Przysięga odcinek 383: Narin jest operowana! Bratowa oszukała Feride w sprawie pieniędzy! [Streszczenie + Zdjęcia]

383: Spanikowana Kumru odwiesza suknię ślubną na wieszak i zbiera rozsypane na podłodze koraliki. Telefonuje do niej do Kemal, ale nie odbiera połączenia. Następnie zbiega na dół. Mija nieprzytomną Narin i zostawia swój telefon w salonie, by mieć wytłumaczenie, że nie słyszała dzwonka. Przez okno dostrzega Kemala, który właśnie zmierza w stronę domu. Dziewczyna szybko ucieka. Kamera robi zbliżenie na wejście. Kemal otwiera drzwi i wpada w przerażenie na widok nieprzytomnej ukochanej. Pochyla się nad nią i próbuje ocucić. Ta jednak w żaden sposób nie reaguje. Po chwili obok mężczyzny pojawia się Kumru. „O Boże! Co się stało z moją siostrą?!” – Dziewczyna udaje zaskoczenie.

„Rozmawialiśmy przez telefon i połączenie nagle zostało zerwane” – odpowiada Kemal. – „Czy ona spadła ze schodów?”. „Ja nic nie wiem. Bolała mnie głowa, zasnęłam…”. „Gdzie są pozostali?”. „Nie wiem”. Mężczyzna bierze ukochaną na ręce i zanosi ją do samochodu. Akcja przenosi się do rezydencji. Emir chodzi niespokojnie obok basenu i co chwila naciska przycisk na urządzeniu powiadamiającym, nie mogąc doczekać się przyjścia Feride. Po chwili na zewnątrz pojawia się Melike z tacą. „Dlaczego ty przynosisz mi kawę, siostro?” – pyta zdziwiony mężczyzna. „Feride nie ma w domu” – odpowiada służąca. „To gdzie jest?”. „Nie wiem. Może poszła do sklepu i nie może znaleźć drogi powrotnej…”.

„Jak można wyjść, nie powiadamiając nikogo?! Co to za śmiałość?!” – wścieka się Emir. – „Jak tylko wróci, ma od razu przyjść do mnie!”. „Dobrze, powiem jej.” – Melike odchodzi. Po chwili natyka się na Sefera. – „Nie poszedłeś jej szukać?”. „Ochrona ją widziała, jak odchodziła. Miała w ręku walizkę” – odpowiada mężczyzna. „Walizkę?”. „Tak. I do tego płakała. Jej oczy były czerwone. Ona nie poszła do sklepu, siostro”. „Zadzwonię do niej”. „Już to zrobiłem. Jej telefon jest wyłączony”. „Nie, ona nie mogłaby tak po prostu odejść. Coś musiało się stać”.

Tymczasem Feride jest na cmentarzu. Klęczy przed grobem brata i dotyka rękoma świeżo rozkopanej ziemi. „Błagam cię, wybacz mi, mój kochany bracie” – mówi dziewczyna, zanosząc się płaczem. – „Nie mogłam do ciebie przyjść. Nie mogłam po raz ostatni cię zobaczyć. Nie mogłam cię przytulić. Błagam, wybacz mi. Wybacz mi, mój kochany bracie. Chciałam przyjść, ale nie mogłam”. „Feride, wystarczy” – odzywa się bratowa dziewczyny. – „Wstań. Wszyscy już poszli, my też pójdziemy. Chodź, kochana. Twój brat uwolnił się od tej męczarni. Bardzo cierpiał. Był zmęczony życiem”. Nieoczekiwanie przy grobie pojawia się adorator Feride, który chciał sfinansować leczenie jej brata w zamian za poślubienie go przez dziewczynę.

„Moje kondolencje” – mówi przybyły. – „Niech Bóg podaruje mu spokój”. Feride rzuca mężczyźnie pogardliwe spojrzenie i chce odejść, ale ten chwyta ją za przedramię i zatrzymuje. „Nie bądź uparta, daj spokój. Twój brat odszedł, nie masz nikogo. Ale ja dotrzymam danego słowa. Pobierzemy się i będziemy mieć własny dom”. „Co ty mówisz?! Nawet gdybyśmy zostali sami na tym świecie, nie zgodziłabym się na to! Wystarczy mi już cierpienia, które mi zadałeś. Odejdź stąd!”. Feride i jej bratowa opuszczają cmentarz.

Akcja przenosi się do szpitala. Kemal chodzi niespokojnie przed salą, do której zabrana została Narin. Wkrótce drzwi sali rozsuwają się i ze środka wychodzi lekarz. „Co z nią? Wszystko dobrze?” – pyta brat Hikmeta. „Przykro mi. Doszło do krwotoku wewnątrzczaszkowego, musimy ją natychmiast operować. Jest bardzo prawdopodobne, że spadła ze schodów, tak jak pan powiedział. Podczas upadku uderzyła się w głowę, co doprowadziło do powstania krwotoku. Byłoby dobrze, gdybyśmy wcześniej zatrzymali krwawienie”. „Jestem winny… Spóźniłem się, to moja wina!”. „Jeśli nie uda nam się usunąć wynaczynionej krwi, pani Narin może zostać sparaliżowana”. „Uratujcie ją, proszę!”. „Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, proszę się się nie martwić”.

Akcja przenosi się do biednej dzielnicy. Feride i jej bratowa rozmawiają w jednym ze znajdujących się tu domów. „Ach, mój bracie” – wzdycha dziewczyna. – „Codziennie coś naprawiałeś, starając się utrzymać ten dom przy życiu”. „Nie wiem, Feride. Dużo wycierpiałam w tym domu, ale znosiłam to wszystko dla mojego męża. Zawsze czekałam dnia, kiedy ten dom zawali nam się na głowy. Tymczasem twój brat umarł, a dom dalej stoi”. „Jak do tego doszło, bratowo? Kiedy myśleliśmy, że jego stan już się poprawia, że wyzdrowieje…”. „Nie pytaj. Na co liczyliśmy, a co się z nami stało… Lekarze powiedzieli, że tak późna operacja jest ryzykowana, ale nie wierzyłam w to”.

„Twój brat był bardzo osłabiony walką z tą chorobą” – kontynuuje bratowa, spazmatycznie płacząc. – „Jego organizm odrzucił przeszczep. Zmarł na moich rękach przed świtem”. „Wezwał mnie, abym przyszła do niego. Powiedział, że ma mi coś ważnego do powiedzenia. Nie mogłam przyjść. Potem dzwoniłam do niego wiele razy, ale jego telefon był wyłączony. Nie potrafię o tym zapomnieć. Wiesz, bratowo, co chciał mi powiedzieć?”. Następuje retrospekcja. Widzimy leżącego na łóżku mężczyznę. Jest bardzo słaby, z trudem mówi do trzymanej przy uchu komórki: „Feride, posłuchaj. Gdziekolwiek byś nie była, natychmiast do mnie przyjedź. Mam ci coś do powiedzenia. To bardzo ważne. Feride, twoja…”.

Nagle ktoś zabiera mężczyźnie telefon i kończy połączenie. To bratowa Feride! „Co chciałeś jej powiedzieć?! Że przeszczep to kłamstwo?!” – pyta kobieta, przybierając groźną postawę. – „Że nie ma dla ciebie żadnej pomocy, że umierasz?!”. „Skoro nie ma dla mnie żadnej pomocy, to dlaczego wzięłaś te pieniądze?”. „Zamilcz wreszcie! W żaden sposób nie możesz zdechnąć! Całe życie mi minęło na słuchaniu twoich jęków! Nie ma żadnej nerki dla ciebie, słyszysz?! Umrzesz i wreszcie uwolnię się od ciebie!”.

Akcja wraca do teraźniejszości. Bratowa ociera łzy z policzków i odpowiada: „Nie wiem. Na pewno czuł, że umiera, i chciał cię po prostu zobaczyć po raz ostatni”. „Ale powiedział, że to ważne”. „Dlaczego nie przyszłaś? Twój brat ciągle o tobie wspominał. Tak bardzo chciał cię zobaczyć”. Tymczasem Taci, Sehriye, Kumru i Munever przyjeżdżają do szpitala. „Synku, co się stało? Jak się czuje kędziorek?” – pyta gospodyni. – „Powiedz, że wszystko z nią dobrze”. „Jest operowana. Doznała krwotoku mózgowego. Jeśli lekarzom nie uda się usunąć krwi…”. „Co się wtedy stanie?” – pyta Munever. „Istnieje ryzyko, że resztę życia będzie sparaliżowana”. Na twarzach przybyłych pojawia się przerażenie. Sehriye i Munever z trudem trzymają się na nogach.

„Wszystko to moja wina” – oskarża siebie Kemal. – „Lekarz powiedział, że się spóźniliśmy”. „Synu, dlaczego miałbyś być winny?” – pyta zapłakana Sehriye. „Gdybym nie zaniedbał serwisowania samochodu, może by tak nie było. Kumru, ty byłaś w domu. Kiedy ostatni raz ją widziałaś? Spadła ze schodów, kiedy rozmawiałem z nią przez telefon? Powiedz, bo zaraz oszaleję!”. „Nie wiem… Byłam bardzo zmęczona, położyłam się w swoim pokoju i zasnęłam” – odpowiada dziewczyna. – „Obudziłam się, kiedy usłyszałam twój głos. Wcześniej niczego nie widziałam ani nie słyszałam”.

Akcja przenosi się do rezydencji. Emir i Hikmet są w gabinecie. „Dzisiaj nie popracujemy” – mówi młody Tarhun. – „Jesteś roztargniony, tato. I chyba wiem dlaczego”. „Oczywiście, że wiesz. Dlaczego ta dziewczyna odeszła tak niespodziewanie, synu?”. „Jaka to różnica? Odeszła to odeszła. Nie próbuj zrozumieć jej postępowania. Nie poradziła sobie i tyle. Od początku wiedziałem, że tak będzie, ale ty naciskałeś. Nie zawsze masz we wszystkim rację”. „Nie sądzę, żeby wszystko było takie proste. Widziałem, jak ją traktowałeś. Nie próbuj zaprzeczać. Mam nadzieję, że tak nie było, ale boję się, że to ty sprowokowałeś ją do tej decyzji. Jeśli tak…” – Hikmet nie dokończa. Odwraca się i opuszcza gabinet.

Akcja przeskakuje do wieczora. Drzwi sali operacyjnej rozsuwają się. „Doktorze, proszę powiedzieć, że wszystko poszło dobrze” – odzywa się Kemal. „Operacja się udała” – oznajmia lekarz z uspokajającym uśmiechem. – „Życiu pani Narin nie zagraża niebezpieczeństwo”. „Och, dzięki ci, Boże” – wzdycha Munever. „Mówiłam wam, że mój kędziorek upora się z tym” – odzywa się Sehriye, czując wielką ulgę. „Panie doktorze, czy nie będzie miała żadnych fizycznych problemów?”. „Jeszcze tego nie wiem. Na razie pozostanie na oddziale intensywnej terapii, a jutro po badaniach poznamy jej dokładny stan. Niech zostanie w przeszłości”. Lekarz odchodzi.

Kumru udaje się do łazienki. Staje przed lustrem i rozmawia ze swoim odbiciem, swoją mroczną połową. „Co jest? Co się tak gapisz, jakbym była winna?” – mówi. – „Nic nie zrobiłam. Słyszysz mnie? Nic nie zrobiłam! Ale ona jest moją siostrą… Dopiero co się odnalazłyśmy. Co bym zrobiła, gdyby przeze mnie coś jej się stało? Nie mogłabym żyć z wyrzutami sumienia! Ona przecież jest moją siostrą… Jaką znowu siostrą?! Ona nie jest twoją siostrą. Ona jest złodziejką! Złodziejką, która ukradła miłość twojej matki! Zasłużyła sobie na to wszystko! Nie bój się, nikt się o niczym nie dowie. Jesteś przecież jej młodszą siostrą. Moja droga siostrzyczko, żeby tylko nic ci się nie stało”.

Feride leży na łóżku i próbuje zasnąć po ciężkim dniu. Nagle jej telefon zaczyna dzwonić. To jakiś nieznany numer, ale dziewczyna decyduje się odebrać. „Feride? To ja, Cavidan” – mówi pani Tarhun po drugiej stronie. – „Dzwonię do ciebie z telefonu jednej więźniarki, nie mogę długo rozmawiać. Bardzo mnie ciekawi, co u was, córko? Dałaś radę się do wszystkiego przyzwyczaić? Feride, co się stało? Dlaczego nie odpowiadasz? Nie przerażaj mnie, córko”. „Mój brat… Mój brat nie żyje, ciociu Cavidan. Nie udało mi się zobaczyć go po raz ostatni. Tylko jego miałam w swoim życiu. Teraz zostałam sama”.

„Ach, moja Feride” – wzdycha Cavidan. – „Chciałaś go zobaczyć od razu po wyjściu stąd, ale ja cię powstrzymałam”. „Ty nie jesteś winna, ciociu Cavidan”. „Emir… Czy to przez niego? On ci nie pozwolił? Posłuchaj, córko, Emir nie jest taki, jakim go postrzegasz. On wiele wycierpiał. Cierpienie doprowadziło go do takiego stanu. W rzeczywistości jest bardzo miłosierny, ale… Próbowałam twoim kosztem naprawić własne błędy. Zrzuciłam na twoje barki ciężar, który trudno było ci unieść. Wybacz mi, nie jesteś niczemu winna. Jeśli nie chcesz, nie musisz wracać do tego domu. Nie musisz wysłuchiwać słów, na które nie zasłużyłaś. Jesteś bardzo dobrą dziewczyną. Zostań tam, gdzie czujesz się szczęśliwa”.

„Dziękuję za twoje zrozumienie, ciociu Cavidan” – mówi Feride. – „Pamiętam o swoim długu. Zwrócę ci wszystkie pieniądze, obiecuję”. „Kochana, już o tym rozmawiałyśmy. Nic mi nie jesteś winna. Teraz już muszę się rozłączyć. Niech Bóg ma cię w opiece. Przyjmij moje wyrazy współczucia”. Czy Feride wróci do rezydencji? Czy Narin odzyska zdrowie?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.