375: Feride wchodzi do pokoju widzeń, gdzie czeka na nią bratowa. Po szybkim powitaniu pyta: „Jak brat? Czy wszystko z nim dobrze?”. „Usiądź, Feride. Opowiem ci o wszystkim” – kobieta jest wyraźnie przybita. – „Nie chciałam mówić ci tego przez telefon. Chciałam powiedzieć ci to prosto w oczy. Ta sprawa z dawcą… Trochę się skomplikowała”. „Co masz na myśli?”. „Ten człowiek chce pieniędzy za to. Nie zrobi tego z dobrego serca”. „Ile dokładnie?”. „Pięćset tysięcy”. „Co?! Skąd weźmiemy taką kwotę? To niemożliwe! Mój brat… O Boże, co my teraz zrobimy, bratowo?”. „Właściwie jest jedno wyjście…”. W tym momencie do pokoju widzeń wchodzi jakiś mężczyzna. Nie patrzy mu dobrze z oczy. Feride na jego widok jest wyraźnie przestraszona.
„Co ty tutaj robisz?!” – pyta dziewczyna, zrywając się na równe nogi. – „Bratowo, co się dzieje?”. „Nie denerwuj się tak od razu” – prosi kobieta. – „Posłuchaj, Rashid… Rashid powiedział, że przekaże pieniądze dawcy, ale tylko wtedy, jeśli zgodzisz się za niego wyjść”. „Nie mogę uwierzyć! Jak możesz w ogóle mówić coś takiego, bratowo?!”. „Mogę, Feride, ponieważ zagrożone jest życie mojego męża i twojego brata. Jestem gotowa oddać swoje życie, aby tylko mógł żyć”. „Nie pamiętasz, że ten człowiek próbował mnie porwać? To przez niego tu jestem!”. „Bardzo tego żałuję” – oświadcza mężczyzna. – „Kiedy twój brat mnie dźgnął, leżałem w śpiączce. Potem, kiedy się obudziłem, nie zgłosiłem tego, ponieważ cię kocham, moja Feride”.
„Nie jestem twoją Feride!” – grzmi dziewczyna. „To dzięki mnie zostaniesz stąd wcześniej wypuszczona” – oznajmia mężczyzna. – „Powiedz tylko, że się zgadzasz. Moje cierpienie się skończy”. „Feride, uwierz, że dla mnie to też nie jest łatwe” – zapewnia bratowa. – „Ale zagrożone jest życie twojego brata. Czy nie chcesz, żeby wyzdrowiał? Jak będziesz żyć z wyrzutami sumienia, jeśli twojemu bratu coś się stanie? Życie twojego brata zależy wyłącznie od twojej decyzji”. Feride podbiega do drzwi, wzywa strażniczkę i opuszcza pokój widzeń.
Akcja przenosi się do szpitala. Kemal odwozi Kumru do hotelu, a Narin wchodzi na salę do matki. Munever na jej widok ściąga maskę tlenową i mówi ze łzami w oczach: „Kumru o wszystkim mi opowiedziała. Gdyby nie ty… Wiem, że nie chcesz mnie słuchać. Masz rację. Czego bym nie powiedziała, nie jestem w stanie ugasić tego ognia w twoim sercu. Nie mogę być lekiem na ranę, którą sama otworzyłam. To są moje ostatnie słowa do ciebie, córko. Nie zostaniemy tutaj. Wyjadę, żeby nie przysparzać ci kolejnych problemów. Wiem, że jeśli umrę, nie umrę zmartwiona. Będę wiedziała, że moja córka jest szczęśliwa. Pomimo posiadania takiej matki, jak ja…”.
Narin odwraca się w stronę drzwi. Nie jest w stanie spojrzeć na matkę. Po jej policzkach płyną łzy. „Pomogłam ci tylko dlatego, że jestem lekarzem” – oświadcza. – „Nie dlatego, że jesteś moją matką. Szybkiego powrotu do zdrowia”. „Zobaczyłam cię po raz ostatni. Więcej nie będę cię denerwować” – zapewnia Munever i wybucha płaczem. Narin opuszcza salę. Nie słyszy, jak jej matka dodaje: „Gdybym tylko mogła powiedzieć ci prawdę, córeczko…”.
Akcja przenosi się do samochodu Kemala. „Powiedziałam, że pojadę sama, ale na pewno bym się wtedy zgubiła” – stwierdza Kumru. – „Wszystkie drogi są do siebie tak podobne”. „To normalne wrażenie, skoro nie jesteś stąd” – przekonuje Kemal. „Na pewno do wieczora szukałabym hotelu. I przez cały ten czas myślałabym o mamie. Nawet teraz nie mogę przestać o niej myśleć. Siostra ma do niej duży żal, wiem to. Gdyby tylko jej wysłuchała, wszystko by się zmieniło. Jestem pewna, że wybaczyłaby jej”. Kumru sięga po telefon i wysyła do kogoś sms-a: „Jesteśmy w drodze, niebawem będziemy. Wiesz, co masz zrobić”.
W następnej scenie Kemal i Kumru wchodzą do hotelu. „Nie ma potrzeby, żebyś wchodził na górę. Wezmę tylko nasze rzeczy i zaraz wracam” – mówi dziewczyna i zmierza w stronę schodów. Nagle pojawia się na nich jakiś mężczyzna i zastępuje jej drogę. „Och, kogóż ja widzę? Nie pokazywałaś się przez cały dzień” – mówi oprych. „Zejdź mi z drogi!” – rozkazuje Kumru. „Proszę, proszę, jaka jesteś agresywna”. Kemal podchodzi do mężczyzny, wbija w niego groźne spojrzenie i pyta: „Masz jakiś problem?”. „Jaki problem, bracie? Też jestem gościem tego hotelu. Chciałem się tylko przywitać”.
„Zabierz swoje rzeczy” – Kemal zwraca się do swojej towarzyszki. – „Natychmiast stąd wyjedziemy”. „Ale jak to?” – pyta Kumru, udając zdziwienie. Dokładnie takiej reakcji Kemala oczekiwała. „Rób, co powiedziałem”. „W porządku” – dziewczyna wchodzi na górę. W następnej scenie Kemal i Kumru są z powrotem w szpitalu. „Och, co za natrętny drań! Nadal cała się trzęsę” – mówi córka Munever. – „Starałam się tego nie pokazywać, ale bardzo się bałam. Na szczęście byłeś ze mną, dziękuję”. W tym momencie na korytarzu pojawia się Narin. Kumru na jej widok wchodzi do sali matki. Ta właśnie śpi. Dziewczyna zatrzymuje się przy drzwiach i podsłuchuje rozmowę Kemala i Narin.
„Otrzymałam twoją wiadomość, ale uczestniczyłam w operacji” – oznajmia Narin. „Domyśliłem się tego” – mówi brat Hikmeta. „Z naszego powodu zaniedbujesz swoje obowiązki zawodowe”. „Wszystko już załatwiłem, nie martw się. Dobrze, że pojechałem z Kumru. Hotel, w którym się zatrzymały, nie jest bezpiecznym miejscem. Jeden typ nękał tam Kumru”. „Nękał?”. „Tak, bardzo się przestraszyła. Nie mogłem pozwolić, żeby tam zostały. Zaproponowałem Kumru, żeby zatrzymały się u nas, i zgodziła się”. „U nas?” – Narin robi wielkie oczy. „Chciałem najpierw zapytać ciebie o zdanie, ale nie było czasu. Mogę im znaleźć inne miejsce, jeśli chcesz”. „Pod jednym dachem z nią? Nie ma mowy!”. Kamera robi zbliżenie na twarz podsłuchującej Kumru. Nie takiej reakcji siostry dziewczyna się spodziewała.
Akcja przenosi się do więzienia. Feride opowiada współwięźniarkom o ciężkiej chorobie swojego brata i ogromnej kwocie, która potrzebna jest na jego leczenie. Kiedy wszyscy już szykują się do snu, Cavidan podchodzi do dziewczyny z wyciągniętym w jej stronę czekiem. „Weź to i uratuj życie swojemu bratu” – mówi. „Ciociu Cavidan, już o tym rozmawiałyśmy. Nie mogę tego przyjąć”. Pani Tarhun ujmuje dłoń Feride i kładzie na niej czek. „Nie potrzebuję pieniędzy. Nie wzięłabym z tego nawet grosza” – zapewnia matka Emira. – „Niech chociaż będą dla kogoś przydatne. Nie dałam rady uszczęśliwić swoich dzieci. Pozwól mi wyleczyć ranę kogoś innego”.
„To nie jest pożyczka” – kontynuuje Cavidan. – „Nie chcę nic w zamian. Wystarczy mi, że będziesz szczęśliwa, a twój brat zostanie uratowany”. Akcja przenosi się do szpitala. Kemal wchodzi na salę Munever. Znajduje się tu także Kumru. „Przyszedłem tutaj, ponieważ…” – odzywa się mężczyzna. Akcja wraca do więzienia. Feride siedzi na pryczy i wpatruje się w podarowany czek. W końcu podnosi się i podchodzi do łóżka Cavidan. „To, co zrobiłaś, to wielkie dobro” – mówi dziewczyna. – „Wiem, że nie chcesz niczego w zamian, ale jeśli w żaden sposób się nie odwdzięczę, będę czuła się z tym bardzo źle. Skoro sprawa dotyczy opieki i miłości do dziecka, to… zgadzam się. Od teraz twój wnuk będzie dla mnie ważniejszy, niż moje własne życie”.
„Bardzo ci dziękuję” – mówi wzruszona Cavidan. – „Bardzo mnie uszczęśliwiłaś”. „Ale ja chcę te pieniądze dla brata, ciociu Cavidan” – oznajmia Feride. – „Tylko pięćset tysięcy i tylko w formie pożyczki”. „Nie traktuj tego jako pożyczki. Wszystkie pieniądze są twoje, niech przyniosą ci szczęście. Mnie pieniądze nie są już potrzebne”. „Proszę cię. W przeciwnym razie nie będę mogła się na to zgodzić”. „W porządku, niech będzie, jak chcesz. Po prostu zaopiekuj się moim wnukiem. Ach, Feride, tak bardzo mnie uszczęśliwiłaś! Podarowałaś mi cały świat!”.
W domu Kemala rozlega się dzwonek do drzwi. Narin idzie otworzyć i widzi stojącego przed wejściem byłego męża. „Gdzie przepadłeś na tak długo?” – pyta. Kemal wchodzi do środka, a zza jego pleców wyłaniają się… Kumru i Munever! „Przez jakiś czas będą u nas mieszkać” – oznajmia mężczyzna. Akcja wraca do więzienia. „Wszystko już zaplanowałam” – oznajmia Cavidan. – „Gdy tylko stąd wyjdziesz, otrzymasz nowy dowód. Nazwisko będzie inne, ale imię to samo. Pojedziesz prosto do rezydencji, póki jeszcze nie znaleźli niani”. „Myślałam, że najpierw pojadę odwiedzić brata. I dopiero potem…”. „Nie, najpierw pojedź do naszego domu, proszę. Dostaniesz pracę i dopiero wtedy odwiedzisz brata, dobrze? Musimy się pospieszyć, nim ktoś inny nie zajął twojego miejsca”.
„Dobrze, ale skąd pewność, że zostanę przyjęta do tej pracy?” – pyta Feride. – „Co jeśli mi nie zaufają?”. „O to akurat jestem zupełnie spokojna” – mówi Cavidan. – „Porozmawiaj z Melike, jak tylko tam przyjedziesz. Ona zajmuje się wszystkim w domu. Nie musisz robić niczego nadzwyczajnego, od razu dostrzeże twoje czyste serce. Zna się na ludziach. Wiem, nie będzie ci łatwo. Przyjdą dni, kiedy będziesz się męczyć, ale bez względu na wszystko, nie poddawaj się. Wierzę, że będziesz wspaniałą mamą dla mojego wnuka”. „A jeśli nie będę potrafiła?”.
„Będziesz” – przekonuje pani Tarhun. – „Feride, obiecaj mi, proszę. Mój wnuk nie ma mamy. A jego ojciec… Mój syn… Mój wnuk jest jeszcze bardzo maleńki. Obiecaj mi, że zajmiesz się nim jak własna mama. Pokochasz go i okażesz mu uczucia. Proszę cię, przysięgnij mi”. „Dobrze, przysięgam” – odpowiada dziewczyna. – „Nie martw się, ciociu Cavidan. Ja nikogo nie potrafię skrzywdzić. Szczególnie małego, niewinnego dziecka. Przysięgam ci, że będę go strzec jak oka w głowie”. „Nie będę się już martwić, córko. Niech Bóg ci błogosławi. Dziękuję ci”. Czy Feride zostanie przyjęta do pracy? Czy Narin da radę mieszkać pod jednym dachem ze swoją matką?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.