461: Ubrana w suknię ślubną Feride wybiega za bramę rezydencji. Opiera się o ogrodzenie i wybucha spazmatycznym płaczem. Kamera przenosi się do środka posiadłości. Goście szepczą między sobą, poruszeni sceną, która przed chwilą rozegrała się na ich oczach. „Dziewczyna, która właśnie stąd uciekła, jest wielką oszustką” – przemawia Emir. – „Do ostatniej chwili z zimną krwią prowadziła swoją grę. Swoim niewinnym wyglądem próbowała oślepić nasze oczy, ale mnie nie zdołała oszukać. Podstępnie wkradła się do naszego życia, by zrealizować swoje brudne plany. Patrząc nam w oczy, miesiącami nas…”. „Emir, wystarczy” – przerywa Hikmet. – „To są bardzo poważne oskarżenia”.
„Tato, to prawda. Ona jest oszustką” – oznajmia niedoszły pan młody. – „Uciekając stąd, tylko to potwierdziła. Nie powiedziała ani słowa na swoją obronę, sam widziałeś. Popatrzcie, przywódczyni gangu też milczy.” – Mężczyzna kieruje wzrok na swoją mamę. – „A dlaczego? Ponieważ wszystko, co powiedziałem, jest prawdą!”. „Nie, Feride nie jest taka” – nie może uwierzyć Hikmet. – „Musiało dojść do nieporozumienia. Na pewno”. „Wiem, że mi nie wierzysz, ale się mylisz” – mówi Cavidan do syna. – „Feride nie zrobiła nic złego”. „To ty popełniłaś błąd! Nigdy nie byłaś moją mamą. Moja mama była moim wrogiem! Wrogiem, który robił wszystko, aby zakłócić moje życie!”.
„Emir…” – odzywa się Cavidan, zalewając się łzami. „Ale to ci nie wystarczyło” – mówi dalej jej syn. – „W czasie, gdy miałaś odsiedzieć swoją karę, nadal czyniłaś zło. Wysłałaś oszustkę, aby stała się mamą dla Yigita. Dlaczego? Czy nie zrobiłaś już wystarczająco dużo? Czego jeszcze chciałaś od niewinnego wnuka? Odpowiedz, czego?!”. „Feride nie jest taka, jaką ją widzisz”. „Nie mam czasu na twoje kłamstwa! Jeśli raz jeszcze zaangażujesz się w nasze życie…”. „Emir, dość!” – przerywa po raz kolejny Hikmet, tym razem o wiele bardziej stanowczo. – „Drodzy goście, nie chciałem, żebyście byli świadkami tej nieprzyjemnej sceny. Wszystkich was bardzo przepraszam i dziękuję za przybycie. Dobrej nocy”.
Goście opuszczają posiadłość. Cavidan raz jeszcze próbuje wszystko wyjaśnić, ale Hikmet głosem nieznoszącym sprzeciwu każe jej się wynieść. Gdy kobieta odchodzi, mężczyzna zwraca się do syna: „Odpowiesz za ten wstyd i za to, co zrobiłeś tej dziewczynie, Emir. Ten ślub, przygotowania… Wszystko to zrobiłeś dla tego brzydkiego przedstawienia? Jak mogłeś nam to zrobić? Zwłaszcza Feride. Oświadczyłeś się jej, kazałeś założyć suknię ślubną. Przekonałeś ją do tego małżeństwa. Jak mogłeś jej to zrobić? Kiedy twoje serce tak bardzo stwardniało?”. „Zrobiłem to, co musiałem zrobić. Udzieliłem lekcji oszustce” – oznajmia Emir. – „Nie oczekuj, że jej uwierzę”.
Do salonu wchodzi Kemal, który właśnie przyjechał do rezydencji. „Co się dzieje? Dlaczego ślub został odwołany?” – pyta. „Emir odkrył prawdziwą twarz Feride” – odpowiada Oya. – „Ona była narzędziem Cavidan, która wynajęła ją za pieniądze. Jesteś zaskoczony? To nie wszystko, film trwa. Feride dopuściła się także kradzieży. Obrabowała sejf w domu, ukradła biżuterię. Możesz w to uwierzyć?”. „Tak, to wszystko prawda” – potwierdza Emir, widząc wielkie oczy swojego stryja.
„Jak to możliwe? Dzisiaj się o tym dowiedziałeś?” – pyta Kemal. „Nie, wiedział wszystko od dawna” – odpowiada za syna Hikmet. – „Ale zamiast podzielić się tym z nami, postanowił zhańbić dziewczynę na oczach wszystkich”. „Nie jestem jedynym, który znał prawdę i milczał, tato” – oświadcza Emir i kieruje wymowne spojrzenie na Songul. „Co to znaczy?”. „Nie powiedziała ci?”. „O czym ty mówisz?” – Hikmet kieruje wzrok na żonę. – „Ty… Wiedziałaś o tym?”. „Ja…” – odzywa się zmieszana Songul. „Co ty?!” – Mężczyzna podnosi głos. – „Wiedziałaś czy nie? Odpowiedz!”.
„Wiedziałam, ale…” – odpowiada kobieta. „Wiedziałaś i milczałaś” – wchodzi jej w słowo Hikmet. – „Dlaczego?”. „Czy to nie oczywiste, bracie?” – włącza się w dyskusję Oya. – „Ona i Feride są…”. „Oya!” – ucisza siostrę Hikmet, doskonale wiedząc, co chce powiedzieć, a następnie ponownie zwraca się do żony: „Dlaczego milczysz? Odpowiedz!”. „Milczałam, ale robiłam wszystko, żeby ją stąd odesłać” – zapewnia Songul. – „Starałam się trzymać ją z dala od was. Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, dlaczego znalazłam drugą nianię? Ale z tym problemem też sobie poradziła, jak już wiemy”.
„Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?” – pyta Hikmet. „Nie mogłam. Nie jest łatwo powiedzieć coś takiego” – tłumaczy bratowa, na co Oya jedynie kręci głową, ani trochę jej nie wierząc. – „Próbowałam, spędziłam bezsenne noce, ale nie mogłam. Starałam się was chronić, ale mogłam zrobić tylko tyle”. „Dość już! Zamilcz!” – Hikmet rzuca żonie groźne spojrzenie i odchodzi. Tymczasem Feride siedzi na chodniku i nieustannie płacze. Nagle zauważają ją dwaj podchmieleni mężczyźni. Dziewczyna próbuje przed nimi uciec, ale ubrana w suknię ślubną porusza się zbyt wolno.
„Ślicznotko, gdzie byłaś wcześniej, zanim się spotkaliśmy?” – pyta jeden z rzezimieszków. „Panno młoda, tej nocy stąd nie odejdziesz” – mówi drugi. Feride podnosi z ziemi kij i ściska go mocno w dłoniach gotowa do ataku. „Nie zbliżajcie się!” – ostrzega. „Och, jestem strasznie przestraszony. Chyba zacznę błagać”. „Ani kroku dalej! Nie waż się!”. „Co jeśli zrobię? Pobijesz mnie tym czymś, co trzymasz w rękach? Dalej, zrób to. Oszpeć moją twarz”.
Feride zaczyna nieporadnie wymachiwać kijem. Na drabach nie robi to wrażenia. Obaj chwytają ją za ramiona i ciągną za sobą. „Pomocy! Ratunku! Czy ktoś mnie słyszy?!” – krzyczy na cały głos dziewczyna. Z pomocą przychodzi jej… Cemre! Szybko rozprawia się z hultajami i podchodzi do Feride. „Wszystko w porządku? Czy ci dranie coś ci zrobili?” – pyta. – „Dobrze, nie płacz już. Musimy iść”. „Moja noga!” – Na twarzy opiekunki pojawia się wyraz bólu, gdy próbuje zrobić krok. „Trzymaj się mnie.” – Cemre bierze swoją towarzyszkę pod ramię i pomaga jej iść.
Akcja przenosi się do domu Talaza. Bandzior siedzi wygodnie w fotelu, czekając na powrót Cemre. „Tak szybko nie wróci” – mówi do siebie. – „To odkrycie szaleństwa jest dla niej wielkim błogosławieństwem. Teraz będzie mogła wszędzie swobodnie chodzić. A ja? Dalej będę musiał się ukrywać, jak jakiś zbieg. Do diabła z tym! Ona niedługo i mnie doprowadzi do szału. Cóż, wtedy też dostanę opinię, że jestem szalony, i będę żył spokojnie”. W tym momencie drzwi domu otwierają się i do środka wchodzą Cemre i Feride. „Hej! Co się dzieje?” – Talaz zrywa się na równe nogi. – „Co ty zrobiłaś? Porwałaś pannę młodą?”.
„Ślub został odwołany” – oznajmia Cemre. „Odwołany? Czyli nie potańczyłaś sobie?”. „Byłoby dobrze, dałabym upust nerwom”. „Szybkiego powrotu, panno młodo.” – Talaz uważnie przygląda się Feride. – „Odmówiłaś panu młodemu, tak?”. „Nie żartuj sobie! Feride zostanie tutaj”. „Tutaj?” – Bandzior robi duże oczy. – „Gdzie będzie spać, dziewczyno? Trzeba ją było zaprowadzić do hotelu”. „Będzie lepiej, jeśli już pójdę” – odzywa się opiekunka. Odwraca się w stronę wyjścia, ale Cemre ją zatrzymuje. „Dokąd chcesz pójść w tym stanie? Niech ktoś inny odejdzie.” – Chora psychicznie kieruje wzrok na swojego współlokatora. – „Znajdź sobie inne miejsce, panie Talazie”.
„Nie, tak nie można” – mówi Feride. „Patrz, bystra jest” – mówi bandzior. – „Nie można, ma rację. Poza tym, dlaczego miałbym iść ze swojego domu?”. „Posłuchaj mnie, dzisiaj rozprawiłam się już z dwoma typami. Chcesz być trzeci?” – ostrzega Cemre. „Nie będę o tej porze dyskutował z wariatami. Codziennie jakiś nowy pomysł. Przysięgam, mam już dość!” – Talaz opuszcza dom, zamykając za sobą drzwi z głośnym trzaskiem. Cemre przynosi Feride nową pościel i piżamę. „Bez obaw, jest czysta” – zapewnia. – „Przygotujemy dla ciebie łóżko, jak tylko zdejmiesz suknię. Nie jest zbyt wygodne, ale będzie ci służyć”.
„Niech Bóg cię błogosławi” – życzy Feride. Chora psychicznie ujmuje jej dłoń i mówi: „Powiesz sobie, że stało się, co się stało, i będziesz patrzeć w przyszłość. Nie przejmuj się zbytnio, to wcale nie jest dobre”. „Wiedział. Wszystko mu wyjaśniłam. Że to jego mama mnie przysłała. Wszystko. Mimo to zrobił mi to. Nie wiem dlaczego. Przygotował dla mnie najgorszy i najbardziej haniebny dzień w życiu. Chciałam tam umrzeć”. „To się zdarza. Czasami wszystko idzie nie tak, ale nie zawsze tak będzie. Nie przejmuj się, dobrze? Inaczej koniec będzie bardzo zły. Nieważne, prześpijmy się, zresetujmy i porozmawiamy jutro”.
„Ale musisz zasnąć” – kontynuuje Cemre. – „Myśl o pięknych rzeczach, puść wodze wyobraźni. Ja tak robię, kiedy nie mogę zasnąć, to pomaga. Dalej, zdejmij z siebie tę suknię, żebyśmy mogły pościelić łóżko”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Kemal robi sobie herbatę z cytryną. Nagle coś sobie uświadamia. „Może w tej wodzie było coś jeszcze?” – pyta siebie, przypominając sobie o napoju, który wypił tuż przed tym, jak urwał mu się film. Zaintrygowany wychodzi z kuchni i widzi, że główne drzwi są uchylone. Ostrożnie wygląda na zewnątrz i dostrzega stojących na drodze Kumru i młodego mężczyznę, który kogoś mu przypomina.
Kamera robi zbliżenie na Kumru i radiologa, który brał udział w sfałszowaniu wyników. „Wczoraj długo na ciebie czekałem. Dlaczego nie przyszłaś?” – pyta mężczyzna. – „Wypilibyśmy tylko kawę”. „Byłam zajęta. Poza tym widzieliśmy się w ostatnim tygodniu”. „Dużo dla ciebie ryzykowałem. Powiem otwarcie, chcę się z tobą spotykać”. „Posłuchaj, jestem teraz zdenerwowana. Jeśli mój szwagier cię zobaczy, nie będzie dobrze. Idź, obiecuję, że do ciebie zadzwonię”. Radiolog potakuje głową i odchodzi. Kumru wraca do domu. W przedpokoju od razu zatrzymuje ją Kemal.
„Przestraszyłaś się?” – pyta brat Hikmeta. „Nie, po prostu pojawiłeś się tak nagle…” – odpowiada dziewczyna. „Kim był ten człowiek?”. „Mam się tłumaczyć przed tobą?”. „Odpowiedz!”. „Jako kto mnie pytasz? Jako mój mąż? Powiedziałabym, że tak, ale ty przecież tego nie akceptujesz”. Kumru odchodzi do swojego pokoju. „Jestem pewien, że gdzieś już widziałem tego człowieka” – mówi Kemal i zamyśla się głęboko. – „Tylko gdzie?”. Akcja przenosi się do kryjówki Talaza. Feride wychodzi z pokoju i zauważa płonącą na zewnątrz beczkę. Szybko wychodzi z domu i w ostatniej chwili zatrzymuje Cemre, która właśnie chciała wrzucić jej suknię ślubną do ognia.
„Zatrzymaj się! Proszę cię, zostaw to!” – mówi opiekunka. „Niech się spali, to cię uratuje” – przekonuje Cemre. – „Spalisz swoją przeszłość i zwrócisz się ku przyszłości”. „Proszę cię, oddaj mi to.” – Feride mocno chwyta za swoją suknię. „Robię ci przysługę, zrozum. Co zamierzasz z nią zrobić? Oprawisz w ramkę, będziesz na nią patrzeć i płakać? Nie zasłużyłaś na to, co stało się wczoraj. Spalmy tę suknię. Wyrzucisz wszystko ze swojej głowy. Zobaczysz, jak ulży ci, kiedy pochłoną ją płomienie. Dalej, wrzuć ją w ogień. Nie ma lepszej terapii, poczujesz natychmiastową ulgę”. „Gdyby to było takie proste…” – Feride wraca do środka, ściskając w rękach swoją suknię.
Akcja przenosi się do rezydencji. Melike wchodzi do gabinetu, gdzie znajduje się Hikmet. „Śniadanie jest gotowe” – oznajmia służąca. „Czy ktoś dzisiaj może jeść?” – pyta mąż Songul. – „Nadal tego nie rozumiem. Jeśli Feride zrobiła coś takiego… Nie mogę uwierzyć”. „Muszę coś panu powiedzieć. Feride wszystko mi powiedziała. Tak, była posłuszna pani Cavidan. To ona przysłała ją tutaj. Ale zrobiła to bez złych zamiarów”. „Co masz na myśli?”. „Wiem, że wygląda to inaczej, ale za tym kryje się coś jeszcze. Gdyby Feride była oszustką, nie napisałaby przed ślubem listu do Emira, w którym do wszystkiego się przyznaje. Nie oszukała Emira. Emir, wiedząc o wszystkim, usiadła przy stole ślubnym”. „Jak to? Czyli wiedząc o wszystkim, kontynuował swoją grę?” – Hikmet robi duże oczy.