541: Songul jest w pokoju, który do tej pory dzieliła z mężem. Nawiązuje połączenie z prawnikiem. „Przeszukałam wszystko” – mówi do słuchawki. – „Cały dom wywróciłam do góry nogami, ale nie ma jej. Nie wiem, gdzie może być ta umowa”. „Nie możesz zostawić tego szczęściu” – przekonuje Vedat. – „Zdecydowanie musisz znaleźć tę umowę”. „Dobrze, będę dalej szukać, ale sprawdziłam już wszystko. Nieważne, przeszukam raz jeszcze. Miłego wieczoru”. Kobieta rozłącza się i mówi do siebie: „Boże, sprawdziłam nawet w salonie. Ale po co miałby tam zostawić taki dokument? To głupie. Tutaj też go nie ma”.

„Znowu przeszukam gabinet” – postanawia bratowa Feride. – „To niewielki kawałek papieru, na pewno gdzieś go popchnęłam. Najlepiej spojrzę raz jeszcze”. Kobieta udaje się do gabinetu. W półmroku przeczesuje szuflady, gdy nagle światło zapala się! Momentalnie wpada w przerażenie, ale zaraz oddycha z ulgą, widząc, że to tylko Cavidan. „To ty. Co się tak kręcisz jak duch?” – pyta Songul. Mama Emira zbliża się do niej i przygląda się uważnie. – „Mówię to dla twojego dobra. Jesteś chora, powinnaś leżeć w łóżku. Idź do swojego pokoju i nie kręć mi się pod nogami! Nie denerwuj mnie, bo wyrzucę cię za drzwi! Nikt mnie nie powstrzyma!”.

„Hikmet zmarł. On był bardzo dobrym człowiekiem. Moje kondolencje” – mówi Cavidan i odchodzi. „Niech tylko sznurki trafią w moje ręce, od razu wyrzucę tę wariatkę!” – mówi do siebie Songul i wraca do intensywnych poszukiwań. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Melike przynosi kawę siedzącym w salonie Emirowi i Oyi. „Czy mam zadzwonić do Feride?” – pyta służąca. „Jest jeszcze za wcześnie. Zadzwonisz do niej trochę później” – odpowiada syn Cavidan.

Do pomieszczenia wchodzi Sefer. W ręku niesie torbę. „To odzież pana Hikmeta” – oznajmia szofer. – „Miał ją na sobie, kiedy trafił do szpitala”. W salonie pojawia się Songul. Z zaintrygowaniem patrzy, jak Oya wyciąga z torby złożone w kostkę ubrania Hikmeta. Nagle przypomina sobie swoją ostatnią rozmowę z mężem, a przez jej głowę przebiega pewna myśl. Zabiera szwagierce ubrania i przytula je do piersi. „Mój kochany Hikmet!” – zakrzykuje, wybuchając nagle płaczem. – „Wciąż czuję jego zapach na tych ubraniach”.

„Co ty robisz? Przestań!” – Oya podnosi się i chce zabrać bratowej ubrania. Ta jednak nie pozwala na to. „To była jego ulubiona koszula” – zawodzi Songul i jeszcze mocniej ściska ubrania. – „Ach, Hikmet, ach!”. „Dość! Co to za przedstawienie?!” – Oburza się Oya, ani trochę nie wierząc w szczerość łez bratowej. „Jakie przedstawienie? To były ubrania mojego męża. Dusza tak strasznie mnie boli! Czy ty nigdy nie byłaś zakochana?”. „Dobrze, uspokójcie się” – prosi Emir.

„Gdyby mój Hikmet był tutaj, nie mogłabyś mnie tak traktować.” – Songul, udając urażoną, odchodzi do swojego pokoju. „Ciociu, wiem, że bardzo się smucisz, ale zostaw ją” – mówi Emir. – „Nie napadaj tak na nią”. „Posłuchaj, milczę tylko ze względu na pamięć o moim bracie” – oświadcza Oya. – „Inaczej nie mogłabym znieść jej widoku, rozumiesz? Nie, odejdę do Kemala”. „Dobrze. Bądź tam, gdzie będziesz czuła się lepiej”. „Tak, od razu tam pójdę. Sefer, chodźmy”.

Kamera przenosi się do pokoju Songul. Kobieta stoi z przyłożonym do drzwi uchem i mówi: „Bezczelna wszechwiedząca. Szerokiej drogi. Daj Boże, by więcej nie wróciła”. Rozkłada ubrania i w kieszeni marynarki znajduje… umowę rozwodową! „Znalazłam! Przysięgam, znalazłam ją!” – Szaleje z radości. Od razu chwyta za telefon i dzwoni do prawnika. – „Halo? Znalazłam! Trzymam w ręku umowę rozwodową!”. „To wspaniała wiadomość” – mówi Vedat. – „Jesteśmy już w połowie drogi, reszta należy do mnie”. „Ogromny ciężar spadł mi z serca. Tak bardzo mi ulżyło”.

„Ale mam dla ciebie inne zadanie” – oznajmia prawnik. „Jak to? Jeszcze jedno?” – Songul pochmurnieje. „Tak. Musisz utrzymać dobre relacje z domownikami. Nie rzucaj się w oczy. Szczególną uwagę zwróć na pana Kemala. Jest świetnym prawnikiem. Jeśli choćby drobiazg przyciągnie jego uwagę, będzie go drążył i wypytywał. Musimy dowiedzieć się, czy pan Hikmet wspomniał komuś o rozwodzie”. „To powinno być proste. Dobrze, rozłączam się. Do zobaczenia”. Songul odkłada telefon i mówi: „Nie wyszło dobrze, że pokłóciłam się z tą wiedźmą Oyą”.

Akcja przenosi się do domu Umita. Mężczyzna wchodzi do pokoju żony, która leży jeszcze na łóżku. „Dzień dobry, kochanie” – mówi psychiatra i kładzie rękę na ramieniu dziewczyny. – „Czeka na ciebie pyszne śniadanie. Przygotowałem je własnymi rękami”. „Nie chcę jeść” – odpowiada Feride, nie odrywając głowy od poduszki. „Dalej, moje życie.” – Umit zrzuca z niej kołdrę. – „Przygotuj się i zejdź zjeść. Yigit się obudził i czeka na ciebie. Zdaje się, że nie spałaś całą noc. Twoje oczy są zaczerwienione. Najpierw położymy lód, a potem zjesz śniadanie. To ci dobrze zrobi”.

„Nie idę do pracy.” – Feride naciąga kołdrę pod brodę. „Pójdziesz!” – Umit ponownie zrzuca kołdrę i zdecydowanie pociąga żonę za rękę. – „Pokażesz, że wszystko jest dobrze, że jesteś bardzo szczęśliwa! Jeśli zaś dalej będziesz powtarzać, że nie pójdziesz, wiesz, co się stanie. Nie pytaj mnie tylko później, dlaczego coś zrobiłem. To ty będziesz odpowiedzialna za każdy ruch, który ci się nie spodoba! Bez obaw, nie zostawię cię tam długo. Odbiorę cię za kilka godzin. Dopóki nie przyjdę, niech nie schodzę z twoich ust. Opowiadaj, jakim jestem dobrym mężem, aby uniknąć kolejnych niedogodności”.

Oya jest już w domu brata. Rozmawia z nim i jego żoną w salonie. „Jakby nie dość było mi bólu, to wciąż muszę użerać się z tą Songul” – oznajmia. – „Ten jej fałszywy płacz, fałszywy smutek… Kiedy mówię jej, że wystarczy, ona atakuje mnie bezwstydnie. Gdyby brat żył, nie mogłaby tego robić. Gdyby szacunek do niego mnie nie powstrzymywał, zrobiłabym jej wiele rzeczy! Dlatego tu przyszłam”. „To nie czas” – upomina siostrę Kemal. „Dobrze, nic już nie powiem, ale przyjdzie czas i na to”.

„Mnie też ta kobieta się nie podoba” – zabiera głos Sehriye. – „Wygląda na przebiegłą”. „Była żoną mojego brata” – stwierdza Kemal. – „Nikt z nas nie musi jej kochać, ale musimy ją szanować. Nie możemy jej ignorować”. Nagle rozbrzmiewa dzwonek telefonu Narin. „Jakby nas usłyszała. Dzwoni” – oznajmia. „Nie odbieraj” – zabrania Oya. – „Kto wie, co tym razem wymyśli”. „To nie byłoby ładne. Dowiedzmy się, co ma do powiedzenia. – „Narin odbiera połączenie. „Mam nadzieję, że nie przeszkadzam” – mówi Songul po drugiej stronie. – „Jesteś wolna?”. „Jestem. Moje kondolencje”. „Wszystkim nam. Nie wyszło dobrze, śmierć nie pasuje do mojego Hikmeta. Ale co możemy, taka była wola Boża”.

„Narin, dowiedziałam się, że Oya pojechała do was” – kontynuuje Songul. – „Zraniłam ją. Byłam przytłoczona bólem, żałuję tego. Chcę się odkupić. Czy mogę przyjść? Nie mogłam zostać w domu. Jestem już w drodze, nie chcę zwlekać”. „Oczywiście, możesz przyjść” – zgadza się Narin, choć Oya ruchem głowy daje jej znać, by tego nie robiła. Tymczasem Feride dociera do rezydencji. Emir staje przed nią. „Czy naprawdę wszystko w porządku?” – pyta. – „Dlaczego się tak zachowujesz? W ogóle mi nie ufasz? Czy nie wiesz, że pod tym dachem niczego nie musisz się bać?”.

„Nic nie robię. Nic mi nie jest” – zapewnia Feride. „Kogo chcesz przekonać?” – pyta mężczyzna. – „Spójrz na siebie. Jak może nic ci nie być? Powiedz mi prawdę, Feride. On pod tym dachem nie może ci nic zrobić. On ci to zrobił, prawda?” – Kieruje wzrok na stłuczenie na głowie dziewczyny. – „Ale ze strachu nie możesz otworzyć ust. Powiedz mi, proszę”. „Nikt mi nic…”. „Rozumiem. Cokolwiek zrobię, nie powiesz prawdy. W porządku, nic nie mów. Ale nie wrócisz już do tamtego domu. Zostaniesz tutaj”. „To niemożliwe! Nie mogę tego zrobić”. „Zrobisz! Nie mogę cię do niego wysłać, by znowu cię pobił. Obiecałem tacie, że nie będziesz sama i bez ochrony”.

Do niedoszłych małżonków podchodzi Melike. „Siostro Melike, Feride zostanie tutaj. Nie wyjdzie z domu” – oświadcza Emir i kieruje wzrok na dziewczynę. – „Jeśli to konieczne, zamknę cię w pokoju. Nie pozwolę ci odejść do miejsca, gdzie zostaniesz pobita. Jeśli nie chcesz, żeby mój tata przewracał się w grobie, zrobisz to”. Akcja wraca do domu Kemala. Songul siedzi na kanapie obok bratowej i mówi: „Oya, proszę cię, nie złość się. Zraniłam cię. Nie jestem przy zmysłach. Tak bardzo mi przykro, że się wyprowadziłaś. Nie mogłam zostać w domu. Powiedziałam sobie, że przyjdę i przeproszę cię, jakbyś zła na mnie nie była. Nie możemy walczyć ze sobą tak jak dzisiaj. Proszę, wybacz mi”.

„W porządku. Przyjęłam twoje przeprosiny” – mówi Oya. Z pewnością jej reakcja byłaby zupełnie inna, gdyby nie obecność brata i jego surowe spojrzenie, które czuje na sobie. „Przysięgam, ulżyło mi.” – Na twarzy Songul pojawia się uśmiech. – „W takich czasach musimy trzymać się razem. Jesteśmy w końcu rodziną”. „Okazujemy ci szacunek, jako żonie mojego zmarłego brata” – mówi Kemal. – „Nie mam wątpliwości, że i ty to odwzajemnisz”. „Oczywiście, nawet nie pomyślałam inaczej”.

Umit przyjeżdża do rezydencji. Wysiada z samochodu i podchodzi do stojących przed schodami Melike i Sefera. „Pani Melike, możesz zawołać Feride?” – prosi. – „Wyjdzie dziś wcześniej”. W tym momencie z domu wychodzi Emir. Staje oko w oko z rywalem i oświadcza: „Ona nigdzie nie wyjdzie”. „Prawdopodobnie jej praca potrwa dłużej. W porządku, zaczekam w środku.” – Psychiatra chce minąć syna Cavidan, ale ten twardo stoi mu na drodze. „Jej praca się nie przedłuży, ale i tak nie pójdzie z tobą. Od teraz będzie tutaj. Nie pozwolę jej zostać z takim oprawcą jak ty”.

„Co to za hańba podnieść rękę na kobietę?” – mówi dalej Emir. – „Prawdziwy mężczyzna by tego nie zrobił. Czy w ogóle się nie wstydzisz?”. „Słuchaj, nie rozumiem, o czym mówisz” – oznajmia Umit, z trudem zachowując spokój. – „Lepiej nie wystawiaj mojej cierpliwości na próbę. Uważaj na to, co mówisz”. „Mówię o siniakach na jej twarzy, których nie może ukryć nawet makijaż!”. Akcja przenosi się do domu Kemala. Songul wychodzi z łazienki i idąc korytarzem, zagląda do kolejnych pokoi.

„Byłam tu wcześniej, ale nie zwiedziłam domu” – mówi do siebie. – „Bardzo mi się tu podoba. Pokoje są przestronne. A kuchnia i salon zdecydowanie są fantastyczne. A ten widok na dziedziniec… Cała posiadłość z pewnością jest warta ciężarówki pieniędzy.” – Wchodzi do sypialni Kemala i Narin. – „Przyszłam do twoich stóp, aby cię przeprosić. Znoszę twoje zniewagi. Ale pobiorę za to opłatę. Nie nazywam się Songul, jeśli nie zabiorę ci wszystkiego! Zostawię cię nagą do samej skóry. Wtedy będziesz mnie błagać. Zobaczysz”. Songul odwraca się i dostrzega stojącą w drzwiach Sehriye! Jak wytłumaczy się ze swojej obecności w pokoju? Jak dużo gospodyni usłyszała z jej monologu? Czy Feride zostanie w rezydencji?

Podobne wpisy