Przysięga odcinek 221 i 222: Reyhan przymierza suknię ślubną! Emir ma dla niej kolejną niespodziankę! [Streszczenie + Zdjęcia]

221 i 222: „Nie chcę, aby ktokolwiek próbował podważyć moją decyzję” – mówi Emir do zebranych w salonie domowników. Kieruje wzrok na Reyhan i dodaje: „Nawet ty sama”. Następnie mężczyzna odwraca się w stronę Cavidan, która stoi nieco z boku ze spuszczoną głową, i pełnym powagi głosem mówi: „Do dzisiejszego dnia przymykałem oczy na wszystkie twoje błędy, ponieważ jesteś moją matką. Ale tak było wcześniej. Od teraz będzie inaczej. Mam nadzieję, że przywróci ci to zdrowe zmysły”. „Dobrze, pójdę stąd i odpocznę. I tak w tym domu nie mam już żadnych praw” – urażona Cavidan odchodzi.

„To, co powiedziałeś…” – odzywa się Reyhan. „Od teraz ty jesteś panią tego domu. Nie chcę żadnego sprzeciwu” – powtarza mężczyzna. W następnej scenie widzimy, jak Emir wychodzi na taras, gdzie przy stoliku siedzi jego narzeczona. Dosiada się do niej i mówi: „Posłuchaj, nie robimy niczego niewłaściwego. To ona podejmowała nieprawidłowe decyzje, ciągle utrudniając nam życie”. „Ale to nadal twoja mama” – stwierdza Reyhan. „Czasami złe jest bycie litościwym. W tym przypadku taka postawa jest niedopuszczalna. Chcę wreszcie żyć spokojnie i szczęśliwie, dlatego będę robił wszystko, co konieczne, by tak było. Ty zaś będziesz popierać moje decyzje”.

Emir ujmuje dłonie ukochanej i mówi dalej: „Teraz ci, którzy ośmielą się ciebie obrazić, będą widzieć mnie przed sobą. Ktokolwiek to będzie, odpowie za to. Bądź spokojna”. Akcja przeskakuje do wieczora. Wściekła Cavidan chodzi po salonie w tę i z powrotem. Po chwili w pomieszczeniu pojawia się Nigar z kawą. „Gdzie się podziewałaś tyle czasu?! Dlaczego tak się ociągasz z przyniesieniem kawy?!” – pyta pani Tarhun, wbijając groźne spojrzenie w służącą. „Musiałam pozmywać brudne naczynia” – tłumaczy żona Sefera. „Na pierwszym miejscu jestem ja! Nie jakieś brudne naczynia!” – Cavidan zrzuca filiżankę z kawą na podłogę i grozi Nigar palcem. – „Jeśli raz jeszcze usłyszę takie stwierdzenie, pożałujesz, że się urodziłaś! Nadal jestem wielka Cavidan Tarhun, rozumiesz?! To się nie zmieniło i nigdy nie zmieni!”.

Cavidan udaje się do pokoju Emira. „Posłuchaj, synu, musiałeś mnie źle zrozumieć” – tłumaczy kobieta. – „Jestem twoją mamą. Moim obowiązkiem jest ochrona ciebie. Tę umowę sporządziłam nie z powodu tego, że nie akceptuję Reyhan, tylko dlatego…”. „Nie wysilaj się, mamo” – przerywa Emir. – „Wiem doskonale, że od samego początku nie akceptujesz Reyhan. Ostrzegałem cię wiele razy, ale ty mimo to nadal robiłaś wszystko, by rozdzielić mnie z Reyhan. „Ale synu…”. „Dość! Nie ma żadnego ale, mamo! Jeśli chcesz mieszkać razem z nami w tej rezydencji, to musisz okazywać Reyhan należyty szacunek. Jeśli nie, proszę bardzo, ale wtedy będziesz musiała poszukać sobie nowego miejsca do życia”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Yonca podczas porannego joggingu natyka się na Talaza. Gangster chwyta ją za bluzę i przyciska do ogrodzenia. „Pogrywasz sobie ze mną?!” – pyta podniesionym głosem. „Jakie pogrywanie? Nie rozumiem, o czym mówisz…” – opowiada dziewczyna. „Przestań udawać! Karta jest pusta! Nie ma żadnych nagrań!”. „Nie wiem, może jakoś zauważyli kamerę i usunęli…”. „Zauważyli, tak? Zatem będziesz musiała nagrać ich znowu!”. „To wykluczone. Nie mogę, nie zrobię tego. Zamknęłam już ten rozdział”. „Jeżeli ty tego nie zrobisz, to wiesz, co ja zrobię. Wszystko po kolei powiem Kemalowi!”.

„Rób, co chcesz. Idź i mu powiedz, nie obchodzi mnie to” – oświadcza odważnie Yonca. Następnie najzwyczajniej odchodzi. Tymczasem Oya pomaga Reyhan w wyborze sukni ślubnej. Jest z nimi także Cavidan, ale ona tylko siedzi z boku, z trudem znosząc zachwyty innych nad urodą ukochanej swojego syna. Akcja przenosi się do ośrodka. Suna siedzi na zewnątrz i zniecierpliwiona wpatruje się w ekran komórki. „Skoro jeszcze się nie odezwał, to znaczy, że raczej nie spełni mojej prośby. Inaczej już dawno by zadzwonił” – stwierdza dziewczyna i ciężko wzdycha. Po chwili jednak Taci staje obok niej.

„Podjąłeś decyzję?” – pyta siostra Emira. „Dużo o tym myślałem, Suna” – oznajmia chłopak, siadając na ławce. – „Nie mam najmniejszego prawa kwestionować twojej decyzji ani cię osądzać, ale nie sądzę, by to był dobry pomysł”. „Czyli nie pomożesz mi, tak?”. „Posłuchaj, zbliża się ślub. Ludzie będą o ciebie pytać, będą się niepokoić”. „Ja już postanowiłam. Z tobą czy bez ciebie, i tak stąd ucieknę”. Suna chce odjechać, ale Taci zatrzymuje ją i mówi: „Dobrze, w porządku. Ale mam jeden warunek. Pójdziesz na ten ślub. Potem zrobię wszystko, co zechcesz, zgoda?”. Dziewczyna potakuje głową.

Akcja wraca do sklepu z sukniami ślubnymi. Pojawia się w nim… Emir! „Co ty tutaj robisz?” – pyta zaskoczona Reyhan. „Porywam cię” – odpowiada mężczyzna. „Emir, co ty robisz?” – dopytuje Oya. „Znikniemy na trochę, a ty będziesz nas kryła, dobrze? Chodźmy!”. „Stój, tak nie można. Muszę najpierw zdjąć suknię” – oświadcza Reyhan. „Nie, niczego nie zdejmuj” – Emir chwyta ukochaną za rękę i razem opuszczają sklep. Kamera przenosi się do łazienki, w której jest Cavidan. „Oni znowu się pobierają, a ja nic nie mogę zrobić!” – złości się kobieta, obsesyjnie wycierając ręce. – „Mój synek, idiota, jak wariat zakochał się w tej utrzymance! Jeszcze muszę suknię ślubną wybierać tej diablicy!”.

„Ale ja jeszcze nie umarłam” – kontynuuje żona Hikmeta, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. – „Nie nazywam się Cavidan Tarhun, jeśli nie spaskudzę najszczęśliwszego dnia w twoim życiu, utrzymanko!”. Matka Emira poprawia fryzurę i chce wyjść z łazienki. Chwyta za klamkę, ale ta… zostaje jej w ręku! „Niech to szlag!” – przeklina kobieta i zaczyna uderzać w zatrzaśnięte drzwi. – „Czy ktoś mnie słyszy? Jestem tu zamknięta! Otwórzcie drzwi!”. W tym momencie w łazience gaśnie światło. Cavidan wpada w jeszcze większe przerażenie. Nikt jednak nie odpowiada na jej wołanie o pomoc.

Emir i Reyhan jadą przez miasto klasycznym, przystrojonym do ślubu samochodem. Późnym wieczorem docierają na wzgórze, z którego niedawno oglądali pokaz fajerwerków. „To jest to samo miejsce. Znowu będą fajerwerki?” – pyta dziewczyna. „Nie zgadłaś” – odpowiada Emir. „Więc co to będzie?”. „Zachowaj jeszcze trochę cierpliwości, a dowiesz się. Najpierw jednak zamknij oczy i obiecaj, że nie otworzysz ich, dopóki ci nie powiem”.

Reyhan zamyka oczy. Emir ujmuje jej dłoń i zabiera w miejsce, w którym jest pełno świetlików. „To zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe” – nie może uwierzyć dziewczyna, kiedy otwiera oczy. „Tak jak ty” – mówi Emir i w blasku świetlików zaczyna tańczyć z ukochaną. – „Chciałbym tak do samego rana patrzeć w twoje oczy i tańczyć z tobą”. „Dziękuję”. „Za świetliki?”. „Nie tylko”. „Za co jeszcze?”. „Za muzykę, za krajobraz i za… ciebie. Wszystko jest jak we śnie”. „Od tej pory tak będzie zawsze. Chcę zmienić wszystkie twoje sny w rzeczywistość. Jeżeli cię o coś poproszę, zrobisz to?”. „Oczywiście, że tak”. „Przytul się więc i połóż swoją głowę na mojej klatce”.

Reyhan postępuje zgodnie z prośbą narzeczonego. Gdy muzyka z samochodu przestaje grać, pyta: „To koniec?”. „Nie. Ja wciąż ją słyszę” – oświadcza Emir. – „Dopóki słyszę bicie twojego serca, to dla mnie muzyka gra nadal”. W następnej scenie Reyhan jest już w domu Hatice. Siada na łóżku w swoim pokoju i ze stolika podnosi zdjęcie swojej mamy. „Zawsze mówiłaś, że cierpliwość zostanie nagrodzona” – przywołuje w pamięci dziewczyna, wpatrując się w fotografię. – „I naprawdę tak się stało. Byłam cierpliwa i teraz wychodzę za mąż. Przeszliśmy przez wiele trudności, ale w końcu bierzemy ślub. Oboje tego chcemy”.

„Gdyby tylko jego mama była taka jak ty” – kontynuuje Reyhan. – „Ale taka nie jest. Ona inaczej patrzy na życie. Ja robię tak, jak mnie tego nauczyłaś. Kiedy ktoś się źle do mnie odnosi, cierpliwie to znoszę. Ale kiedy ona ciebie obraża, ja nie mogę tego wytrzymać. To najbardziej mnie boli. Moja kochana mamusiu, jak bardzo bym chciała, żebyś teraz była tu ze mną. Bardzo tęsknię za tobą, za twoimi modlitwami”. Z oczu Reyhan wypływają łzy.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.