239 i 240: Profesor przekazuje Reyhan notatki z poprzednich zajęć. „Stara się zwrócić na siebie uwagę, udostępniając notatki” – mówi do siebie niezadowolony Emir. – „Stara się zbliżyć, oferując swoją pomoc. Co za banał. Nie wie jednak, kto przed nim stoi. Moja żona zaraz sprytnie go spławi”. Reyhan jeszcze przez kilka chwil rozmawia ze swoim wykładowcą, cały czas szeroko się przy tym uśmiechając, po czym wreszcie podchodzi do czekającego na nią męża. „Przyjechałeś? Mówiłam ci przecież, byś nie odrywał się od pracy” – przypomina dziewczyna. „Opowiadaj. Jak ci minął pierwszy dzień?” – pyta Emir, nie dając poznać po sobie, jak bardzo jest zazdrosny.

„Moje pierwsze zajęcia odbyły się w małym audytorium, ale studentów było wielu” – oznajmia Reyhan. – „Początkowo czułam się nieco przytłoczona taką ilością osób, ale potem się uspokoiłam. Wszystko okazało się o wiele lepsze, niż oczekiwałam”. Akcja przenosi się do domu Kemala. Mężczyzna, po wysłuchaniu krytycznego monologu swojej żony, który wygłosiła nad jego miłosnym listem, wychodzi na zewnątrz. Po chwili do Narin podchodzi Sehriye. „Co to za człowiek, który nie pojmuje znaczenia słów?” – pyta przyjaciółka Reyhan. – Niczego nie rozumie, nie wie, że w końcu trzeba przestać. Ten starszy człowiek niczym nie różni się od młodzieniaszka! Żadnej różnicy w zachowaniu!”.

„Przeczytałaś, co ten łotr napisał? Niechby się udławił własnym językiem!” – grzmi Sehriye. „Przeczytałam, siostro” – potwierdza Narin. – „Jak on ci to przysłał?”. „Zeszłam na dół, żeby zanieść pościel do prania…”. Następuje retrospekcja. Sehriye idzie z koszem pełnym prania przez korytarz. Nagle słyszy dochodzące z zewnątrz ujadanie psa. „Czyżby to znowu przyszedł pan Hizir?” – zastanawia się, po czym postanawia to sprawdzić. Wychodzi na zewnątrz i uważnie rozgląda się dokoła. Nikogo jednak nie widzi. – „Nie ma tu pana Hizira. Ale dlaczego te psy tak szczekają? Och, już rozumiem, na pewno zgłodniały. Nastawię pranie i zaraz do nich pójdę”.

Kobieta odwraca się i wraca do domu. Nie zauważa, jak z kosza z praniem wypada jej koperta z listem, który przypadkowo zabrała wraz z pościelą z sypialni Kemala i Narin. Akcja wraca do teraźniejszości. „Wrzuciłam pranie do pralki i poszłam po coś dla psów” – opowiada dalej Sehriye. – „Pomyślałam, że to grzech ich nie nakarmić. Otwieram drzwi i co widzę?”. „Stał pod drzwiami?” – pyta żona Kemala. – „Sam dał ci list?”. „A gdzie tam. Kiedy otworzyłam drzwi, żadnego Hizira tam nie było. A list leżał po prostu na ziemi. Widziałaś kiedyś coś podobnego? Aż mi krew uderzyła do głowy!”. „Ale to nie jest powód, żeby tak się denerwować. W ogóle wydaje mi się, że sam tego nie napisał. List jest napisany nienagannym językiem”.

„Znalazł jakiegoś pomocnika i mu napisał” – stwierdza gospodyni. – „Bo skąd niby ten łotr miałby znać tak czułe słówka? I do tego uważa się za młodzieniaszka. Po czterdziestu latach to już tylko kamień nagrobny czeka. Nieważne, pójdę i zabiorę się za to pranie”. Akcja przenosi się do rezydencji. Emir i Reyhan są w kuchni. „Chociaż uczestniczyłam dopiero w jednych zajęciach, czuję się tak, jakbym od tygodni była studentką” – oznajmia podekscytowana dziewczyna. – „Inni studenci nie są ani trochę nieprzyjaźni czy wyniośli. Pomimo tego, że późno zaczęłam studia, nie sądzę, żebym miała mieć jakieś problemy w kontaktach z kolegami”.

„Ten facet to zapewne jej kolega z roku” – mówi w myślach Emir, którego wciąż zżera zazdrość, po czym pyta: „Zaprzyjaźniłaś się już z kimś? Złapałaś z kimś wspólny język?”. „Oczywiście. Jest taka jedna osoba, która jest cały czas w ruchu i ani chwili nie może usiedzieć na jednym miejscu” – odpowiada Reyhan. – „Jest bardzo ciekawa, zadaje mnóstwo pytań. Czuję jednak, że jest dobrym człowiekiem”. „Kim jest ten nowy przyjaciel? Jak ma na imię?”. „To Banu” – Emir słysząc imię żeńskie wyraźnie się uspokaja. – „Szukałam sali wykładowej i wtedy na siebie wpadłyśmy. Ona też spieszyła się na zajęcia. Okazało się, że jesteśmy na jednym roku. Usiadłyśmy razem i szybko doszłyśmy do porozumienia”.

„W takim razie, kim był ten cudak?” – zachodzi w głowę Emir. – „Czuję się niespokojny. Nie mogę sobie z tym poradzić…”. Akcja przenosi się do szpitala. Cavidan chodzi w tę i z powrotem na korytarzu, nie mogąc usiedzieć w miejscu. Po chwili pielęgniarze wyprowadzają Cemre z sali, gdzie była przesłuchiwana przez policjantów. Dziewczyna na widok matki Emira wybucha śmiechem i mówi: „Mądra Cavidan! Najmądrzejsza Cavidan! Udawałaś, prawda? Ach, taka jesteś, Cavidan! Ach! Bój się mnie! Teraz już nic cię nie uratuje! Ani twój rozum, ani twoje aktorstwo! Będziesz chciała umrzeć! Umrzeć!”.

Pielęgniarze odprowadzają śmiejącą się do rozpuku Cemre. Przerażona Cavidan z trudem łapie oddech. „Ona zwariowała. Kompletnie ześwirowała” – mówi do siebie pani Tarhun. – „Na pewno wszystko opowiedziała… O Boże, co mam robić? Jestem skończona! Już po mnie!”. Akcja przenosi się na wybrzeże. Kemal siedzi na ławce i wpatruje się w rozciągające się aż po horyzont morze. „Niepotrzebnie napisałem ten list” – mówi mężczyzna, będąc przekonanym, że to na niego Narin była tak zdenerwowana. – „Na co liczyłem? Że się przełamie i odpowie mi podobnym wyznaniem? Że rzuci mi się na szyję? Nieważne, że będzie się złościć i krzyczeć, jest coś gorszego. Możliwe, że ostatecznie ją straciłem…”.

W tym momencie komórka Kemala zaczyna dzwonić. „To Narin. Ciekawe, co powie?” – zastanawia się mężczyzna. – „Na pewno będzie mnie strofować. A może zmieniła zdanie?”. Brat Hikmeta waha się i ostatecznie odrzuca połączenie. Akcja przenosi się do jego domu. Narin odkłada telefon od ucha i rozmyśla: „Dlaczego nie odbiera? I wychodząc z domu nie odezwał się ani słowem. Może ma coś ważnego do załatwienia? Ciekawe co powie, gdy dowie się, że ten człowiek znowu tu przyszedł i jeszcze zostawił list. Ten bałwan na pewno się wścieknie”.

Cavidan jest w drodze powrotnej do rezydencji. „Och, jak mogłam nie przewidzieć takiego końca?” – zarzuca sobie kobieta. – „Moje życie zależy od słów jakiejś wariatki. Niech to szlag! Jeśli Suna i Emir dowiedzą się, co zrobiłam, nigdy mi nie wybaczą. Kiedy policja zapuka do drzwi, skompromituję się przed zwykłą służką i przed tą utrzymanką”. Pani Tarhun wyciąga z torebki komórkę i dzwoni do swojego adwokata. „Dzwonię do ciebie w bardzo ważnej sprawie” – oznajmia. – „Wiesz, że Cemre jest przyjacielem naszej rodziny. Słyszałeś zapewne, że niedawno została zatrzymana. To ona zorganizowała porwanie mojej córki i zastawiła pułapkę na Emira. Po zatrzymaniu zupełnie straciła rozum. Teraz jest w szpitalu psychiatrycznym”.

„Dzisiaj złożyła zeznania na policji” – kontynuuje Cavidan. – „Powiedz, co możemy zrobić z jej zeznaniami? Przecież ona jest psychiczna. Co wymyśli, to i powie. Poza tym ostatnio niezbyt dobrze odnosiła się do mnie. No nic, jeśli będzie trzeba, później do ciebie zadzwonię”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Narin budzi się po spędzeniu całej nocy na kanapie w salonie. „Czyżby Kemal nie wrócił na noc? A może wrócił, kiedy ja spałam?” – zastanawia się dziewczyna. Następnie udaje się na górę, gdzie znajduje swojego męża śpiącego za biurkiem. – „Dlaczego tu zasnął? Kiedy wrócił? Nie zauważył, że śpię w salonie? Dręczy go jakiś problem, ale nawet jeśli spytam, na pewno nic nie powie”.

Kemal wybudza się. „Dzień dobry” – mówi do niego Narin. – „Dobrze się czujesz?”. „Dobrze” – odpowiada mężczyzna, przeciągając się. „Nie powinieneś tu spać. Przecież bolą cię plecy”. „Nic mi nie jest”. „Aha, widać to właśnie po twojej twarzy. Gdzie byłeś wczoraj? Dzwoniłam, ale nie odbierałeś. Wyszedłeś z domu bez słowa. Powiedz, co cię niepokoi?”. „Doskonale wiesz co” – ojciec Masal podnosi się z fotela. „Dokąd idziesz?” – Narin staje mężowi na drodze. „Do pokoju. Położę się tam. Sama powiedziałaś, że nie powinienem tu spać. Nie dość, że plecy, to jeszcze szyja mnie rozbolała”.

„Nie zmieniaj tematu! Powiedz, co cię gnębi!” – dziewczyna domaga się odpowiedzi. – „Widzę, że masz problem. Nie możesz tak po prostu uciekać bez rozmowy. Zachowujesz się jeszcze gorzej od wujka Hizira”. „Co ma do tego wujek Hizir?” – nie rozumie Kemal. „W ogóle nie dotarło do niego to, co powiedziała mu siostra Sehriye. Usiadł i napisał do niej list. Człowiek w takim wieku próbuje wszelakich sposobów, by podzielić się swoimi problemami, ale ty…”. „Wujek Hizir napisał list?”. „Tak, wczoraj go zostawił. Choć raczej nie da się nazwać tego listem. To bardziej coś w rodzaju serenady. Na swój sposób wyznał miłość siostrze Sehriye”.

Kemal jest wyraźnie zszokowany takim obrotem spraw. Nie może uwierzyć, że doszło do takiej pomyłki i jego list został wzięty za wyznanie miłosne Hizira. „Skoro rozmowa nie pomogła, postanowił wyrazić swoje uczucia poprzez list” – dodaje Narin. „Dobrze, a w jaki sposób wujek Hizir przysłał ten list?” – docieka brat Hikmeta. „Tutaj właśnie wydarzyło się coś dziwnego. Siostra Sehriye wyszła na zewnątrz, żeby sprawdzić, dlaczego psy tak ujadają. W rękach niosła pościel do prania i z początku niczego nie zauważył, ale potem…”. „Rozumiem” – ucina Kemal, uświadamiając sobie, jak doszło do tej pomyłki.

„Co rozumiesz? Mnie też to powiedz” – prosi Narin. „Wujek Hizir podrzucił list pod drzwi… To właśnie zrozumiałem” – wyjaśnia mężczyzna, a jego twarz nieco pogodnieje. „Dlaczego się uśmiechasz?”. „To moja szyja” – Kemal masuje się po karku. – „Bardzo mnie boli”. „I z tego powodu się uśmiechasz?”. „Nie, to przez wujka Hizira. Jego miłość jest bardzo wielka, czyż nie?”. Tymczasem Suna jest przed sutereną, w której mieszka Taci. Raz za razem naciska na dzwonek, ale nikt nie otwiera. Kamera przenosi się do środka mieszkania. Taci dyskretnie wygląda przez zasłonę i mówi do siebie: „Zaniepokoiła się, to jasne. Ale jak otworzę drzwi, brat Kemal będzie niezadowolony. Nie mogę mu tego zrobić. Nie mógłbym spojrzeć mu w twarz. Jeśli zaś nie otworzę, to Suna…”.

Kamera wraca na zewnątrz. Widzimy Oyę, która podchodzi do stojącej przed drzwiami siostry Emira. „Suna? Co tutaj robisz?” – pyta. – „Przyszłaś do Taciego?”. „Tak. Obiecał, że zadzwoni, ale nie zrobił tego” – oznajmia córka Cavidan. – „Martwię się o niego. Może jest chory?”. „Nie ma go w domu?”. „Wychodzi na to, że nie. Dzwoniłam, ale nikt nie otworzył”. „Nie martw się, poszedł pewnie do sklepu”. „Pewnie tak. No nic, pojadę już do domu”. „Zostań chociaż na kawę”. „Może innym razem, ciociu”. Suna odchodzi do samochodu.

Cavidan jest już na terenie rezydencji. „Nie, nie. Ta szalona powiedziała tak, żeby tylko mnie nastraszyć. Gdyby faktycznie mnie wydała, już teraz wszystko byłoby jasne” – stwierdza kobieta i puka do drzwi. Po chwili otwiera jej Nigar. „Ach, to pani” – mówi służąca. „A na kogo czekałaś?”. „Pan Emir ma przyjechać”. „Emir o tej porze nie jest w pracy? Po co ma przyjechać do domu?”. „Ma umówione spotkanie z adwokatem”. „Adwokatem?” – Cavidan w jednej chwili cała blednie. „Tak. Adwokat czeka już na niego w gabinecie”. „Dlaczego mają się spotkać? Jest jakiś problem?”.

„Nie wiem” – odpowiada Nigar i zadowolona widokiem przerażonej pracodawczyni dodaje w myślach: „Patrzcie tylko, jak kolana się pod nią uginają. Dobrze jej tak”. W tym momencie drzwi rezydencji otwierają się i do środka wchodzą Emir i Reyhan. „Synu, po co przyszedł adwokat?” – pyta od razu pani Tarhun. – „Jest jakiś problem?”. „Nie wiem, mamo, ale zaraz wszystkiego się dowiem. Powiedział przez telefon, że to bardzo ważne”. Akcja przenosi się do domu Kemala. Narin rozmawia ze stojącym przy wejściu Hizirem. „Drogi wujku, ile razy mam jeszcze powtarzać? To tak nie działa” – przekonuje dziewczyna. – „Siostra Sehriye cię nie chce i nie możesz nic z tym zrobić. Nie możesz tak stać pod drzwiami, jak jakiś włóczęga. Odpuść sobie”.

„Żeby to było takie proste, córko” – wzdycha mężczyzna. – „Może raz jeszcze z nią porozmawiam?”. „Rozmawialiście już i nie wyszło” – przypomina Narin. W tym momencie jej mąż schodzi z góry, zatrzymuje się na schodach i przysłuchuje się dalszej rozmowie. – „Napisałeś do niej list. Zmusiłeś do rozmowy o swoim problemie. Zostaw ją wreszcie”. „Jaki list?” – na twarzy Hizira pojawia się wyraz zdziwienia. Akcja wraca do rezydencji. Emir i adwokat wychodzą z gabinetu. Mąż Reyhan jest wyraźnie zdenerwowany. Kiedy prawnik odchodzi, Cavidan od razu podchodzi do syna. „Wszystko w porządku?” – pyta kobieta. „Nie! Nic nie jest w porządku” – odpowiada Emir. – „Cemre złożyła zeznania na policji”.

„Naprawdę? I co powiedziała?” – docieka Cavidan, czując jak ogarnia ją coraz większy niepokój. „Powiedziała, że nie sama zastawiła tę pułapkę” – oznajmia Emir. – „W swoich zeznaniach powiedziała, że to ty wszystko zaplanowałaś! Okazuje się, że to ty stworzyłaś ten zdradziecki plan, w wyniku którego doszło do mojego rozwodu z Reyhan!”. „To… To niedorzeczne. Ona jest szalona, do reszty postradała zmysły. Przecież jestem twoją mamą. To mi powinieneś wierzyć”. „Poczekaj chwilę. Nikt nie wątpi w to, że Cemre zwariowała. Ona powiedziała także, że to Reyhan zabiła panią Suheylę. O mnie zaś powiedziała, że obiecałem się z nią ożenić i ją porzuciłem”.

„To znaczy, że to my za wszystkim stoimy, tak?” – Cavidan zanosi się śmiechem, odzyskując pewność siebie. – „Popatrz tylko na tego potwora. Jakby było mało tego, co zrobiła, to jeszcze wygaduje jakieś niepojęte oszczerstwa”. „A ty, nic nikomu nie mówiąc, poszłaś odwiedzić tego potwora w szpitalu” – mówi Emir, uważnie przyglądając się matce. – „Dlaczego?”. Akcja wraca do domu Kemala. „List? Powiedziałaś list?” – pyta Hizir, chcąc upewnić się, że się nie przesłyszał. „Tak, powiedziałam list” – potwierdza Narin. W tym momencie do drzwi podchodzi Kemal, nie chcąc dopuścić do sytuacji, w której prawda o miłosnym liście wyszłaby na jaw.

„Witaj, wujku Hizirze. Jak się masz?” – pyta Kemal. – „Nie stój tak, wejdź do środka. Zapraszam cię na kawę”. „Źle się czuję po kawie, synu” – oznajmia Hizir. „Herbata też jest. Wejdź i porozmawiamy. Nie powiedziałeś nam, czym się zajmujesz obecnie. Chodź”. Dawny narzeczony Sehriye wchodzi do środka i wraz z Kemalem udają się do salonu. Narin jest wyraźnie zdziwiona zachowaniem męża. Akcja przenosi się do rezydencji. „Tak, poszłam do szpitala” – przyznaje Cavidan. – „Poszłam, żeby zganić tę niewdzięcznicę za wszystko, co nam zrobiła. Otworzyłam przed nią drzwi mojego domu, uznałam za swoją córkę, a ona co w zamian zrobiła? Podniosła rękę na życie moich dzieci i synowej. Co miałam zrobić, jeśli nie pójść do niej?”.

„Byłoby lepiej, gdybyś trzymała się od niej z daleka” – stwierdza Emir. – „Ale nic, co się stało, to się nie odstanie. Więcej już nie będziesz robić tego, co przyjdzie ci do głowy. Nie zrobisz niczego bez mojej wiedzy”. „Masz całkowitą rację, synu. Całkowitą” – Cavidan uśmiecha się i kładzie dłoń na ramieniu syna. – „Tak zadziałało moje matczyne serce. Zrobiłam to pod wpływem silnych emocji. Obiecuję ci, że odtąd bez twojej wiedzy nawet ptak nie przeleci przez ten dom. Gdy tylko usłyszę imię tej żmii, od razu robi mi się niedobrze. Och, zobacz tylko, znowu zaczyna boleć mnie głowa” – pani Tarhun wymownie chwyta się za skroń. – „Jakby ktoś igły wbijał mi w głowę”. Emir odchodzi do gabinetu, choć nie jest do końca przekonany do słów matki.

Cavidan wychodzi na taras. „Mój mózg zaraz eksploduje” – mówi kobieta, trzymając się za głowę. – „Na pewno ciśnienie mi podskoczyło. Och, doszłam już do końca. Dziś Emir może i nie uwierzył w jej słowa, ale co będzie potem? Kto wie, co ta wariatka jeszcze powie? A jak policjanci zaczną nabiera podejrzeń i będą mnie przesłuchiwać? Mój Boże, jak długo jeszcze zdołam wytrzymać ten stres? W każdej minucie serce podchodzi mi do gardła. Muszę coś z tym zrobić, nie mogę liczyć na szczęście. Tak, już wiem!”. Cavidan chwyta za telefon i pisze do kogoś sms-a: „Chcę, żebyś mi kogoś znalazł”. Co planuje kobieta?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy