603: Narin odbiera telefon. Okazuje się, że Mert został odnaleziony, jest w szpitalu, w którym kobieta pracuje. W następnej scenie żona Kemala jest już w szpitalu. Przytula Merta i mówi: „Chwała Bogu, nic ci nie jest. Bałam się, że stało ci się coś złego. Znajomy lekarz powiedział mi, że zostałeś napadnięty”. „To bez znaczenia” – odpowiada chłopak. „To ważne. Posłuchaj, bardzo mi przykro. Nie wiem, dlaczego Kemal to zrobił, ale bez względu na to, co ktoś powie, nie pozwolę ci odejść”. W tym momencie na korytarzu pojawia się Kemal. Nie podchodzi jednak do rozmawiających żony i Merta, tylko przysłuchuje im się niezauważony.

„On nie jest niczego winien. To wszystko przeze mnie” – oznajmia Mert. „Co masz na myśli? Co to znaczy?” – nie rozumie Narin. „To wszystko moja wina, co ci się stało. Wszystko zaplanowałem. Kiedy twój mąż się dowiedział, odesłał mnie. Ktoś inny zrobiłby o wiele więcej, ale on nie. Wiesz dlaczego? Żebyś się nie smuciła. Miał rację od samego początku, nie powinnaś mi ufać. Myślałem, że lekarze są mądrzy. Jesteś tak głupia, że nie możesz zrozumieć, jaki jestem”. „Czy wiesz, jak bardzo się bałam? Myślałam, że nie żyjesz! W kostnicy… Obwiniałam przez ciebie mojego męża. Walczyłam o ciebie, a ty… Jak mogłeś nam to zrobić?”.

Kemal staje obok żony. „Chodźmy” – mówi kobieta. „Idź do domu i czekaj na nas” – Kemal wydaje polecenie Mertowi, po czym ujmuje dłoń Narin i razem odchodzą. Akcja przenosi się na farmę. W wyniku kolejnej intrygi Tulay Gulperi wylewa sobie wrzątek na stopę. Emir zawozi ją do szpitala. „Znowu wysłałaś tę szczurzycę z szopy w objęcia Emira” – stwierdza Ercan w rozmowie z siostrą. – „Nie planuj już nic więcej”. „Wszystko stało się z powodu tego krasnoludka.” – Tulay kieruje wzrok na przebiegającego Yigita. – „Co on w niej widzi? Jeśli nie zamienię świata tej szczurzycy w loch, nie nazywam się Tulay!”.

Kemal i Narin są na wybrzeżu. „Czy możesz mi wybaczyć?” – pyta kobieta. „Nie ma nic do wybaczenia. Jesteś moją żoną, moją towarzyszką życia. Martwiłem się o ciebie, dlatego tak postąpiłem”. „Miałeś rację, powinnam była cię posłuchać”. „I ja się pomyliłem. Gdyby coś stało się Mertowi, nigdy bym sobie nie wybaczył. Nie płacz. Nie będziesz więcej o tym myśleć, dobrze? Od teraz będziemy patrzeć tylko naprzód”. Tymczasem Gulperi i Emir wracają ze szpitala. W trakcie drogi samochód zatrzymuje się. Emir próbuje go ponownie odpalić, ale silnik nie odzywa się.

„Wygląda na to, że Ercan zaniedbał serwisowanie auta” – stwierdza syn Cavidan, wysiada na zewnątrz i zagląda pod maskę. – „To nie jest coś, co mógłbym sam naprawić. Zadzwonię po serwis.” – Nawiązuje połączenie. – „Halo, mistrzu Haydarze? Zepsuło mi się auto, myślę, że coś z silnikiem. Jesteśmy na drodze do Sile. W porządku, wyślę ci lokalizację. Kiedy przyjedziesz? Naprawdę? Nie możesz wcześniej? W porządku, czekamy”. Mężczyzna rozłącza się i mówi do swojej towarzyszki: „Musimy trochę poczekać, nie może przyjechać od razu”. Oboje siadają na ściętym drzewie.

Gulperi ogląda drzewo. „To gniazdo wiewiórki” – oznajmia. – „Ten dąb był kiedyś jej domem”. „Skąd znasz się na tym?” – docieka Emir. „Ponieważ jako dziecko kochałam żołędzie, jak wiewiórki”. Tymczasem Kemal i Narin wracają do domu. Drzwi otwiera im Sehriye. „Przyleciały moje gołąbki, witajcie” – mówi gospodyni. – „Niech Bóg chroni was przed urokiem”. „Gdzie jest Mert? W swoim pokoju?” – pyta Kemal. „Nie wychodzi z niego, odkąd przyszedł. Po prostu siedzi na łóżku i rozmyśla. Oczywiście bardzo żałuje”.

Małżonkowie udają się do pokoju ich podopiecznego, ale jego już tam nie ma. Na komodzie znajduje się kartka z listem: Żałuję, że musiałem odejść po kryjomu, ale nie miałem innego wyjścia. Nie zasługuję na twoją bliskość i cierpliwość, którą mi okazałaś. To, co zrobiłem, jest straszne, a mimo to otworzyłaś dla mnie swoje drzwi. Trudziłaś się, aby wszystko było dobrze. Gdybym został z wami, zawsze byłbym czarną plamą i powodem do wstydu. Niczym więcej. Dlatego odchodzę bez powrotu, wybacz mi.

Akcja wraca na drogę. Emir i Gulperi nadal czekają na serwis. „Nie było potrzeby, samo by się zagoiło” – przekonuje wróżka. „Była potrzeba. To oparzenie nie zagoiłoby się łatwo w domu”. „Przywykłam do tego”. „Co masz na myśli mówiąc, że przywykłaś? Do czego przywykłaś?”. „Nigdy nie byłam u lekarza. Moja babcia zawsze mnie leczyła. Owijała bandażem moje rany, podawała lekarstwa, kiedy byłam chora. Opowiadała historie, aby złagodzić mój ból. Nie zapomniałam ani jednej historii, którą mi opowiadała. Okazało się, że miała rację we wszystkim”.

„Babcia mówiła, że w życiu jest więcej dobra niż zła” – kontynuuje Gulperi. – „Kiedy odeszła, myślałam, że istnieje samo zło. Od swoich bliskich doświadczyłam tylko zła. Powiedziałam sobie, że złych jest więcej. Uznałam, że babcia się myliła, że to świat złych ludzi. Potem trafiłam w nieznane miejsce i od nieznajomych doświadczyłam wielkiego dobra. Od wujka Hasana, od Yigita i od siostry Melike. Od wszystkich”. „Cieszę się, że twoja babcia miała rację” – mówi Emir.

Akcja przenosi się na farmę. Tulay chodzi niespokojnie po podwórku, niecierpliwie czekając na powrót Gulperi i Emira. Nagle jej wzrok przykuwa coś za bramą. Kamera robi zbliżenie na bawiącego się na skraju lasu Yigita, przed którym pojawił się właśnie… Turgay! Mężczyzna zakrywa dłonią usta chłopca, podnosi go i ucieka z nim w głąb lasu. „Co ten idiota robi? Porywa go!” – krzyczy Tulay i biegnie za mężczyzną. Po chwili jednak zawraca, zmieniając zdanie. Przed bramą spotyka swojego brata.

„Najwyraźniej pojawiły się w twojej głowie nowe plany” – stwierdza Ercan, przypatrując się siostrze. – „Co się dzieje?”. „Turgay porwał Yigita” – odpowiada ze spokojem Tulay. „Co?!” – Mężczyzna robi wielkie oczy. – „Uciekł z więzienia?!”. „Zamknij się, niech nikt nie usłyszy”. „Mówisz, że Yigit został porwany?”. „Okazja, której szukałam, przyszła mi do stóp. Niczym troskliwa mama będą tą, która uratuje Yigita”. „Co masz na myśli?”. „Wkrótce zdadzą sobie sprawę, że Yigit zniknął. Dokładnie w tym czasie ty zadzwonisz do Turgaya”. „No i?”. „Przekonasz go za jakąś kwotę”.

„Turgay zrobi wszystko za pieniądze, ale…” – Ercan ma wątpliwości. „Możesz się z nim skontaktować, kiedy tylko chcesz?” – pyta Tulay. „Mogę. Ma tajny numer”. „Pięknie. Teraz zachowuj się tak, jakby wszystko było w porządku. Ja przyjdę w odpowiednim czasie. Zrozumiałeś dobrze?”. Akcja przenosi się do dzielnicy. Mert energicznym krokiem idzie po drodze, rozmawiając przez telefon. „Bade, powiedziałem ci, że znajdę pracę” – mówi do słuchawki. – „Znajdę sposób. Nie będziemy kontynuować życia w ten sposób. W porządku, niedługo będę z tobą. Porozmawiamy, kiedy się spotkamy”. Chłopak rozłącza się. Nie widzi, że podąża za nim trzech oprychów. Kim oni są? Czy chłopak znowu wpadnie w kłopoty?

Podobne wpisy