64: Reyhan wychodzi z pokoju Zeynep. „Czego ta dziewczyna szukała w pokoju dla gości?” – zastanawia się Nigar. Nagle przez korytarz przechodzi Cavidan. „Ach, tu jesteś” – mówi pani Tarhun, kierując wzrok na służącą. – „Głowa mnie rozbolała. Natychmiast przynieś mi lekarstwa”. „Przyniosę, proszę pani, tylko… Jest jedna sprawa. Pani Reyhan przed chwilą wyszła z pokoju dla gości. Nie rozumiem, czego mogła tam szukać”. „Dobrze, dobrze. Idź i przynieś moje lekarstwa”. Nigar posłusznie odchodzi, a jej pracodawczyni kieruje podejrzliwe spojrzenie na drzwi pokoju gościnnego.

W następnej scenie widzimy Reyhan, która idzie korytarzem i niesie szklankę wody. Zatrzymuje się przy pokoju gościnnym i z przerażeniem odkrywa, że drzwi są otwarte! Ostrożnie zagląda do środka i widzi znajdującą się w pomieszczeniu Cavidan! Szybko cofa się o kilka kroków. Po chwili pani Tarhun wychodzi z pokoju i mija swoją synową, jakby nigdy nic. Gdy odchodzi do salonu, Reyhan natychmiast wchodzi do pokoju gościnnego. „Zeynep?” – szepcze żona Emira. Rozgląda się wszędzie za bezdomną dziewczynką, ale nigdzie jej nie dostrzega.

Reyhan szybko udaje się do swojej sypialni. W przedpokoju spotyka swojego męża. „Jeśli szukasz swojego telefonu, to jest tutaj” – Emir wskazuje na leżącą na podłodze komórkę. „To telefon Zeynep” – mówi w myślach dziewczyna i podnosi komórkę. Następnie udaje się do łazienki, gdzie znajduje… Zeynep! „Cii!” – Reyhan przykłada palec do ust. – „Zaczekaj tu na mnie, dobrze?”. Żona Emira chce opuścić pomieszczenie, ale w tym samym momencie w drzwiach łazienki staje… Emir! „Zostawiłem w środku mój zegarek” – oznajmia mężczyzna. Następnie sięga ręką po leżący na półce zegarek, na całe szczęście nie zauważając przytulonej do ściany Zeynep.

Akcja przenosi się do domu Kemala. „Jak twoja noga, Yonca?” – pyta Leyla. „Dobrze, dobrze, dzięki Bogu” – odpowiada Sehriye. – „Dziewczyna skacze już niczym antylopa”. „W każdym razie powinnaś pokazać ją doktorowi. Niech zrobi prześwietlenie”. Akcja przenosi się do rezydencji Tarhunów. Reyhan wraca do pokoju, w którym na chwilę zostawiła Zeynep. Dziewczynki już jednak tam nie ma. Na stoliku leży jednak karteczka z krótkim liścikiem: Siostro Reyhan, dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłaś, ale nie mogę tu dłużej zostać. Jak mnie złapią, to poinformują moją macochę i rozzłoszczą się na ciebie.

„Ach, Zeynep, ach!” – wzdycha Reyhan. – „Nie mogę pozwolić, byś została na ulicy”. Tymczasem Cemre prowadzi samochód i rozmawia przez telefon z Cavidan. „Pierwsze, co zrobiłam dziś rano, to pojechałam do holdingu i dałam sekretarce instrukcje, żeby dała Emirowi rachunek za kartę Reyhan” – oznajmia dziewczyna. – „Kwestią czasu jest, jak Emir dowie się, że jego żona korzysta z drugiego telefonu. Nie będzie spokojny, zrobi wielkie zamieszanie”. „Mam nadzieję, moja droga” – mówi pani Tarhun. – „Przyjedź do rezydencji, wypijemy coś i porozmawiamy szczegółowo”. „Dobrze, zaraz tam będę”.

Wkrótce Cemre jest już na drodze prowadzącej do posiadłości Tarhunów. Nagle dostrzega idącą chodnikiem Reyhan. „Dokąd ona tak pospiesznie idzie?” – zachodzi w głowę córka Suheyli i postanawia śledzić swoją rywalkę. Żona Emira udaje się do parku, gdzie znajduje siedzącą pod drzewem Zeynep. Bezdomna dziewczynka na jej widok próbuje uciec, ale Reyhan zatrzymuje ją. „Proszę cię, siostro, zostaw mnie” – mówi Zeynep. – „Nie chcę, żebyś przeze mnie narobiła sobie problemów”. „Nie martw się, nic mi nie będzie”. „A jeśli będzie?”. „Zeynep, popatrz na mnie. Popatrz mi w oczy. Nie zostawię ciebie, słyszysz mnie?”.

Cemre przez otwartą szybę widzi, jak Reyhan przytula dziewczynkę. „Kim ona jest?” – pyta zaintrygowana córka Suheyli. Nagle obok Zeynep pojawia się jej macocha i chwyta ją za kaptur kurtki. „Mam cię, ty mały łotrze!” – wydziera się kobieta. – „Myślałaś, że cię nie znajdę?!”. „Stój! Co ty robisz?!” – krzyczy Reyhan. – „Zostaw tę dziewczynkę!”. „A ty kim jesteś?! To ty ją przetrzymywałaś, tak?!”. „Nikogo nie przetrzymywałam!”. „Nie okłamuj mnie! Pójdę na policję i to im się będziesz tłumaczyć!”.

Następuje zbliżenie na twarz Cemre. „Policja? Czyli Reyhan przetrzymywała tę dziewczynkę?” – zastanawia się dziewczyna. „Podam cię do sądu za porwanie mojej córki!” – krzyczy na cały głos macocha Zeynep. „Ona mówi, że Reyhan porwała jej córkę. Jak z tego nie wyjdzie żadna afera, to nie nazywam się Cemre”. Reyhan bierze Zeynep za rękę i razem opuszczają park. Akcja przenosi się do firmy. Emir siedzi przy swoim biurku i ze zdumieniem patrzy na rachunek za kartę kredytową żony. „Po co jej druga karta sim? W jakim celu?” – nie rozumie mężczyzna. – „A przede wszystkim dlaczego nic mi o tym nie powiedziała? Co jest w tym takiego, aby trzymać to w ukryciu. No właśnie, czy ona coś ukrywa?”.

Emir chwyta za komórkę i dzwoni do żony. Ta jednak nie odpowiada. Tymczasem Cemre zatrzymuje samochód obok idącej po chodniku macochy Zeynep. „Proszę wybaczyć, ale byłam świadkiem pani kłótni z pewną kobietą” – oznajmia dziewczyna. – „Zna ją pani?”. „Nie znam, ale o co chodzi? Jesteś jej przyjaciółką? Będziesz ją przede mną chronić?”. „Nie, wcale nie mam takiego zamiaru”. „Kimkolwiek byś nie była pilnuj swojego nosa. Wiesz, ile dni nigdzie jej nie było?”. „Źle mnie pani zrozumiała. Chcę pani po prostu pomóc. Na początku zdradzę pani, kim jest ta kobieta. To synowa rodziny Tarhun”.

„Tych znanych Tarhunów?” – macocha Zeynep robi duże oczy. „Aha. A ta, która była obok niej, to pani córka?” – docieka Cemre. „Tak, to moja pasierbica. Uciekła z domu kilka dni temu”. „Jeżeli mnie wysłuchasz, to będziesz mogła dostać taką sumę pieniędzy, o jakiej nawet ci się nie śniło”. Akcja wraca do firmy. Zafer jest w gabinecie swojego przyjaciela i pyta: „Pamiętasz urodziny Cemre? Ten dzień, kiedy chwyciłeś Reyhan za rękę?”. „Tego dnia zrobiłem to, co musiałem zrobić” – oświadcza Emir. „Byłem tam. Reyhan się broniła, a ty dla niej wtrąciłeś się do rozmowy. Nie chciałeś, by złamali jej serce, ponieważ zależy ci na Reyhan”.

„Znajdź przyczynę wszystkich swoich podejrzeń” – kontynuuje Zafer. – „Dlaczego tak bardzo przywiązujesz do niej uwagę? Ja to wiem. Ty także to wiesz”. „Po prostu nie chcę, aby robiono ze mnie idiotę!” – tłumaczy syn Cavidan. – „Tylko o to chodzi, zrozumiałeś?”. Akcja przenosi się do rezydencji. Reyhan i Zeynep ponownie są w pokoju gościnnym. „Siostro, ona nie może nas tutaj znaleźć, prawda?” – pyta dziewczynka. „Oczywiście, że nie może” – potwierdza żona Emira. – „Ona nawet nie wie, kim jestem. W jaki sposób mogłaby nas znaleźć? Teraz jesteś bezpieczna, nie bój się”.

Zeynep rozpłakuje się. Reyhan ociera łzy z jej policzków. „Nie zostawię cię tej kobiecie” – zapewnia. – „Co by się nie działo, nie zrobię tego. Teraz połóż się trochę i odpocznij. Dla ciebie ten dzień był bardzo trudny. Kiedy zaśniesz, wszystko minie jeszcze łatwiej”. Zeynep kładzie się na łóżku. Nagle telefon Reyhan zaczyna dzwonić. To jakiś nieznany numer. Żona Emira odchodzi na kilka kroków i odbiera: „Halo? Kim jesteś?”. „Już się przedstawiam, moja droga” – po drugiej stronie słychać kobiecy głos. – „Jestem kobietą, której ostatnio w biały dzień uprowadziłaś córkę. Co się stało? Co tak zamilkłaś?”.

„Skąd wzięłaś mój numer?” – pyta Reyhan. „Gdzieś znalazłam. I adres też znajdę” – oświadcza macocha Zeynep. – „Jeśli nie zrobisz tego, o co proszę, to od razu przyjdę do twojego domu”. „Czego chcesz?”. „Pięćdziesięciu tysięcy lir”. „Nie mam tylu pieniędzy”. „Zatem znajdziesz”. „Gdzie mam je znaleźć?”. „Nie obchodzi mnie to. Jeśli tego nie zrobisz, to wszyscy dowiedzą się, że synowa rodziny Tarhun porwała dziecko. Pójdę do telewizji i gazet. Zhańbię cię. Nawet jeśli cię nie posadzą, to i tak więcej nie będziesz mogła pokazywać się wśród ludzi”. „Co z ciebie za człowiek?”. „Zostaw to, jakim jestem człowiekiem. Masz czas do wieczora, do godziny osiemnastej. Znajdź pieniądze i przynieś mi je albo nie chcesz sobie wyobrażać, co się z tobą stanie”.

Macocha Zeynep rozłącza się i podchodzi do auta Cemre. „Co powiedziała?” – docieka dziewczyna. „Przestraszyła się, i to bardzo” – oznajmia kobieta. – „Jak ona znajdzie tyle pieniędzy w mgnieniu oka?”. „Znajdzie, nie martw się. Zrobi wszystko, aby nie oddać ci dziewczynki”. „Na głowie faktycznie usiadł mi ptak szczęścia. Uratuję się od tej przebrzydłej pasierbicy i do tego dostanę mnóstwo pieniędzy”. „To dopiero początek. Jeśli będziesz mnie słuchać, to będziesz w stanie wyciągnąć od niej jeszcze więcej”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy