287: Akcja rozpoczyna się w areszcie. Strażniczka wprowadza Reyhan do celi, którą ta będzie dzielić z innymi osadzonymi. Większość kobiet nie patrzy na nią przychylnie. „Jestem Firdevs. Lisica Firdevs” – przedstawia się jedna z nich, żując gumę. „Reyhan… Jestem Reyhan” – odpowiada wyraźnie przestraszona dziewczyna. „Znamy cię, Reyhan Tarhun. A to siostra Nebahat” – kobieta skina na siedzącą przy stole koleżankę. – „Nazywamy ją Niebezpieczna Nebahat. Ona jest szefową tej celi i za wszystko odpowiada. Musisz wiedzieć, że mówi tylko raz i nigdy nie powtarza. Ostatnie słowo zawsze należy do siostry Nebahat”. Liderka osadzonych podnosi się z krzesła i podchodzi do Reyhan. Przygląda jej się uważnie z każdej strony, po czym przemawia:
„Czyli to ty jesteś tą słynną, bogatą synową Tarhunów. Nie dziw się, pani synowo. Zanim przyprowadzają tu nowych osadzonych, otrzymujemy o nich informacje. Nie myśl, że siedzimy tu sobie w czterech ścianach. Mamy dobre uszy, a nasze anteny zawsze są nastrojone. Teraz bierz się do roboty i zrób nam herbaty. Napijemy się”. Akcja przenosi się do domu Kemala. Erhan i Oya siedzą na kanapie. Mężczyzna kładzie dłoń na ręku kobiety. „Nie chcę, żebyśmy spotykali się w tajemnicy” – oznajmia. – „To nie wypada ani tobie, ani mnie. Skoro oboje weszliśmy na tę samą ścieżkę i postanowiliśmy iść nią razem, niech wszystko będzie tak, jak należy. Porozmawiaj z bliskimi i powiedz im, że kogoś masz. Potem ja z nimi porozmawiam. Wydaje się, że tak będzie właściwie”.
„Masz rację” – przyznaje Oya, której podoba się ten pomysł. – „Najpierw ja opowiem wszystko rodzinie, a potem ty przyjdziesz do nas na kolację. Bardzo się zdziwią, kiedy cię zobaczą”. Akcja wraca do więzienia. Gdy Reyhan parzy herbatę, podchodzi do niej jedna z osadzonych i dyskretnie szepcze: „Uważaj na Nebahat. Nie patrz na nią krzywo i nie waż się czepiać, inaczej cię skrzywdzi. Zrób mocno zaparzoną herbatę, żeby cię nie skarciła” – przyjazna osadzona zanosi się kaszlem. „Bardzo mocno kaszlesz” – zauważa Reyhan. – „Nie macie tu herbaty lipowej? Na pewno by ci pomogła”. „Zanieś jej herbatę, niech się nie złości”. Żona Emira podchodzi do stolika i stawia herbatę obok przywódczyni osadzonych. „Dziękuję” – mówi Nebahat i skina na Firdevs. Ta wskazuje na jedno z łóżek i zwraca się do Reyhan: „Ty położysz się tutaj, na dolnej pryczy. A tam jest twoja szafka. No już, ruszaj się”.
Reyhan sięga po swoją walizkę i siada na łóżku. Mruży powieki i zaciska pięści. Dopiero teraz rozumie, jak dużo będzie ją kosztowało poświęcenie dla Gulsum. Tymczasem Emir jest w więziennej stołówce, chcąc być jak najbliżej żony. Siedzi samotnie przy jednym ze stolików i jest pogrążony w głębokiej zadumie. „Niech Bóg ci pomoże” – odzywa się starszy mężczyzna ze stolika obok. – „Ja, synku, jestem tu stałym bywalcem, ale ciebie widzę tu po raz pierwszy”. „To znaczy, że wiesz jak jest w więzieniu?” – pyta Emir. „Zimno. Tam jest naprawdę bardzo zimno. Może więźniowie marzną z powodu własnej rozpaczy, może samotności, nie wiem, ale nigdy nie słyszałem, żeby jakiś więzień powiedział, że nie marznie”.
„Szczególnie w pierwszych dniach marzną najbardziej” – kontynuuje mężczyzna. – „Z czasem jednak człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego. Nie ma czegoś takiego, do czego człowiek nie mógłby przywyknąć. Dobrze, pójdę już”. Mężczyzna wstaje od stolika i opuszcza stołówkę. „Powiedział zimno. Tam w środku jest bardzo zimno” – mówi do siebie zasmucony Emir. Następnie prosi pracownika stołówki o kartkę i długopis. Gdy je otrzymuje, zaczyna pisać: To już całe lata minęły, nie godziny. Ty jesteś teraz tam, a ja tutaj i składam się tylko z samego ciała. Moje serce, dusza, spojrzenie, uśmiech… To wszystko jest przy tobie. Nie mogę oddychać, kiedy cię nie ma. Dusi mnie wszystko, co jest wokół.
Nie potrafię zostać, nie potrafię odejść. To tak, jakbym się tułał pośród rozpalonych piasków pustyni. Uwierz mi, ta rozłąka nie będzie trwać długo. Udowodnię, że jesteś niewinna. Przyjdę i zabiorę cię stamtąd. Twoje miejsce jest przy mnie. Nie ma innego miejsca dla ciebie. Kocham cię. Bardziej, niż życie. Bardziej, niż cokolwiek innego. Akcja przenosi się do rezydencji. Gulsum i Cavidan siedzą na kanapach w salonie. „Ileż on może za nią ganiać?” – pyta pani Tarhun, niezadowolona z zachowania syna. – „W końcu pogodzi się z tym i wróci do domu. Nigar, zrób mi kawę!”.
Do więziennej stołówki przychodzą Kemal i Narin. Dosiadają się obok Emira. „Umówiłem się na spotkanie z prokuratorem. Niebawem do niego pojadę” – oznajmia brat Hikmeta. – „Wszystko opowiem mu w szczegółach. Na pewno pomoże to w naszej sytuacji”. „A możesz załatwić mi widzenie?” – pyta syn Cavidan. – „Nawet nie udało mi się porozmawiać z Reyhan normalnie. Nie mogłem jej pocieszyć. Ona nie zrozumiała do końca, co zaszło, i tak nagle została tam zabrana. Wujku, muszę z nią porozmawiać”. „Najpierw spotkam się z prokuratorem, a potem zobaczymy. Dobra, pojadę już, żeby się nie spóźnić”.
„Możesz w jakiś sposób jej to przekazać?” – Emir wyciąga z kieszeni napisany przez siebie list. Kemal w odpowiedzi potakuje głową. – „Aha, możesz zapewnić jej też ciepłą kołdrę? Żeby nie zmarzła”. „Dobrze, zrobię to” – potwierdza ojciec Masal. Następnie opuszcza stołówkę. Akcja przenosi się do rezydencji. Nigar i Melike są w kuchni. Żona Sefera parzy kawę i mówi: „A ta niewinna siedzi sobie cichutko na kanapie. Jak jej nie wstyd? Żmija! Od czasu, gdy się tu pojawiła, ciągle coś się dzieje. Jak bieda zwaliła się na głowę pani Reyhan!”. „Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie nadawała za plecami tej dziewczyny?” – upomina koleżankę Melike. – „Ściany mają uszy, ktoś może usłyszeć”. „A czy to nieprawda, siostro? Dopiero co skończyła się ta draka z zegarkiem, a tu kolejna afera”.
„To prawda, raz dała opętać się diabłu, ale teraz to oczywiste, że jest niewinna” – przekonuje Melike. – „Gdyby było inaczej, czy Reyhan tak by ją broniła?”. „Tego nie wiem. Tylko Cavidan na tym skorzystała, aż jej się oczy świecą” – stwierdza Nigar. – „Gdyby tylko mogła, skakałaby i tańczyła ze szczęścia”. „Nigar, chyba nie słyszałaś, co ci przed chwilą powiedziałam. Nie stwarzaj problemów i nie każ mi się nimi zajmować”. Akcja wraca do stołówki. „Wiem, że martwisz się o Reyhan, ale jestem pewna, że ma się teraz o wiele lepiej, niż sobie to wyobrażamy” – przekonuje Narin. Emir kręci przecząco głową i mówi: „Nie mogłem. Nie potrafiłem ochronić jej przed więzieniem”. „Uwierz mi, gdyby nie ofiarowała się za siostrę, jeszcze bardziej by cierpiała. Poza tym ona wie, że bardzo ją kochasz i całym sercem jesteś z nią. Stara się być silna i czeka, aż sprawiedliwość zatriumfuje. Wiele razem przeszliście i temu też dacie radę”.
„Czasem rzeczy, które uważamy za złe, zmieniają się w piękne cuda” – kontynuuje Narin, nie wiedząc, że jej mąż wrócił właśnie do stołówki. Kemal zajmuje miejsce obok Emira, klepie go po plecach i mówi: „Spotkanie z prokuratorem przebiegło pomyślnie. I chociaż było to trudne, udało mi się załatwić widzenie. Nie wiadomo jeszcze, czy będzie miało miejsce dziś wieczorem, czy jutro rano. Kiedy tylko poznam dokładny termin, zadzwonię do ciebie. Teraz jedź już do domu i odpocznij. Gdy poznamy termin widzenia, wtedy przyjedziesz”. „Wujku, nie mogę nigdzie jechać” – oznajmia Emir. – „Nie chcę stracić ani minuty, więc tutaj będę czekał na widzenie”.
Strażniczka przynosi dla Reyhan ciepły koc oraz list. Dziewczyna siada na łóżku i zabiera się za czytanie. Po chwili jednak Firdevs podchodzi do niej i wyrywa jej kartkę z rąk. „Co robisz? Oddaj mi go!” – rozkazuje Reyhan. Firdevs jednak ani myśli to zrobić i prześmiewczo czyta na głos treść listu. „Oj, oj, oj, patrzcie tylko na te słowa” – mówi. – „Twój mężulek to nie tylko bogacz, ale i poeta”. Reyhan nie może już tego znieść i próbuje odebrać list, jednak tylko rozrywa go na pół. Jedna część jest w jej rękach, a druga w rękach Firdevs. Nebahat podnosi się z krzesła, bierze od koleżanki połowę listu, odpala zapalniczkę i jej płomień przybliża do kartki.
„Nie rób tego, przestań!” – prosi Reyhan. Nebahat niczego sobie nie robi z jej próśb i zapala kartkę. Ta momentalnie zajmuje się ogniem i ulega całkowitemu zniszczeniu. Na podłodze zostaje tylko sam popiół. „Dlaczego?! Dlaczego to zrobiłaś?!” – krzyczy Reyhan. – „Co przez to zyskałaś?!”. Akcja przeskakuje do wieczora. Sehriye wchodzi do salonu, gdzie czeka na nią Oya. „Siostro, niebawem urządzimy wielkie przyjęcie” – mówi podekscytowana siostra Kemala. – „Chcę, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik, dlatego już teraz pomyśl o menu, dobrze?”. „Dobrze, ale dla ilu osób ma być to przyjęcie?” – docieka gospodyni. – „Muszę przecież wiedzieć, żeby wszystko dobrze przygotować”. „Nie będzie nas dużo. Tylko domownicy i jedna dodatkowa osoba”.
„Wielkie przyjęcie? Dla jednej osoby?” – dziwi się Sehriye. – „Powiedz mi, cóż to za ważna osobistość?”. „To mój przyszły narzeczony” – odpowiada Oya, zanosząc się radosnym śmiechem. „A kto to? Z jakiej jest rodziny? Czym się zajmuje?”. „To niespodzianka. Kiedy przyjdzie, wszyscy się dowiecie”. W tym momencie rozlega się trzask otwieranych drzwi. Po chwili do salonu wchodzą Kemal i Narin z ponurymi minami. „Co się stało? Coś złego?” – pyta zaniepokojona Oya. „Reyhan została aresztowana” – odpowiada mężczyzna. „Co?!” – Oya robi wielkie oczy. „Aresztowana?!” – przeraża się Sehriye. – „O Boże, to teraz jest tak daleko od domu”.
Akcja przenosi się do więzienia. Reyhan słyszy, jak życzliwa dla niej osadzona wciąż zanosi się kaszlem. Nie może jej tak zostawić. Podnosi się z łóżka i przynosi kobiecie herbatę. „No już, wypij, bo się udusisz” – mówi. Następnie nakrywa ją ciepłym kocem, który dostała od męża. „Nie trzeba, przywykłam już. Nie jest mi zimno” – oznajmia chora. „Co to znaczy, że nie jest ci zimno? Cała się trzęsiesz i bardzo kaszlesz. Ogrzejesz się i poczujesz o wiele lepiej, zobaczysz”. Kamera robi zbliżenie na siedzące przy stoliku Nebahat i Firdevs. „Patrz tylko, jak bezczelnie i zuchwale się zachowuje” – mówi Firdevs. – „No tak, ale ona jeszcze ciebie nie zna”. „Pozna” – oświadcza ze spokojem liderka celi. – „Tak ją urządzę, że jak dziecko będzie mi posłuszna. Dowie się, co znaczy Niebezpieczna Nebahat”.
Akcja przeskakuje do nocy. Emir nadal siedzi przy stoliku w więziennej stołówce. „Gdybyś tylko wiedziała, że tutaj jestem” – mówi w myślach mężczyzna. – „Gdybyś mogła wiedzieć, że jestem tak blisko”. Akcja przenosi się do celi, gdzie panuje półmrok. Reyhan wyciąga spod poduszki połówkę listu oraz zdjęcie męża. „Nie ma żadnych przeszkód, abym mogła cię poczuć” – szepcze do siebie. – „Nie przeszkodzą mi ani żelazne pręty, ani wysokie ściany. Mówiłam, że bez ciebie nie zasnę, ale teraz odnoszę wrażenie, że czuję twój oddech na moim policzku. Nie mam pojęcia, jak to możliwe, ale tak jest”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.