348: Talaz puszcza Cemre, a jego twarz momentalnie przybiera inny wyraz. „To było bardzo odważne” – mówi, uśmiechając się. – „Świetnie zagrałaś z tą wiedźmą Cavidan”. „Jak to? Nie jesteś na mnie zły?” – dziwi się dziewczyna. „Zapomnij o tym. Wymyśliłaś bardzo dobry plan. Naprawdę zuch z ciebie. Zamieniłaś tę wiedźmę w szmacianą lalkę. I nie martw się, nie wydałem cię”. „Nie powiedziałeś jej, że to ja za tym stałam?”. „Posłuchaj, nie ciesz się, że cię tak pochwalam. Jeszcze raz w tajemnicy przede mną będziesz prowadzić jakieś gierki, to się pogniewamy. Bardzo się pogniewamy, rozumiesz?”. „Nie martw się, rozumiem” – potwierdza Cemre i przynosi torebkę z pieniędzmi, które zabrała Cavidan.
Cavidan idzie alejką prowadzącą przez park. Trzyma się za odcinek lędźwiowy i z trudem stawia kolejne kroki. „Och, moje nogi” – wzdycha z grymasem bólu na twarzy. Ściąga szpilki i chce usiąść na pobliskiej ławce. W ostatnim momencie zauważa znajdujące się tam odchody. – „Niech to szlag! Prawie usiadłam na gównie! Jak można tak nie pilnować swoich psów?! O Boże, co teraz mam zrobić? Zostałam tu sama”. W pobliżu jakiś mężczyzna parkuje samochód. Cavidan podbiega do niego i mówi: „Przepraszam, zgubiłam się. Czy mógłby mnie pan odwieźć do domu?”. „Mam sprawy, nie będę się z tobą użerał” – odpowiada mężczyzna, z odrazą patrząc na kobietę. – „Radź sobie sama, cioteczko”.
„Niech was wszystkich szlag trafi!” – przeklina wściekła Cavidan. – „W nikim nie zostało już ani kropli dobra”. Pani Tarhun przy pomocy butów zrzuca odchody z ławki i kładzie się na niej. Z jej oczu płyną łzy. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Zmartwiona Reyhan siedzi na kanapie w salonie, trzyma w rękach komórkę i co chwila zerka na jej ekran. Do pomieszczenia wchodzi Melike. „Czekasz na wyniki, prawda?” – pyta. „Chciałam zadzwonić do szpitala, ale chyba jeszcze za wcześnie” – odpowiada dziewczyna. – „Czuję, jakby czas stanął w miejscu. Może jest coś do zrobienia w kuchni? Zajęłabym się czymś”. „Dobrze się składa, bo chciałam właśnie upiec keks z jabłkami dla Zeynep. Upieczemy więc go razem”.
Reyhan ochoczo podnosi się z kanapy. W tym samym momencie rozbrzmiewa dzwonek jej telefonu. „To pani Sevda” – oznajmia dziewczyna i odbiera połączenie. – „Dzień dobry, pani Sevdo. Właśnie czekałam na wieści od pani. Dobrze, oczywiście, proszę przyjść. Czekamy na panią”. „Co się stało, córko? Co powiedziała?” – pyta Melike. „Chcą spotkać się z nami w domu. Przyjdą tutaj” – odpowiada Reyhan. – „Zgodziłam się, póki Emira nie ma w domu. A potem, kiedy już wróci z pracy, przekażę mu radosną nowinę”. „Mój Boże, dlaczego chcą tutaj przyjść?” – służąca jest wyraźnie zaniepokojona. „Na pewno popełniono błąd i chcą przeprosić, bo źle się z tym czują. Po co innego miałyby przychodzić?”. „Miejmy nadzieję, że o to chodzi, córko. Miejmy nadzieję…”.
W następnej scenie lekarki są już w rezydencji. Melike podaje im kawę i zajmuje miejsce obok Reyhan. „Tak jak pani chciała, ponownie przeprowadziliśmy badania” – oznajmia starsza doktor. – „Niestety uzyskane wyniki są takie same jak poprzednie”. „Sytuacja wygląda tak samo jak wcześniej” – dodaje druga lekarka. – „Jeśli zdecyduje się pani na urodzenie dziecka, szansa na to, że pani przeżyje, jest bardzo niewielka”. „Nie…” – odzywa się Reyhan, a do jej oczu napływają łzy. „Rozumiemy, że to, co pani przeżywa, jest bardzo trudne, ale musimy o wszystkim mówić otwarcie. Jeśli przerwie pani obecną ciążę, w kolejną już pani nie zajdzie. Już wcześniej o tym mówiłyśmy. Jednakże, wobec naszej wiedzy i faktów, powinna pani jak najszybciej poddać się aborcji. Nie ma szans, byście przeżyli oboje, pani i dziecko”.
„Mogę opowiedzieć o wszystkim ze szczegółami, ale byłoby wskazane, by w tej rozmowie uczestniczył także pani mąż” – kontynuuje lekarka. „Ale… On o niczym nie wie” – oznajmia zapłakana Reyhan. „Jak to? Jeszcze mu pani nie powiedziała?”. „Jeśli Emir się dowie, nie będę miała wyboru. On zechce, bym dokonała aborcji”. „Ta sprawa dotyczy was obojga. Pani mąż musi się dowiedzieć. Jako lekarze jesteśmy zobowiązane przede wszystkim do ratowania życia mamy”. W tym momencie kamera robi zbliżenie na wejście do salonu. Stoi w nim… Cavidan! Kobieta jest cała ubłocona i niezwykle umęczona ostatnimi dniami, ale po tym, co usłyszała, na jej twarzy pojawia się uśmiech.
„A zatem nie będziesz miała więcej dzieci” – mówi w myślach pani Tarhun. – „Co za wspaniała nowina! Teraz już nawet palcem nie będę musiała kiwnąć, by pozbyć się tego dziecka. Wszystko ułożyło się samo”. Kamera ponownie pokazuje kanapy. Melike ociera łzy z policzków Reyhan i głaszcze ją po włosach. „Proszę posłuchać, nie ma pani dużo czasu do namysłu” – mówi doktor. – „Poza tym ta sprawa nie podlega dyskusji. Przecież tu chodzi o pani życie! Rozumiemy, że trudno pani to zaakceptować, jednak interwencja chirurgiczna musi zostać dokonana niezwłocznie. Z każdym dniem ryzyko tylko się zwiększa”.
W następnej scenie Emir i Reyhan są w sypialni. Oboje leżą na łóżku. Mężczyzna trzyma głowę na nogach żony i mówi: „Myślałaś o tym, na jaki kolor pomalujemy pokój dziecka?”. „Jeszcze za wcześnie, by o tym myśleć” – odpowiada dziewczyna, wciąż ukrywając prawdę przed mężem. „Ale czas pędzi. Mamy jeszcze tyle do przemyślenia. Kiedy brzuszek ci się powiększy, nie znajdziesz czasu ani siły, by się tym zajmować. Może pomalujemy go na żółto lub zielono? Co o tym myślisz? A ściany ozdobimy rysunkami. Czy nie byłoby to fajne?”. „Tak, będzie pięknie…”. „Chcę, żeby było tak, jak sobie wymarzysz. W przyszłości, jeśli nasze drugie dziecko będzie odmiennej płci, jego pokój pomalujemy na inny kolor”. Reyhan z trudem powstrzymuje się, by nie wybuchnąć płaczem. Kiedy powie Emirowi prawdę?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.