175 i 176: Emir przywozi Reyhan do rezydencji. Trzymając ją za rękę, siłą ciągnie ją w stronę pokoju. „Proszę, powiedz mi wreszcie, o co chodzi?” – domaga się odpowiedzi dziewczyna. „Mój ojciec umiera! Umiera! Dlatego cię tu przywiozłem!” – zakrzykuje mężczyzna. W tym samym momencie na korytarzu zjawiają się Cemre, Cavidan, Oya i Melike. Wszystkie są zdumione widokiem Reyhan. „Uspokój się, synu” – prosi służąca. „Nie wtrącaj się, siostro Melike! Niech zobaczy, do czego się przyczyniła! Może obudzą się w niej jakieś resztki sumienia. O ile kiedykolwiek je miała…”.
Reyhan wchodzi do pokoju i siada na łóżku przy śpiącym Hikmecie. „Wujaszku, co ci się stało?” – pyta dziewczyna. „Odkąd wyjechałaś, nic nie zjadł” – wyjaśnia Melike, która także weszła do pomieszczenia. – „Potem nagle źle się poczuł. Dobrze, że pani Suheyla była tutaj i udzieliła mu pomocy. Z tego, co powiedziała, pan Hikmet nic nie je, ponieważ stracił wszelką nadzieję. Okazuje się, że on chce umrzeć, Reyhan… Pani Suheyla stwierdziła, że tylko twoja obecność może mu pomóc”.
Cavidan i Cemre wchodzą do salonu. „O Boże, zaraz oszaleję!” – grzmi dziewczyna, nerwowo wymachując rękami, jakby próbowała przegonić samego diabła. – „Byłam tak szczęśliwa, że wreszcie się od niej uwolniłyśmy, a on wziął ją za rękę i z powrotem ją tu przywiózł!”. „Cemre, dosyć już, przestań” – prosi pani Tarhun. – „Weź pod uwagę intencje Emira. Przywiózł ją tutaj w nadziei, że w ten sposób pomoże swojemu ojcu. Myślę, że nie pozwoli jej tu długo przebywać. Porozmawiam z nim i dowiem się wszystkiego”.
Akcja przenosi się na taras, gdzie Emir chodzi wokół stolika. „Byłem zmuszony to zrobić” – mówi do siebie mężczyzna. – „Nie miałem innego wyjścia, żeby pomóc ojcu”. Na zewnątrz pojawia się Cavidan. Podchodzi do syna i pyta go: „Wszystko w porządku?”. „Sam nie wiem. Nie wiem, co czuję i co powinienem czuć”. „Duszo moja, uspokój się. Chodź, usiądź” – matka z synem siadają przy stoliku. – „Emir, byłoby lepiej, gdybyś nie przywoził tu Reyhan. Czy nie dość już wycierpiałeś?”. „Nie przywiozłem jej tutaj z własnej woli” – oświadcza mężczyzna. – „Nie widzisz? Mój ojciec umiera! On znika na naszych oczach i miałem z tym nic nie robić? Czy miałem inne wyjście?”.
„Masz rację, synu” – przyznaje Cavidan. – „Ale…”. „Potem, mamo. Teraz nie jestem w nastroju rozmawiać” – Emir podnosi się z krzesła i odchodzi. Akcja przenosi się do domu Kemala. Narin przegląda rubrykę z ogłoszeniami o pracę. „Co robisz?” – pyta ojciec Masal, podchodząc do żony. „Przeglądam ogłoszenia o pracę” – pada odpowiedź. „Wiesz, że kto nosi nazwisko Tarhun, nie może pracować byle gdzie”. „Co jest złego w zarabianiu pieniędzy ciężką pracą? Będę zadowolona, jeśli przypomnisz sobie, dlaczego tu jestem. Mam swoje życie i muszę zarabiać pieniądze”. „No właśnie, jest powód dlaczego tu jesteś. Wszyscy wiedzą, że jesteśmy małżeństwem. Co będziesz robić? Pracować jako kelnerka?”.
„A dlaczego by nie?” – pyta Narin. – „Co jest nieprzyzwoitego w pracy kelnerki? W końcu to praca, na jakiej się znam”. „Wkrótce będzie rozprawa w sądzie” – przypomina Kemal. – „Jeśli będziesz pracować jako kelnerka, druga strona może wykorzystać to przeciwko mnie”. „Nie mogę po zakończeniu sprawy pozostać bez grosza przy duszy”. „Posłuchaj, rozmawialiśmy już o tym wcześniej. Obiecałem, że…”. „Nie chcę. Niech Bóg mnie chroni przed jakąkolwiek pomocą od mężczyzn. Sama zapracuję na swoje utrzymanie”.
Reyhan wychodzi z pokoju Hikmeta. Nie udało jej się przekonać go do jedzenia. „O Boże, pomóż mi. Czego się nie dotknę, wszystko niszczę” – rozpacza dziewczyna. Nagle obok niej pojawia się Cemre i silnie chwyta ją za ramię. „Masz rację, wszystko zniszczyłaś!” – potwierdza córka Suheyli. – „Postanowiłaś wysłać Emira do więzienia, tak? Nigdy nie powinnaś była wracać do tego domu!”. „Nie chciałam wracać, to on mnie tu przywiózł” – tłumaczy Reyhan. „Nie kłam! Jeszcze jak chciałaś wrócić! Gdybyś nie chciała, to byś się postawiła i nie przyjechała tutaj! Wykorzystałaś chorobę wujka jako pretekst!”.
„Nie widzisz jego stanu? Nie jest z nim dobrze!” – przekonuje była żona Emira. „Ze mną też nie jest dobrze” – oznajmia Cemre. – „Moja cierpliwość się kończy. Nie waż się cieszyć z tego, że Emir przywiózł cię do domu. Jeżeli dasz mu choć cień nadziei, to nie zawaham się ani minuty i wyślę go prosto do więzienia!”. Wzburzona Cemre odchodzi. W salonie siada obok Cavidan. „Posłuchaj, musimy zachować spokój” – mówi pani Tarhun. – „Nie możemy teraz do niczego zmuszać Emira. Inaczej wszystko może stać stać się gorsze”.
„To jak długo jeszcze mam cierpieć?” – pyta Cemre. – „Ledwo się ucieszyłyśmy, że odeszła, a tu w jednej chwili wróciła! Nie wiemy nawet, co będzie dalej. Zostanie tu czy odejdzie? Czy znowu będzie stanowić dla nas problem? Już mi to zbrzydło! Zawsze, kiedy wydaje się, że sprawy idą dobrze, okazuje się nagle, że wszystko wciąż jest złe!”. „Nie zachowuj się jak dziecko, Cemre” – prosi Cavidan. – „Nie widzisz, jaki Emir chodzi zdenerwowany? Przywiózł ją do domu tylko dlatego, żeby ratować Hikmeta”. „Nie wiem. Już sama niczego nie jestem pewna! Nie mogę tu wysiedzieć, muszę wyjść”. „Wyjdź i odetchnij świeżym powietrzem. To ci dobrze zrobi”.
Gdy dziewczyna opuszcza salon, Cavidan oddycha z ulgą, że wreszcie będzie mogła od niej odpocząć. Reyhan przynosi lekarstwa do pokoju Hikmeta. Emir mierzy właśnie ciśnienie swojemu ojcu. Szybko zapisuje pomiar i opuszcza pomieszczenie. „Zostaniesz już z nami tutaj, prawda?” – Melike zwraca się do Reyhan. – „Nie zostawiaj swojego wujka bez opieki. Wydaje mi się, że i Emir tego bardzo chce”. „Sama już nie wiem, czego on chce, siostro Melike” – oznajmia dziewczyna. – „Wziął mnie za rękę i przywiózł tutaj. Powiedział, że wszystko wydarzyło się przeze mnie”. „Nie zamartwiaj się, proszę. Z pomocą Boga wszystko się ułoży. Będziemy się modlić i w końcu będziemy szczęśliwi”.
Wieczorem, po długich wysiłkach, Reyhan udaje się namówić Hikmeta do zjedzenia zupy. Wkrótce dziewczyna odbiera telefon od Narin. „I co, dotarłaś?” – pyta przyjaciółka. – „Czy jesteś jeszcze w drodze?”. „Nie wyjechałam, jestem w rezydencji” – oznajmia Reyhan. „Co?! W rezydencji?! Czyżby Emir cię zatrzymał? Pogodziliście się? Nie mógł pogodzić się z tym, że wyjeżdżasz, tak?”. „Nie, nic podobnego…”. „Więc o co chodzi? Twój głos nie brzmi dobrze. I dlaczego mówisz szeptem? Co się stało? Opowiadaj!”. „Teraz nie mogę. Potem porozmawiamy twarzą w twarz, dobrze? Ze mną wszystko w porządku, nie martw się”. „Jaka by nie była tego przyczyna, bardzo się cieszę, że wróciłaś do rezydencji, do Emira. Podarowałaś mi cały świat”.
Reyhan odkłada słuchawkę od ucha i rozłącza się. Następnie ciężko wzdycha i mówi do siebie: „Jesteśmy z Emirem w jednym miejscu, ale zarazem jesteśmy tak daleko od siebie, jak jeszcze nigdy nie byliśmy. Co ja teraz zrobię? Jak będę żyć, kiedy on patrzy na mnie z taką nienawiścią?”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Narin spędziła całą noc na wykonywaniu zlecenia od biura tłumaczeń, gdzie znalazła zatrudnienie. „Ty wcale nie spałaś?” – pyta Kemal. „Postanowiłam się nie kłaść, póki nie skończę” – oznajmia dziewczyna. – „Obiecałam to dzisiaj wysłać. Niech wiedzą, że dotrzymuję danego słowa”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Cavidan chodzi po salonie i rozmawia przez telefon. „Powiedziałam, że nie wiem, Cemre” – mówi do słuchawki. – „Sama chciałabym zrozumieć, co próbuje zrobić Emir. Tak, ta utrzymanka do tej pory jest przy Hikmecie. Troszczy się o swojego ukochanego wujaszka, żmija! Ale nie martw się, ani na chwilę nie została z Emirem sam na sam. Przecież Emir nic nie mówi. Nie wiem, o czym myśli. Dobrze, Cemre, już dobrze. Znajdę jakieś wyjście”.
Cavidan rozłącza się. Następnie mówi do siebie niezadowolona: „Jakbym nie miała dość własnych problemów, to jeszcze ją muszę znosić! Same kaprysy!”. Nagle przez salon przechodzi Melike ze śniadaniem na tacy. Pani Tarhun jest bardzo zaintrygowana jej pogodnym wyrazem twarzy i podąża za nią. Dociera pod drzwi pokoju Hikmeta, gdzie mężczyzna z apetytem pochłania podawany mu przez Reyhan posiłek. „Jesz z jej rąk. Z rąk tej przeklętej utrzymanki!” – grzmi w myślach Cavidan. – „Co za skaranie! Lepiej, żebyś zdechł! Uwolniłabym się od ciebie i od tej utrzymanki!”.
Akcja przenosi się do domu Kemala. Narin prosi męża o użyczenie telefonu, gdyż jej rozładował się. Mężczyzna przekazuje żonie swoją komórkę. Przyjaciółka Reyhan wpisuje numer do biura tłumaczeń i jest mocno zaskoczona, gdy okazuje się, że numer ten jest już na liście kontaktów. „Dlaczego w jego telefonie zapisany jest te numer?” – zachodzi w głowę Narin. – „No jasne, najpierw mi odmówili, a potem jakby nic sami zadzwonili. Jeszcze ten szacunek, zainteresowanie, wysokie wynagrodzenie… To wszystko robota Kemala!”.
W rezydencji Reyhan zagląda do swojego dawnego pokoju. Widząc, że nie ma w nim nikogo, wchodzi do środka. Chce sięgnąć po znajdujące się na stoliku lekarstwo dla Hikmeta, gdy nagle z łazienki wychodzi… Emir! „Jak śmiesz wchodzić do tego pokoju?!” – pyta oburzony mężczyzna. „Ja tylko…” – próbuje wytłumaczyć się Reyhan. „Mówię ci to po raz ostatni! W tym pokoju nie ma nic twojego! To nie jest już nasz pokój, tylko mój! W tym domu zostaniesz tylko do momentu, aż stan taty się poprawi. Jesteś tu dla mnie zwykłym lokatorem, nikim więcej! I będzie dobrze, jeśli nie będziesz mi się więcej pokazywać na oczy!”.
Reyhan opuszcza pokój. Po jej policzkach płyną łzy. Na korytarzu pojawia się Oya i od razu do niej podchodzi. „Reyhan, kochana, wszystko w porządku?” – pyta. – „To oczywiste, że Emir musiał cię obrazić, ale spróbuj go zrozumieć, proszę. On potrzebuje czasu. Wiesz przecież, że wcale nie chciał tego rozwodu. W jednej chwili ze słodkiego snu obudził się w koszmarze. Nie może przeżyć tego, że z niego zrezygnowałaś. Nie jest mu łatwo. Ty odeszłaś, a on tu został”. „Zostałam zmuszona…” – wyznaje Reyhan i od razu odchodzi. „Zmuszona?” – pyta siebie Oya, a na jej twarzy pojawia się zaintrygowanie.
Narin prowadzi burzliwą rozmowę z mężem. Jest wściekła na niego, że za jej placami załatwił jej pracę. „Nie waż się!” – krzyczy dziewczyna. – „Nigdy więcej nie waż się tak robić! Nie potrzebuję niczyjej pomocy!”. Akcja wraca do rezydencji. Emir chodzi nerwowo od ściany do ściany. Do jego pokoju wchodzi Oya. „Tak nie wolno” – mówi siostra Kemala. – „Spróbuj choć trochę się uspokoić. Nie ciebie pierwszego porzucono i nie ostatniego. Wiem, nie chciałeś się rozstawać, ale wyszło inaczej. Życie nie zawsze jest takie, jakiego byśmy oczekiwali. Pogódź się z tym, że się rozstaliście. Nie masz innego wyjścia”.
„Łatwo ci mówić, bo ciebie to nie dotyczy” – stwierdza Emir. – „Nie wiesz, co ja przeżyłem”. „Wiem, że na tym świecie jeszcze nikt nie umarł z powodu rozstania” – oznajmia Oya. – „Ale mój brat… Nie zapominaj, że chodzi tu o jego życie. Przywiozłeś tutaj Reyhan dla dobra swojego ojca. Jego stan znacząco się poprawił od momentu jej przyjazdu. Powinieneś być jej wdzięczny. Wszyscy powinniśmy być”. W następnej scenie Emir przechodzi przez salon. Cavidan zatrzymuje go i pyta: „Synku, byłeś u ojca?”. „Tak, zostawiłem tam jego lekarstwa” – potwierdza mężczyzna. „Dzięki Bogu, trochę mu się poprawiło. A co z Reyhan? Skoro ma zostać, to może rozkażę przygotować dla niej pokój? Długo tu w ogóle zostanie?”.
„Zostanie, aż tata wyzdrowieje” – oznajmia Emir. W tym samym momencie do salonu wchodzi Cemre. – „To jakiś problem?”. „Nie, synu. Wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę” – mówi Cavidan. – „Tylko… Tak właściwie, jako kto ona tu jest? Jako krewna Hikmeta, czy może twoja była żona? Jeśli ktoś zapyta, co mam powiedzieć?”. „Nic nie mów, mamo. Nie masz obowiązku się tłumaczyć. W tym wszystkim powinniśmy przede wszystkim myśleć o tacie. Dopóki tata nie stanie na nogi, dopóty ona tu zostanie”. Emir odchodzi.
Taci zawozi Oyę do ośrodka, w którym znajduje się Suna. Chłopak i siostra Emira co chwila spoglądają w swoją stronę. Akcja wraca do rezydencji. Cavidan podaje roztrzęsionej Cemre szklankę wody. „Uspokój się” – prosi kobieta. – „Sama słyszałaś, że ona jest tu tylko z powodu Hikmeta. Odnoszę wrażenie, że Emir pogodził się już z rozstaniem”. „Nie. Wiem doskonale, że ta wieśniaczka tylko czeka na okazję, by zamącić Emirowi w głowie” – oznajmia Cemre. – „Żadnym sposobem nie możemy się jej pozbyć”. W tym momencie Reyhan przechodzi przez salon. Córka Suheyli podnosi się z fotela i podąża za nią.
Następna scena rozgrywa się w pokoju Hikmeta, gdzie wchodzi Reyhan, a chwilę po niej Cemre. „Jak mi was żal” – mówi córka Suheyli, mierząc wzrokiem Hikmeta i swoją rywalkę. – „A ty jesteś jeszcze bardziej żałosna niż ten, który tu leży. Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda?”. „Wyjdź!” – rozkazuje Reyhan. „Nie ja. To ty wyniesiesz się z naszego życia! Emir cię tu przywiózł, ale ty powiesz mu, że nie możesz tu zostać, rozumiesz?!”. Nagle do pokoju wchodzi… Emir! „Co się tu dzieje? Jest jakiś problem?” – pyta mężczyzna. „Nie… Przyszłam tylko zobaczyć, jak miewa się wujek Hikmet” – tłumaczy Cemre. – „Bardzo się o niego martwię. Rozmawiałyśmy z Reyhan o nim. A ty?”.
„Przyniosłem brakujące lekarstwo i zaraz jadę do biura” – oznajmia Emir, zostawia fiolkę ze środkiem leczniczym i opuszcza pokój. „Nie masz prawa kręcić się wokół Emira” – oświadcza Cemre, groźnie wymierzając w Reyhan palcem. – „Jak najszybciej znajdziesz powód, żeby się stąd wynieść. Jeśli nie, wiesz co zrobię. Niewiele czasu potrzeba, by Emira uznano za mordercę i by trafił do więzienia”. Cemre odchodzi. Szybko wybiega na zewnątrz i udaje jej się zatrzymać Emira przed jego odjazdem.
„Możesz mnie podrzucić?” – prosi dziewczyna. „Mam swoje sprawy, Cemre” – oznajmia syn Cavidan. – „Muszę pojechać do banku, by podpisać ważne dokumenty. Straciłabyś tylko czas. Yasin cię podwiezie”. „Nie szkodzi, mam czas i mogę poczekać” – Cemre zajmuje miejsce na fotelu pasażera.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.