Przysięga odcinek 377: Feride pojawia się w rezydencji! Emir każe jej się wynosić! [Streszczenie + Zdjęcia]

377: „Mówię ci, oni nie są małżeństwem” – zwraca się Kumru do matki. – „Kiedyś byli, ale potem się rozwiedli”. „Może coś źle zrozumiałaś” – sugeruje Munever. „Tak, bo ja zawsze źle rozumiem, prawda? Słyszałam to na własne uszy! Ona trzyma go w garści, tak samo jak resztę domowników. Patrzą na nią jak na księżniczkę! Kiedy inni naprawdę żyją, ja mogę tylko pogadać!”. Munever obejmuje rozemocjonowaną córkę i mówi: „Moja piękna, każdy człowiek ma swoje przeznaczenie. Jednego dnia ty się uśmiechasz, drugiego ktoś inny. Twoja siostra ma szczęśliwe życie. Powinnyśmy cieszyć się z tego powodu. Na jej drodze pojawił się człowiek, który ją ceni. I widać, że uleczył jej rany”.

„Taki fantastyczny dom. Nawet służącą mają!” – Kumru cała płonie z zazdrości. – „To nie dziwne, że jej rany się zgoiły”. „Pieniądze to nie wszystko, córko” – poucza Munever. – „Wychowałaś się bez ojca, ale ja byłam przy tobie. Twoja siostra zaś musiała radzić sobie ze wszystkim sama. Zdobyła dobrą profesję i znalazła wspaniałego mężczyznę. Ty też takiego znajdziesz, córko. Będziesz miała szczęśliwe życie, zobaczysz”. Tymczasem w rezydencji rozlega się dzwonek do drzwi. Oya otwiera i widzi stojącą przed wejściem dziewczynę. To Feride! „Cóż, ja… Przyszłam na rozmowę o pracę” – oznajmia przybyła.

„W tej chwili jestem zajęta, proszę przyjść później” – oznajmia siostra Hikmeta. „Nie zajmę pani dużo czasu, tylko kilka minut”. „Przepraszam, ale teraz naprawdę nie mogę. Przyjdź innym razem” – Oya zamyka drzwi, a Feride odchodzi ze spuszczoną głową. Akcja wraca do domu Kemala. Oburzona Kumru opuszcza pokój, który zajmuje wraz z matką. Schodzi na dół i zatrzymuje się przed salonem, gdzie właśnie rozmawiają Kemal i Narin. „Może wyjdziemy gdzieś na kolację?” – proponuje mężczyzna. – „Przy okazji dokończymy naszą rozmowę”. „Nie wiem…” – odpowiada Narin, nie przejawiając najmniejszej chęci na wyjście.

„W porządku, pójdziemy innym razem” – mężczyzna kładzie rękę na zaciśniętych dłoniach byłej żony. – „Posłuchaj, wiem, że to dla ciebie bolesny okres, ale i on minie, jak wszystko inne”. „Ale przeze mnie odłożyliśmy…” – odzywa się Narin. „Rozmawialiśmy już o tym. Odłożyliśmy w czasie nasze plany, ale nie na długo. Wkrótce znowu będziemy żyć naszymi marzeniami”. Kamera robi zbliżenie na twarz podsłuchującej Kumru. „Masz rację, mamo” – mówi do siebie dziewczyna. – „Moje życie też może być piękne. Wszystko to, co widzę, może być moje”. Co chodzi jej po głowie? Czyżby chciała odebrać siostrze Kemala?

Akcja przenosi się do rezydencji. Emir jest na werandzie. Nie mogąc już znieść płaczu dziecka, udaje się do salonu, skąd dobiega odgłos płaczu. Widzi nieznaną sobie dziewczynę, która trzyma jego syna na rękach. To Feride! Nie widzi ona mężczyzny, gdyż jest odwrócona do niego plecami. „Jaki jesteś słodki” – zachwyca się Feride, wpatrując się w malca, który jest już zdecydowanie spokojniejszy. – „Tęsknisz za mamą, prawda? Brakuje ci jej zapachu”. Emir przypomina sobie słowa, które kiedyś powiedział do żony: „Macierzyństwo będzie ci pasować. Z niecierpliwością czekam na dzień, kiedy weźmiesz na ręce nasze dziecko. Będziesz wspaniałą mamą, wiem to. Kiedy będziesz go usypiała, ja z radością będę was obserwował”.

Emir gwałtownie podchodzi do Feride, wbija w nią groźne spojrzenie i pyta: „Kim ty jesteś?! Co tutaj robisz?!”. Przestraszona dziewczyna odkłada malca do łóżeczka i staje przed Emirem. Chce coś powiedzieć, ale nie może wydobyć z siebie słowa. „Co tutaj robisz, pytam?!” – powtarza Emir, jeszcze głośniej. – „Kim jesteś i co robisz w moim domu?!”. „Ja… Nie wytrzymałam, kiedy usłyszałam jego płacz” – tłumaczy Feride. „I dlatego weszłaś do salonu w całkowicie obcym domu?!”. „Proszę posłuchać, nie miałam złych zamiarów. Ja po prostu…”. „W tej chwili się stąd wynoś!”. „Pan mnie źle zrozumiał. Dziecko dusiło się od płaczu, chciałam tylko pomóc”.

„A ty jeszcze mówisz!” – grzmi syn Cavidan. – „W jednej sekundzie zrozumiałaś, co komu potrzebne! Powiem ci po raz ostatni, wynoś się z mojego domu!”. Dziecko ponownie zanosi się płaczem. Do salonu wchodzi Melike i zwraca się do rozjuszonego mężczyzny: „Emir, synu…”. „Poczekaj, siostro Melike. A ty wynoś się!” – Emir wskazuje na drzwi. Feride jednak nie odchodzi. Ponownie bierze malca na ręce i uspokaja go. „Przestraszyłeś go” – stwierdza dziewczyna. „Co to za śmiałość?! Posłuchaj mnie, po raz ostatni mówię, byś wyszła z tego domu! Może ty jesteś jakąś wariatką albo tylko udajesz głupią i próbujesz się wykręcić? Co chciałaś zrobić? Okraść dom? A może jesteś porywaczką dzieci?! Odpowiedz!”.

„Nie mam złych zamiarów, nie jestem złodziejką” – oświadcza Feride. – „Przyszłam tu tylko na rozmowę o pracę”. „Emir, ona mówi prawdę” – potwierdza Melike. – „Ja z Oyą…”. „Nie ty! To ona ma wyjaśnić!”. „Przyszłam na rozmowę. Powiedziano mi, że teraz to niemożliwe, i zamierzałam odejść. Ale kiedy usłyszałam jego płacz, moja dusza mi na to nie pozwoliła. Wiem, że nie powinnam była wchodzić tu bez pozwolenia, ale…”. „Ale weszłaś! Co to za śmiałość?!”. „Emir, uspokój się. Szukaliśmy pomocy, więc przyszła” – stwierdza służąca. „Czyli jesteś tutaj w sprawie rozmowy o pracę. W porządku, porozmawiajmy. Zaczekaj na mnie w gabinecie”.

W następnej scenie Emir i Feride są w gabinecie. „Więc chcesz tutaj pracować?” – pyta mężczyzna. Kandydatka na opiekunkę potakuje głową. – „W takim razie muszę wszystkiego się o tobie dowiedzieć. Twoje doświadczenie w tej pracy i rekomendacje. Jestem bardzo ciekaw, skąd w tobie taka śmiałość. Dalej, słucham cię. Kim jesteś?”. „Mam na imię Feride”. „To rzeczywiście wiele wyjaśnia. Nazwisko też pewnie jakieś masz?”. „Gul. Feride Gul”. „To wszystko, co masz do powiedzenia na swój temat? Posłuchaj mnie, chcesz otrzymać tę pracę, czy nie? Więc mów, nie milcz! Gdzie wcześniej pracowałaś? Co robiłaś? Rozumiem, milczysz, bo w ogóle nie masz doświadczenia. Umiesz chociaż pisać i czytać? Gdzie się uczyłaś?”.

„Jakież wspaniałe odpowiedzi” – kontynuuje Emir, podczas gdy Feride wciąż milczy. – „Dobrze, zbierzmy do kupy to, co o tobie wiem. Masz imię i śmiałość, by zakraść się do czyjegoś domu. Poza tym nie masz doświadczenia, a twoja zdolność mówienia jest bliska zera. Naprawdę myślisz, że cię zatrudnię? Jesteś na tyle głupia, bezczelna, a może po prostu nie masz godności?”. Urażona dziewczyna podnosi się z krzesła i zmierza w kierunku drzwi. „Ja jeszcze nie skończyłem!” – krzyczy Emir i staje jej na drodze.

Akcja przenosi się do domu Kemala. Kumru rozmawia z matką w pokoju. „Co to znaczy? Dlaczego twoja siostra nie jest szczęśliwa?” – pyta Munever. „Słyszałam ich rozmowę. Odłożyli swoje plany” – oznajmia dziewczyna. – „Także, mamusiu, ślubu i wesela nie będzie”. „To przez nas… Wtargnęłyśmy w ich życie, zakłóciłyśmy ich porządek” – kobieta wybucha płaczem. „Mamo, nie przesadzaj. Przecież nie powiedziałyśmy im, żeby nie brali ślubu. A jeśli wykorzystują nas jako wymówkę, to już nie nasza wina”. „Musimy wrócić do siebie. Tak szybko, jak to możliwe”.

Akcja wraca do rezydencji. „Może jednak masz jakąś godność? Zaskakujesz mnie” – mówi Emir. „Ty mnie nie znasz!” – krzyczy Feride ze łzami w oczach. „Tak, nie znam, bo milczysz. Ale to normalne, jak się nie ma, co powiedzieć”. „Jeśli pozwolisz, pójdę już”. „Teraz prosisz o pozwolenie na wyjście z domu, do którego wtargnęłaś jak złodziej? Co to za zachowanie? Wiesz, co jest najgorsze? Że naprawdę myślisz, że znajdziesz tu pracę. Kto cię wychował? Kto cię nauczył, że można bez pozwolenia wchodzić do czyjegoś domu? Gratulacje dla twojej matki. Wychowała tak bezczelne, bezwstydne dziecko, jak ty!”.

Feride chce zdzielić Emira w twarz, ale ten chwyta ją za przedramię, chroniąc siebie przed uderzeniem. Dziewczyna z płaczem wybiega z rezydencji. W następnej scenie Melike rozmawia z Hikmetem. „Nie mogłam uwierzyć własnym oczom” – opowiada służąca. – „Jak tylko wzięła go na ręce, przestał płakać. To było jak sen. Nawet temperatura mu spadła i zasnął spokojnie”. „Dziecko, które nieprzerwanie płakało, nagle zamilkło, kiedy ona wzięła go na ręce, tak?” – dopytuje Hikmet. „Dokładnie tak. My też byłyśmy bardzo zdziwione. Jakby ręce tej dziewczyny miały moc uzdrawiania”. „Kim jest ta dziewczyna? Zawołaj ją, chcę ją zobaczyć”.

„Nie ma już jej, wyszła” – odpowiada Melike. – „Emir z nią rozmawiał i raczej nie doszli do porozumienia. Myślę, że nieco zbyt szorstko ją potraktował. Wybiegłam za nią, ale nie udało mi się jej zatrzymać. Nawet podziękować jej nie mogłam. Gdyby tylko wiedziała, jak wielką przysługę nam zrobiła…”. Akcja przenosi się do więzienia. Przy stoliku w sali widzeń siedzą Cavidan i Feride. „Nie udało ci się dostać tej pracy?” – pyta pani Tarhun. „Wszystko poszło inaczej niż zakładałaś” – odpowiada dziewczyna, płacząc. „Uspokój się, córko. Nie płacz więcej. Ale dlaczego tak się stało? Opowiedziałam ci wszystko, co powinnaś wiedzieć. Może coś pominęłam?”.

„Nie powiedziałaś, że w domu jest potwór” – oznajmia Feride. „Kto taki? To nie rozmawiałaś z Melike?” – docieka Cavidan i nagle się domyśla. – „Chodzi o mojego syna, tak?”. „Doszło do nieporozumienia. Próbowałam wyjaśnić, ale on bardzo się zdenerwował. Krzyczał i poniżał mnie. Nie udało się. Nie poradziłam sobie”. „Nie poddawaj się tak od razu, Feride. Nie rezygnuj, proszę. Obiecałaś mi”. „Ciociu Cavidan, co by się nie działo, jestem gotowa dotrzymać danego słowa. Dzięki tobie życie mojego brata zostało uratowane. Zniosę wszystko, ale on, twój syn… Nie sądzę, by raz jeszcze zechciał mnie zobaczyć. Gdybyś widziała jego spojrzenie… Było takie złe, przepełnione nienawiścią. Powiedział mi okropne rzeczy. O mojej zmarłej mamie…”.

„Nie doszedł jeszcze do siebie” – przekonuje Cavidan. – „Cierpi bardziej niż przypuszczałam. Feride, mój wnuk cię potrzebuje. Teraz jeszcze lepiej to rozumiem. Nie rezygnuj, proszę. Koniecznie musisz znaleźć się w tym domu. Zrób to dla mojego wnuka”. „Wydaje się, że on też czuje gniew ojca. Nieustannie płakał. Tak mocno płakał, że nie wytrzymałam i wzięłam go na ręce. Od razu przestał”. „Sama widzisz, że to dziecko cię potrzebuje. Zrozumiałaś to, prawda? Nie pozwól, by dorósł ze złamanymi skrzydłami, bez matki i bez ojcowskiej miłości. Twoja czułość jest mu potrzebna”. Do pokoju wchodzi strażniczka i mówi, że czas widzenia dobiegł końca. Cavidan ujmuje dłoń Feride i pyta: „Nie zrezygnujesz, prawda?”. Dziewczyna kręci głową, nie wiadomo, czy twierdząco, czy przecząco.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.