229 i 230: „No tak, jestem pewna, że tam go widziałam” – mówi Reyhan, wpatrując się w ekran komórki, na którym wyświetlona jest stop-klatka z przesłanego przez Sunę nagrania. Żona Emira rozpoznała, że wiszący na ścianie obraz pochodzi z domu Kemala. – „Tylko, że brat Kemal za nic nie ukrywałby tego przed nami. A już na pewno nie po rozmowie z Emirem. Ale jak Suna mogłaby przebywać w tym domu bez wiedzy Kemala?”. Akcja przenosi się do domu Kemala. Widzimy siedzącą na kanapie Narin. Dziewczyna ma łzy w oczach. Bardzo przeżywa fakt, że już wkrótce jej małżeństwo może zostać rozwiązane. Chociaż tego nie planowała, zakochała się w Kemalu.

Nagle rozlega się dzwonek do drzwi. Narin szybko ociera oczy i idzie otworzyć. Przed wejściem stoi Reyhan. Akcja przenosi się do pokoju, w którym ukrywa się Suna. „Mam nadzieję, że zrozumieli, że nie jestem już dzieckiem, że mam swój rozum” – mówi dziewczyna do Taciego. „To twoja rodzina. Bardzo cię kochają” – przekonuje chłopak. – „Jest tylko jeden powód, dla którego nie mówili ci wszystkiego. Nie chcieli cię denerwować” – Taci rzuca spojrzenie na oparte o ścianę kule ortopedyczne. – „Dość już leniuchowania, czas na ćwiczenia”.

Akcja przenosi się do salonu. Reyhan i Narin siedzą na kanapie. „Czy zmieniliście coś w domu?” – pyta żona Emira, rozglądając się po wnętrzu. – „Wydaje mi się, że na tej ścianie był jeszcze jeden obraz”. „No tak, kompletnie o tym zapomniałam. Był tu obraz, ale Kemal podarował go Taciemu” – odpowiada Narin. – „Teraz jest na dole, w pokoju Taciego”. „Czyli Suna jest z Tacim” – mówi w myślach Reyhan, a potem oznajmia na głos: „No nic, pójdę już. Wyskoczyłam tylko na chwilę. Następnym razem umówimy się i posiedzimy trochę dłużej”.

Akcja wraca do kryjówki Suny. „Ja… nie dam rady” – oznajmia dziewczyna, odmawiając wykonywania ćwiczeń. „Co to znaczy, że nie dasz rady?” – pyta Taci. „Po prostu nie dam. Nie zmuszaj mnie, proszę”. „Przecież mi obiecałaś”. „Obiecałam, ale boję się, że sobie nie poradzę”. „Dopóki nie spróbujesz, nie będziesz tego wiedzieć. Żeby się udało, musisz wierzyć w to całym sercem. Wtedy wszystko inne przyjdzie samo, zaufaj mi”. Suna uśmiecha się nieznacznie. Nagle jednak na jej twarzy pojawia się niepokój. W pokoju rozległ się bowiem dźwięk dzwonka do drzwi.

Taci pokazuje swojej przyjaciółce, by była cicho, i idzie otworzyć drzwi. „Pani Reyhan?” – pyta, zaskoczony niespodziewanymi odwiedzinami. „Mam nadzieję, że nie przeszkadzam?” – pyta żona Emira. „Ależ skąd. Zdziwiłem się po prostu, widząc panią w drzwiach”. „Cóż, nie mogłam znaleźć taksówki. Mógłbyś ją dla mnie wezwać?”. „Nie ma potrzeby wzywać taksówki. Ja panią odwiozę. Wezmę tylko kurtkę i zaraz wracam”. Taci wraca do pokoju. „Co się stało?” – pyta Suna. „Pani Reyhan jest przy drzwiach” – odpowiada chłopak. – „Prosiła, żebym wezwał taksówkę, ale sam ją odwiozę”. „Jesteś pewien, że nie podejrzewa, że tu jestem? Nie zdradziłeś się, prawda?”.

„Podejrzewałam, ale teraz mam pewność” – oznajmia Reyhan, wchodząc do pokoju. Zmieszany Taci opuszcza pomieszczenie, zostawiając dziewczyny same. „Jak się dowiedziałaś, że tu jestem?” – pyta zaskoczona Suna. – „Brat też tu jest, tak? I czeka na nas w aucie? Posłuchaj, jeśli przyjechaliście mnie stąd zabrać, to trudzicie się na darmo. Ja nie wrócę i jest to moja ostateczna decyzja!”. „Suna, uspokój się” – żona Emira siada na kanapie. – „Jestem tu sama, nikogo ze mną nie ma. Przyjechałam, żeby z tobą porozmawiać. Wiem, że jesteś na nas zła, ale wszyscy w rezydencji bardzo się o ciebie niepokoją. Proszę, nie chowaj się przed nami. Pozwól nam na kontakt z tobą, na rozmowę”.

„Nie jestem zła. Jestem po prostu urażona” – oznajmia Suna. – „Tak naprawdę mam problem nie z wami, ale sama z sobą. Wiem, że jestem dla was ciężarem. Uważacie, że nie jestem godna tego, by dzielić ze mną wasze problemy i smutek”. „Mylisz się. Bardzo się mylisz” – zapewnia Reyhan. – „Jeśli nie powiedzieliśmy, jeśli przemilczeliśmy, to tylko dlatego, żebyś się nie martwiła. Żebyś nie musiała myśleć o nas wtedy, gdy robisz wszystko, żeby wyzdrowieć. Posłuchaj, jeśli weźmiemy się za ręce, wszystko przezwyciężymy. Wystarczy, że chwycisz nasze ręce, które do ciebie wyciągamy”.

„Twój brat bardzo się niepokoi” – kontynuuje Reyhan. – „Wini siebie i ciągle się zadręcza. Uważa, że nie był dla ciebie dostatecznym oparciem. Proszę cię, nie zmuszaj ani siebie, ani swojego brata do przeżywania takiego bólu. Skoro nie chcesz nikogo widzieć, spotkaj się chociaż z bratem twarzą w twarz. On jest gotów poruszyć niebo i ziemię, żebyś była szczęśliwa. Zadzwońmy do niego. Obiecuję, że nikomu nie powiem, gdzie jesteś, dopóki sama tego nie zechcesz”. „Nie, nie chcę. Nie chcę rozmawiać z bratem ani z nikim innym. Proszę, ty też już odejdź, Reyhan. I nie mów nikomu, że tu jestem”.

„Suna, posłuchaj, jesteśmy rodziną” – mówi Reyhan i ujmuje dłoń szwagierki. – „Wyobraź sobie, że jesteśmy jak palce. Jeżeli któregoś będzie bolało, to pozostałe także będą to odczuwać. Jeśli jednego z nas zabraknie, nigdy nie będziemy mogli być całością. Bez ciebie nie jesteśmy całością. Jutro przyjdę znowu. Przemyśl wszystko do tego czasu, proszę”. „Nie mów nikomu, że tu jestem, dobrze?” – powtarza prośbę Suna. „Nie martw się, nie powiem”. Reyhan odchodzi.

Akcja przeskakuje do wieczora. Reyhan wchodzi do sypialni, gdzie jej mąż siedzi na łóżku i wpatruje się w zdjęcie siostry. Dziewczyna siada obok niego, chwyta go za ręce i mówi: „Wszystko się ułoży. Brat z siostrą znowu będą się uśmiechać. Będziecie nadal kolekcjonować wspólne wspomnienia pełne szczęścia. Gdyby cię zobaczyła w takim stanie, posmutniałaby jeszcze bardziej. Wszystko się ułoży, uwierz mi”. „To nie jest w moich rękach” – Emir ciężko wzdycha. – „Gdzie teraz jest? Co robi? W jakim jest stanie? Ani na sekundę nie mogę przestać o tym myśleć. Najgorsze, że nie mogę nic z tym zrobić. Siedzę tylko z założonymi rękami”.

Reyhan patrzy na cierpiącego męża i nagle wyznaje: „Gdzie jest i jak się ma… Wiem to. Znalazłam Sunę i rozmawiałam z nią”. Emir robi wielkie oczy. Akcja przenosi się do szpitala. „Zostałam tu zupełnie sama” – mówi do siebie Cemre, siedząc na łóżku. – „Podczas gdy ja cierpię w samotności, wy myślicie, że możecie być szczęśliwi, tak? Za nic na to nie pozwolę. Bądźcie przeklęci, Tarhunowie! Zapłacicie za to, co przez was przeżyłam!”. Dziewczyna wstaje z łóżka, podchodzi do szafy i zabiera swoje rzeczy.

Akcja wraca do rezydencji. „Co powiedziałaś?” – pyta zdumiony Emir. – „Jak ją znalazłaś?”. „Znalazłam, ale nie pytaj, proszę, gdzie jest. Obiecałam, że nie powiem ci tego” – tłumaczy Reyhan. „Co to teraz ma znaczyć? To jakiś żart? Ja jestem jej bratem!”. „Wiem, ale mówię ci, że złożyłam obietnicę. Proszę, nie naciskaj na mnie. Suna nigdy więcej by się do mnie nie odezwała. Najważniejsze, że jest bezpieczna i czuje się dobrze. Jest w lepszej kondycji, niż gdy była w klinice. Jest szczęśliwa. Dodatkowo na nikogo się nie złości. I nadal bardzo kocha swojego brata”.

„To dlaczego od nas uciekła?” – nie rozumie Emir. „Jak każda młoda dziewczyna, tak i ona chce czasami po prostu uciec z dala od wszystkich i wszystkiego” – odpowiada Reyhan. – „Ale to minie, pozbiera się. Mnie nie było dane poznać wiele siostrzanego uczucia. Gdyby moja siostra nadal żyła, to powiedziałabym: Jak chcesz, to bądź choćby na drugim końcu świata. Ale ja Sunę postawiłam także na miejscu siostry. Martwię się o nią nie mniej niż ty. Dla jej dobra musimy jednak cierpliwie czekać, nie naciskać na nią”. „Dobrze, będę cierpliwie czekał” – oświadcza Emir. Na twarzy jego żony pojawia się uśmiech.

Akcja wraca do szpitala. Cemre jest już ubrana w normalny strój. Podchodzi do drzwi wyjściach, delikatnie je uchyla i widzi rozmawiających na korytarzu pielęgniarkę i policjanta. „A niech to” – szepcze dziewczyna i zamyka drzwi. – „Muszę jakoś wydostać się stąd i zgotować im istne trzęsienie ziemi!”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Melike przynosi Cavidan kawę do salonu. Nagle rozlega się dźwięk otwieranych drzwi. „Któż to o tej porze?” – zastanawia się pani Tarhun. „Pewnie Reyhan. Szykowała się właśnie do wyjścia” – odpowiada służąca. „Czy coś takiego pasuje pani domu, podczas gdy mojej córki wciąż nie ma? Serce mojego syna rozrywa się na kawałki, a wielce pani domu udaje się na spacerek, trzaskając drzwiami”.

„Ale winien tego wszystkiego jest mój syn” – kontynuuje Cavidan, nie zauważając, że Emir właśnie wszedł do salonu. – „Mało tego, że uczynił ją panią domu, to jeszcze u szyi nam ją uwiesił. Ale dobrze, niech tak robi. Pożyjemy i wszyscy zobaczą, jaka jest naprawdę”. Emir rzuca na matkę pełne pogardy spojrzenie. Ta drżącymi rękoma odkłada filiżankę na stół. „Synku, ja…” – odzywa się zmieszana Cavidan. „Czepiasz się Reyhan, tak? I co jeszcze zrobisz?!”. „Synu, przez Sunę jestem cała w nerwach. Od kiedy tak nagle zniknęła, nie mogę znaleźć sobie miejsca. To przez to trochę się zezłościłam i ponarzekałam”.

„Nerwy masz zszargane przez Sunę, tak? To powiedz mi, ile razy odwiedziłaś ją w klinice?” – pyta Emir. – „Odpowiem ci, całe trzy razy! A kiedy już u niej byłaś, zapytałaś chociaż, jak się czuje, o czym myśli, czego potrzebuje? Nie, nie zrobiłaś tego! Gdybyś zapytała, jej leczenie nadal by trwało! Ale nie, mojej siostry nie ma w klinice! Ta Reyhan, której tak bardzo się czepiasz, znalazła Sunę, wiesz? Od chwili, kiedy Suna zaczęła bardziej zdawać sobie sprawę z tego, co się dzieje, miała z tobą nieustanne problemy. Ani razu nie stanąłem po jej stronie. Uważałem, że działa pod wpływem emocji, że źle cię zrozumiała, że się myli. Dziś jednak widzę, że to nie Suna się myliła, tylko ja! Ja! Jesteś matką, która w tak trudnym okresie zostawiła swoją córkę samą. Czy powinienem dodać coś jeszcze?”.

Cavidan nie odzywa się. Mija syna i opuszcza salon. Tymczasem Reyhan jest już u Suny. „Przemyślałaś to, co wczoraj powiedziałam?” – pyta. – „Wrócisz do domu?”. „Przykro mi, Reyhan, ale nie wrócę” – odpowiada siostra Emira. – „Nie zrozum mnie źle. Nie chcę cię zdenerwować ani dla zasady upierać się przy swoim. Po prostu potrzebuję trochę czasu”. „Posłuchaj, wszyscy bardzo się martwimy. Twój brat i ja mamy za sobą ciężki czas. Bardzo nas to zmęczyło. Kiedy pomyśleliśmy, że wszystko jest już dobrze, okazało się, że znowu jesteśmy wybrakowani z powodu twojej nieobecności. Kochana moja, nie rozwiążesz problemów uciekając”.

„Nie uciekam. Nawet nie mam takiej możliwości” – stwierdza Suna. – „Nie jestem taka jak wy. Wy możecie pójść, dokąd tylko chcecie. Możecie zostać sami, jeśli macie taką potrzebę. A ja? Bez pomocy drugiej osoby nawet z pokoju do pokoju nie mogę się ruszyć. Popatrz na moją sytuację”. Następuje zbliżenie kamery na stopy Suny. Jej palce… poruszają się! „Suna, ty poruszasz palcami!” – zakrzykuje Reyhan. Tymczasem Cemre idzie rzez miasto. Udało jej się wykorzystać powstałe w szpitalu zamieszanie i opuścić placówkę. „Trudności już za mną. Przede mną sama łatwizna” – mówi do siebie dziewczyna. – „Czekajcie na mnie, zakochane gołąbki. Dzięki mnie, za życia przekonacie się, co oznacza piekło!”.

Akcja wraca do kryjówki Suny. „Nie mogę uwierzyć! Ty naprawdę to zrobiłaś!” – Reyhan wciąż zachwyca się postępami w rehabilitacji szwagierki. – „Jesteś świadoma, że poruszasz palcami?”. „Tak, ale to wszystko, co potrafię zrobić” – oznajmia Suna bez cienia entuzjazmu. – „Nic więcej nie mogę zrobić”. „Co to znaczy, że nie możesz? Zrobisz kolejne postępy, zobaczysz. Jak dawno temu to się stało? Co mówią lekarze? Wiem, że zadaję ci dużo pytań, ale tak się cieszę, że dosłownie nie mogę usiedzieć w miejscu. Suna, wszyscy się bardzo ucieszą. A najbardziej twój brat. Chodź, pokażmy mu ten cud!”.

„Nie wierzę, że będę mogła chodzić” – oświadcza córka Cavidan. – „Od samego urodzenia wystarczająco rozczarowałam moją rodzinę. Nie chcę już więcej cierpieć”. „Suna, jesteś oczkiem w głowie swojej rodziny. Poradzisz sobie” – przekonuje żona Emira. – „Nie poddawaj się, proszę”. „A jeżeli to wszystko, na co mnie stać? Jeżeli nie będę mogła dokonać kolejnych postępów? Dam im tylko nadzieję, a potem jeszcze bardziej ich rozczaruję”. „Ja w ciebie wierzę. Koniecznie musisz kontynuować leczenie. Posłuchaj, dokonałaś czegoś cudownego, ale to dopiero początek. Wszystko inne przyjdzie z czasem”.

„Proszę, nie naciskaj już na mnie. Nie zniosę kolejnej porażki” – oznajmia Suna. – „Przyszłaś tu, troszcząc się o mnie. Bardzo ci za to dziękuję. Ale proszę, teraz już idź. Nikomu nic nie powiesz, prawda? Proszę cię, nie mów. Obiecaj mi raz jeszcze”. „Dobrze, nie powiem” – zgadza się Reyhan. – „Ale nigdzie nie pójdę. Skoro ty nie wracasz, to i ja tu zostanę”. „Nie musisz tutaj zostawać. Sama o siebie zadbam”. „Wiem, ale zostanę tu nie z tego powodu”. „A z jakiego?”. „Chcę, żebyś zobaczyła to, co ja widzę. Nigdzie nie pójdę, dopóki nie poczujesz nadziei i wiary, które są we mnie. Jest tylko jedna przeszkoda na drodze do twojego wyzdrowienia. To twój strach. Musisz go przezwyciężyć”.

„No nie wiem…” – Suna wzrusza ramionami. „Ale ja wiem. Spróbujesz i będziesz mogła to zrobić” – zapewnia Reyhan. – „Nie dziś, to jutro. Ponadto, na tym świecie nie ma nikogo, kto mógłby być tobą rozczarowany. Jesteś wyjątkowa, ponieważ jesteś sobą. Nigdy o tym nie zapominaj”. Telefon Reyhan zaczyna dzwonić. To jej mąż. Dziewczyna jednak odrzuca połączenie. „Dlaczego nie odebrałaś?” – pyta Suna. – „Brat będzie się martwił”. „Tak, będzie się martwił, dopóki nie zobaczy cię na własne oczy. Albo razem stąd odjedziemy, albo razem tu zostaniemy”.

„Mimo wszystko stawiasz na swoim” – mówi Suna. – „Ale to niemożliwe, byś tu ze mną została. Brat będzie się o ciebie martwił. Zacznie cię szukać. Jeżeli wyda się, że przez cały czas byłam u Taciego, on także będzie miał nieprzyjemności. Wujek się na niego zdenerwuje. Może nawet zwolnić go z pracy. Proszę, Reyhan, zostaw mnie i wróć do domu”. „Twoja rodzina jest w rezydencji. Ludzie, którzy cię kochają, czekają na ciebie” – przekonuje żona Emira. – „Z ich wsparciem będziesz miała jeszcze więcej motywacji, by ćwiczyć i stanąć na własne nogi. Uważaj mnie za swoją starszą siostrę, ponieważ postawiłam cię na miejscu mojej siostry, którą dawno temu straciłam”.

„W jakim sensie straciłaś? Co masz na myśli?” – docieka córka Hikmeta. „Miałam młodszą siostrę. Miała zaledwie cztery lata, kiedy ją straciliśmy” – oznajmia Reyhan. „Nie wiedziałam. Jak miała na imię?”. „Gulsum. Była bardzo pięknym dzieckiem. Miała różowe policzki i zadarty nos. Jak pierwszy raz przyszłam do rezydencji i zobaczyłam ciebie, pomyślałam właśnie o niej. Gdyby żyła, miałaby teraz tyle lat, co ty. Umieściłam cię na jej miejscu. Nie mogę patrzeć, jak sama skazujesz się na ten wózek. Proszę, wróć ze mną do rezydencji”.

„Dobrze” – zgadza się w końcu Suna. „Dziękuję. Nie mogę wyrazić, jak bardzo się cieszę” – mówi zadowolona przyjaciółka Narin. – „Zabierz swoje rzeczy i razem pojedziemy do rezydencji”. „Najpierw ty pojedź, dobrze? Obiecuję, że przyjadę przed wieczorem. Po prostu muszę wyjść stąd tak, by nikt mnie nie zobaczył. Nie chcę, żeby Taci miał nieprzyjemności z mojego powodu”. „Dobrze. Powiem domownikom, że usiądziesz z nami do kolacji”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy