321: Kontynuacja sceny kończącej poprzedni odcinek. „Co się dzieje? Dlaczego tam stoisz?” – pyta Reyhan, kierując zdziwione spojrzenie na męża. Ten składa kopertę z wynikami i odpowiada: „Nie, nic takiego”. Następnie wraca na kanapę. Widać wyraźnie, że bije się z myślami. Wie, że powinien powiedzieć żonie prawdę, ale zdaje sobie także sprawę, jak wielkim byłoby to dla niej szokiem. Akcja przenosi się do domu Kemala. „Tak bardzo mnie nienawidzisz?” – Narin zwraca się do szwagierki. – „Tak bardzo, że odważysz się zaryzykować utratą brata i Masal?”. „Zrobię to nie dlatego, że cię nienawidzę, ale po to, żeby uratować Masal” – oświadcza Oya. „Uważasz, że uratujesz Masal, oddając ją dziadkowi i rozdzielając z ojcem?”.

„Tak” – potwierdza Oya. – „Nie pozwolę, żebyś ty, z tak ciemną przeszłością, została matką dla Masal. Przez ciebie przeżywam teraz najgorszy okres w moim życiu. Nie pozwolę ci postąpić z nią tak, jak postąpiłaś ze mną”. „Co ty mówisz? Ty naprawdę mnie nie znasz?” – pyta Narin. „Przez długi czas doskonale ukrywałaś przed nami swoją prawdziwą twarz. Oślepiłaś mojego brata, ale ze mną ci się to nie uda. Już więcej nie skrzywdzisz mojego brata ani Masal”. „Proszę, opamiętaj się. Jeśli nie myślisz o sobie, pomyśl chociaż o swojej bratanicy. Ty nie myślisz teraz trzeźwo”.

„Nastawię brata przeciwko tobie. Nawet jeśli będzie na mnie zły, to w końcu zrozumie, że zrobiłam to dla Masal” – przekonuje siostra Kemala. – „Masal będzie żyła bezpiecznie, z dala od ciągnących się za tobą niebezpieczeństw. Popatrz tylko, co ze mną zrobiłaś”. Oya rzuca bratowej pogardliwe spojrzenie i opuszcza pokój. Akcja przenosi się do rezydencji. Cavidan wchodzi do pokoju Hikmeta i otwiera szufladę. Został jej tylko jeden flakonik z antidotum. Wypija jego zawartość do dna. Następnie zaczyna drapać się przedramionach. Na nich też są już krosty.

„Coraz bardziej się rozprzestrzenia. Niech to szlag!” – przeklina pani Tarhun. – „Ta uliczna dziewucha zapłaci mi za to. Zmiażdżę jej ten ptasi móżdżek! Znowu nie przespałam nocy, tak bardzo mnie swędziało. Wszystko przez tę cholerę!”. Kobieta kieruje złowrogie spojrzenie na męża i w szale uderza w niego swoim kapeluszem. „Powiedziałam ci, żebyś się na mnie nie gapił!” – grzmi. – „Niech was wszystkich Bóg pokarze!”.

Emir jest w gabinecie. Siedzi za biurkiem, wciąż trzymając w rękach kartkę z wynikami badań DNA. „To ja to rozpętałem” – mówi do siebie. – „Ja odnalazłem Gulsum. Chciałem uszczęśliwić Reyhan, ale sprawiłem tylko, że będzie zmuszona przeżyć największe rozczarowanie w swoim życiu”. Tymczasem Gulsum i Reyhan wychodzą na taras. „Zastanawialiśmy się dzisiaj, do kogo dziecko będzie podobne” – oznajmia żona Emira. – „Ja chciałabym, żeby było podobne do ciebie”. „Do mnie?” – fałszywa siostra robi duże oczy. – „Nawet sobie nie żartuj. Dlaczego miałoby by podobne do kogoś tak nieokrzesanego, jak ja?”.

„Chciałabym, żeby było tak silne, jak ty” – oświadcza Reyhan. – „Niech twardo staje twarzą w twarz z przeciwnościami, jakie niesie życie. Dlatego właśnie chcę, żeby było podobne do ciebie”. „Mówisz tak, bo mnie kochasz” – stwierdza Gulsum. – „Dziecko niech jednak będzie podobne do ciebie. Ty jesteś najlepszym wzorem. Poza tym jesteś ode mnie o wiele silniejsza. Jesteś tą, która mnie kocha i chroni. Niech to dziecko ma tak dobre serce, jak jego mama”. W tym momencie na zewnątrz wychodzi Emir. Widzi, jak Gulsum i Reyhan przytulają się. Obraz kochających się sióstr wywołuje w mężczyźnie jeszcze większą gonitwę myśli.

Nagle ze środka dochodzi krzyk przerażonej Cavidan. Emir natychmiast wraca do domu i widzi stojące przed pokojem Hikmeta Nigar i Melike. „Co się tu dzieje?” – pyta mężczyzna. „Nie wiemy, synku” – odpowiada zaaferowana Melike. – „Usłyszałyśmy krzyk i od razu przybiegłyśmy”. „Pani Cavidan zamknęła drzwi od środka” – oznajmia Nigar. „Mamo, otwórz drzwi” – prosi Emir, pukając. „Idźcie stąd! Idźcie!” – ze środka dobiega głos Cavidan. „Mamo, martwimy się o ciebie. Otwórz te drzwi, bo inaczej je wyłamię”. Na korytarzu pojawiają się zaintrygowane Gulsum i Reyhan.

Po chwili drzwi otwierają się. Cavidan ze spuszczoną głową staje przed zgromadzonymi. Jest cała w krostach! Wszyscy patrzą na nią ze zdumieniem. Na twarzy Gulsum pojawia się radosny uśmiech, ale szybko znika, pod wpływem karcącego spojrzenia Reyhan. „Mamo, jak ty wyglądasz? Co się z tobą stało?” – pyta Emir. „Nie wiem, synku, nie wiem…” – odpowiada załamana kobieta. „Pani Cavidan, musi pani natychmiast pojechać do szpitala” – przekonuje Reyhan. – „Coś takiego nie jest normalne”. „Tak, zbieraj się. Pojedziemy do szpitala” – postanawia Emir.

W następnej scenie Gulsum wchodzi do pokoju Hikmeta, gdzie znajduje się Cavidan. „Bardzo pasują ci te krosty” – mówi dziewczyna. – „Twoja betonowa twarz nabrała wreszcie kolorów”. „To wszystko twoja wina!” – oskarża pani Tarhun, odkładając kieszonkowe lusterko, w którym się przeglądała. „Moja? To przecież ty przyniosłaś do domu ten flakonik. Sama wpadłaś w swoje sidła”. „Wpadłam, ale ty wpadniesz razem ze mną. Zmuszę cię, żebyś odpowiedziała za wszystko, co zrobiłaś. Nawet sobie nie wyobrażasz, co zrobię! Zgnijesz w więzieniu! Sama siebie pogrążę, ale ciebie wyślę do tej dziury! Jak długo będziesz w stanie tam oddychać? Jak długo wytrzymasz? Zamknięta w czterech ścianach, nieustannie czując na plecach oddech śmierci”.

Gulsum zaczyna się trząść, a do jej oczu napływają łzy. W tym momencie drzwi pokoju otwierają się. Do środka zagląda Emir. „Samochód jest gotowy, możemy jechać” – oznajmia mężczyzna. Nie widzi twarzy Gulsum, gdyż ta odwrócona jest do niego plecami. „Dobrze, synku, jedźmy” – mówi Cavidan, zabiera swoją torebkę i wychodzi za Emirem. „Ta wariatka całkiem zwariowała” – mówi do siebie roztrzęsiona dziewczyna. – „Skoro chce zabić własnego wnuka, to do czego jeszcze jest zdolna? Co zrobi ze mną?”.

Akcja przeskakuje do nocy. Gulsum już śpi, gdy do jej pokoju zakrada się Cavidan. Widzimy jej dłonie, na które nałożone są czarne skórzane rękawiczki. Chwyta dziewczynę za szyję i zaczyna ją dusić! Gulsum wybudza się. Wymachuje rękoma i próbuje złapać oddech, lecz nie jest w stanie sprostać sile matki Emira. „Zdechnij! Zdechnij!” – powtarza pani Tarhun z szaleństwem w oczach. Nagle Gulsum podnosi się i łapczywie chwyta powietrze, jakby po długim czasie pod wodą wynurzyła głowę nad powierzchnię. W pokoju nie ma Cavidan. Okazuje się, że cała poprzednia scena była tylko koszmarem.

„Ona to zrobi. Na pewno to zrobi” – mówi wciąż roztrzęsiona Gulsum. – „Diabeł podpowiada mi, że powinnam o wszystkim powiedzieć. Tylko w ten sposób pozbędę się tego ciężaru. Ale nie, nie mogę tego zrobić. Nie mogę iść do więzienia. Chociaż i to miejsce jest teraz dla mnie jak więzienie”. Dziewczyna wstaje z łóżka i udaje się do pokoju Hikmeta. „Ty także nie możesz spać, panie wujku?” – pyta, siadając przy łóżku mężczyzny. – „Mój sen był tak bardzo prawdziwy. Z ledwością doszłam do siebie. Dosłownie czułam, jak ta żmija zaciska ręce na mojej szyi. Teraz będę wszędzie chodziła, jak oszalała owca. Wujku, jak mogłeś ożenić się z tą chorą kobietą? Jak? Twoje oczy widziały to okrucieństwo, które wyrządziła zarówno mnie, jak i tobie”.

„Gdybyś tylko mógł mówić i oddać mi rozum” – kontynuuje Gulsum. – „Powiedzieć, czy jest jakieś wyjście. Jeśli szwagier mnie zdemaskuje, to mnie zniszczy. Od razu mnie zniszczy. Reyhan też mnie przekreśli. Rozdepczą mnie niczym robaka. Zresztą, kto wybaczyłby coś takiego? Nie wiem, co mam robić. Jestem w beznadziejnej sytuacji. Muszę włączyć myślenie. Muszę zrobić coś takiego, żeby ta żmija poszła na samo dno i aby mi udało się wyjść z tej sprawy bez szwanku. Ale czy coś takiego jest możliwe? Jak mam to zrobić?”. Jak potoczą się losy Gulsum? Jak długo Emir będzie ukrywał przed Reyhan prawdę?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy