26: Cavidan przyjeżdża na miejsce spotkania z Vuralem. „Jaki to zaszczyt cię widzieć” – mówi mężczyzna. „Zabieraj to i więcej mi się nie pokazuj” – przez opuszczoną szybę Cavidan przekazuje Vuralowi papierową torbę z pieniędzmi. – „Inaczej sprawię, że pożałujesz tego, że się urodziłeś. Rozumiesz mnie?”. Szantażysta potakuje głową. Żona Hikmeta każe swojemu kierowcy ruszać. Gdy samochód odjeżdża, Vural z zadowoleniem mówi do siebie: „Znalazłem sobie niezłe źródło. To dopiero początek, pani Cavidan. Będziemy się teraz częściej widywać, zobaczysz…”. Akcja przenosi się do firmy. Emir beznamiętnie wygląda przez okno. Podchodzi do niego Zafer.
„W tym tempie nie przygotujemy projektu do przetargu” – stwierdza przyjaciel. „Nie rozumiem?” – Emir kieruje na Zafera pytające spojrzenie. „Mówię o Reyhan. Rozmawiałeś z nią?”. „Próbowałem, ale nie wyszło. Traktuje mnie jak powietrze. Wątpię nawet, czy mnie widzi i słyszy”. „Nie możesz jej za to winić, wiesz o tym? Bardzo wiele przeszła. To normalne, że reaguje w ten sposób. Wszystko jest jeszcze zbyt świeże. Potrzeba czasu, aby jej emocje się wyciszyły. Ale ta sytuacja za nic nie może cię zniechęcić. Rób wszystko, by uzyskać jej przebaczenie”.
W następnej scenie widzimy Emira czekającego przed pokojem żony. Gdy Reyhan pojawia się, zatrzymuje ją i oznajmia: „Musimy porozmawiać”. „Muszę zabrać rzeczy z pokoju” – dziewczyna chce minąć męża, ale ten staje jej na drodze. – „Mogę zapytać, co ty robisz?”. „To oczywiste. Mówię, że chcę porozmawiać. Słuchaj, wiem, że jesteś na mnie zła. Masz do tego pełne prawo”. „Zła?”. „Dobrze, rozumiem. To coś więcej niż tylko złość. Jesteś wściekła. Czujesz, że zostałaś upokorzona, a nawet… Nawet możesz mnie nienawidzić. Nie mogę cię za to winić. Spróbuj jednak postawić się na moim miejscu, proszę. Ktoś przychodzi i mówi ci straszne rzeczy o kobiecie, którą dopiero co poślubiłeś”.
„Ty oczywiście wierzysz we wszystkie słowa człowieka, którego nawet nie znasz” – stwierdza Reyhan. „Zgadza się. W ogóle nie znam tej osoby” – potwierdza Emir. – „Ale ciebie też nie znam zbyt dobrze. Oczywiście nadal nic nie usprawiedliwia tego, co zrobiłem. Popełniłem bardzo duży błąd, przyznaję. Lecz to, że udajesz, że mnie nie zauważasz, nie rozwiąże problemu. Żyjemy tutaj razem. Tutaj też jest twój dom”. „To miejsce nie jest moim domem. Ponieważ miejsce, w którym podważana jest godność kobiety, nie może być jej domem. To miejsce jest więzieniem, w którym zmuszona jestem żyć”. Dziewczyna odwraca się i odchodzi.
Zrezygnowany Emir siada na krześle. Chwilę później pojawia się jego siostra. „Mogę wejść?” – pyta. „Wejdź, droga Suno” – pada odpowiedź. „Co zrobiliście? Porozmawialiście ze sobą?”. Mężczyzna kiwa przecząco głową. „Gdzie jest Reyhan?” – pyta dziewczyna. „Wyszła. „A ty jak się czujesz?”. „Dobrze, moja droga, nie martw się”. „Reyhan bardzo się na mnie zdenerwowała. Powiedziała ci coś? To wszystko przeze mnie. Jeśli wasze relacje się nie poprawią, nigdy sobie tego nie wybaczę”. „Moja droga, wszyscy się bardzo zdenerwowaliśmy. Później o tym porozmawiamy. Nie przejmuj się takimi rzeczami”. „Dobrze, bracie. Później pomówimy”.
Suna wyjeżdża z pokoju. Zatrzymuje się przy oknie i patrzy na stojącą na zewnątrz Reyhan, która wpatruje się w padający deszcz. „To przeze mnie” – oskarża siebie siostra Emira. – „Powinnam była coś zrobić. Tak, jak zniszczyłam ich relacje, tak powinnam je teraz naprawić”. Suna wyjeżdża na zewnątrz i zatrzymuje wózek obok bratowej. „Pewnie zmarzłaś. Przyniosłam ci szal” – oznajmia. „Dziękuję” – mówi Reyhan i okrywa się szalem. „Czasami tak bardzo chciałabym być w innym miejscu i po prostu oddychać. Szczególnie w takie dni jak dzisiaj, kiedy ten ogromny dom mnie przytłacza. Jeżeli jesteś wolna, czy mogłabyś zawieźć mnie do parku?”. „Ale twoja mama…”. „Myślę, że będzie szczęśliwsza, jeśli nie będziemy plątały jej się pod nogami”.
W salonie Cemre i Cavidan piją kawę. „Ten człowiek więcej nie sprawi nam problemów, prawda, ciociu?” – pyta córka Suheyli. – „Zupełnie nie można mu ufać. Jeśli on powie Emirowi…”. „Coś ty, kochana Cemre. To tylko uliczny chuligan” – zapewnia pani Tarhun. – „Załatwiłam tę sprawę. Dzisiaj dałam mu dwa razy więcej pieniędzy niż chciał”. „A jeśli się nie zatrzyma? Jeśli będzie chciał więcej i więcej?”. „Nie odważy się na coś takiego, bądź spokojna. Twoja ciocia już o to zadba. Zostawmy już ten temat. Wymyśliłaś coś w związku ze swoimi urodzinami? Masz jakiś plan?”. „Oczywiście, że tak. Zabawimy się i to bardzo…”.
„Gdybyś tylko była moją synową, przygotowałabym ci taką imprezę urodzinową, na jaką zasługujesz” – mówi Cavidan. – „Zaprosiłabym całe nasze otoczenie. Twoją mamę i jej przyjaciółki z klubu. Zorganizowałabym wielkie, wspaniałe przyjęcie. Trzymając głowę wysoko, oznajmiłabym wszem i wobec: Oto przyjęcie z okazji urodzin mojej synowej„. Na twarzy Cemre pojawia się cwaniacki uśmieszek. „Coś planujesz?” – pyta matka Emira. – „Powiedz, zaciekawiło mnie to”. „Niech to na razie zostanie tajemnicą. Jeśli coś się z tego wyklaruje, wtedy ci opowiem. Zaufaj mi”.
Reyhan i Suna są na wybrzeżu. „Pogoda jest trochę chłodna, ale to lepsze niż siedzenie w domu” – stwierdza córka Cavidan. – „Bardzo się zdenerwowałaś na mojego brata, tak?”. „Nie…” – odpowiada Reyhan. „Mój brat był bardzo zły. Patrzę na ciebie i ty też wyglądasz na nieszczęśliwą. Wasze relacje zostały zniszczone. Przeze mnie”. „Suna, moja droga, nie obwiniaj siebie. W porządku, wysłałaś moje zdjęcie, ale…”. „Mój brat powinien był ci uwierzyć” – dokańcza Suna. – „Spotkałaś się z oskarżeniami, na które nie zasłużyłaś. Masz rację, że jesteś na nas zła”.
„Emir bardzo się załamał, gdy poznał prawdę” – kontynuuje dziewczyna. – „Nie widziałaś, jak bardzo tego żałuje?”. W tym momencie na wybrzeżu pojawia się także Emir. Staje obok ławki, na której siedzi jego żona. „To wszystko stało się przeze mnie” – oznajmia Suna. – „Gdybym nie spróbowała tego naprawić, chyba bym zwariowała. Proszę, porozmawiajcie ze sobą. Przepraszam was za tę sytuację, lecz wiem, że mi wybaczycie”. Córka Cavidan odjeżdża, zostawiając małżonków samych. „Nie wiedziałem, że tutaj będziesz” – odzywa się Emir. – „Suna powiedziała mi, że jest sama”.
„Rozumiem. Gdybyś wiedział, nie przyszedłbyś” – stwierdza Reyhan. „Nie chciałem tego powiedzieć” – oznajmia mężczyzna. – „Myślałem po prostu, że nie będziesz chciała mnie widzieć”. Emir siada na ławce obok żony. Ta od razu wstaje i chce odejść, ale mąż chwyta ją za ramię. „Poczekaj” – prosi. – „Chcę z tobą porozmawiać”. W tym momencie obok małżonków zatrzymuje się przechodzień. „Jakiś problem?” – pyta. „Nie ma żadnego problemu” – odpowiada syn Hikmeta. „Widzę wyraźnie, że sprawiasz problem tej pani”. „Może pan łaskawie pójść swoją drogą?”. „Jakich byś nie miał zamiarów, to widać, że ta pani tego sobie nie życzy”. „Niech pan nas zostawi w spokoju. Ta sprawa pana nie dotyczy”.
„Dotyczy, proszę pana. To nie jest bezludne miejsce” – nie ustępuje nieznajomy. – „Nie wolno ci zmuszać tej pani do robienia tego, czego nie chce”. Zdegustowana Reyhan chce odejść, ale mąż ponownie chwyta ją za ramię. „Dlaczego wciąż na nią naciskasz, bracie?” – pyta przechodzień. – „Zostaw już ją. Ona tego nie chce!”. „Tego już za wiele! Dosyć!” – wybucha Emir. „Żadne dosyć, proszę pana. Każdego dnia w wiadomościach widzę, co dzieje się z kobietami. Tyle kobiet traci życie przez związki z przymusu”. „Cierpliwość. Boże, daj mi cierpliwość…” – szepcze Emir i chce ruszyć na nieznajomego, ale wtedy odzywa się Reyhan: „Możesz się uspokoić, proszę? Dziękuję panu, ale nie ma żadnego problemu, którego nie mogłabym rozwiązać sama”. Przechodzień odchodzi. Reyhan także…
„Skąd bierze się w nim tyle gniewu? Nie rozumiem tego” – mówi do siebie dziewczyna, idąc wzdłuż wybrzeża. Po chwili pojawia się obok niej auto męża. „Wsiadaj, odwiozę cię do domu” – mówi Emir przez opuszczoną szybę. „Przejdę się” – odpowiada Reyhan. „Proszę cię, możesz wsiąść?!”. Obok Reyhan ponownie zatrzymuje się jakiś przechodzień. Znowu pada to samo pytanie: „Proszę pani, jest jakiś problem?”. „Nie, nie ma, bracie” – odpowiada Emir, coraz bardziej poirytowany. Jego żona, aby uniknąć kolejnej awantury, wsiada do samochodu.
Akcja przenosi się do kuchni w rezydencji Tarhunów. „Co powiesz, Nigar?” – pyta Safer. – „Czy to już nie najwyższy czas? No dalej, zróbmy to”. „Cierpliwości, Safer, cierpliwości” – odpowiada kobieta, nie odrywając się od swoich obowiązków. „Mówię ci, macierzyństwo bardzo dobrze ci zrobi”. „Dosyć. Nie mam zamiaru rodzić dzieci tylko dlatego, że pani Sehriye tego chce”. „Ja także tego chcę, różyczko moja. Dlaczego wzięliśmy ślub, Nigar? Czy nie po to, żeby mieć dziecko i stworzyć szczęśliwą rodzinę? Musimy mieć dzieci. Chcę dziecka!”. „On chce dziecka, spójrzcie tylko. Zdajesz sobie sprawę, ile kosztują pampersy? To, że mieszkamy w rezydencji, nie czyni nas bogatymi. Nie mamy żadnych oszczędności. W takim przypadku nie mogę mieć dzieci”.
„Bóg da nam pożywienie, moja Nigar” – przekonuje Safer. – „Nie damy rady wykarmić maleńkiej buźki?”. „Nie rozumiesz, Safer. Nie mogę z tobą dyskutować” – odpowiada kobieta. – „Poza tym, kto będzie opiekował się dzieckiem, skoro ja pracuję całymi dniami jak wariatka?”. Mężczyzna spuszcza głowę, a jego żona opuszcza kuchnię. Czy doczeka się upragnionego dziecka? Tymczasem Emir i Reyhan wracają do rezydencji. Gdy tylko przekraczają próg, pojawia się przed nimi Cemre. „Jak leci, kochana?” – zwraca się do żony Emira. „Dobrze, a u ciebie?” – odpowiada z grzeczności Reyhan. „Dobrze, moja droga”. „Okej, pójdę już. Jestem trochę zmęczona” – Reyhan odchodzi do swojego pokoju.
„Posłuchaj, jutro mam urodziny” – Cemre zwraca się do Emira. – „Będę świętować je razem z przyjaciółmi. Ty oczywiście też jesteś zaproszony. Zabierz ze sobą Reyhan”. „Zapytam ją…” – odpowiada mężczyzna. „Jak to zapytasz? Nie zacznę niczego, dopóki nie przyjdziecie. Razem. Nie chcę słyszeć żadnej odmowy. To do zobaczenia”. Dziewczyna opuszcza posiadłość i uśmiecha się szeroko. Następnie sięga po komórkę i dzwoni do kogoś. „Cukiereczku, jutro się zabawimy” – mówi do słuchawki. – „Daj znać wszystkim, że na imprezie będzie też żona Emira, wieśniaczka”. Co tym razem planuje Cemre?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.