369: Cavidan wraca do pokoju Hikmeta z lekarstwami. Sięga po stojącą na szafce nocnej szklankę i zdziwiona spostrzega, że nie ma w niej wody. „Przecież nalałam wodę do szklanki. Kto ją wypił?” – zachodzi w głowę i kieruje przenikliwe spojrzenie na męża. – „To ty wypiłeś? Słuchaj, może ty naprawdę wyzdrowiałeś?” – kobieta szturcha męża w nogę i unosi jego bezwładną rękę. – „Nie, mój drogi, tobie ani trochę się nie polepszyło. Kto w takim razie wypił moją wodę?”. Spanikowana Cavidan zagląda za firanki i pod łóżko. Nikogo jednak nie znajduje. „A może wcale nie nalałam wody?” – zastanawia się. – „Tak, na pewno musiałam zapomnieć nalać. Och, co się ze mną dzieje?”.
Cavidan sięga po karafkę i ponownie nalewa wodę, uznając, że wcześniej o tym zapomniała. Nie może się nawet domyślać, że to Cemre ją wypiła. Akcja przeskakuje do wieczora. Nigar wchodzi do kuchni i mówi do znajdującej się w pomieszczeniu Melike: „Brak mi już słów na to wszystko. Ona codziennie wymyśla coś nowego”. „Co się dzieje, Nigar?” – pyta Melike. „Pani Cavidan powiedziała, że będzie od teraz spać w pokoju pana Hikmeta. Niby ze względu na jego dobro i takie tam, ale wcale jej nie wierzę. Była jakaś dziwnie blada”. „Ostatnio jest bardzo niespokojna. Mówiła, że nie może spać po nocach i słyszy jakieś głosy. Powiedziałam jej, że może to tylko sen, ale…”.
„Daj spokój, siostro. Pani Cavidan miałaby bać się snów?” – powątpiewa żona Sefera. – „Nie jestem sobą, jeśli ona znowu czegoś złego nie kombinuje”. Akcja przenosi się na taras, gdzie na krzesełkach siedzą Emir i Zafer. „Co jeszcze powiedział ten człowiek?” – pyta Zafer. „Zapytał mnie, co bym zrobił, gdyby moja żona, na moich oczach chciała popełnić samobójstwo” – odpowiada syn Cavidan. – „Powiedz mi, co mam zrobić? Jeśli w trakcie porodu coś stanie się z Nuray, Reyhan musi zrezygnować z urodzenia z dziecka. Nie będzie miała innego wyjścia”. „A jeśli nie zrezygnuje?”. „Zrezygnuje! Jeśli będzie się sprzeciwiać, to sam jej przeszkodzę. Nawet ona mnie nie zatrzyma. Nie mogę ryzykować, że ją stracę”.
W środku nocy Cemre zakrada się do pokoju Hikmeta. Pochyla się nad śpiącą Cavidan i szepcze: „Ani okrucha rozumu ci nie zostawię. Diablica Cavidan stanie się wariatką Cavidan. Będziesz szurnięta, przykro mi”. Dziewczyna delikatnie ściąga kołdrę z matki Emira i wynosi ją na korytarz. Rzuca na podłogę i odchodzi, zacierając ręce. Jakiś czas później pani Tarhun wybudza się ze snu. Wodzi rękoma w poszukiwaniu kołdry, a następnie podnosi się do pozycji siedzącej i rozgląda po pokoju. „Gdzie ta kołdra?” – pyta zdziwiona, po czym wstaje z łóżka i dokładnie sprawdza całe pomieszczenie. W końcu otwiera drzwi i widzi leżącą przed wejściem kołdrę.
„Jak ona się tu znalazła? Co się dzieje?” – Cavidan wpada w panikę. Szybko podnosi kołdrę i wraca do pokoju. Pełna przerażenia kieruje wzrok na śpiącego męża. – „A może… On wyzdrowiał i ukrywa to przed nami? Nie, to niemożliwe. Gdyby coś takiego się stało, nie czekałby ani chwili, tylko od razu rzuciłby mi się do gardła. Och, co się dzieje?”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Reyhan karmi Hikmeta. „Wszystko będzie dobrze, wujaszku” – zapewnia dziewczyna. – „Z nami obojgiem będzie dobrze. Ale mimo wszystko boję się… Nie samej śmierci. Boję się, że jeśli umrę, dziecko zostanie bez mamy”.
Kamera robi zbliżenie na stojącego w drzwiach Emira. Mężczyzna ma łzy w oczach. Wchodzi do środka i bierze żonę za ręce. „Emir, jak coś się ze mną stanie…” – mówi Reyhan. „Nie stanie” – zapewnia syn Cavidan. „Będziesz kochał nasze dziecko, prawda? Ono nie jest niczemu winne”. „Nie mów tak”. „Będziesz go kochał, prawda?” – Reyhan przytula się do męża. W następnej scenie małżonkowie są w swojej sypialni. „Jestem wdzięczna Bogu za każdą chwilę, w której jesteś razem ze mną” – mówi dziewczyna. – „Jesteś moim jedynym wsparciem. Mogę cię obejmować, trzymać za ręce, ale Nuray… Ona leży całkiem sama w szpitalu. Posłuchaj, musimy przekonać jej męża. Będzie rozbita, jeśli przed porodem go nie zobaczy”.
„Gdybym był na miejscu Ahmeta, nigdy bym sobie tego nie wybaczył” – mówi Emir. – „On także nie wybaczy sobie tego, że nie był razem ze swoją żoną, że nie trzymał jej za rękę. W następnej scenie małżonkowie są w szpitalu. „Witajcie” – mówi Nuray, ściągając maskę tlenową. „Jak się dzisiaj czujesz?” – pyta Reyhan. „W nocy ból się trochę nasilił, ale dostałam leki i już wszystko dobrze. A u was? Macie jakieś wieści o Ahmecie?”. „Znalazłem go” – odpowiada po chwili milczenia Emir. „Niech Bóg będzie z ciebie zadowolony. Gdzie był? Co robi?”. „Cóż… Mogę tylko powiedzieć, że jest bardzo zdenerwowany. Ta sytuacja bardzo na niego wpłynęła. Jest w ciężkim szoku”.
„Nie przyjdzie, tak?” – do oczu Nuray napływają łzy. – „Zrobiłeś wszystko, co mogłeś. Dzięki tobie wiem, że żyje. To mi wystarczy”. „Nie dręcz się, proszę” – mówi Reyhan, ujmując dłoń pacjentki. – „Musisz być silna. Dla siebie i dla swojego dziecka. Przyjedziemy jeszcze do ciebie”. „Jakimś sposobem przywiozę do ciebie twojego męża” – zapewnia Emir. W następnej scenie wraz z żoną przyjeżdża na przystań. „Poczekaj w samochodzie, a ja pójdę z nim porozmawiać” – oznajmia. „Może ja też pójdę?” – sugeruje Reyhan. „Jeśli ja go nie przekonam, wtedy ty spróbujesz”.
Syn Cavidan wysiada z samochodu i zmierza w stronę mostu, pod którym koczują bezdomni. Widzi Ahmeta, obok którego stoi trzech mężczyzn. Wyraźnie są do niego wrogo nastawieni. „Kim myślisz, do diabła, że jesteś? Bohaterem?” – pyta jeden z agresorów. – „Twoje życie zależy od jednego mojego pocisku!”. „Rozumiesz? On mówi, że cię zabije!” – dodaje drugi z drabów. Syn Cavidan odchodzi nieco na bok i z ukrycia wykonuje telefon. „Halo, bracie Suacie?” – mówi do słuchawki. – „Wyślę ci teraz pewną lokalizację. To bardzo pilne. Przyślij tu swoją ekipę, proszę. Dobrze, dziękuję”.
Kamera przenosi się na Ahmeta i agresorów. „Umrę, ale nie pozwolę wam zmuszać tych biednych dzieci do żebrania” – oświadcza mąż Nuray. „Cóż, skoro twierdzisz, że nadszedł czas na twoją śmierć, nie pozostaje nam nic innego, jak…” – odzywa się bandzior, kiedy nagle Emir wychodzi z ukrycia. „Stójcie!” – mówi odważnie syn Hikmeta. „A ty kto, do diabła? Wynoś się stąd!” – rozkazuje zbir i wymierza w kierunku Emira pistolet.
Kamera przenosi się do samochodu. Zniecierpliwiona Reyhan wysiada na zewnątrz i pyta siebie: „Dlaczego on jeszcze nie przyszedł?”. W tym momencie rozlega się huk wystrzału! Kamera wraca w okolice mostu. „Więcej nie spudłuję” – oznajmia drab, cały czas trzymając Emira na muszce. – „Strzelę ci prosto w łeb!”. „Tylko spokojnie” – brat Suny robi krok do przodu. „Nie podchodź!”. „Zabij go!” – rozkazuje drugi bandzior. – „Nie tchórzysz chyba? Strzel mu w łeb!”. Gdy Emir stawia kolejny krok, celujący do niego mężczyzna ucieka. Jego dwaj koledzy zostają jednak na miejscu. „Odejdź stąd” – prosi Ahmet. – „Oni mają problem ze mną”. „To dobrze. Bardzo lubię słuchać o problemach” – oświadcza Emir.
„Och, taki jesteś odważny? W takim razie złagodzimy twoje problemy” – oznajmia zbir i z nożem w ręku rzuca się na syna Cavidan. Ten rozprawia się z nim szybko. Gdy chce pomóc Ahmetowi w walce z drugim drabem, rozlega się krzyk Reyhan, która właśnie przybiegła pod most: „Emir! Uważaj!”. Słyszymy ponowny huk wystrzału, a tuż po nim krzyk Emira: „Reyhan!”. Kamera robi zbliżenie na twarz Reyhan. Dziewczyna nagle blednie i wygląda, jakby zaraz miała upaść. Następuje szereg krótkich scenek z przeszłości. Ukazane zostają wszystkie najważniejsze przeżycia Emira i Reyhan. W ostatniej scenie widzimy wznoszącego się ku niebu białego gołębia…
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.