713: Kontynuacja sceny w restauracji. „Jeśli przyjdzie ci na myśl, by uczynić coś przeciwko mojej rodzinie” – mówi Emir, patrząc Savasowi prosto w oczy – „wiedz, że znajdziesz mnie przed sobą. Muszę z tobą rozmawiać w języku, który rozumiesz”. „Ty i ja nie rozmawiamy w tym samym języku, Tarhunie. Nasza natura jest inna”. „Tak, masz rację. Ja nigdy nie podniosłem ręki na kobietę i dziecko”. „Savas chce pomścić krew swojego ojca, a także jest lojalny wobec swojej matki” – oświadcza Beyhan. – „Robi to, co mu każę”. „Do tej pory milczałem, ponieważ szanowałem twój ból” – oznajmia syn Cavidan – „ale myślałem, że będziesz wiedziała, kiedy należy przestać. Myliłem się”.

„Nie będę cię więcej ostrzegał” – Emir zwraca się do Savasa. Następnie okrywa Gulperi jej płaszczem, ujmuje jej rękę i razem odwracają się w stronę wyjścia. „Tarhunie! Gulperi Tarhun!” – zatrzymuje ich Savas. – „Nie zapominajmy o jednym szczególe. Ona nie jest Tarhun. Wasze małżeństwo jest fikcyjne”. „Fikcyjne?” – Beyhan robi wielkie oczy. „Wcześniej byłem zły i wściekły, ale teraz jest mi też żal. Żal mi dziewczyny, która ukryła się za fałszywym małżeństwem”. „Jakim fałszywym?” – Emir udaje zdziwienie. – „Jej nazwisko to Tarhun i mieszka pod moim dachem. Jest moją prawowitą żoną!”.

„To córka swojej matki, oczywiście!” – grzmi Beyhan. – „Wszystko po niej przejęła! Jesteś taką samą hańbą, jak i ona! Wstydź się!”. „Dość!” – wybucha Emir. – „Powiem to raz jeszcze. Gulperi jest moją prawowitą żoną. Reszta nie jest waszą sprawą. Jeśli nie będziecie zachowywać się wobec niej tak jak na to zasługuje, nie biorę odpowiedzialności za to, co was spotka”. Emir i Gulperi odchodzą. Beyhan chce pójść za nimi, ale syn ją zatrzymuje.

Akcja przenosi się do szpitala. „Powiedz, jeśli masz jakiś problem” – mówi Narin do Yildiz. – „Rozwiążemy wszystko”. „Ja… Chcę…” – odzywa się opiekunka Munever, nadal bijąc się z myślami. – „Chcę ci podziękować za okazane we mnie zaufanie”. „To ja ci dziękuję. Byłam spięta z powodu swojej mamy i źle zachowałam się wobec ciebie. Wiem, jak o nią dbałaś. Wiem, że to nie twoja wina. Mama ma się dobrze, nie mamy już powodu do smutku. Zabierzemy ją do domu. Idę porozmawiać z doktorem”.

Narin opuszcza salę. Yildiz siada na krześle obok łóżka i mówi do nieprzytomnej kobiety: „Bardzo żałuję, pani Munever. Bardzo. Gdybym tylko mogła wszystko powiedzieć twojej córce… Ale nie mogę. Meltem nie zostawi mnie żywej”. Tymczasem Meltem trafia do więziennego ambulatorium. Gdy budzi się, rozgląda się zdezorientowana po pomieszczeniu. „Co mi się stało? Gdzie ja jestem?” – pyta. „Spokojnie, nie bój się” – odpowiada lekarka. – „Straciłaś przytomność i uderzyłaś o coś głową, dlatego krwawiłaś. To nic poważnego. Zrobiliśmy badania i wszystko jest w porządku. Jak się czujesz?”.

„Dobrze” – odpowiada Meltem, podnosząc się do pozycji siedzącej. „Możesz więc wrócić do celi” – oznajmia lekarka. „Proszę, nie zabieraj mnie tam z powrotem.” – Siostrę Merta ogarnia przerażenie. „Dlaczego? Czy coś się stało? Ktoś ci groził? Ktoś zrobił ci coś złego?”. „Nie mogę powiedzieć, ale proszę, nie zabieraj mnie tam. Ja tam umrę!”. „Najlepiej będzie, jeśli zadzwonię do twojego adwokata”. W następnej scenie Meltem rozmawia w pokoju widzeń z adwokatem.

„Muszę stąd wyjść!” – oznajmia kobieta, nerwowo uderzając paznokciami o blat stolika. „Musisz zaakceptować rzeczywistość” – odpowiada prawnik. – „To nie jest możliwe, pani Meltem”. „Jeszcze trochę i zwariuję tutaj!”. „Ale możemy coś zrobić. Możemy złożyć wniosek o przeniesienie cię do innego więzienia, argumentując to zatruciem i tym, że zostałaś zraniona”. „Chcę od ciebie czegoś jeszcze.” – Meltem robi się nagle znacznie spokojniejsza. W jej głowie zrodził się jakiś plan.

Wkrótce strażniczka wprowadza Meltem do jej celi. „Witaj” – mówi do niej Cevher, liderka celi. – „Nie mogłyśmy się doczekać, aż przyjdziesz. Szczerze mówiąc, bez ciebie jest tu nudno”. „Dalej będziesz się nudzić, bo przenoszą mnie do innego więzienia. Ale nie bądź taka smutna, wszystko jest dla ludzi. Mnie też jest przykro, że więcej nie zobaczę twojej brzydkiej twarzy, ale co można zrobić”. Cevher unosi rękę, by uderzyć niepokorną osadzoną, ale strażniczka jej to uniemożliwia. Meltem pakuje swoje rzeczy do torby i z uśmiechem na twarzy opuszcza celę.

Savas przywozi mamę na farmę. „Nic nie mówię, że chcesz zostać tutaj, ale wiedz, że nie będę spokojny” – oznajmia mężczyzna. – „Ciągle myślę o tobie, mamo. Jesteś sama pośród wrogów. Nie zrzucaj później swojego gniewu na mnie, proszę”. „To nie my musimy się bać, tylko oni” – oświadcza Beyhan. – „Zdrajców zawsze spotyka zły koniec!” – Wkracza do rezydencji i krzycząc na całe gardło, wzywa do siebie Gulperi. Co jej powie? Co planuje Meltem? Czy uda jej się odzyskać wolność?

Podobne wpisy