554: Akcja odcinka rozpoczyna się w szpitalu. Feride i Ozlem są w sali Umita. „Ozlem, idź już do domu” – mówi psychiatra. – „Jesteś zmęczona. Idź i odpocznij.” – Kieruje wzrok na żonę. – „I my dziś wieczorem wrócimy do domu”. „Jak to? Twoja rana jeszcze się nie zagoiła” – przekonuje Ozlem. Do pokoju wchodzi doktor. „Jak się ma nasz pacjent?” – pyta. „Dobrze. Chcę jak najszybciej wrócić do domu. Jeśli wrócę do domu, szybciej odzyskam siły”. „Jeszcze nie, panie Umicie. Przynajmniej do jutra powinieneś zostać w szpitalu”. „Wiesz, że ja też jestem lekarzem. Nie prosiłbym o to, gdybym widział ryzyko”.
„Poza tym nie będę sam, moja żona będzie przy mnie.” – Umit ujmuje dłoń Feride. – „Czy ktoś inny zaopiekowałby się mną lepiej?”. „Oczywiście, że nie” – zgadza się doktor. – „W porządku. Musimy jednak wykonać kilka badań. Poczekamy na wyniki i wtedy będziemy mogli odesłać cię do domu”. Lekarz opuszcza salę. „Skoro tak, to poczekam, aż pojawią się wyniki” – oznajmia Ozlem. – „Proszę, nie złość się, bracie. Martwiłabym się”. Akcja przenosi się do rezydencji. Melike i Cavidan rozmawiają w salonie. Są bardzo poruszone.
„Nie mogę zrozumieć” – mówi Melike. – „Jak to możliwe, że Emir ugodził kogoś nożem? Boże, pomóż mu uratować się z tego jak najszybciej”. „Wpakowali mojego syna w kłopoty” – stwierdza pani Tarhun. Do salonu wchodzi Songul, która do tej pory przysłuchiwała się rozmowie z korytarza. „Och! To znaczy, że Emir kogoś dźgnął?” – pyta, siadając na kanapie. – „Bardzo mi przykro, pani Cavidan. Ale nie na próżno powiedziano: Nie mów, kim byłeś, ale kim się stałeś. To było oczywiste, że Emir pewnego dnia sprawi problemy. Wychowałaś krnąbrnego i upartego syna. Zatem największą winę ponosisz ty”.
Cavidan zrywa się na równe nogi i wykrzykuje rywalce w twarz: „Mój syn jest całkowicie dobrze wychowanym dzieckiem! Miłosierny, uczciwy i moralny!”. „Zawsze tak jest” – stwierdza Songul ze spokojem. – „Żadna matka nie wypowie się źle o swoim dziecku”. „Ten drań Umit i jego żona zrujnowali życie mojego syna! To wszystko stało się z ich powodu! Teraz rozumiesz?”. „W porządku, nic nie powiedziałam. Co mnie to obchodzi?” – Bratowa Feride odchodzi.
„Uspokój się, pani Cavidan” – prosi Melike. – „Twoje ciśnienie podskoczyło. Usiądź”. Kamera przenosi się do pokoju Songul. „Patrzcie na tę artystkę. Dosłownie zmusiła ich do walki” – mówi kobieta i wybiera numer do Feride. „Halo?” – odbiera dziewczyna. „Dopiero teraz dowiedziałam się. Jestem w szoku. Co zrobiłaś? Sprowokowałaś ich do walki. Jeden prawie został mordercą, a drugi omal nie wylądował na cmentarzu.” – W głosie Songul nie słychać nagany czy oburzenia, a jedynie czysty podziw. „Dziękuję, bratowo, już dobrze.” – Feride nie może odpowiedzieć nic innego, bo obok niej jest Umit. – „Przekażę mu twoje życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. Do usłyszenia”.
Tymczasem Kemal zatrzymuje Vedata przed jego kancelarią. „Jeśli przyszedłeś się ze mną spotkać, mam już zaplanowane jedno spotkanie” – oznajmia prawnik Songul. – „Szkoda, że nie zadzwoniłeś wcześniej”. „Nie zajmę ci dużo czasu” – zapewnia mąż Narin. – „Mam jedno krótkie pytanie, na które chciałbym, żebyś odpowiedział. Zastanawia mnie decyzja brata. Zostawił połowę swojego majątku kobiecie, z którą chciał się rozwieść. Myślisz, że to normalne”. „Ja patrzę na dokumenty, panie Kemalu. W nich nie ma żadnego problemu. Ale jeśli coś cię niepokoi, idź z tym do sądu. Udowodnij, że masz prawo do majątku swojego brata”.
„Tak, masz rację” – przyznaje Kemal. – „Mógłbym tak zrobić, ale zrobię coś innego. Najpierw udowodnię, że brat chciał się rozwieść. Resztą zajmę się później”. Mąż Narin odchodzi. Vedat od razu telefonuje do Songul. „W czyje ręce wpadły dokumenty rozwodowe?” – pyta. „Nie wpadły w niczyje ręce” – oznajmia zdziwiona kobieta. – „Powiedziałam, że je zniszczyłam”. „Jesteś pewna? Jeśli jest coś innego, powiedz mi”. „Nie kłamię. Jestem pewna, że je zniszczyłam. Dlaczego mnie niepokoisz?”. „Daj Boże, by tak było. Inaczej będziemy w wielkich tarapatach. Spotkajmy się jak najszybciej”. „W porządku, miałam właśnie pojechać do firmy. Spotkajmy się tam”.
Akcja przenosi się do szpitala. Ozlem na korytarzu rozmawia przez telefon. Z sali Umita wychodzi Feride. „Taci niedługo po ciebie przyjedzie” – oznajmia Ozlem po skończonej rozmowie. – „Musisz wejść na statek przed dziewiątą. Brat musi być wtedy nadal w szpitalu. Nie może zauważyć, że cię nie ma”. „Nie odniesiemy sukcesu” – mówi Feride. – „Chce wyjść ze szpitala. Doktor się zgodził. Najlepiej będzie, jeśli zrezygnujemy”. „W żadnym wypadku! Jakoś to rozwiążemy”.
Na korytarzu pojawia się doktor. Ozlem zatrzymuje go. „Czy jest jakiś problem?” – pyta lekarz. „Teraz nie, ale jeśli pozwolisz mojemu bratu wrócić do domu, to będzie. Brat nie znosi przyjmowania lekarstw, dlatego tak bardzo chce wrócić do domu. Wiem, że nie będzie ich przyjmował. Zatrzymaj go chociaż na dzisiejszą noc, proszę”. „Rozumiem. Jeśli tak wygląda sytuacja, nie możemy ryzykować. Zostanie tu dziś wieczorem, nie martw się”.
Tymczasem Emir zostaje wprowadzony do celi w więzieniu. Spotyka tutaj… Talaza! „Witaj w naszej celi” – mówi bandzior. – „Spójrz, to nie wygląda jak miejsce, do którego przywykłeś. Mogę cię zdenerwować”. „Ty zamierzasz mnie zdenerwować?” – pyta syn Cavidan. „A dlaczego by nie? Jeśli zechcę, zdenerwuję cię”. Emir chwyta bandziora za szyję i przyciska go do stołu. „Wiesz, gdzie jest moja dusza?” – pyta. – „Moja dusza jest w nosie! Jeśli nie będziesz zachowywał się jak człowiek, sprawię, że pożałujesz, że się urodziłeś! Będziesz cierpieć za wszystko, co zrobiłeś do tej pory lub zamierzałeś zrobić!”.
Akcja przenosi się do szpitala. Ozlem odbiera wiadomość od Taciego. Zagląda do sali brata i skinieniem głowy daje Feride znać, by do niej wyszła. Feride patrzy na śpiącego męża, a następnie wychodzi na korytarz. „Taci przyjechał” – oznajmia siostra Umita. – „Czeka na ciebie na zewnątrz. Idź bez zwłoki”. „Co jeśli się obudzi?”. „Dostał dużo lekarstw. Nie obudzi się, nie martw się. A nawet jeśli, coś wymyślę. Nie myśl teraz o tym.” – Ozlem kładzie na ręku bratowej komórkę. – „Będziemy się kontaktować przez ten telefon. Nie używaj swojego”. „Będziesz przeze mnie w trudnej sytuacji. Ktoś drugi nie zrobiłby tego. Dziękuję ci za wszystko, Ozlem”.
Dziewczyny przytulają się na pożegnanie. Następnie Feride zakłada torebkę na ramię i odchodzi. Akcja przenosi się do firmy. Vedat jest w gabinecie Songul. „Jeszcze tak groźnie o tym mówił” – oznajmia prawnik. „Zwariuję!” – zakrzykuje kobieta, odchodząc od zmysłów. – „Jak tylko znalazłam umowę rozwodową, podarłam ją i wyrzuciłam. Jak mógł się dowiedzieć? Hikmet też nie mógł powiedzieć. Odszedł nagle, bez słowa. Nie rozumiem tego!”. „Nie ma tu nic do rozumienia. To zwykły blef”. „Nie mamy pewności. Co jeśli na tym stracę? Nie pozwól, by przejęli nieruchomość i wyrzucili mnie na bruk!”.
„Mówię ci, że nic nie ma” – powtarza Vedat. – „Próbuje wciągnąć nas na cienki lód. Nie może niczego udowodnić. Nikt inny nie wie, że pan Hikmet chciał się rozwieść”. W tym momencie drzwi gabinetu otwierają się i do środka wchodzi Kemal! Akcja przenosi się do rezydencji. Feride jest w pokoju dziecięcym. Żegna się z Yigitem, gdy nagle rozbrzmiewa dzwonek jej telefonu. To numer prywatny. „Może to Emir?” – pyta siebie dziewczyna i odbiera połączenie. Nic jednak nie mówi.
„Halo? Słyszysz mnie?” – pyta Emir po drugiej stronie. „Słyszę” – potwierdza żona Umita. „Jak się masz? Czy wszystko w porządku?”. „Dzięki tobie uratuję się. Wszystko dobrze, ale trudno mi odejść w ten sposób”. „Rozmawialiśmy o tym. Powiedziałem ci, że nie będzie żadnych problemów, kiedy odejdziesz”. „Dobrze, a ty? Jesteś w więzieniu”. „Tylko tymczasowo, wkrótce wyjdę. Nie myśl o tym teraz. Idź po nowe życie, miłej podróży”.
Feride rozłącza się, wkłada Yigita do łóżeczka i ciągnąc za sobą walizkę opuszcza pokój. Wolnym krokiem zmierza do drzwi wyjściowych. Gdy naciska na klamkę, widzi stojącego przed wejściem… Umita! „Wybierasz się gdzieś, żoneczko?” – pyta psychiatra. Następnie przekracza próg i staje naprzeciwko żony. – „Zapytałem cię o coś, moje życie”. „Chciałam właśnie wrócić do domu…” – odpowiada dziewczyna, drżąc ze strachu. „Do domu? A to co?” – Mężczyzna kieruje wzrok na walizkę. „Przyszłam pożegnać się z Yigitem i zabrać rzeczy, które tu zostały. Już tutaj nie będę pracować, tak jak powiedziałam”.
„Mogę spojrzeć na te rzeczy?” – pyta rozkazującym tonem Umit. Feride posłusznie otwiera walizkę. Na wierzchu znajdują się dwie jej bluzki. Nic, co wzbudzałoby podejrzenia. Zamyka walizkę i stawia ją z powrotem na kółkach. W tej chwili na korytarzu pojawia się Melike. Od razu podbiega do drzwi i pyta z typowym dla siebie przejęciem na twarzy: „Feride, córko?”. „Dzień dobry” – mówi Umit. „Siostro Melike, idź do pokoju” – prosi dziewczyna. – „Yigit został sam. My już idziemy, nie czekaj tu na próżno”.
Małżonkowie opuszczają rezydencję. Kamera robi zbliżenie na znajdującego się w ogrodzie Taciego. „Niech to szlag!” – przeklina chłopak. – „Co mam teraz zrobić? Co powiem bratu Emirowi?”. Akcja przenosi się do firmy. Kemal podchodzi do biurka, przy którym siedzą Songul i Vedat. „Czy nie jest za późno na rozmowę biznesową?” – pyta, doskonale zdając sobie sprawę, w jakim celu jego przeciwnicy się tutaj spotkali. „Ta firma jest własnością pani Songul, a ja jestem jej adwokatem” – oświadcza prawnik, podnosząc się. – „Myślę, że możemy się spotykać, kiedy chcemy, panie Kemalu”.
„Po tym, jak Tarhunowie wycofali się bez stawiania pytań, myślisz, że cały teren należy do was? Mylisz się” – oznajmia mąż Narin. – „Wiem, jakiego rodzaju intrygi chodzą ci po głowie. Jestem gotowy wszystkie je wyśledzić, jedna po drugiej.” – Rzuca niezauważalne spojrzenie na znajdująca się na suficie kamerę, by upewnić się, że rejestruje obraz. – „Ta rzecz skończy się w sądzie”. Kemal patrzy jeszcze przez chwilę rozmówcy prosto w oczy, po czym odwraca się i opuszcza gabinet. Na korytarzu zatrzymuje ochroniarza. „Haki, mam do ciebie jedną prośbę” – oznajmia. Czy zdobędzie nagranie rozmowy Songul i prawnika?