci mówię”. Cavidan opuszcza kuchnię. Co dokładnie chce osiągnąć? Czy będzie próbowała wmówić mężowi, że to Reyhan próbuje ją oczernić?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.