535: Feride i jej bratowa siedzą na ławce przed szpitalem. „Pójdę sprawdzić, czy wiadomo coś nowego o stanie pana Hikmeta” – oznajmia dziewczyna. – „Zgodnie z tym, co powiedział lekarz, powinien się zaraz obudzić”. Feride odchodzi. Songul ciężko wypuszcza powietrze z płuc. „W porządku, wiem, nie byłam dobrym sługą” – mówi do siebie. – „Bardzo zgrzeszyłam. Ale inni mają więcej grzechów ode mnie. Proszę cię, wybacz mi tym razem. Dobrze, niech nie umrze. Ale kiedy się obudzi, niech będzie nieświadomy lub niech nie będzie mógł mówić. Obiecuję, nigdy więcej nie popełnię grzechu. Przysięgam”.
Kamera przenosi się do środka szpitala. Feride i Emir niespokojnie chodzą przed salą Hikmeta. W końcu mężczyzna nie wytrzymuje i chce wejść do pokoju. Żona Umita zatrzymuje go jednak. „Wchodzenie w ten sposób nie jest dobre” – przekonuje. – „Gdyby było coś złego, już by wyszli”. Nagle drzwi rozsuwają się i z sali wychodzi doktor. „Co z moim ojcem?” – pyta Emir. – „Nic nam nie mówicie”. „Wiem, zajęło to trochę czas” – odpowiada lekarz i w tym samym momencie na korytarzu pojawia się Songul. – „Ale nie martwcie się, nie doszło do zmian, których się obawialiśmy. Obudził się, jego stan jest dobry. Nie ma uszkodzeń mózgu. Jest wyczerpany, ale z czasem dojdzie do siebie”.
Emir i Feride oddychają z ulgą. „Dzięki Bogu! Dzięki po tysiąckroć!” – mówi dziewczyna. „Czy mogę wejść?” – pyta syn Cavidan. „Wkrótce przeniesiemy go na zwykłą salę i wtedy będziesz mógł go odwiedzić” – oznajmia doktor, a Songul czuje jak uginają się pod nią nogi. Pada na stojącą przy ścianie sofę, jakby zaraz miała zemdleć. „Bratowo? Wszystko dobrze?” – pyta Feride. Lekarz ujmuje nadgarstek Songul, by sprawdzić jej puls. „Takie sytuacje po dużym stresie są normalne” – oznajmia. – „Zabierzcie ją do pokoju”.
W następnej scenie Emir wchodzi do pokoju ojca. „Chwała Bogu, nic ci nie jest” – mówi, całując rękę ojca. – „Bardzo nas przestraszyłeś”. „Nic mi nie jest” – potwierdza Hikmet słabym głosem. „I lekarz powiedział, że wszystko w porządku. Ale na wszelki wypadek zostaniesz tu jeszcze przez kilka dni. Potem, jeśli Bóg pozwoli, wrócisz do domu. Feride i pani Songul są na zewnątrz, zawołam je”. „Nie!” – Hikmet zatrzymuje syna. – „Usiądź, porozmawiajmy”.
Emir przysuwa krzesło do łóżka, zajmuje na nim miejsce i mówi: „Dopiero co odzyskałeś przytomność. Porozmawiamy, kiedy wrócimy do domu”. „Synu, człowiek nie może zwlekać z tym, co chce zrobić i powiedzieć, ponieważ nie mamy pewności, co stanie się w następnej sekundzie” – oświadcza Hikmet. – „Żyję, ale otarłem się o śmierć. Wiesz, jak bardzo ci ufam. Nawet gdybym odszedł, nie odejdę zmartwiony. Pomagasz wszystkim w pobliżu, nie tylko swojej rodzinie. Dlatego jestem z ciebie dumny, synu. Nasza rozmowa tamtego wieczoru przed moim zawałem… Chciałem powiedzieć, byś chronił Feride, ale nie zrobiłem tego”.
„Na szczęście Bóg dał mi jeszcze jedną szansę, by to zrobić” – kontynuuje Hikmet. – „Chroń Feride, synu. Chociaż ona nie chce, nigdy nie przestawaj jej chronić”. W tym momencie przy otwartych drzwiach sali zatrzymuje się Umit. Z zaintrygowaniem nadstawia uszu, aby usłyszeć, o czym ojciec i syn rozmawiają. „Dlaczego tak mówisz?” – pyta Emir. „I ja, jak i ty, myślę, że Feride ma kłopoty” – odpowiada Hikmet. – „Masz rację, co do Umita. Feride zmieniła się po ślubie. Jest pełna napięcia. Nie sposób tego nie zauważyć”.
„Od samego początku coś mnie w tym mężczyźnie niepokoi” – mówi syn Cavidan. – „Coś, czego nie potrafię nazwać, ale co mnie denerwuje”. „Słuchaj tego głosu w sobie i chroń Feride” – prosi mąż Songul. – „Niech Umit czuje, że jesteś z nią. Niech wie, że nie jest sama”. Kamera robi zbliżenie na twarz wściekłego Umita. „Od teraz nie tylko ty, Emirze” – szepcze do siebie psychiatra. – „Wszyscy Tarhunowie są moimi wrogami. Wszystkich was zniszczę, jednego po drugim. Nie poddam się, dopóki nie usunę waszego nazwiska z tego świata. Zrobię to za wszelką cenę”.
Na korytarzu pojawia się Feride. Mąż staje przed nią i mówi: „Ostrzegłem cię, prawda? Powiedziałem, że jeśli się nie opamiętasz, doprowadzę cię do płaczu”. „Po prostu nie chciałam odejść, dopóki nie zobaczę, że z panem Hikmetem jest wszystko dobrze” – tłumaczy dziewczyna. „Dlaczego? Na kogo czekasz nad jego głową? Nie zdajesz sobie sprawy, że jesteś tu zbędna? Jego syn i żona są tutaj! Czy nie widzisz, że na tym zdjęciu nie ma dla ciebie miejsca? Widzisz to. Jesteś świadoma wszystkiego, ale jak zwykły głupiec nie możesz tego zaakceptować”.
„Chciałam tylko zobaczyć, że jest z nim dobrze” – powtarza Feride. – „Właśnie się obudził, chodźmy”. Umit zatrzymuje żonę i silnie ściska jej ramię, nie zważając, że znajdują się w miejscu publicznym. „Jest z nim dobrze” – oświadcza psychiatra. – „Ale dla ciebie więcej nie ma nadziei. Ruszaj się!”. Akcja przenosi się do domu Kemala. Sehriye i Munever rozmawiają w kuchni. „Zgodziłam się, żeby Kemal nie był zły” – mówi gospodyni. – „Ale jak mamy to ukrywać?”. „Kto wie, jak bardzo byłoby jej ciężko, gdyby się dowiedziała” – mówi Munever. – „Znam moją Narin. Będzie zniszczona, ale nie pokaże tego. Najgorsze jest to, że nie mogę być lekarstwem na jej rany. Niech Bóg obdarzy cierpliwością i siłą moje dziecko”.
„Kemalowi jest bardzo ciężko” – stwierdza Sehriye. – „Jak powiedzieć matce, że może stracić swoje dziecko?”. W tym momencie przy wejściu do kuchni pojawia się Narin! Zszokowana kładzie rękę na swoim brzuchu. Akcja wraca do szpitala. Umit prowadzi Feride do pomieszczenia na piętrze, w którym otwarte jest okno balkonowe, a za nim znajduje się przepaść. Na niewielkim parapecie leży róża. „Boisz się?” – pyta psychiatra. – „Nie bój się, po prostu porozmawiamy. Teraz powiedz, co mu powiedziałaś?”. „Komu?”. „Co powiedziałaś Emirowi? Jakie kłamstwa o mnie wymyśliłaś?”.
„Nic… Nikomu nic nie powiedziałam” – zarzeka się Feride, stojąc tyłem do przepaści. „Czas, by Emir i jego syn odeszli” – oświadcza kategorycznie Umit. – „Bez obaw, uratuję cię”. „Przysięgam, nikomu nic nie powiedziałam. Jestem tu tylko dla pana Hikmeta. Tylko dla niego”. „Zamilcz!” – wybucha mężczyzna, po czym przechadza się w tę i z powrotem ze wzrokiem wbitym w sufit. W końcu zatrzymuje się naprzeciwko żony i mówi spokojniej: „W porządku, jestem przekonany. Wierzę ci. Ach, prawie bym zapomniał. I dzisiaj zasłużyłaś na różę. Położyłem ją tutaj.” – Skina głową na niewielki parapet. – „Weź ją”.
Feride odwraca się w stronę przepaści. Boi się do niej zbliżyć, przekonana, że mąż w każdej chwili może ją wypchnąć. „Weź ją, powiedziałem!” – wydziera się Umit. Dziewczyna niepewnie stawia krok za krokiem. Gdy pochyla się i wyciąga rękę po róże, nagle mężczyzna obejmuje jej ramiona. „Ale nie tylko różę. Zasługujesz też na inne rzeczy” – mówi i niebezpiecznie popycha żonę ku przepaści. „Proszę cię, uspokój się” – mówi Feride, cała dygocąc. – „Nie kłamię, nikomu nic nie powiedziałam”. „Co za wstyd. Nadal kłamiesz. Skoro nikomu nic nie powiedziałaś, dlaczego próbują uratować cię przede mną? Dlaczego uważają mnie za złego?”.
„Teraz powiedz, co mam dla ciebie zrobić?” – kontynuuje Umit. – „Mam ukarać cię za to, że nie jesteś pokorna? Drżysz. Jest wysoko, czyż nie? Jeśli teraz cię popchnę, to by wszystko skończyło, wiesz?”. „Wystarczy! Zrób to, co chcesz!” – krzyczy zdesperowana Feride. – „Niech to wszystko się skończy! Zrób to!”. „Więc nie boisz się?” – W tym momencie Umit dostrzega stojącego na korytarzu Emira, który wpatrzony jest w telefon i nie widzi ich. Psychiatra szybko odciąga żonę od okna. – „Kochanie, nie stój tak na krawędzi. Jest tu bardzo wysoko. Jeszcze coś ci się stanie, nie daj Boże.” – Zamyka okno. – „Jeśli chcesz zaczerpnąć świeżego powietrza, zabiorę cię na podwórko”.
Emir patrzy na małżonków. Uznając, że dziewczyna jest bezpieczna, odchodzi. Umit momentalnie ponownie staje się potworem. Ściska ramiona żony i wbija w nią mordercze spojrzenie. „Teraz będziesz posłuszną dziewczynką i od razu pójdziesz do domu!” – rozkazuje, potrząsając Feride. – „Rozumiesz?! Zrozumiałaś mnie!”. Dziewczyna potakuje z oczami pełnymi łez. „Idź i umyj się!” – Mężczyzna puszcza żonę. – „Doprowadź się do porządku! Potem natychmiast idź do domu!”.
Akcja wraca do domu Kemala. Narin wchodzi do kuchni. Na jej widok Sehriye i Munever wstają z miejsc przestraszone. „Córko, potrzebujesz czegoś?” – pyta Munever niepewnym głosem. – „Powinnaś nas zawołać, przyszłybyśmy”. „Kemalowi nie spodobałoby się to” – stwierdza gospodyni. „O czym rozmawiałyście?” – pyta Narin. – „Co się dzieje z moim dzieckiem?”. „O czym miałybyśmy rozmawiać? W ogóle się o siebie nie troszczysz. Dlaczego wchodziłaś na krzesło?”. „Tak, niewiarygodne” – potwierdza Munever. – „Kemal jest słusznie zdenerwowany. Jeśli ty, jako lekarz, robisz coś takiego, co zrobiliby inni?”.
„Mamo, słyszałam was!” – mówi stanowczo Narin. – „To jasne, że mi nie powiecie. Gdzie jest Kemal?”. „Poszedł zobaczyć się z panem Hikmetem” – odpowiada Sehriye. – „Wkrótce tu będzie”. Narin odwraca się i odchodzi wyraźnie oburzona. Czy mąż powie jej prawdę? Czy Umit zrealizuje swoje groźby i zniszczy Tarhunów?