351: Emir wchodzi do salonu. Siada na kanapie obok matki i zamyślony patrzy przed siebie. „Coś się stało?” – pyta Cavidan. – „Wyglądasz, jakbyś w ogóle nie miał nastroju”. „Ze mną wszystko dobrze, ale Reyhan jest ostatnio bardzo wrażliwa” – odpowiada mężczyzna. „Co jej jest? Wieczorem jeszcze dobrze wyglądała. Synu, nie każ mi wyciągać z ciebie każdego słowa. Ja też przez to przechodziłam i może mogłabym pomóc. No dalej, powiedz”. „Reyhan ciągle martwi się o dziecko. W ogóle nie ma humoru. Będąc ze mną, myślami jest gdzieś indziej”. „Ach, synu, naprawdę się tym martwisz? Takie rzeczy zdarzają się w ciąży i to zupełnie normalne. To wszystko przez hormony”.
„Posłuchaj, jak ja byłam w ciąży, cały czas się bałam, że dziecko nie ma nóg” – kontynuuje Cavidan. – „Byłam bardzo roztrzęsiona, twój ojciec z trudem mnie uspokajał”. Kamera robi zbliżenie na Melike, która właśnie rozstawia talerze na stole. „O Boże, w ogóle sobie tego nie przypominam” – szepcze do siebie zdziwiona służąca. – „Na pewno mówi to po to, by pocieszyć Emira”. „Nie naciskaj na nią” – mówi dalej pani Tarhun. Nie zadawaj pytań. Rób po prostu to, co uszczęśliwia Reyhan. Pokaż jej, jak ważne jest dla ciebie dziecko. Ile znaczy dla ciebie bycie ojcem. Niech wie, że dziecko jest największym szczęściem w twoim życiu”.
Melike wychodzi na taras. Przynosi Reyhan herbatę lipową i siada obok niej. „Bardzo źle wyglądam, prawda?” – pyta dziewczyna. – „Kiedy Emir jest obok, muszę się powstrzymywać, żeby mu nie powiedzieć. A kiedy go nie ma, czuję, że na swoich barkach dźwigam ciężar całego świata”. „Moja córko, tak nie wolno. Nie zadręczaj się tak” – mówi służąca z przejęciem. „Nie potrafię inaczej. Popatrz tylko, jaki ciężar spadł na to maleńkie dziecko, choć dopiero jest pod moim sercem”. „Zdajmy się na Najwyższego, córko. On nas doświadcza, ale wskazuje nam także rozwiązania. Będziemy się modlić, żeby Bóg obdarował nas tym, co najlepsze. Ale nie zapominaj też o tym, co powiedzieli lekarze”.
„Co chcesz przez to powiedzieć, siostro?” – pyta Reyhan. „Oni znają się na swojej pracy” – stwierdza Melike. – „Chodzi mi o to, żebyś nie sprzeciwiała się ich sugestii”. „Myślisz, że to takie łatwe? Wyobrażasz sobie, co przeżyłam ostatniej nocy, gdy przez chwilę wydawało mi się, że mojemu dziecku coś się stało? Nie mogłam oddychać. W tamtej chwili umarłam, rozumiesz mnie?”. „Przepraszam, nie chciałam cię zasmucić. Ale co zrobimy, jeśli coś ci się stanie? Pomyśl o Emirze”. „Wiem, ale… Nie mogę się wyrzec mojego dziecka. Nie mogę…”. „Mimo wszystko nie powinnaś dźwigać tego ciężaru sama. Podziel się tym z Emirem”. „Jeśli Emir się dowie, sam podejmie decyzję, siostro” – oczy Reyhan zachodzą łzami.
Nigar wychodzi za ogrodzenie rezydencji. Przy kontenerze na śmieci znajduje żebraczkę, która zgodnie z obietnicą ubrana jest w rzeczy Cavidan. „Czy nie mówiłam ci, żebyś to wszystko wyprała” – pyta żona Sefer, zaciskając palcami nos. „A myślisz, siostro, że mam pieniądze na proszek?” – odpowiada bezdomna. – „Może i śmierdzi obrzydliwie, ale za to jest ciepłe”. „Jeśli zrobisz to, o co cię poproszę, dostaniesz więcej pieniędzy, niż kosztuje proszek do prania. Zastukaj do drzwi” – Nigar wskazuje na rezydencję. – „Błagaj, płacz i proś. Nie odprawią cię od drzwi, sama zobaczysz”. „Ta brama jest jak forteca. Czy wpuszczą mnie do środka?”.
„Jeśli nie powiesz o mnie nikomu, sama cię wprowadzę” – oznajmia Nigar. – „A jeśli spytają o ubrania, powiedz, że znalazłaś je na śmietniku. Chodź, idziemy”. Tymczasem Reyhan wraca z tarasu. Wchodzi do sypialni i widzi męża trzymającego dziecięcą karuzelę do zamontowania nad łóżeczkiem. „Miałaś jeszcze nie przychodzić. Niespodzianka się nie udała” – mówi mężczyzna. – „To prezent od Zafera. Nasze dziecko będzie pod tym spać. Podoba ci się?”. „Aha, bardzo mi się podoba…” – odpowiada dziewczyna. „Teraz nasz maluch będzie zasypiał przy pozytywce. Może nawet ty będziesz mu śpiewała kołysanki, a ja będę szczęśliwy, patrząc na was oboje. Moja piękna żona zostanie najszczęśliwszą mamą na świecie. Z niecierpliwością czekam na ten dzień”.
Nigar wraca do rezydencji. Od razu pojawia się przy niej rozeźlona Cavidan i pyta: „Gdzie ty się włóczysz?”. „Wyszłam tylko na chwilę do ogrodu, by poszukać Sefera” – wyjaśnia służąca. – „Potrzebuje pani czegoś?”. „Tak, potrzebowałam! Ale ciebie oczywiście nigdzie nie ma. Uwielbiasz przepadać przy pierwszej nadarzającej się okazji! Posłuchaj mnie, już mi zbrzydło to ciągłe upominanie ciebie. Nie stercz tu tak przede mną! Zrób mi kawę z dużą ilością pianki! W tej chwili!”.
Pani Tarhun odchodzi do salonu. „Diabeł mi podpowiada, żeby jej napluć do tej kawy. Niech sobie pije ze smakiem” – mówi do siebie Nigar. W następnej scenie Emir wchodzi do salonu. Siada na kanapie obok matki, która raczy się kawą. „Synku, gdzie Reyhan?” – pyta pani Tarhun. – „Nigdzie jej nie widać. Dobrze się czuje, prawda?”. „Powiedziała, że chce trochę poleżeć”. „W ciąży chce się spać, to normalne. Zostaw ją, niech śpi. Na pewno teraz dokuczają jej mdłości”. „Ona nie skarży się na samopoczucie, ale jest bardzo wrażliwa”. „Zapewnij jej spokój, nie zmuszaj do niczego. Zostaw ją samą”.
W tym momencie rozlega się krzyk Nigar. Domownicy szybko podążają za źródłem dźwięku. W przedpokoju, przy otwartych drzwiach stoi Nigar, która w zdumieniu patrzy na przybyłą do rezydencji żebraczkę. „Nigar, co się stało? Dlaczego tak krzyczysz?” – pyta Emir. „Proszę mi wybaczyć, ale doznałam szoku, widząc tę kobietę w ubraniach pani Cavidan. Nie mogłam się powstrzymać” – tłumaczy służąca. „Już od tylu dni chodzę głodna. Nawet kęsa jedzenia nie miałam w ustach” – mówi bezdomna. „Ależ skąd… Co moje ubrania mogłoby robić na takiej żebraczce” – odzywa się zmieszana Cavidan. – „Coś jak zwykle poplątałaś, Nigar…”.
„Nawet ja poznałem twoje ubrania, mamo” – oświadcza Emir. „Synku, ale… Sama tego nie rozumiem” – mówi pani Tarhun. – „Na pewno musiała gdzieś kupić takie same ubrania”. „Kupić?”. „No to może ukradła. Skąd mam wiedzieć?”. „Przysięgam, nie jestem złodziejką” – zapewnia przybyła. – „Wczoraj to znalazłam w waszym śmietniku”. „W śmietniku?” – pyta zdziwiony Emir. – „Mamo, wyrzuciłaś swoje ubrania do śmieci?”. „Ach, no tak, na śmierć zapomniałam. Ostatnio wyrzucałam swoje stare rzeczy. Wśród nich musiały być i te ubrania”. „Jaka szkoda” – zabiera głos Nigar. – „Takim smrodem zniszczyć tak dobre rzeczy”. „Wcale nie mają mojego zapachu! Już tak śmierdziały, kiedy je znalazłam” – oznajmia bezdomna. – „Gdybym miała pieniądze, wyprałabym je. Może, w imię Boga, poratujecie mnie jakąś niewielką kwotą?”.
Emir wyciąga kilka banknotów i przekazuje je bezdomnej. „Dziękuję panu. Niech Bóg będzie z ciebie zadowolony” – mówi przybyła. „Idź już, moja droga” – Cavidan wypycha żebraczkę na zewnątrz i zamyka drzwi. Następnie kieruje groźne spojrzenie na Zeynep i Nigar. – „I czego tu jeszcze sterczycie? Koniec przedstawienia, bierzcie się do roboty!”. Służąca i dziewczynka posłusznie odchodzą, z trudem powstrzymując się od śmiechu. „Jestem bardzo ciekawy, mamo” – mówi Emir, kierując na Cavidan przenikliwe spojrzenie. „A mnie to już zbrzydło, Emir. Te głupie słowa, aluzje… Synku, gdzie ja mogłabym tak zabrudzić te ubrania? No gdzie? Wierzysz jakiejś żebraczce, która nie jest warta nawet dwóch groszy? Wstydziłbyś się, naprawdę”.
Akcja przenosi się do kryjówki Talaza. Gdy bandzior wychodzi na chwilę z domu, Cemre otwiera schowek pod kanapą i wyciąga z niego pakunek z pieniędzmi. „Muszę zakończyć dzieło, które zaczęłam” – mówi do siebie, po czym chowa gotówkę do swojej kurtki. Co tym razem planuje? Tymczasem Emir robi żonie niespodziankę. Zaprasza do rezydencji jej koleżanki z uniwersytetu. Cavidan bardzo chwali syna za ten pomysł. Emir patrzy na matkę coraz bardziej podejrzliwie, zdziwiony jej nagłą zmianą nastawienia do Reyhan.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.