289: Akcja odcinka rozpoczyna się w celi. Chora osadzona ma atak kaszlu. Firdevs i Nebahat wyraźnie działa to na nerwy. „Paniusiu Hacer, dość już tego bezproduktywnego leżenia” – mówi Firdevs, stawiając przed łóżkiem chorej wiadro z mopem. – „Wstawaj, zobaczymy, co potrafisz. Cała toaleta ma błyszczeć! To rozkaz siostry Nebahat!”. „Nie widzisz, w jakim ona jest stanie?” – pyta Reyhan, stając przed Firdevs. – „Jak niby ma sprzątać?”. „Zdaje się, że nie słyszałaś. Powiedziałam, że to rozkaz Nebahat!”. „Czy wy w ogóle nie macie sumienia?”. „Proszę, nie mieszaj się” – Hacer zwraca się do Reyhan. – „Nie chcę, żebyś miała przeze mnie problemy”.

„Patrz, jak Hacer rozsądnie mówi. Nie wtrącaj się w nasze sprawy i spadaj stąd!” – rozkazuje Firdevs. „Jak ma sprzątać w takim stanie?” – powtarza Reyhan. „Uważaj, bo ci język w gębę wsadzę i wyciągnę tym miejscem, na którym siedzisz! No już, do roboty!” – Firdevs chwyta Hacer za ramię i wyciąga ją z łóżka. „Wykluczone! Siadaj, ja to zrobię!” – oświadcza Reyhan, bierze akcesoria i udaje się do łazienki. Akcja przenosi się do firmy. W gabinecie Kemala są Zafer i Emir. „Policja próbuje dotrzeć do rodziny tego człowieka” – oznajmia ojciec Masal. – „Podobno jego rodzina mieszka w Konyi”. „Sprawdzamy, czy wcześniej gdzieś pracował, ale na razie nie ma żadnych informacji” – oznajmia Zafer. – „Detektywi wciąż nad tym pracują. W ciągu kilku dni znajdziemy tego człowieka”.

„Rozmawiałem z jednym ze sklepikarzy, który ma sklep obok jubilera” – oznajmia Emir. – „Powiedział to samo, co policji. Nie posiada żadnego nagrania. Nie mamy więc jakiegokolwiek dowodu w rękach! Tak dłużej być nie może, wujku. Musimy coś zrobić”. „Wiem, że to dla ciebie bardzo trudne, ale musisz uzbroić się w cierpliwość” – mówi Kemal. – „Jeśli nie dziś, to jutro. Wcześniej czy później namierzymy tego człowieka”. „To za późno, wujku. Stanowczo za późno! Musimy natychmiast go znaleźć, nie możemy tracić czasu!”. „Posłuchaj, to zadanie dla nas” – Kemal staje na przeciwko bratanka i kładzie rękę na jego ramieniu. – „Uspokój się i jedź do domu. Zjedz coś i odpocznij. Musisz być silny. Reyhan potrzebuje silnego Emira”.

„Wejść do domu, w którym jej nie ma… To gorsze niż śmierć, wujku” – oświadcza Emir. – „Jak mogę bez niej zasnąć, kiedy nawet oddychać bez niej nie mogę? W jakim jest teraz stanie? Czy dobrze się czuje? Czy jest bezpieczna? Moja żona jest tam, a ja nic nie mogę z tym zrobić. Doprowadza mnie to do szaleństwa! Powinienem był ją przecież chronić przed złem. Obiecałem jej to”. „I dotrzymasz tej obietnicy” – zapewnia Kemal. – „Wyciągniemy Reyhan stamtąd. Poza tym jutro masz z nią widzenie”. Tymczasem Reyhan wraca do celi. „Witaj, księżniczko. Jak tam nasza ubikacja? Błyszczy?” – pyta Nebahat. Reyhan ignoruje ją jednak i siada obok Hacer.

Liderka celi nie może znieść takiej zniewagi, wstaje od stołu i podchodzi do Reyhan. „Pytałam cię o coś!” – przypomina, ale żona Emira dalej milczy, nawet na nią nie patrząc. – „No proszę, zhardziałaś albo ogłupiałaś od środków myjących. Firdevs, ona chyba chce się doigrać”. „Jak chce, to jej w tym pomożemy” – mówi Firdevs, stając obok swojej koleżanki. „Damy jej jeszcze jedną szansę, żeby nam się nasza porcelanowa laleczka nie połamała. A teraz wstawaj! Masz jeszcze całą celę do wysprzątania! I jeszcze kolację przygotujesz Zrobisz nam królewską ucztę, rozumiesz?”.

„Aha, nie wstajesz, to znaczy, że jesteś zmęczona” – kontynuuje Nebahat, podczas gdy Reyhan nadal ją ignoruje. – „Połóż się zatem i wyśpij dobrze. My ci masaż zafundujemy, a Hacer wszystkim się zajmie”. „Już dobrze, sama to zrobię” – Reyhan podnosi się z łóżka, nie chcąc narażać chorej koleżanki. Akcja przenosi się do rezydencji. Cavidan jest w pokoju męża. Siedzi na fotelu przy jego łóżku i raczy się kawą. „Myślisz o tej utrzymance, prawda?” – pyta kobieta. – „Ciekawe, co teraz robi w tej więziennej celi? Och, nawet tak na mnie nie patrz. To ty jesteś wszystkiemu winny. Gdybyś nie przywlókł tutaj tego oberwańca, nadal żyłaby sobie szczęśliwie w swojej wiosce. Uprzedzałam ją, ale ona sama się o to prosiła. Jest tak samo uparta, jak ty”.

Do pokoju wchodzi Sefer. „Pani Cavidan, samochód gotowy” – oznajmia szofer. „Dobrze. To teraz idź i umyj go raz jeszcze” – rozkazuje pani Tarhun. „Raz jeszcze? Przecież…”. „Nie słyszałeś? Mówię, żebyś ponownie go umył! Reyhan zdecydowanie za bardzo was rozpuściła. Ale te dni już się skończyły! Aha, i przyślij do mnie Nigar”. „Jak pani każe” – Sefer odchodzi ze spuszczoną głową. Po chwili do pokoju wchodzi jego żona. „Pani Cavidan, wzywała mnie pani” – mówi Nigar. „Co to za kawa?” – pyta pani Tarhun, podnosząc filiżankę. – „Jak woda po brudnych naczyniach! Zabierz to i zrób mi nową. A potem bierz się do roboty. Na błysk wysprzątaj całą rezydencję! Do rana masz wysprzątać wszystkie pokoje!”.

„Do rana? Pani Cavidan, przecież nie zdążę” – stwierdza przerażona ogromem pracy służąca. – „Ja sama na taką wielką rezydencję?”. „Zdążysz, jeśli będziesz mniej plotkować!” – stwierdza z groźnym wyrazem twarzy Cavidan. – „No już, idź! Idź i natychmiast bierz się do roboty! I żeby było jasne, nie waż się nawet prosić Melike o pomoc. Będę cię obserwować”. Akcja przeskakuje do wieczora. Kemal po powrocie do domu udaje się prosto do sypialni. „Jest coś nowego?” – pyta Narin. „Cała grupa ciężko pracuje. Zobaczymy, czy uda im się coś znaleźć” – odpowiada mężczyzna. „Dosłownie braknie mi tchu, kiedy pomyślę, że Reyhan siedzi tam w czterech ścianach”. „Co prawda to nie w moim stylu, ale ten jeden raz naruszę swoje zasady”. „To znaczy?”. „Powiedzmy, że mam dla nich małą niespodziankę, która na jakiś czas uszczęśliwi ich oboje”.

„Naprawdę? Co to takiego?” – docieka Narin. „Później” – mówi Kemal i chce odejść do łazienki. „A może porozmawiamy jeszcze na temat Oyi, zanim położymy się spać?”. „Już o tym rozmawialiśmy. Temat jest zamknięty”. „Ale Oya bardzo tego chce. Poza tym ja naprawdę nie znam tego człowieka. Kompletnie nic o nim nie wiem. Wierzysz mi, prawda?”. „Posłuchaj, jestem zmęczony. Jeśli pozwolisz, wezmę prysznic i położę się spać”. Akcja przenosi się do więzienia. Do celi wchodzi strażniczka i wydaje polecenie: „Wstawajcie! Sprawdzamy obecność!”. Osadzone ustawiają się w rządku i kolejno odliczają. Tylko Reyhan stoi przy swoim łóżku, nie wiedząc, co ma zrobić.

„Reyhan, podaj swój numer” – szepcze Hacer, przyciągając żonę Emira do ustawionego rzędu. „Co ty, liczyć nie umiesz?” – pyta strażniczka. Reyhan rozgląda się nieporadnie i w końcu, jako ostatnia, mówi: „Dziesięć!”. „To nasza porcelanowa laleczka” – oznajmia prześmiewczo Firdevs. – „Wielce pani księżniczka z rezydencji”. „Ja nie wiedziałam…”. „Nie wiedziała, patrzcie ją! Makaron ci na uszy nawija! Kpi sobie z ciebie w najlepsze!”. „Żartujesz sobie, tak?” – strażniczka wbija w Reyhan groźne spojrzenie. – „Chodź zatem ze mną, księżniczko. Trochę bliżej się poznamy”.

Strażniczka wyprowadza Reyhan na korytarz. „Proszę posłuchać, to naprawdę nie tak, jak one mówią” – tłumaczy przestraszona dziewczyna. „Nie ględź tyle” – mówi dozorczyni i wyciąga z kieszeni komórkę. – „Weź to i zadzwoń do męża. Niech ten jego przeklęty wujek wreszcie odczepi się ode mnie. Bierz, na co się jeszcze gapisz? Dzwoń do męża, zanim ktoś tu przyjdzie”. Reyhan niepewnie bierze telefon do ręki i wybiera numer Emira. Ten odbiera dopiero po kilku sygnałach. Zupełnie nie spodziewa się, kogo usłyszy po drugiej stronie. „To ja” – mówi dziewczyna. „Reyhan?!” – zakrzykuje syn Cavidan. – „Jak to możliwe? Skąd dzwonisz?”. „To zasługa brata Kemala. On to jakoś załatwił”. „Nie mogę uwierzyć, że słyszę twój głos. Co z tobą? Dobrze się czujesz? Bardzo się o ciebie martwię”.

„Czuję się dobrze, nie martw się o mnie” – mówi Reyhan. „Uwolnię cię stamtąd” – zapewnia Emir. – „Przysięgam, że cię uwolnię. Nie waż się wpadać w rozpacz, dobrze?”. „Wiem to. Emir… Wybacz mi, że zostawiłam cię samego. Rozumiesz mnie, prawda? Moja siostra…”. „Rozumiem cię. To wszystko minie. Jestem z tobą każdym moim oddechem. Chcę, żebyś to wiedziała. Bardzo cię kocham”. „Ja ciebie też” – Reyhan rozłącza się i oddaje telefon strażniczce. „Tylko nikomu nic nie mów” – zastrzega wartowniczka. – „Poza tym to był pierwszy i ostatni raz. Dałam się w to wciągnąć, tylko po to, żeby wujek twojego męża się ode mnie odczepił”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Nigar w pocie czoła wciąż sprząta rezydencję. Jest tak zmęczona, że jeden z porcelanowych wazonów, który właśnie wycierała, wypada jej z rąk i rozbija się o podłogę. „Och, co ja narobiłam?” – przeraża się służąca. Nagle z głębi domu dobiega wołanie Cavidan: „Idiotka! Z niczym sobie nie radzi! Ciekawe, co rozbiła tym razem?”. Po chwili pani Tarhun pojawia się w salonie i z przerażeniem patrzy na porcelanowe odłamki. „Och nie, mój ulubiony wazon!” – wzdycha matka Emira i wbija mordercze spojrzenie w służącą. „Pani Cavidan, proszę o wybaczenie” – Sefer bierze winę żony na siebie. – „Wazon przypadkiem wyślizgnął mi się z rąk”.

„Oboje do niczego się nie nadajecie!” – grzmi Cavidan. – „Nie zasługujecie na swoją zapłatę! Kompletne bezmózgi! Ale skoro do niczego się nie nadajecie i nie ma z was żadnej korzyści, to niech i szkody nie będzie! Na co się jeszcze gapicie? Natychmiast to posprzątajcie! Niech was szlag!”. Pani Tarhun opuszcza salon, celowo rozdeptując porcelanę na jeszcze drobniejsze odłamki. „Dziękuję” – mówi Nigar do męża. – „Nie wybroniłabym się tak łatwo, gdyby wiedziała, że to moja wina. No nic, posprzątam to”. „Ta sprawa z zegarkiem… Wiem, że wciąż gniewasz się na mnie” – mówi Sefer. – „Ale może już mi wybaczyłaś? Chciałbym to usłyszeć. Wybaczasz mi?”. „Już ci wybaczyłam. Wystarczy?”.

Na twarzy mężczyzny pojawia się uśmiech. „Moja droga żono, dzięki tobie stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi” – oznajmia Sefer. Akcja przenosi się do celi. Reyhan jeszcze smacznie śpi, gdy wszystkie osadzone są już na nogach. Firdevs potrząsa jej łóżkiem i mówi podniesionym głosem: „Wstawaj, śpiąca królewno! Dosyć tego spania!”. Reyhan otwiera oczy i rozgląda się zaskoczona. „Co takiego? Wystraszyłaś się? Taka jesteś tchórzliwa?” – pyta Firdevs. – „Dzisiaj jest dzień sportu. Musisz być w dobrej formie, żeby nadal podobać się swojemu mężusiowi. Przynieśli cały stos prania, jakieś trzydzieści, czterdzieści szmat”.

Reyhan bierze głęboki oddech i posłusznie podnosi się z łóżka. „Przed praniem zrób nam kawę” – odzywa się Nebahat. – „Tylko, żeby było dużo pianki”. „Dobrze” – mówi ze spokojem Reyhan i zabiera się do pracy. Po chwili do sali wchodzi strażniczka i oznajmia: „Reyhan Tarhun, twój mąż przyjdzie cię dziś odwiedzić. Tak jest zapisane na liście”. Akcja wraca do rezydencji. Cavidan wchodzi do pokoju męża, gdzie znajduje się Melike. „Daj mi te lekarstwa i idź” – mówi matka Suny. – „Sama je podam Hikmetowi. Z powodu tego całego napięcia nie mogłam się nim opiekować przez ostatnie dni”. Służąca przekazuje pracodawczyni opakowanie lekarstw i opuszcza pokój.

Cavidan bierze jedną z tabletek i podsuwa ją do twarzy męża. Ten jednak nie chce otworzyć ust. „No otwieraj! Nie zmuszaj mnie do użerania się z tobą!” – grzmi kobieta i na siłę próbuje rozewrzeć szczękę Hikmeta. Bezskutecznie. – „To znaczy, że nie chcesz przyjąć lekarstwa z moich rąk, tak? Jak sobie chcesz”. Cavidan rzuca tabletkę na podłogę i rozgniata ją podeszwą buta. W tym momencie do pokoju wchodzi Emir. „Co robisz, mamo?” – pyta. „Nic, synu” – odpowiada zmieszana kobieta. „Tato, jak się dziś miewasz?” – Emir kładzie dłoń na ramieniu ojca. „Czy jest coś nowego o Reyhan” – Cavidan szybko zmienia temat. „Dzisiaj mam z nią widzenie. Zaraz wychodzę”. „Och, mam nadzieję, że usłyszysz dobre wieści”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy