419: Wstaje nowy dzień. Kumru odzyskuje przytomność. Narin wchodzi do jej sali. „Siostro, proszę cię, wybacz mi” – mówi Kumru głosem pełnym skruchy. – „Tak bardzo jest mi wstyd”. „To nie czas na rozmowy o tym. Jak się czujesz?” – pyta narzeczona Kemala. „Jak mam się czuć? Ja… Nie mogę spojrzeć ci w oczy. Nigdy nie miałam normalnego życia, siostro. Nie wiedziałam, czym jest rodzina i więzi z bliskimi. Wszystkie błędy popełniłam z tego właśnie powodu. Zimne ściany… Dorastałam wśród zimnych murów”. „Co to znaczy?”. „Miałam bardzo ciężkie życie. Przeszłam przez straszne rzeczy”. „Wytłumacz to właściwie. Co chcesz powiedzieć?”. „Wyjaśnię ci. Proszę, siostro, wybacz mi…”.

W tym momencie Kumru zaczyna ciężej oddychać. Jej powieki opadają i po chwili z aparatury wydobywa się alarmujący dźwięk. Narin od razu przystępuje do masażu serca. Do sali wbiega pielęgniarka i pyta: „Co pani robi?”. „Spokojnie, jestem lekarzem. Proszę przygotować defibrylator”. Kamera przenosi się na korytarz, gdzie znajdują się Kemal i Munever. „Narin, uratuj swoją siostrę. Błagam, nie pozwól jej umrzeć!” – mówi zrozpaczona kobieta. – „Niech moje dziecko nie umrze. Niech nie odchodzi tak młodo”. Chwilę później drzwi sali rozsuwają. Ze środka wychodzi Narin.

„Wszystko z nią dobrze?” – pyta Munever. – „Błagam, powiedz, że ona nie umarła, że nic jej nie będzie”. „Ona wyzdrowieje” – odpowiada Narin. Matka przytula się do niej i mówi: „Dziękuję ci, córeczko. Uratowałaś swoją siostrę. Uratowałaś i moje życie. Co mogę teraz powiedzieć? Niech Bóg sprawi, żebyś od teraz już tylko się uśmiechała”. Akcja przenosi się do rezydencji. Hikmet wychodzi na zewnątrz. Przy uchu trzyma telefon. „To znaczy, że wszystko dobrze? Doskonale” – mówi do słuchawki. – „No co ty, mistrzu Mulayimie. Dlaczego mielibyśmy nie pomagać ludziom, skoro możemy to robić? Dobrze, życzę ci miłej pracy”.

Ojciec Emira rozłącza się i dostrzega siedzącą przy stoliku Songul. Kobieta wydaje się czymś zasmucona. „Pani Songul, czy wszystko w porządku?” – pyta mężczyzna. „W porządku, panie Hikmecie. Trochę się tylko wzruszyłam. Słyszałam twoją rozmowę i przypomniałam sobie swoje dzieciństwo. Nie potrafię opisać, ile znaczył dla nas talerz gorącego posiłku, trochę słodyczy czy mała zabawka. Zrobiłeś wspaniały uczynek. Kto wie, ile dzieci i ich rodzin uszczęśliwiłeś”. „To tylko małe rzeczy. Staramy się pomagać w miarę możliwości”. „Rzeczy, które nazywasz małymi, znaczą bardzo wiele dla tych ludzi. Znam to z własnego doświadczenia. Dorastałam, nosząc rzeczy po starszej siostrze. Pieniądze, które zarobił mój ojciec, wystarczały ledwie na jedzenie”.

„Za każdym razem, gdy przychodziła paczka z pomocą, modliłam się, by były w niej buty” – kontynuuje Songul. – „Byłam tylko dzieckiem. Z wiekiem rosną także problemy. Gdybyś tylko wiedział, co widziałam i czego doświadczyłam. Z jednej strony choroba męża, z drugiej walka o przetrwanie. Przeżyłam straszne rzeczy. Niech Bóg nie doświadcza nikogo w ten sposób. Zwłaszcza chorobą. Po tych wszystkich problemach zdrowotnych, po tym całym bólu człowiek traci nadzieję”. Akcja przenosi się do więzienia. Widzimy leżącą na pryczy Cavidan. Kobieta nakrywa się kocem i trzęsie z zimna. Jedna z więźniarek dotyka jej czoła i mówi do koleżanek z celi: „Znowu ma wysoką temperaturę. Myślicie, że powinnyśmy wysłać ją do ambulatorium?”.

„Właśnie stamtąd wróciła” – stwierdza inna osadzona. – „Dali jej lekarstwa. Co jeszcze mogą zrobić?”. „Nikt się o nią nie pyta. Gdyby umarła, nikt by się nawet nie dowiedział”. Akcja przenosi się do szpitala. Kemal i Narin siedzą na krzesełkach obok siebie. „Ona była w bardzo złym stanie” – oznajmia poruszona kobieta. – „Drżała i ciężko oddychała. Myślisz, że jesteś do tego przyzwyczajony, że to twoja praca, ale… Cały czas mam ten obraz przed oczami. Byłam na nią bardzo zła, obrażona, ale na moich oczach wróciła z martwych. Naprawdę to się stało”. „Uratowałaś ją, nie patrząc na wszystko, co ci zrobiła” – stwierdza Kemal. „Nie chcę o tym rozmawiać. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby z mojej winy coś jej się stało”.

Narin udaje się do matki i mierzy jej ciśnienie. „Nie wzrosło tak bardzo, jak się bałam” – oznajmia. „Powiedziałaś, że chcesz o coś zapytać” – przypomina Munever. „Zanim doszło do zatrzymania akcji serca, Kumru powiedziała, że dorastała wśród czterech ścian, że nie miała życia. Powiedziała, że mury były lodowate. Nie zrozumiałam tego. Błagam, nie ukrywaj tego, chcę wiedzieć”. „Kumru… dorastała w więzieniu. Zamknięta w czterech ścianach, tak jak powiedziała. W środku zawsze było zimno. Nawet latem. Żadne dziecko nie zasługuje na dorastanie w tak lodowatym zimnie. I w takim mroku. Do trzeciego roku życia dorastała wśród pokrytych pleśnią ścian. Nie mogła doczekać się wyjścia na zewnątrz, aby zobaczyć słońce”.

W tym momencie wraca Kemal. Zatrzymuje się za rogiem i przysłuchuje rozmowie matki i córki. „Córko, ja… Zabiłam kogoś. Twoja matka jest morderczynią” – wyznaje Munever i wybucha płaczem. Wstrząśnięta Narin wychodzi na zewnątrz i siada na ławce. W głowie brzmią jej dalsze słowa matki: „Jestem morderczynią, która zabiła człowieka w obronie własnej i trafiła do więzienia. Odebrali mi Kumru, kiedy miała trzy lata. Kilka następnych lat spędziła w sierocińcu, do końca mojego wyroku. Po wyjściu z więzienia byłam osobą z przeszłością kryminalną. Z trudem walczyłam o przetrwanie, a Kumru cierpiała razem ze mną. Dzieliła ze mną moje nieszczęśliwe życie. Ty dorastałaś bez matki, a ona żyła w nędznych warunkach z mojej winy”. Kemal siada obok zapłakanej narzeczonej i obejmuje ją.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy