491: Talaz zabrał Cavidan do składziku przy swoim domu. Kobieta nadal nie odzyskała przytomności. „Czy ona nie żyje? Niech to szlag!” – przeklina mężczyzna, próbując wyczuć puls na nadgarstku pani Tarhun. – „Czuję puls, ale bardzo słaby. To nie zadziała w ten sposób. Będę winny jej śmierci”. Talaz chwyta za telefon i chce do kogoś zadzwonić. Padła mu jednak bateria. Akcja przenosi się do rezydencji. Songul chodzi po pokoju, ściskając w ręku telefon. „Boże, dlaczego ten człowiek jeszcze się nie zgłosił?” – niepokoi się. – „Mam nadzieję, że dobrze zastraszył Cavidan. Więcej nie będzie mogła do mnie podejść”. Do pokoju zagląda Melike i oznajmia: „Kolacja gotowa”.

„Czy powiedziałam ci, że możesz wejść? Czy to stodoła?” – pyta oburzona Songul. „Przepraszam” – mówi służąca. „Dobra, odejdź. Zaraz przyjdę”. Kamera przenosi się do jadalni. Hikmet zerka na zegarek i pyta: „Gdzie Emir?”. „Nie wiem. Jeszcze nie przyjechał” – odpowiada Oya. „Córko, a ty wiesz?” – Mężczyzna zwraca się do Feride. – „Czy powiedział ci coś?”. „Nie, nic nie wiem” – odpowiada dziewczyna. Siostra Kemala spostrzega, że jej bratowa cały czas wpatruje się w telefon, który trzyma pod stołem. „Wydaje się, że czekasz na jakąś ważną wiadomość” – zauważa. „Ja? Nie, sprawdzałam tylko godzinę…” – tłumaczy Songul.

W tym momencie rozlega się dźwięk dzwonka. „To prawdopodobnie Emir” – stwierdza Melike i idzie otworzyć. Po chwili syn Cavidan siedzi już przy stole. „Tak przy okazji, kiedy Yigit ma szczepienie?” – pyta Hikmet. „W następnym tygodniu” – odpowiadają równocześnie Emir i Feride. „Kto go zabierze?”. „Ja” – znowu pada równoczesna odpowiedź. „Zawieźcie go zatem razem, będziecie spokojni”. Akcja przenosi się do domu Kemala. Mężczyzna jest w pokoju córki. „Tato, czy pamiętasz, kiedy po raz pierwszym powiedziałam tata?” – pyta Masal. „Jak mógłbym nie pamiętać? Dałaś mi prezent urodzinowy”. „Czyli to było w twoje urodziny?”. „Tak. Byłaś chora tamtej nocy. Czuwałem przy tobie do rana. Gdy ci się poprawiło, oboje zasnęliśmy. Obudził mnie twój głos. Powiedziałaś do mnie tato. To było jak sen”.

„Byłeś szczęśliwy?” – dopytuje dziewczynka. „Bardzo. Jakby cały świat był mój” – odpowiada mężczyzna. – „Każdego dnia dziękuję Bogu, że cię mam”. Kamera robi zbliżenie na stojącą w wejściu do pokoju Narin. Kobieta odwraca się i udaje do przedpokoju. Podnosi z podłogi zgniecione w kulkę zdjęcie i rozwija je. „Nie wygląda na fotomontaż” – mówi do siebie. – „Jest bardzo realne”. Akcja wraca do rezydencji. Songul jest z powrotem w pokoju. „Musiał coś schrzanić” – mówi kobieta, coraz bardziej się niepokojąc. – „Gdyby było inaczej, już dawno by zadzwonił”.

W tym momencie telefon żony Hikmeta zaczyna dzwonić. „Wreszcie! Godzinami czekałam na wiadomość od ciebie!” – oświadcza rozemocjonowana Songul. „Cavidan umiera!” – mówi spanikowany Talaz. „Co?! Co masz na myśli?!” – Kobietę w jednej chwili ogarnia przerażenie. – „Co jej zrobiłeś?”. „Nie ma czasu na próżną rozmowę. Przyjdź tu natychmiast! W przeciwnym razie będziemy w wielkich tarapatach. Pospiesz się!”. Kamera przenosi się do kuchni. Feride kończy zmywać i chce wyjść, ale w tym momencie w pomieszczeniu pojawia się Emir i zastępuje jej drogę.

„Co robisz? Odsuń się, żebym mogła przejść” – mówi dziewczyna. – „Odsuń się, powiedziałam!”. „Wyjdziesz, ale najpierw porozmawiamy po raz ostatni” – oświadcza Emir, ani myśląc się odsunąć. „Nie chcę z tobą rozmawiać.” – Opiekunka Yigita wraca do wycierania naczyń. „Zostaw to.” – Emir trąca jej rękę. Szklanka, którą Feride wycierała, upada na podłogę i rozbija się na drobne kawałki. „Jesteś najlepszy w niszczeniu. To robisz najlepiej” – stwierdza dziewczyna. „Posłuchaj…”. „Jeszcze mnie nie zrozumiałeś? Nie chcę rozmawiać!”. „Zrozumiałem! Wiem, że gardzisz mną tak bardzo, jak to tylko możliwe. Gdybym nie doprowadził wszystkiego do ślepej ulicy, mogło być inaczej”.

„Gdybym tylko mógł cofnąć czas, ale nie mogę. To niemożliwe” – kontynuuje Emir. – „Gdybym miał pewność, że będziesz spokojna, ja dla ciebie…”. „Ty już nic więcej nie możesz dla mnie zrobić!” – uświadamia mężczyznę Feride. – „Nie pojawiaj się przede mną. Po prostu nie stawajmy ze sobą twarzą w twarz!”. Dziewczyna odchodzi. Tymczasem Songul próbuje po cichu wymknąć się z domu. Na jej nieszczęście zauważa ją mąż. „Otrzymałam bardzo złe wieści” – oznajmia kobieta z rozpaczą na twarzy. „Co się stało?” – pyta Hikmet. „Otrzymałam telefon z Sapancy. Moja sąsiadka jest bardzo chora, umiera. Idę pożegnać się z nią”.

„Dobrze, uspokój się” – prosi mężczyzna. – „Pojedziemy razem”. „Nie ma potrzeby. Będzie lepiej, jeśli sama pojadę”. „Dobrze, jak uważasz. Niech Sefer cię odwiezie”. „Zabiorę się z krewnymi, już tu jadą”. „Co jej jest? Czy możemy jej jakoś pomóc?”. „Jej stan jest ciężki. Mówią, że nie doczeka do rana”. „Co się stało? Kto jest chory?” – pyta Feride, która właśnie pojawiła się na korytarzu. „Ciocia Makbule. Nie znasz jej, to siostrzenica mojej mamy. Dużo jej zawdzięczam. Dobrze, nie będę się dłużej zatrzymywać, idę”.

W następnej scenie Songul jest już przed domem Talaza. „Boże, niech ten koszmar wreszcie się skończy” – mówi do siebie i puka do drzwi. Nagle słyszy za sobą głos bandziora: „Przyszłaś”. „Co z Cavidan? Powiedz mi, jak się czuje?”. „Chodź.” – Bandzior zaprowadza kobietę do składziku przy swoim domu. „Ona jest martwa?!” – przeraża się Songul na widok niedającej znaku życia Cavidan. „Nie, ale niewiele brakuje”. „Powiedziałam ci, żebyś ją tylko zastraszył! Co ty zrobiłeś?”. „Nic jej nie zrobiłem. Jechałem za nią, by ją zastraszyć. Została potrącona przez kogoś innego. Ten łajdak uciekł!”.

„Co więc robi tutaj? Dlaczego ją tu przyniosłeś?” – nie rozumie kobieta. – „Szukasz wybaczenia?”. „Jestem ostatnią osobą, którą widziała. Jeśli się z tego wygrzebie, znokautuje nas!”. „Nas? Jakich nas? My nie istniejemy! Ja nic nie zrobiłam!”. „Wpadłem w to przez ciebie”. „Powiedziałam ci, żebyś tylko ją zastraszył. Nie jestem zabójcą! Nie możesz zrzucić winy na mnie. Nie pójdę za ciebie do więzienia!”. Songul chce odejść, ale bandzior ją zatrzymuje i oświadcza: „Nie myślę tylko o sobie, ale o nas. Jeśli ja się spalę, ty również. Cavidan wiedziała, że się widujemy”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Emir wchodzi do pokoju dziecięcego. W ręku trzyma walizkę. „Nie jest moim zamiarem przeszkadzanie ci” – oznajmia. – „Po prostu zobaczę syna i sobie pójdę. Wiem, że nie chcesz mnie widzieć, że mnie nie znosisz. Teraz możesz być spokojna, odchodzę.” – Mężczyzna pochyla się nad łóżeczkiem. – „Synu, ja teraz idę, ale będę cię odwiedzał”. Emir całuje Yigita, zanosi walizkę do samochodu i odjeżdża z piskiem opon.

Wkrótce rozbrzmiewa dzwonek telefonu Feride. „Siostro Safiye?” – odbiera dziewczyna. „Wstydź się. Gdybym do ciebie nie zadzwoniła, nigdy byś tego nie zrobiła” – mówi kobieta po drugiej stronie. – „Stęskniłam się za tobą. Jak się masz?”. „Och, myślałam już, że dzwonisz ze złymi wiadomościami”. „W żadnym razie. Jakie złe wieści?”. „Bratowa jest w Sapancy. Jej kuzynka jest bardzo chora. Pomyślałam…”. „Kto jest chory?”. „Makbule, krewna jej matki”. „Znam ją. Nic jej nie jest, jest jak skała”. „Jesteś pewna? Może coś źle zrozumiałaś?”. „Jeszcze się aż tak nie zestarzałam. Mówię, że ją znam”.

„Cóż, może to ja coś pokręciłam. Zadzwonię do niej.” – Feride rozłącza się. Akcja przenosi się do składziku przy domu Talaza. Bandzior i Songul są cały czas przy Cavidan. „Z żywą jest jeden problem, z martwą drugi. Niech to szlag!” – przeklina kobieta. Nagle jej telefon zaczyna dzwonić. Wychodzi na zewnątrz i odbiera: „Halo? Feride, nie miej mi tego za złe, ale nie mogłam do ciebie zadzwonić”. „Widziałaś się z ciocią Makbule?” – pyta dziewczyna. „Widziałam się. To jej ostatnie oddechy”. „Bratowo…”. „Przepraszam, ale muszę kończyć. Zadzwonię do ciebie później.” – Żona Hikmeta rozłącza się. Nagle słyszy dochodzący ze środka składziku krzyk Talaza. – „Co jest? Czyżby umarła?”.

W rezydencji rozlega się dzwonek do drzwi. Feride otwiera i widzi stojących przed wejściem dwóch policjantów. „Szukamy Cavidan Tarhun” – oznajmia mundurowy. – „Wczoraj wyszła z więzienia i do tej pory nie wróciła”. „Nie wróciła?” – Feride robi duże oczy. „Tak. Została uznana za zbiega. Mamy nakaz przeszukania tego domu”. W następnej scenie widzimy Cemre, która idzie drogą. W ręku trzyma pęk balonów wypełnionych helem, którymi handluje. Nagle spostrzega Emira. Podchodzi do niego i pyta: „Chcesz jeden dla swojego syna?”. „Cemre?” – pyta zaskoczony spotkaniem mężczyzna.

„Dlaczego jesteś zaskoczony? To moja strefa, jestem tu zawsze” – oznajmia dziewczyna. – „Nie tylko, kiedy nie mam nastroju, jak ty teraz. Co się stało? Znowu jesteś strasznie przygnębiony”. Nagle Cemre krzyczy na cały głos. „Co ty robisz?” – pyta Emir. „Kiedy moja głowa jest pełna, tak właśnie robię. To pomaga. Teraz zróbmy to razem!” – Dziewczyna chce ponownie krzyknąć. „Cemre, nie rób tego”. „Odmawiasz terapii już na samym początku. Jak chcesz się uzdrowić?”.

Telefon Cemre zaczyna dzwonić. „Halo? Co tam?” – odbiera. „Ciocia Cavidan zniknęła!” – oznajmia spanikowana Feride po drugiej stronie. „Jak to? Co masz na myśli?”. „Zniknęła! Co jeśli coś jej się stało?”. „Zwolnij, uspokój się. Wyjaśnij mi wszystko”. „Policja przyjechała do rezydencji. Wczoraj ciocia Cavidan nie wróciła do więzienia. Czy wiesz, gdzie teraz jest?”. „Nie wiem. Ostatnią noc spędziłam u przyjaciółki. Czy sprawdzili szpitale?”. „Nie wiem, nic nie powiedzieli”.

W następnej scenie widzimy Feride, która wychodzi z rezydencji. Idzie energicznym krokiem, gdy nagle na podwórko wjeżdża samochód Emira. „Co się dzieje?” – pyta mężczyzna. „Policjanci przyjechali. Przetrząsnęli cały dom, myśląc, że tutaj się schowała” – oznajmia Feride. – „Coś musiało się stać!”. „Niepotrzebnie się martwisz. Nie patrz na mnie tak oskarżycielsko. Jako jej syn nigdy jej nie poznałem. Myślisz, że tobie się to udało w ciągu dwóch dni?”. „Naprawdę cię to nie obchodzi?”. „Zniknęła tylko na jedną noc. Wkrótce się pojawi”.

„Twoja mama zaginęła! Nic nie zmieni tej rzeczywistości! Jak możesz być taki zimnokrwisty? Czy w ogóle się nie martwisz? No tak, nie.” – Feride chce odejść. „Dobrze, stój” – zatrzymuje ją Emir. „Ty się możesz o nią nie troszczyć, ale mnie nie powstrzymasz”. „Gdzie chcesz jej szukać? Mówisz tak, jakby Stambuł był jakąś małą miejscowością”. „Nie mogę czekać z założonymi rękami! Sprawdzę każde miejsce, które przyjdzie mi na myśl. Szpitale, ulice…”. „Czy powiedziałem, że chcę cię powstrzymać? Wsiadaj do samochodu”.

Cemre wychodzi z domu Talaza, nie znajdując tam nikogo. „Gdzie jest ten człowiek?” – zachodzi w głowę. – „Zostawił otwarte drzwi i okno i sobie poszedł. Czyżby maczał w tym palce? Nie waż się!”. Dziewczyna udaje się na tyły domu, gdzie znajduje się składzik. Słyszy dochodzące stamtąd odgłosy i wchodzi do środka. Jest tam tylko Talaz. Nie ma już Cavidan ani Songul. „Co się dzieje? Włamujesz się tu jak jakiś drapieżnik” – mówi bandzior, który właśnie sprząta w pomieszczeniu. „Co tutaj robisz?”. „Ślepa jesteś, że nie widzisz?”. „Czy wiesz, gdzie jest ciocia Cavidan?”.

„Cavidan? Co z nią?” – Talaz udaje zaintrygowanie. – „Coś się stało?”. „Zniknęła, nie ma jej nigdzie” – odpowiada Cemre. „Łał, naprawdę? Widocznie zmądrzała i uciekła”. „Więc jej nie widziałeś?”. „Co miałbym mieć z nią wspólnego? Kto wie, co ona robi.” – Bandzior wraca do sprzątania. Akcja przenosi się do samochodu Emira. Mężczyzna odbiera połączenie. „Halo? Tak, oficerze, jestem jej synem” – mówi do słuchawki. – „W szpitalu?! W porządku, zrozumiałem”.

„Co się stało?” – pyta zaniepokojona Feride. „Dzwonił policjant ze szpitala. Powiedział, żebym przyjechał”. „Znaleźli ciocię Cavidan? Co z nią?”. „Nie wiem. Powiedział tylko, żebym przyjechał”. „Dlaczego nie zapytałeś? Jedźmy od razu!”. Mężczyzna nie zapala silnik. Feride nie ma zamiaru dłużej czekać, odpina pas i pieszo rusza do szpitala. W jaki sposób Cavidan trafiła do szpitala? Czy kobieta żyje?

Podobne wpisy