349: Akcja odcinka rozpoczyna się w kryjówce Talaza. Cemre siedzi na kanapie i jak zahipnotyzowana wpatruje się w ekran telewizora. Gangster siada obok niej i mówi: „Zrób sobie przerwę na dwie minuty i posłuchaj mnie. Potrzebuję pieniędzy. Przynieś te, co wzięłaś od Cavidan i daj je mnie. Tobie i tak na nic się zdadzą”. Dziewczyna w żaden sposób nie reaguje. Talaz sięga po pilota i wyłącza odbiornik. „Co ty zrobiłeś? Włącz to!” – rozkazuje Cemre, nagle odzyskując kontakt z rzeczywistością. „Mówię o pieniądzach, dziewczyno! Tych, które zabrałaś Cavidan”. „Nie ma żadnych pieniędzy. To znaczy są, ale tylko moje. Zapracowałam na nie własnym potem”.
„Nie doprowadzaj mnie do szału! Gadaj, gdzie są pieniądze?!” – domaga się odpowiedzi bandzior. „Nie słyszysz mnie? Nie ma żadnych pieniędzy” – powtarza Cemre. „Nie graj mi na nerwach, bo skończysz bardzo źle! W tej chwili oddaj mi wszystkie pieniądze! No już!”. „Skoro tak bardzo ci na nich zależy, to dobrze, dam ci je, ale pod jednym warunkiem. Pomożesz mi pozbyć się Cavidan. Wyślij ją na tamten świat, a dostaniesz kasę”. „Całkiem straciłaś rozum, dziewczyno. Nikogo nie zabijemy. Już i tak cały świat nas ściga”. „Jak sobie chcesz. Niestety pieniądze zobaczysz tylko w snach” – Cemre bierze pilota i ponownie uruchamia telewizor.
„Jeszcze się przekonasz, z kim tańczysz” – mówi w myślach Talaz, patrząc jak jego lokatorka zajada się pestkami. – „Zabiorę ci te pieniądze”. Akcja przenosi się do rezydencji. Reyhan siedzi przy stoliku na tarasie i zalewa się łzami. „Jak mam dokonać wyboru?” – pyta siebie. – „Jak mogę zrezygnować z życia mojego dziecka na rzecz siebie? Boże, pomóż mi. Błagam cię, pomóż mi”. Na zewnątrz wychodzi Melike. Słysząc szloch Reyhan, od razu podchodzi do niej. Żona Emira przytula się do służącej i pyta: „Co mam zrobić, siostro? Jak człowiek może dokonać takiego wyboru? W głowie mi się to nie mieści!”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Cavidan zakrada się do kuchni. Jest już umyta i czysto ubrana. Zagląda do garnków i zaczyna z nich bezpośrednio wyjadać, wpychając rękoma jedzenie do ust. Akcja przenosi się na taras. „Reyhan, córko, wiesz przecież, że ta sprawa oparta jest na zasadach religii” – mówi Melike. – „Jeżeli życiu matki zagraża niebezpieczeństwo, to jej życie jest najważniejsze. Życie w twoim łonie nie jest jeszcze pełnowartościowe. Wiem, że zrezygnowanie ze swojego dziecka wydaje się być czymś okrutnym, ale tak nie jest”. „Siostro, jeśli z niego zrezygnuję, to nie będę już mogła urodzić dzieci Emirowi” – mówi zapłakana dziewczyna. – „Zniszczę wszystkie jego marzenia”. „Córko, największym marzeniem Emira jesteś ty sama. Nie widzisz, jak bardzo cię kocha?”.
„Jak mogę wybierać między mną a moim dzieckiem, siostro?” – pyta Reyhan. – „Jak mogę zakończyć jego życie? Nie potrafiłam nawet powiedzieć o tym Emirowi. On cały czas rozmyśla, jak urządzimy pokój dziecka, jakie zabawki mu kupimy…”. „Nie płacz, córko, nie rób tego” – prosi służąca. – „Bądź silna. Nie możesz ukrywać tego przed Emirem. On ma prawo wiedzieć. Nie dźwigaj sama tego ciężaru. Od rana nic nie jadłaś, zaraz ci coś przygotuję. Musisz zjeść, żeby nie opaść z sił. Chodź, idziemy”.
W następnej scenie Melike wchodzi do kuchni. Jest zaskoczona obecnością Cavidan i nawet nie spostrzega rozstawionych po całym blacie talerzy z wszystkimi dostępnymi potrawami, którymi matka Emira zajada się jednocześnie. „Pani Cavidan?” – pyta służąca. – „Kiedy wróciłaś? Myślałam, że dłużej zostaniesz za granicą. Emir też nic nie mówił”. „Oni myślą, że byłam za granicą. Ten, kto mnie zamknął, zaplanował wszystko ze szczegółami” – mówi w myślach pani Tarhun, po czym odpowiada na głos: „Nudziło mi się tam i wróciłam. Nie dałam rady dłużej zostać. A jedzenie w samolocie było dosłownie obrzydliwe. Całą podróż nic nie jadłam”.
W następnej scenie Cavidan wchodzi do salonu, gdzie znajdują się jej syn i synowa. „Mamo? Skąd się tu wzięłaś?” – pyta Emir. – „Nie poinformowałaś nas, kiedy wyjeżdżałaś, i teraz, kiedy wróciłaś”. „Nie chciałam już tam dłużej być” – odpowiada kobieta. – „Poza tym bardzo stęskniłam się za domem”. „Wydaje mi się, że kuracja się udała”. „Tak, zastosowali jakieś specjalne metody. Maseczki błotne czy coś w tym rodzaju”. „Gdybyś nas powiadomiła, to Safer odebrałby cię z lotniska”. „Nie było takiej potrzeby, synu. Nie miałam dużej walizki. Właściwie to chciałam zostać jeszcze na jakiś czas, ale zachorował wnuk mojej przyjaciółki Gulnaz…”.
„Wnuk cioci Gulnaz zachorował?” – dopytuje Emir. „Tak. Gdy się o tym dowiedziała, była bardzo załamana. Nawet nie pytaj” – mówi Cavidan, obserwując, jak na jej słowa reaguje Reyhan. – „Ale nie ma co się dziwić, to przecież jej wnuk”. „Mam nadzieję, że to nic poważnego”. „Jeszcze nie dzwoniłam, ale też się niepokoję. Przez tę sytuację sama powiedziałam sobie: Cavidan, co tutaj robisz? Przecież twoja rodzina i twój wnuk są tam. Postanowiłam, że muszę być razem z wami, synku”.
W następnej scenie Cavidan wychodzi ze swojego pokoju. W ręku niesie czarny worek z ubraniami, które miała na sobie podczas ostatnich dni spędzonych w fabryce, a także po uwolnieniu się z niej. „Nigar, natychmiast to wyrzuć” – rozkazuje żona Hikmeta, podając służącej worek. – „Tylko nie do tego kontenera na podwórku, a tego na ulicy”. „Dobrze, pani Cavidan” – potwierdza Nigar i odchodzi. „Wreszcie pozbyłam się tych ciuchów. Cały czas czuję w nosie ich smród” – mówi pani Tarhun, wzdryga się z obrzydzeniem i udaje do salonu. Tam natyka się na wychodzącego z kuchni Emira i zatrzymuje go.
„Odniosłam wrażenie, że twoja żona była dziś jakaś zdenerwowana” – mówi Cavidan. – „Posłuchaj, kobiety ciężarne, z racji buzujących hormonów, potrzebują znacznie większej ilości uwagi. Reyhan chce przeżywać i dzielić się z tobą swoją radością z powodu oczekiwanych narodzin dziecka. Ona pragnie, żebyś cały czas myślał o dziecku, które nosi pod sercem, synku. Rób więc wszystko, co w twojej mocy”. „Uważasz, że tego nie robię?” – pyta Emir. „Oczywiście, że robisz, ale za mało. Wiesz, wszystko mi się poukładało po rozmowie z Gulnaz. Żeby mój wnuk przyszedł na ten świat zdrowy, musimy robić wszystko, co w naszej mocy, synku. A zwłaszcza ty. No nic, zajrzę do niej”.
Po chwili Cavidan jest już w sypialni. Reyhan na jej widok podnosi się z fotela. „Jak się czujesz? Nadal masz mdłości?” – pyta pani Tarhun. „Nie, nie mam” – odpowiada dziewczyna. „Cieszę się. Zresztą widzę, że już dobrze wyglądasz. Usiądziemy na chwilę?”. „Dobrze, proszę”. Cavidan zajmuje miejsce na fotelu i mówi dalej: „Za granicą miałam dużo czasu na przemyślenia. Zdaję sobie sprawę, że w przeszłości przeżyłyśmy wiele złych chwil, ale jesteś w końcu mamą mojego wnuka i żoną mojego syna. Chcę, byś zapomniała o przeszłości i wybaczyła mi to, co spotkało cię złego z mojej strony”.
„Ja o wszystkim zapomniałam” – oświadcza Reyhan. „Od teraz twoje szczęście jest szczęściem mojego wnuka” – mówi Cavidan. – „Twoje zdrowie, to także jego zdrowie. Dbaj o siebie i mego wnuka, dobrze? Wiem, że będziesz bardzo dobrą mamą. Wychowasz dziecko tak, jak przystoi rodzinie Tarhun. Wiesz, nie mogę już doczekać się tego momentu, kiedy wezmę mojego wnuka na ręce. Nieustannie marzę o tej chwili”. Akcja przenosi się na zewnątrz. Nigar wychodzi z workiem na śmieci na ulicę. Dostrzega buszującą w kontenerze bezdomną, podchodzi do niej i mówi, wyciągając przed siebie worek: „Weź to, tu w środku są drogie ubrania. Nie zwracaj uwagi, że tak śmierdzą. Raz wypierzesz i smród się ulotni. Założysz wszystko czyste”.
„Dziękuję. Niech Bóg będzie z ciebie zadowolony” – mówi żebraczka. „Tylko mam do ciebie jedną prośbę” – dodaje Nigar. – „Kiedy założysz już te rzeczy, wróć tutaj i trochę pospaceruj”. „No dobrze, zgoda” – bezdomna odchodzi. Żona Sefera uśmiecha się szeroko, wyobrażając sobie reakcję Cavidan, kiedy ta zobaczy żebraczkę w swoich ubraniach. W następnej scenie domownicy schodzą się do jadalni, gdzie czeka na nich obiad. „Przygotowałaś jedno nakrycie więcej, siostro” – zauważa Reyhan, patrząc na Melike. – „Będziemy mieli gościa?”. W tym momencie do salonu wchodzi Emir z Hassanem na rękach. Tuż za nim idzie Meryem.
„Mam nadzieję, że nie przeszkadzamy” – mówi przybyła. „Oczywiście, że nie” – zapewnia Reyhan. – „Co za miła niespodzianka”. „Mamo, popatrz tylko na tę słodycz” – Emir odkręca malca w stronę Cavidan. „Bardzo wyrósł” – stwierdza pani Tarhun i kieruje wzrok na synową. – „Może weźmiesz go na ręce? Powoli musisz przyzwyczajać się do macierzyństwa”. Reyhan momentalnie przypomina sobie słowa, które usłyszała od lekarek: „Albo twoje dziecko, albo twoje życie”. Z bólem w sercu bierze Hassana na ręce. „Ach, jak ci pasuje” – Cavidan udaje zachwyt, by jeszcze bardziej dotknąć synową. – „Będziesz wspaniałą mamą…”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.