237 i 238: Emir z rana budzi swoją żonę. „Wstawaj, musisz się przygotować” – mówi. – „Jesteśmy spóźnieni. Choć w sumie to normalne, że świeżo poślubieni małżonkowie spóźniają się”. „Dokąd jesteśmy spóźnieni?” – nie rozumie Reyhan. „Jeszcze pytasz? Na uniwersytet!”. „Mówisz poważnie?” – dziewczyna robi wielkie oczy i patrzy z niedowierzaniem na męża. „Moim obowiązkiem jest uszczęśliwianie ciebie. Skoro tak bardzo tego chcesz, to będziesz się uczyć”. Reyhan uśmiecha się szeroko i mocno przytula męża.

W następnej scenie Emir wchodzi do salonu, gdzie jego matka pije właśnie kawę. Nagle telefon mężczyzny zaczyna dzwonić. „Tak, panie adwokacie? W jakim stanie jest Cemre? Kiedy będzie mogła złożyć zeznania?” – pyta syn Hikmeta. – „Rozumiem. To znaczy, że nie jest jeszcze w stanie nic powiedzieć. Byłoby dobrze, gdyby jak najszybciej zaczęła mówić. Myślę, że Cemre nie zrobiła tego wszystkiego sama. Najwyraźniej ktoś jej pomógł. Dobrze, proszę dać mi znać, jak tylko złoży zeznania”.

„Co z Cemre, synu?” – pyta pełna niepokoju Cavidan, gdy Emir kończy rozmawiać przez telefon. „Powoli wraca do zdrowia” – oznajmia mężczyzna. – „Wkrótce dowiemy się, co nawywijała”. „Och, czyli ze mną koniec” – wzdycha w myślach pani Tarhun. – „Jak zacznie mówić, nikt mnie nie uratuje”. Do salonu wchodzi gotowa do wyjścia Reyhan. „Dobrze, możemy jechać” – mówi Emir i odwraca się w stronę wyjścia. „Jedziecie do Cemre?” – docieka Cavidan. „Nie, jedziemy zapisać Reyhan na uniwersytet”. Małżonkowie opuszczają salon.

„Boże, co mam zrobić?” – zachodzi w głowę matka Emira. – „Cemre nie uspokoi się, dopóki mnie nie wyda. Zniszczy mnie doszczętnie!”. Tymczasem Oya rozmawia z Tacim. „Dlaczego milczysz, jakbyś wody w usta nabrał?” – pyta siostra Kemala. – „Zapytałam cię o coś, odpowiedz. Dlaczego nie zadzwoniłeś do Suny? Jaki jest powód?”. „Mam dużo spraw, siostro. Jak tylko będę wolny, zadzwonię” – odpowiada chłopak i chce odejść. „Stój! Posłuchaj, rozumiem cię, jest ci wstyd przed Kemalem. I dlatego unikasz Suny, wiem to. Ale posłuchaj, ona bardzo ceni twoją przyjaźń. Poza tym mam ci do przekazania cudowną wiadomość. Suna zaczęła chodzić!”.

„Zawsze chciałem zobaczyć, jak stawia pierwsze kroki” – oznajmia Taci z radosnym uśmiechem na twarzy. Gdy Oya odchodzi, chłopak wyciąga z kieszeni telefon i z listy kontaktów wybiera numer do Suny. Waha się jednak przed naciśnięciem ikonki połączenia, mając w pamięci obietnicę, jaką złożył Kemalowi. Akcja przenosi się na wybrzeże, gdzie przyjeżdżają Kemal i Narin. Małżonkowie zasiadają na ławce i cieszą oczy nadmorskim pejzażem.

„Zaczynam się denerwować, jak tylko pomyślę o tym, co przeżyła siostra Sehriye” – oznajmia Narin. – „Czy ten człowiek nie przyjdzie do naszego domu, kiedy nas nie ma?”. „Nie, nie przyjdzie już na pewno” – zapewnia Kemal. – „W rzeczywistości, to on nic takiego nie zrobił. Próbował tylko porozmawiać i powiedzieć o swoim problemie. Gdybyśmy tylko go wysłuchali…”. „Wciąż jeszcze twierdzisz, że powinniśmy go wysłuchać! Prawdziwy mężczyzna dotrzymuje swoich obietnic! To co chciał powiedzieć, powinien powiedzieć w odpowiednim czasie. Bóg dał nam rozum i język po to, żeby rozmawiać!”.

Wzburzona Narin wstaje z ławki i odchodzi na kilka kroków. „Też nie potrafię z nią rozmawiać” – stwierdza w myślach Kemal. Tymczasem Emir i Reyhan wracają do rezydencji. Zeynep wybiega im na spotkanie. „Siostro, zostałaś uczennicą? Tak jak ja?” – pyta podekscytowana dziewczynka. – „Będziemy razem odrabiać lekcje, prawda?”. „Niestety nie, Zeynep. Trochę się spóźniłam” – odpowiada smutno Reyhan. „To prawda, ale twoja siostra przystąpi do nauki za rok” – oznajmia Emir, kładąc ręce na ramionach Zeynep. „Niech tak będzie” – zgadza się dziewczynka. – „Ciocia Melike zawsze powtarza, że lepiej późno, niż wcale”.

Akcja wraca na wybrzeże. „Gdyby on nie odszedł w tamtym czasie, możliwe, że razem by się zestarzeli” – snuje domysły Narin. – „Pojawił się nagle po wielu latach, ale te rzeczy nie działają w ten sposób. W takich sytuacjach mówi się, że pociąg już odjechał”. „Może nie mógł tego zrobić w tamtym czasie, może coś mu przeszkodziło” – przekonuje Kemal. – „Poza tym przez tyle lat i tak się nie ożenił. To oczywiste, że nie zapomniał o siostrze Sehriye. Czy jego uczucia zupełnie się nie liczą?”. „A ty wciąż trzymasz jego stronę!”. „Nie trzymam niczyjej strony. Mówię po prostu, że powinniśmy go wysłuchać”.

„A ja myślę, że ty zwyczajnie nic a nic nie rozumiesz w tych sprawach!” – oświadcza stanowczo Narin. – „Kobiece serce nie jest zdolne do takich czynów i porozumień, jakie ty zawierasz, panie adwokacie”. „W tym wieku człowiek nie może mieć intencji oszukiwania swojej życiowej miłości, też to zrozum” – ripostuje brat Hikmeta. W następnej scenie małżonkowie są już przed domem. Wysiadają z samochodu i od razu w oczu rzuca im się stojący przy drzwiach Hizir. Podchodzą do niego. „Przepraszam, ale nie mogłem tego znieść” – mówi przybyły. – „Nie mogę odejść bez rozmowy z Sehriye”.

„Wujku Hizirze, może zostawisz wszystko czasowi?” – sugeruje Kemal. „Nie mogę” – odpowiada Hizir. „Ale siostra Sehriye cię nie chce. Musisz to zaakceptować” – przekonuje Narin. „Ach, moja piękna córko. Gdybyś wejrzała do mojej duszy, gdybyś zobaczyła, jak wielki ból odczuwam…”. „Przecież minęło już tyle lat!”. „Zapytaj mnie, córko, jak upłynęły mi te lata. Moje serce pękało z bólu przez cały ten czas. Teraz zebrałem się w sobie i przyszedłem tutaj. Jak mógłbym się poddać, skoro zrobiłem już tak wiele? Przed wielu laty stchórzyłem. Chociaż teraz powiem to, co chciałem powiedzieć wtedy. Nie chcę, aby słowa te już na zawsze pozostały w mojej duszy. To życie nie jest wieczne, dzieci”.

„To prawda. Człowiek nie powinien niczego ukrywać w sobie” – potwierdza Kemal, kierując wzrok na żonę. Akcja przenosi się do szpitala. Widzimy leżącą na łóżku Cemre. Kamera z wolna przesuwa się na otwierające się drzwi. Do środka wchodzi… Cavidan! Kobieta ostrożnie podchodzi do śpiącej dziewczyny. Gdy jest już przy jej łóżku, ta nagle otwiera oczy. „Żadne perfumy nie są w stanie przykryć zapachu twojego zła” – odzywa się Cemre, ani na chwilę nie odwracając wzroku w kierunku matki Emira. Po chwili podnosi się i staje naprzeciwko przybyłej. – „Twoje zakłamanie, jak i twój zapach w ogóle się nie zmieniły”.

„Obie przeszłyśmy przez wiele trudności” – mówi pani Tarhun. – „Ale teraz spójrzmy już naprzód. Nikt nie skorzysta z roztrząsania przeszłości. Ani tobie, ani mnie nie przyniesie to niczego dobrego. Posłuchaj, na wszelkie sposoby będę ciebie wspierać, zaufaj mi”. Cemre wybucha gromkim śmiechem. „Zaufać? Tobie?” – pyta, po czym chwyta Cavidan za ramiona i rzuca ją na łóżko. Następnie przewraca szafę, blokując jednocześnie drzwi.

„Cemre, uspokój się” – prosi przerażona Cavidan. „Ty się boisz, tak? I dobrze, bój się!” – pacjentka wymierza matce Emira kilka siarczystych policzków, po czym chwyta ją za szyję i z całych sił zaczyna nią szarpać. „Pomocy! Ratunku!” – krzyczy pani Tarhun. „Nikt nie może cię uratować, rozumiesz? Nikt!” – dziewczyna wymierza kolejne uderzenia. Akcja przenosi się do rezydencji. Zeynep i Reyhan przygotowują obiad. „Do tej pory denerwujesz się z powodu nauki, prawda?” – pyta dziewczynka. „Zdenerwowałam się, ale to przejdzie. Nie zawracaj sobie tym głowy” – prosi Reyhan, a następnie zagląda do lodówki.

W tym momencie do kuchni wchodzi Emir. Kładzie palec na ustach, dając Zeynep znać, by była cicho. Następnie chowa się za otwartymi drzwiami lodówki. Gdy Reyhan zamyka je, zaskoczona kieruje wzrok na męża. „Dlaczego przyszedłeś wcześniej?” – pyta. „Chciałem zrobić niespodziankę mojej pięknej żonie” – oznajmia mężczyzna i wyciąga zza pleców jakieś dokumenty. – „Nie jesteś zainteresowana programem studiów?”. „Mówisz poważnie? Ale… Jak to zrobiłeś?” – zdumiona dziewczyna ogląda dokumenty potwierdzające przyjęcie ją na studia. „Z pomocą kilku próśb załatwiłem wszystkie konieczne procedury. Oczywiście nie pozbawiliśmy nikogo miejsca, nie martw się. Jutro zaczynasz naukę”.

„Nie mogę w to uwierzyć!” – zakrzykuje przeszczęśliwa Reyhan i mocno przytula męża. Akcja wraca do szpitala. Cemre silnie ściska szyję Cavidan. Ta z każdą chwilą robi się coraz bardziej purpurowa na twarzy. „Ja ciebie zabiję! Zabiję cię!” – grzmi pacjentka, jeszcze mocniej zaciskając ręce. Na jej twarzy maluje się obłąkańczy uśmiech. Po chwili matka Emira przestaje dawać znaki życia! – „I oto twój koniec! Koniec! Wysłałam cię prosto do piekła! Ha, ha!”. W tym momencie rozlega się pukanie do drzwi. „Proszę otworzyć!” – rozkazuje strażnik i napiera na zablokowane szafą drzwi. Po kilku chwilach udaje mu się je uchylić i do środka wchodzą lekarz i pielęgniarka. W przerażeniu patrzą na nieruchome ciało Cavidan oraz zanoszącą się śmiechem Cemre.

Akcja przenosi się przed dom Kemala. „Dzieci, pomożecie mi?” – pyta Hizir. „Porozmawiamy z siostrą Sehriye” – oznajmia Kemal i kieruje wzrok na żonę. – „Może uda nam się ją jakoś przekonać, prawda?”. „Zobaczę, co u niej” – mówi Narin i wchodzi do środka domu. Akcja przenosi się do szpitala. Strażnik i pielęgniarz chwytają Cemre za ramiona. „Puśćcie mnie! Ona jest demonem!” – krzyczy dziewczyna. – „Nie znacie jej! Wy jej nie znacie! Wysłałam ją do piekła, tam, gdzie jej miejsce!”. W tym momencie Cavidan odzyskuje przytomność. Kaszle kilkukrotnie, po czym wymierza palcem w Cemre.

„Ona próbowała mnie zabić!” – krzyczy pani Tarhun. – „Gdybyście nie przyszli, ten potwór by mnie zamordował! Gdzie wasze procedury bezpieczeństwa?! Zabierzcie ją, inaczej ja ją zabiję! Udałam, że umarłam. Gdybym tego nie zrobiła, to już bym nie żyła!”. „Ty udawałaś?” – pyta pacjentka i po raz kolejny wybucha śmiechem. – „Brawo, mądra Cavidan”. „Wyprowadźcie ją i dobrze jej pilnujcie” – wydaje polecenie doktor. – „Widzieliście, jak daleko może się posunąć”. „Dusiła mnie, ona mnie dusiła…” – mówi roztrzęsiona Cavidan. – „Ona chwyciła mnie za gardło, panie doktorze. Próbowała mnie zabić!”.

Akcja przenosi się do domu Kemala. Sehriye wchodzi do salonu, gdzie czeka na nią Hizir. „Bardzo dziękuję, że zgodziłaś się mnie wysłuchać” – mówi mężczyzna. „Nie uśmiechaj się tak, panie Hizir” – oznajmia Sehriye z poważnym wyrazem twarzy. – „Przyszłam tutaj, ponieważ Narin mnie do tego namówiła. Mów szybko, co masz do powiedzenia. Jedna minuta poświęcona tobie, to aż nadto”. „Moja droga, czego byś nie powiedziała, masz rację. Wiele lat temu pokładałaś we mnie nadzieję, a ja cię rozczarowałem”. „Miałam nadzieję, to prawda. Teraz niczego ode mnie nie oczekuj, żadnej pomocy”.

„Masz rację, kazałem ci czekać całe czterdzieści lat” – przyznaje mężczyzna. – „Ach, moja głupia głowa. Myślisz, że gdybym miał rozum, to porzuciłbym ciebie i wyjechał? Ale ty także dałaś słowo, że będziesz czekać”. „Gdybym była mądra, to nic bym nie obiecała! Byłam młoda i naiwna” – stwierdza gospodyni. „Wybacz mi, moja Sehriye. Nawet jak nie było cię przy mnie przez czterdzieści lat, zawsze cię kochałem. Chcesz to mnie zbesztaj, chcesz to przegoń, ale do swojego ostatniego oddechu będę cię nazywał moją Sehriye”.

Następuje zbliżenie kamery na Kemala i Narin, którzy z zaciekawieniem przysłuchują się rozmowie dawnych zakochanych. „Kiedy będzie już zbyt późno, będę w takiej samej sytuacji” – uzmysławia sobie ojciec Masal. Następnie zwraca się do żony: „Właściwie, to mam ci coś ważnego do powiedzenia. Ja…”. W tym momencie rozlega się jednak podniesiony głos Sehriye: „Myślisz, że nabiorę się na te twoje piękne słówka?! Ty mnie zhańbiłeś! Zhańbiłeś mnie przed wszystkimi!”.

„Poczekaj, moja Sehriye, wysłuchaj mnie” – prosi Hizir. „To ty poczekaj, ty!” – krzyczy kobieta i zaczyna okładać ścierką swojego dawnego narzeczonego. Tymczasem Cavidan jest już w rezydencji. Siedzi na kanapie w salonie i zakrywa makijażem siniaki na twarzy. „Ach, ta dziewczyna do reszty zwariowała” – mówi pani Tarhun, przeglądając się w kieszonkowym lusterku. – „Wystarczy popatrzeć, co ze mną zrobiła. Jak dobrze, że zdołałam się uratować z rąk tej wariatki. Zdecydowanie oszalała. Nawet jak zamkną ją w izolatce, to nic nie pomoże. Jest bardzo, ale to bardzo niebezpieczna”.

Nagle rozlega się dźwięk telefonu Cavidan. „Halo” – odbiera kobieta. „Pani Cavidan, przepraszam w imieniu szpitala za to, co dzisiaj się stało” – mówi mężczyzna po drugiej stronie. – „Zadzwoniłem, żeby przekazać, że pani Cemre już się uspokoiła. W tej chwili czuje się lepiej”. „Nigdy więcej nie dzwońcie do mnie w sprawie tej wariatki!” – żona Hikmeta chce się rozłączyć, ale pracownik szpitala mówi dalej: „Chwileczkę, pani Cavidan. Pani Cemre ma do ciebie jedną prośbę”. „Jaką może mieć do mnie prośbę ta wariatka?”. „Koniecznie chce z panią porozmawiać przez telefon. Bardzo żałuje tego, co zrobiła. Chce panią przeprosić”.

„Nigdy! Nie potrzebuję żadnych przeprosin! Niech się udławi swoimi przeprosinami!” – grzmi matka Emira i rozłącza się. Następnie gwałtownym krokiem zmierza w kierunku wyjścia. Nie zauważa wchodzącej do pomieszczenia Zeynep i wpada na nią. Dziewczynka upuszcza na podłogę zeszyt oraz kartkę z odrobionym zadaniem domowym. „Dlaczego plączesz się pod nogami, ty łachmanie?!” – krzyczy Cavidan. „Moje zadanie domowe…” – odzywa się Zeynep i chce schylić się po swoją pracę, ale pani Tarhun zabrania jej tego. „Nie zaczynaj mi tu o waszych naukach! Jestem już tym zmęczona! Jesteście jak krwiożercze pasożyty, które zalęgły się w mojej rezydencji!”.

Wściekła Cavidan nastaje na kartkę papieru i za pomocą szpilki buta rozrywa ją na strzępy! Następnie rzuca Zeynep pogardliwe spojrzenie i opuszcza salon. Dziewczynka wybucha płaczem. Bardzo natrudziła się, by zrobić to zadanie. Akcja przenosi się do szpitala. Pielęgniarz wchodzi do sali, w której znajduje się Cemre, i oznajmia: „Pani Cavidan odmówiła rozmowy z tobą. To, do czego doszło, było dla niej bardzo ciężkim przeżyciem. Musisz to zrozumieć”. Cemre potakuje głową, a kiedy pielęgniarz opuszcza salę, mówi do siebie: „Jeszcze sama przybiegniesz do moich stóp, Cavidan”. Dziewczyna po raz kolejny wybucha obłąkańczym śmiechem.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Cavidan po nieprzespanej nocy siedzi na kanapie i rozmyśla: „A może powinnam dać się przeprosić tej szurniętej? To niedobrze, że robię sobie z niej wroga. A jeśli przyjdzie jej do głowy pomysł, by wszystko opowiedzieć? Koniecznie muszę naprawić z nią stosunki”. Kobieta sięga po telefon i wybiera numer do pielęgniarza, który poprzedniego dnia się z nią kontaktował. „Przemyślałam i postanowiłam porozmawiać z Cemre, jeśli to możliwe” – oznajmia pani Tarhun. „Oczywiście, ale Cemre jest teraz na terapii” – odpowiada mężczyzna. – „Gdy jej zajęcia się skończą, oddzwonię do pani”.

„Dobrze, a jaki jest jej stan?” – docieka matka Suny. „Coraz lepszy. Jest już w stanie złożyć zeznania na policji” – oznajmia pielęgniarz, czym wywołuje w swojej rozmówczyni uczucie poważnego niepokoju. „Jeśli ona mnie wyda, będę skończona” – mówi Cavidan po skończonej rozmowie. – „Muszę koniecznie coś zrobić, póki ta nienormalna niczego jeszcze nie powiedziała”. Tymczasem Reyhan zaczyna swój pierwszy dzień nauki na uniwersytecie. Wykładowca, gdy tylko wchodzi do auli, od razu ją zauważa. „Wygląda na to, że mamy nową studentkę” – mówi. – „Może się nam pani przedstawić?”.

„Jestem Reyhan” – przedstawia się żona Emira, wstając. – „Z pewnym względów nie mogłam złożyć dokumentów w terminie, ale jeśli los pozwoli, postaram się wszystko nadrobić”. „Jeśli los pozwoli…” – powtarza profesor z wyraźną naganą w głosie. – „Nie uważa pani, że to zbyt późno? Przerobiliśmy już dość dużo materiałów”. „Wierzę, że pilnie pracując nadrobię wszystkie zaległości”. „Pani Reyhan, to nie jest miejsce, gdzie do wszystkiego można odnosić się tak nonszalancko. Gdyby można było nadrobić zajęcia, jedynie czytając notatki, nie prowadzilibyśmy wykładów, a jedynie rozdalibyśmy wam podręczniki”.

„To, co powiedziałam, nie wynika z lekceważenia” – zapewnia Reyhan. – „Jestem zdecydowana pilnie się uczyć”. „Jesteś zdecydowana się uczyć i chcesz zostać architektem, tak?” – dopytuje prowadzący. „Tak”. „Dobrze, a dlaczego wybrałaś akurat ten kierunek?”. „W Erzurum, gdzie wcześniej się uczyłam, drogi do szkoły były zimą nieprzejezdne. Przez wieś płynęła rzeka, a szkoła znajdowała się na jej drugim brzegu. Codziennie, żeby móc się uczyć, musieliśmy przechodzić przez stary, zmurszały most. Kiedy padał deszcz czy topniał śnieg, woda podnosiła się i zakrywała most. Pewnego dnia naszą wioskę odwiedził architekt. Powiedział, że most został zbudowany w niewłaściwym miejscu. Tego dnia właśnie postanowiłam zostać architektem”.

„Cóż mogę powiedzieć? Witaj wśród nas” – oznajmia profesor, już z uśmiechem na twarzy. Tymczasem Taci pojawia się na terenie rezydencji. Zza żywopłotu obserwuje, jak Suna chodzi po ogrodzie. „Właśnie tak, Suna” – mówi do siebie zadowolony chłopak. Po chwili jednak smutnieje, coś sobie uświadamiając. – „Teraz już nikogo nie potrzebujesz…”. Akcja wraca na uczelnię. Po skończonym wykładzie studenci opuszczają aulę. Jako ostatnia wychodzi Reyhan. Profesor zatrzymuje ją i pyta: „Reyhan Tarhun, tak? Zajrzałem do listy studentów i zobaczyłem pani nazwisko. Kim jest pani dla Hikmeta Tarhuna?”.

„Jestem jego synową” – odpowiada żona Emira. „Doprawdy? Byłem stypendystą pana Hikmeta” – oznajmia wykładowca. – „Jestem mu bardzo wdzięczny, bardzo go cenię. Jest moim ojcem duchowym. Bardzo się zmartwiłem, gdy dowiedziałem się, w jakim obecnie znajduje się stanie. Niestety nie znalazłem czasu, by odwiedzić go w szpitalu. Teraz jest już na pewno w domu i nie chciałbym niepokoić”. „Czy tak można? O żadnym niepokojeniu nie ma mowy. Proszę przyjść, kiedy tylko pan zechce”. „Kiedy skończą się zajęcia, zaczekaj na mnie przy wyjściu. Przyniosę ci z mojego gabinetu notatki z poprzednich wykładów, żebyś mogła nadrobić zaległości. Poza tym, jeśli będziesz miała jakieś kłopoty na uczelni, śmiało przychodź z nimi do mnie”.

Cavidan idzie szpitalnym korytarzem. „Ona nie może złożyć zeznań” – szepcze do siebie pani Tarhun. – „Zanim zacznie mówić, muszę zabrać ją do siebie”. Po chwili Cavidan jest już przy uchylonych drzwiach sali Cemre. Zagląda do środka i widzi dwóch policjantów, którzy właśnie przesłuchują dziewczynę! „Spóźniłam się, to mój koniec!” – przeraża się żona Hikmeta, opierając się o ścianę. Akcja przenosi się do domu Kemala. Mężczyzna widzi, jak jego żona czyta list, w którym wyznał jej miłość. „Co to za impertynencja?!” – grzmi wzburzona Narin. – „I jeszcze ma czelność pisać: Jestem w tobie zakochany! Ten list świadczy tylko o braku wychowania!”.

Emir znajduje się na parkingu przed uniwersytetem. Stoi oparty o maskę samochodu i co chwila zerka na zegarek, czekając na żonę. Zniecierpliwiony wysyła do niej sms-a i telefonuje, ale dziewczyna nie odpowiada. Kilka chwil później Reyhan wychodzi w towarzystwie obcego mężczyzny. Oboje są roześmiani. Emir patrzy na nich pełen zdumienia. W środku cały płonie z zazdrości. Nie wie, że nieznajomy mężczyzna jest profesorem jego żony. Czy stosunek Emira do studiów Reyhan nie ulegnie zmianie? Czy Cemre wyzna policjantom, że to Cavidan była jej wspólniczką we wszystkich intrygach?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy