284: Akcja odcinka rozpoczyna się w sklepie jubilerskim. Reyhan kieruje wymowne spojrzenie na siostrę. Jest przekonana, że to ona ukradła pierścionek. „Siostro, nic nie zrobiłam!” – zarzeka się rozpaczliwym głosem Gulsum. – „Przysięgam, nie wzięłam tego pierścionka! Niech mnie Bóg ukarze, jeśli jest inaczej! Wierzysz mi, prawda?”. „Kłamiesz, jak z nut!” – stwierdza zbulwersowany jubiler. – „Pierścionek znalazł się w twojej torebce! W twojej!”. „Błagam was, uwierzcie mi” – Gulsum kieruje wzrok na policjantów. – „Nie wzięłam go, nie jestem złodziejką. To prawda, znalazł się w mojej torebce, ale ja go tam nie włożyłam. Mówię, że go nie wzięłam! Dlaczego mi nie wierzycie?”. „Dobrze, wszystko opowiesz na komisariacie” – postanawia komisarz, po czym chwyta Gulsum za ramię i wyprowadza ją ze sklepu.

Akcja przenosi się do samochodu Kemala. „No dalej, ruszaj!” – rozkazuje bandzior Kemalowi. „Kim jesteś i czego chcesz?” – pyta brat Hikmeta, próbując zachować spokój. – „Posłuchaj, jeśli chcesz pieniędzy…”. „Zamknij gębę i naciskaj na gaz, bo przestrzelę jej głowę!” – gangster mocniej przyciska pistolet do głowy Narin. Kemal posłusznie odpala silnik i rusza. Akcja przenosi się do radiowozu, w którym jadą Gulsum i Reyhan. „Już stamtąd nie wyjdę” – mówi fałszywa siostra z oczami pełnymi łez. „Zobaczysz, wyjaśni się, że jesteśmy niewinne i wrócimy do domu” – zapewnia żona Emira. „Pierścionek znaleźli w mojej torebce. Jak to wyjaśnimy? Ze mną już koniec”. „Nic takiego się nie zdarzy. Zaraz zadzwonię do Emira”.

„Korzystanie z telefonu jest zabronione” – oznajmia policjantka, która siedzi na fotelu pasażera. „Proszę, to będzie tylko krótka rozmowa” – mówi Reyhan. – „Bardzo proszę pozwolić mi zadzwonić”. „Dobrze, ale niech to będzie naprawdę krótko”. Reyhan wyciąga telefon i wybiera numer do męża. „Właśnie o tobie myślałem” – oznajmia Emir, odbierając. – „Co tam u was?”. „Coś ci powiem, ale nie panikuj, dobrze?” – prosi dziewczyna. – „Wraz z Gulsum jesteśmy teraz w radiowozie. Wiozą nas na komisariat”. „Co znaczy, że wiozą was na komisariat?!”. „Zaszło pewne nieporozumienie…”. „Co się stało?! Powiedz wprost!”.

Akcja przenosi się do opuszczonego magazynu, do którego gangster wprowadza Kemala i Narin. Cały czas trzyma ich na muszce. „Co to za miejsce? Czego od nas chcesz?” – pyta przerażona dziewczyna. „Nie zadawaj pytań!” – grzmi bandzior. „Wypuść ją” – prosi Kemal. – „Problem, jaki by nie był, jest między tobą a mną. Wyjaśnijmy to jak mężczyźni”. Zbir w odpowiedzi wymierza z broni do brata Hikmeta. „Nie, nie rób tego!” – prosi Narin. „Spokojnie, opuść broń i powiedz, o co chodzi?” – mówi Kemal. „Skąd znasz tę lekarkę?” – pyta gangster. „To moja żona”. „Ty też jesteś lekarzem?”. „Nie, nie jestem”. „Ta kobieta nigdzie nie pójdzie. Zostanie tu razem z nami, jasne?”.

„Czego od nas chcesz?” – powtarza pytanie Narin. – „Powiedz nam, może razem rozwiążemy ten problem”. „Powiedziałem, żebyś nie zadawała pytań! Inaczej wykończę was oboje!” – ostrzega napastnik. Następnie rzuca do Kemala czarny, foliowy worek. – „Co się tak gapicie? Wyciągajcie wszystko, co macie! Telefony i kluczyki do auta!”. Nagle komórka Kemala zaczyna dzwonić. Bandzior szybko wyrywa mu ją z rąk i chowa do własnej kieszeni. Następnie przechodzi do innego pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi na kłódkę.

„Kim jest ten człowiek? Czego od nas chce?” – spanikowana Narin zwraca się do męża. – „Czy on nas zabije? O Boże, dopomóż mi”. „Uspokój się. Znajdziemy jakiś sposób, żeby się stąd wydostać” – zapewnia Kemal. „Ten człowiek kompletnie postradał zmysły. Nie widziałeś, w jakim jest stanie? On nas zabije!”. „Nic takiego się nie stanie”. „A może to jeden z ludzi Caferova? Ale przecież on nie żyje, miałam być już bezpieczna”. Akcja przenosi się do rezydencji. Emir idzie korytarzem z telefonem przy uchu. Próbuje dodzwonić się do Kemala. „Dlaczego nie odbierasz, wujku, dlaczego?” – pyta siebie. Gdy jest już przy drzwiach wyjściowych, zatrzymuje go matka.

„Synku, wychodzisz gdzieś?” – pyta Cavidan. – „Co się z tobą dzieje?”. „Przed chwilą dzwoniła Reyhan” – oznajmia mężczyzna. – „Ona i Gulsum są właśnie wiezione na komisariat”. „Och, co ty znowu opowiadasz, synu? Jaki komisariat? Dlaczego?”. „Gulsum została oskarżona o kradzież pierścionka”. „Gulsum? Jak to?”. „Skąd mam to wiedzieć? W jej torebce znaleziono pierścionek. Pojadę i dowiem się wszystkiego szczegółowo. Mam nadzieję, że to tylko nieporozumienie”. „Jakie znowu nieporozumienie? To oczywiste, jak dwa dodać dwa równa się cztery. Czy ten, kto kradnie w miejscu, w którym ma zapewniony chleb, będzie stał bezczynnie u jubilera? Ona złodziejstwo ma we krwi! Nie trzeba było jej wybaczać, kiedy ukradła zegarek twojego ojca. Daj Boże, żeby tylko prasa się o tym nie dowiedziała. Już widzę te nagłówki: Synowa rodziny Tarhun na komisariacie policji„.

„Mamo, dość tego! Teraz nie czas na to” – mówi Emir i opuszcza dom. Cavidan od razu wybiera numer do Talaza. Ten jednak nie odbiera telefonu. Akcja przenosi się na komisariat. „One twierdzą, że są siostrami, ale proszę popatrzeć tylko na ich dowody, panie policjancie” – mówi jubiler. – „Żadne z nich siostry! To zwykła swołocz!”. „Proszę się uspokoić i opowiedzieć wszystko od początku” – prosi funkcjonariusz. „Dobrze, było tak. Te dwie przyszły wczoraj do mojego sklepu. A ta, przywódczyni bandy, straciła przytomność. Było to jednak przedstawienie, dopiero teraz to zrozumiałem. Potem odeszły w pośpiechu, co oznacza, że prowadziły rozeznanie. Planowały, co zrobią, gdy następnego dnia wejdą do sklepu”.

„Jakie przedstawienie?! Co to za bzdury?!” – oburza się Gulsum. „Proszę się nie wtrącać” – upomina dziewczynę funkcjonariusz. „Gulsum, proszę, uspokój się” – szepcze do siostry Reyhan. „O proszę” – jubiler wskazuje na żonę Emira. – „Ona mówi do niej Gulsum, a w dokumentach widnieje inne imię! I jeszcze śmie twierdzić, że to nie ona ukradła! Nawet imię ma fałszywe!”. „Pan o niczym nie ma pojęcia. To jest moja siostra i ma na imię Gulsum. Ona zaginęła, jako malutkie dziecko. Dopiero niedawno się odnalazłyśmy. A jej imię w dowodzie…”. „Co za bezczelność! One nadal kłamią! Złodziejstwo mają wypisane na czole!”. „Proszę nie nazywać mojej siostry złodziejką. Ona niczego nie ukradła. Tylko ja przymierzyłam ten pierścionek, a potem odłożyłam go na miejsce. Gulsum go nawet nie dotknęła”.

„Czyli co? Pierścionek sam wleciał do jej torebki?” – pyta sarkastycznie jubiler. „Nie mam pojęcia, jak to się stało” – mówi Reyhan. – „Nie tylko pan był w sklepie, był tam jeszcze pana pracownik. Od chwili, gdy weszłyśmy do sklepu, dziwnie się zachowywał i dziwnie spoglądał na nas”. „Kto? Ucel? Gdyby on ukradł pierścionek, czy wkładałby go do jej torebki? To niedorzeczne! Tu czarno na białym widać, kto jest winien. One już same nie wiedzą, kogo obarczyć winą, byle tylko własną skórę ratować”. „Mam sobie wszystkie włosy wyrwać, czy zacząć tarzać się po podłodze?” – pyta Gulsum. – „Mówię, że go nie wzięłam! Nie wzięłam!”.

„Dość tego, aresztujcie ją!” – komisarz wydaje polecenie swoim podwładnym, wskazując na Gulsum. „Siostro, pomóż mi!” – krzyczy przerażona dziewczyna. „Moja siostra jest niewinna! Nie możecie jej aresztować!” – sprzeciwia się Reyhan. „Jeśli będzie pani utrudniać, będziemy zmuszeni aresztować także panią” – oświadcza komisarz. „No to aresztujcie! Moja siostra nie jest winna!”. Tymczasem Talaz odbiera telefon od Cavidan. „Czego znowu? Nie dajesz mi od siebie odpocząć” – stwierdza mężczyzna. „Gdzie jesteś? Dlaczego nie odbierasz telefonu?” – pyta pani Tarhun. – „Masz pojęcie, co się stało?”. „Powoli, przyhamuj trochę swój motorek”. „Zawaliliście sprawy, a ty śmiesz jeszcze tak bezczelnie ze mną rozmawiać?!”.

„Co ty pleciesz? Co niby zawaliliśmy?” – nie rozumie Talaz. „Ten twój bezmózgi człowiek, któremu tak bardzo ufasz, wsadził pierścionek nie do tej torebki, co powinien!” – oznajmia wzburzona Cavidan. – „I przez to Gulsum wyszła na złodziejkę, a nie Reyhan!”. Akcja wraca na komisariat. Gulsum i Reyhan siedzą na ławce w celi. Młodsza z sióstr zanosi się szlochem. „Nie płacz już, proszę” – mówi żona Emira. „Te cztery ściany to dla mnie koszmar” – mówi zrozpaczona Gulsum. – „Proszę cię, pomóż mi. Wiem, że ty też uważasz, że to ja ukradłam pierścionek, ale przysięgam, że tego nie zrobiłam”.

„Posłuchaj, musisz się uspokoić. Wiem, że jesteś niewinna” – oznajmia Reyhan. – „Gdybym uważała, że to zrobiłaś, nie chroniłabym cię”. „Jak ja się z tego wyplączę? W życiu mi nie uwierzą” – stwierdza Gulsum. – „W końcu znaleźli go w mojej torebce”. „Będziemy się modlić. Bóg wie, gdzie leży prawda. Wszystko na pewno się wyjaśni i wyjdziemy stąd”. W tym momencie przed celą staje Emir. Reyhan podnosi się z ławki i podchodzi do krat, stając naprzeciwko męża. Oboje patrzą sobie głęboko w oczy. Akcja wraca do rozmowy telefonicznej Talaza i Cavidan. „No i, co tak zamilkłeś?” – pyta żona Hikmeta. „Zajmujemy się naszymi sprawami. Niczego nie zawalamy” – zapewnia bandzior. „Doprawdy? Mam teraz poważne problemy przez twojego bezmózgiego człowieka! A jeśli ta dziewczyna wyda mnie, żeby ratować swoją skórę? Co wtedy?”.

„To już tylko sam Bóg wie” – odpowiada Talaz. „A ty jeszcze żarty sobie stroisz! Pamiętaj, jeśli rzucisz mnie w ogień, ja pociągnę cię za sobą” – ostrzega pani Tarhun. – „Razem spłoniemy w tym ogniu, rozumiesz mnie?!”. „Grozisz mi, tak? Przykro mi, ale wcale to do mnie nie dociera. Jeśli mnie wydasz, ty sama spłoniesz. No już, idź do diabła!” – Talaz rozłącza się. „Skaranie boskie!” – przeklina Cavidan. – „Co mam robić?”. Akcja wraca na komisariat. Emir odrywa wzrok od żony i rzuca spojrzenie na siedzącą na ławce Gulsum. „To nie jest tak, jak się wydaje. Gulsum nie jest winna” – przekonuje męża Reyhan. – „Nie mówię tego, ponieważ jest moją siostrą. Wiem, że to haniebny czyn i gdybym wiedziała, że moja siostra zrobiła coś takiego, nie broniłabym jej. Musisz mi uwierzyć. Musisz wyciągnąć stąd nie tylko mnie, ale i ją. Ona naprawdę nie jest winna”.

„Ufam ci, ale sama wiesz, jak skomplikowana jest to sytuacja” – mówi Emir, ujmując przez kraty ręce żony. „Jestem świadkiem każdej chwili, każdej sekundy, i co do Gulsum nie mam najmniejszych wątpliwości” – oświadcza zdecydowanie Reyhan. – „Tam był jeden sprzedawca. Od samego początku mi się nie podobał. Poza nim i właścicielem w sklepie nie było nikogo. Proszę cię, dowiedz się czegoś o tym człowieku. Gulsum nie jest winna. Wiesz, że gdybym miała choćby cień wątpliwości, nigdy bym ciebie w to nie wciągała”. „Dobrze, zrobię wszystko, co w mojej mocy. Wyciągnę stąd Gulsum, bądź spokojna. Niebawem razem z adwokatem porozmawiamy z komisarzem i obie stąd wyjdziecie”.

Akcja przenosi się do magazynu. Gangster wchodzi do pomieszczenia, w którym zamknięci są Kemal i Narin i każe im przejść w inne miejsce. Tam, na dwóch złączonych ławkach leży nieprzytomna kobieta. „To ty?” – Narin rozpoznaje w niej swoją pacjentkę. „Znasz tę kobietę?” – pyta zaskoczony Kemal. „Tak, to moja pacjentka”. „Dlaczego przetrzymujesz tu tę kobietę?” – brat Hikmeta zwraca się do bandziora. – „Jaki masz problem z nami? Czego od nas chcesz?”. „Nie od ciebie, a od niej” – zbir kieruje wzrok oraz lufę pistoletu na Narin. – „Zoperujesz moją żonę, lekarko! Tu i teraz!”.

„To, czego chcesz, jest niewykonalne” – oznajmia Narin. „Rób, co mówię! Natychmiast!” – grzmi agresor. „W tak brudnym, niehigienicznym miejscu nie da się przeprowadzić operacji. Chcesz, żeby twoja żona żyła, czy wolisz, żeby umarła?”. „Moja żona umrze, jeśli nie zostanie zoperowana! I to ty ją teraz zoperujesz!”. „Dobrze, zrobimy to, ale najpierw zawieźmy ją do szpitala. Tutaj nie ma mowy”. „Nie można do szpitala! Nie mam nic do stracenia, oprócz mojej żony! Poza tym nie mam pieniędzy na operację”. „Pomogę ci” – oznajmia Kemal. – „Wezwiemy pogotowie, a ja pokryję wszystkie koszty, dobrze?”. „Tych pustych słów mam już potąd! Zrobicie to, co każę! Zoperujesz ją tu i teraz!”. „Posłuchaj, to może skończyć się tragicznie dla twojej żony. To nie jest miejsce do przeprowadzania operacji. Istnieje tu wielkie ryzyko wystąpienia infekcji. Nawet jeśli operacja się uda, ona może umrzeć z powodu infekcji”.

Bandzior przez chwilę się zastanawia, ale jednak wciąż obstaje przy swoim. „Natychmiast zrobisz to, co każę!” – wybucha. – „Uratujesz moją żonę albo będzie to twój koniec!”. Akcja przenosi się na komisariat, gdzie Emir rozmawia z funkcjonariuszem. „Sytuacja pani Gulsum nie wygląda dobrze” – oznajmia policjant. – „Ma kryminalną przeszłość i jeśli zostanie uznana winną, trafi do więzienia na długie lata”. „Rozumiem, komisarzu, dziękuję” – mówi Emir, a następnie podchodzi do adwokata. – „Dowiedziałeś się czegoś?”. „Najlepiej będzie, jeśli jubiler wycofa skargę” – oznajmia prawnik. „W takim razie nie będę tracić czasu i pójdę od razu z nim porozmawiać”.

Tymczasem Talaz spotyka się z Ucelem, pracownikiem sklepu jubilerskiego. Przekazuje mu kopertę z pieniędzmi i mówi: „Weź to i znikaj, jasne? Jak najdalej stąd”. „Dobrze, bracie, nie martw się” – mówi Ucel, chowa kopertę do kieszeni i odchodzi. Po chwili telefon Talaza zaczyna dzwonić. To znowu Cavidan. „Właśnie rozmawiałam z prawnikiem” – oznajmia kobieta. – „Gulsum niczego nie powiedziała o mnie, ale Emir pojechał do jubilera, żeby z nim porozmawiać. Mam nadzieję, że twój człowiek jest godny zaufania”. „Ulotnił się, nie masz się czym przejmować”. „Jesteś pewien? Słuchaj, nie możesz ufać takim ludziom”. „Powiedziałem, że wszystko załatwiłem. Nie dociera to do ciebie?”. „Dobrze, już dobrze. To do usłyszenia” – Cavidan rozłącza się.

Erhan odprowadza Oyę do domu. „Cieszę się, że mnie zaprosiłeś. Spędziłam cudowny dzień” – oznajmia siostra Kemala. „To ty sprawiłaś, że to był cudowny dzień” – odpowiada Erhan. „Może napijemy się kawy?”. „Myślę, że jest na to trochę za wcześnie. Będzie lepiej, jak nie powiemy nic panu Kemalowi”. „A to dlaczego, kochany? Oboje jesteśmy przecież dorośli, nie mamy się czego wstydzić”. „No tak, ale nie chcę stracić zaufania pana Kemala. Między nami są dobre relacje. Chciałbym mu o tym sam powiedzieć, w odpowiedni sposób”. „No dobrze, to do zobaczenia” – Oya odchodzi do domu.

Emir jest w sklepie jubilerskim. „Wysłuchaj mnie, proszę” – mówi do właściciela. – „Doszło do ogromnego nieporozumienia. Ani moja żona, ani jej siostra nigdy nie zrobiłyby czegoś takiego”. „A jednak zrobiły” – przekonuje właściciel. – „Mam wierzyć własnym oczom, czy twojej żonie?”. „Miałeś tu jeszcze jednego pracownia? Gdzie on teraz jest? Chcę z nim porozmawiać”. „Ucela teraz nie ma”. „A kiedy wróci?”. „Nie wróci, zwolnił się z pracy”. „Aha, czyli uciekł? Powtórzę raz jeszcze, popełniasz wielką pomyłkę. Posłuchaj, jeżeli wycofasz skargę, zapłacę ci trzy razy więcej, niż wart jest ten pierścionek. Nie niszcz nikomu życia przez coś, czego sam nie jesteś pewien”.

„Nie obchodzi mnie to, że jesteś bardzo bogatym człowiekiem. Nie wycofam swojej skargi” – oświadcza twardo jubiler. – „Kradzież jest grzechem! Grzechem!”. „A obwinianie niewinnych ludzi grzechem nie jest?” – pyta Emir. „Jakie obwinianie? Pierścionek znalazł się w jej torebce. To ona go ukradła! Co jeszcze jest tu do powiedzenia? Takiej osoby nie będę ani trochę żałował. Gdybym wycofał skargę, nazajutrz kogoś innego by okradła. Najlepiej będzie, jak zabierzesz swoją żonę i jej siostrę do lekarza specjalisty, ponieważ są zwykłymi złodziejkami!”. „Kogo nazywasz złodziejem, co?!” – oburzony Emir chwyta jubilera za marynarkę.

„Dość tego, co to za napaść?!” – jubiler odpycha syna Cavidan. – „Nie dość, że zostałem okradziony, to jeszcze teraz na mnie napadają! Nie wycofam tej skargi! A jeśli dalej będziesz mnie denerwował, to jeszcze na ciebie doniosę! Przyjedzie policja i posadzą cię obok twojej ukochanej żony, zobaczysz!”. Emir ciężko wzdycha, powstrzymując się przed dalszą agresją ze swojej strony. Następnie opuszcza sklep. Czy uda mu się dowieść niewinności Gulsum? Do czego posunie się Reyhan, aby uchronić swoją siostrę przed więzieniem?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy