33: Cemre i Cavidan siedzą w salonie. „Suna dała mi znać i przyjechałam” – oznajmia dziewczyna. – „Jak ci nie wstyd, ciociu Cavidan? Dlaczego mnie nie powiadomiłaś?”. „Nie mogę nawet opisać strachu, który przeżyłam, moja droga” – odpowiada matka Emira. – „Mówiłaś, że ciebie nie ma w tej sprawie, pamiętasz? Kiedy tak powiedziałaś, ja…”. „Najważniejsze, że nikt nie został ranny. Gdzie jest Emir?”. „Jest w swoim pokoju”. „Dobrze, złożę mu życzenia powrotu do zdrowia i zaraz przyjdę”. Tymczasem Reyhan jest w kuchni i rozmawia przez telefon. „Z nami wszystko dobrze, ciociu Mukadder” – oznajmia dziewczyna. – „Kiedy domownicy powiedzieli, że dzwoniłaś, byłam bardzo szczęśliwa. Twój głos wydaje się jednak nie za dobry. Jesteś chora? Masz zapalenie płuc? A kto jest z tobą?”.
„Czy można tak być samą w chorobie?” – mówi dalej Reyhan. – „Gdybym ja tam była… Rozumiem. Niech zostanie w przeszłości, ciociu. Całuję twoje ręce. Pomówimy później”. Dziewczyna rozłącza się. „Co się stało, córko?” – pyta Melike przejętym głosem. „Ciocia dostała zapalenia płuc” – odpowiada żona Emira. – „Jej głos wydawał się bardzo słaby. Powiedziała, że sąsiedzi ją odwiedzają, ale myślę, że to zbyt mało”. „To na pewno trudne. Kiedy w domu nikogo nie ma, nikt nie może jej doglądać. Poradzę ci coś. Pomów z Emirem i razem pojedźcie na wieś”. „Dobrze, powiem, oczywiście, ale…”. „Powiedz mu, powiedz”. „Dobrze, zaniosę lekarstwo” – Reyhan bierze tacę ze szklanką wody oraz tabletkami i odchodzi.
Akcja przenosi się do pokoju. Emir siedzi na kanapie i trzyma się za bark. Obok niego, na oparciu, siedzi Cemre. „Kiedy dowiedziałam się o twoim nieszczęśliwym wypadku, bardzo się przestraszyłam” – mówi dziewczyna. – „Nie włożyłeś kasku i nakolanników. Jak możesz być tak lekkomyślny? Mam nadzieję, że twoja rana nie jest głęboka”. „Nie, nie jest. To nic poważnego”. W tym momencie przy drzwiach zatrzymuje się Reyhan i przysłuchuje rozmowie w środku. „Powiedz, czy mogę coś dla ciebie zrobić?” – pyta Cemre. „Uwierz, ani lekarstwa, ani mój opatrunek nie są zaniedbywane nawet przez sekundę”. „Twoja mama, tak? Ma rację. Musiała się bardzo przestraszyć”.
Do pokoju wchodzi Reyhan. „Czas na lekarstwa” – oznajmia. „Widzę, że bardzo dobrze dbasz o Emira” – odzywa się Cemre. – „O mojego przyjaciela. W imieniu jego i moim bardzo ci dziękuję”. „To mój obowiązek, Cemre” – odpowiada Reyhan i podaje mężowi szklankę z wodą. „Dobrze, niech Emir zażyje swoje lekarstwa, a ja pójdę do cioci Cavidan”. W następnej scenie córka Suheyli jest już w salonie. Cała aż płonie ze złości. „Nie mogę uwierzyć! Wszystko, co zaplanowałyśmy, przyniosło odwrotny skutek!” – grzmi Cemre. – „Wszystko, co robimy, jeszcze bardziej zbliża ich do siebie!”. „Według mnie trochę przesadzasz, moja droga. Nic takiego się nie dzieje” – odpowiada Cavidan. „Ja przesadzam? Jak możesz tego nie widzieć?”.
„No nic, nie ma o czym mówić” – Cemre podnosi się z kanapy i sięga po torebkę. – „Pójdę już. Nawet przychodzenie tutaj było błędem, tak mi się wydaje…”. Dziewczyna odwraca się na pięcie i zmierza w stronę drzwi. „Nie zachowuj się tak, na Boga” – prosi Cavidan. W tym momencie telefon stacjonarny zaczyna dzwonić. Żona Hikmeta podnosi słuchawkę. „Tak, słucham?” – mówi. – „Tak, jestem jego matką. Wyniki badań? Co, pokonał zagrożenie życia? Emir Tarhun? Jesteście pewni? Dobrze, dziękuję…”. Zdumiona Cavidan odkłada słuchawkę. „O Boże” – mówi wstrząśnięta. – „Strzelali do mojego syna… Emir prawie umarł!”.
Wściekła Cavidan udaje się do pokoju Reyhan. „Popatrz na mnie!” – rozkazuje, stając przed synową. – „Co ty próbujesz zrobić?! Swoim sposobem kradniesz mi syna?!”. „Nie rozumiem…” – odpowiada zdziwiona dziewczyna. „Jakby nie zadzwonili ze szpitala, to bym nie wiedziała, że do Emira strzelano! Co to za nieodpowiedzialność? Jak możesz ukrywać przede mną tak poważną rzecz? Jak?!”. „Niczego nie ukrywałam. Ja po prostu…”. „Bardzo dobrze wiem, jakie masz zamiary. Chcesz oderwać ode mnie mojego syna i przywiązać go do siebie!”. „Mamo, możesz przestać, proszę?” – do pokoju wchodzi Emir. – „Posłuchaj, cała odpowiedzialność w tej sprawie jest moja. Jeśli kogoś chcesz obwiniać, to tylko mnie. Dlatego, że to ja poprosiłem Reyhan, by niczego wam nie mówiła”.
„Ty? Naprawdę?” – Cavidan jest wyraźnie zmieszana. „Lepiej by było, gdybyś przyszła i po prostu mnie zapytała” – poucza matkę Emir. – „Poza tym jest jeszcze coś, co stanowczo chcę zaznaczyć. Osoba, którą tutaj tak obrażałaś i której mówiłaś te niewiarygodne słowa, ocaliła moje życie”. Akcja przeskakuje do wieczora. Emir i Reyhan są na zewnątrz i wpatrują się w przejeżdżające drogą samochody. „Umiesz dochować sekretu” – chwali mężczyzna. – „Dlaczego nie powiedziałaś mamie, że to ja nie pozwoliłem zadzwonić? Ona wtedy nie wylałaby swojego gniewu na ciebie”.
„Bardzo się o ciebie martwiła” – tłumaczy dziewczyna. „Nie usprawiedliwia to tego, czego się dopuściła” – odpowiada Emir. W tym momencie na zewnątrz pojawia się Nigar. „Panie Emirze, przyszedł pan Zafer” – oznajmia służąca. – „Czeka w salonie”. Syn Hikmeta odchodzi. Akcja przenosi się przed dom Kemala. Mężczyzna i Leyla żegnają się z Suheylą, która była na kolacji. „Bardzo dziękuję za wszystko. To był piękny wieczór” – mówi matka Cemre. – „Tobie dziękuję szczególnie, droga Leylo. Przygotowałaś wyśmienite potrawy. Wszystkie bez wyjątku były bardzo smaczne. Nie wiedziałam, że z ciebie taki kucharz. Te same uczucia, które rozbudziłaś w Masal, rozbudziłaś także we mnie. Dobrego wieczoru”. Kobieta odchodzi.
Kamera przenosi się na Talaza, który siedzi w zaparkowanym w pobliżu samochodzie. „Popatrzcie tylko” – mówi mężczyzna z niezadowoleniem. – „Ona prawie została członkiem tego domu. Nawet gości przyjmuje. Jeśli tak dalej pójdzie, to szybko się tu zamelduje”. Talaz sięga po komórkę i wybiera numer córki. Stojąca nadal na zewnątrz Leyla odbiera połączenie: „Słucham, tato?”. „Pomyślałaś o tym, co powiedziałem ci za dnia?”. „Tato, tak jak powiedziałam. Masal dopiero co zaczęła mówić. Ona teraz bardzo mnie potrzebuje. Jeszcze trochę muszę tutaj zostać”. „Tak mówisz? Dobrze, przyjdź i porozmawiajmy o tym prosto w oczy”. „Dobrze, jutro porozmawiamy. Spokojnej nocy”. Dziewczyna rozłącza się i wchodzi do domu.
„Niech tak będzie, Leyla” – mówi do siebie Talaz. – „Dla dziecka, z którym poznałaś się ledwie wczoraj, ty sprzedajesz własnego ojca. Jeśli po dobroci nie odejdziesz z tego domu, to znajdę inne wyjście”. Akcja przenosi się do domu Tarhunów. Reyhan idzie korytarzem z pustym dzbankiem. „Dokąd idziesz, córko?” – zatrzymuje ją Melike. „Wezmę wodę z kuchni, siostro” – odpowiada dziewczyna. „Chciałam zapytać, ale nie było okazji. Miałaś zapytać Emira, czy pojedziecie na wieś do cioci Mukadder, pamiętasz?”. „Hmm, teraz nie jest sam, jest z nim Zafer”. „Czy Zafer jest kimś obcym? On też jest synem tego domu. Możesz przy nim zapytać”. „Dobrze, w takim razie zrobię to”.
Akcja przenosi się do salonu. Emir i Zafer siedzą na fotelach. „Wujaszek Hikmet to prawdziwy jasnowidz” – stwierdza przyjaciel. – „Tak bardzo zaprzeczałeś, sprzeciwiałeś się, ale w końcu sam doszedłeś do tego, do czego on próbował doprowadzić”. „Ja? Doszedłem do tego, co chciał ojciec? Na pewno nie”. „Niepotrzebnie zaprzeczasz, bracie. Widziałem, jak patrzysz na Reyhan” – w tym momencie przy wejściu do salonu pojawia się żona Emira. Nie wchodzi jednak do środka, tylko z ukrycia przysłuchuje się rozmowie. „Jak niby na nią patrzę?”. „Jakbyś był zakochany”.
„Zakochany? Ja?” – Emir udaje zdziwienie. „Oczywiście. Żeby ją ratować, mało nie straciłeś życia” – odpowiada Zafer. – „Jak wyjaśnisz tę sytuację?”. „Czy ratując kogoś, od razu zakochujesz się w nim? Jeśli na jej miejscu byłby ktoś inny, zrobiłbym to samo. Nie myl współczucia z miłością”. Następuje zbliżenie na twarz Reyhan. Mieszają się na niej zaskoczenie z zawiedzeniem. Nie takiej odpowiedzi dziewczyna spodziewała się po mężu. Reyhan ociera łzy z policzków i z pustym dzbankiem wraca do pokoju.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.