76: Leyla wchodzi do salonu, staje przed Kemalem i pyta: „Dlaczego poszedłeś do taty?”. „Czyli ci powiedział” – stwierdza ojciec Masal. – „Myślałem, że zostanie to między nami”. „Prosiłam cię tylko o jedno, żebyś nie próbował rozmawiać z moim ojcem. Dlaczego to zrobiłeś? Czekam na odpowiedź”. „Ponieważ chciałem. Twój ojciec oszalał, kiedy dowiedział się o naszej niewinnej zabawie w małżeństwo. Powiedział, że dla niego to sprawa honoru, ale nie zająknął się nawet o byłej profesji swojej córki. Czy ona była aż tak moralna?”. W oczach Leyli pojawiają się łzy. Dziewczyna odwraca się i odchodzi.
Emir sprawdza w Internecie informacje o mężczyźnie, z którym Reyhan ma pracować w stowarzyszeniu. Nagle do gabinetu wchodzi jego matka. Mężczyzna momentalnie zamyka klapę laptopa i pyta: „O co chodzi?”. „Pani Suheyla bardzo nalegała na zatrudnienie Reyhan, ale…” – odzywa się Cavidan. – „Nie jestem do tego przekonana. Twoim zdaniem to właściwe? W końcu wiadomo, skąd pochodzi Reyhan. Nie patrz tak na mnie, synu. To dla niej zupełnie nowe otoczenie. Jeśli ona zrobi coś nie tak, to nasze dobre imię…”. „Poradzi sobie, nie martw się. I nie myśl więcej o takich rzeczach”.
W następnej scenie widzimy, jak Cavidan nerwowo chodzi po korytarzu. „Poradzi sobie, patrzcie tylko!” – mówi rozzłoszczona. – „To nie są sprawy typu sprowadzanie zawszawionych dziewcząt do domu, drogi Emirze”. Nagle telefon kobiety zaczyna dzwonić. „Cemre, moja droga? Jak się masz?” – odbiera pani Tarhun. „Źle, ciociu Cavidan” – oznajmia córka Suheyli. – „Dlaczego od tylu dni do mnie nie dzwonisz?”. „Czy mogłabym nie zadzwonić? Dzwoniłam wiele razy, ale twój telefon był wyłączony”. „Ona… Ona weszła jakoś do klubu”. „Nawet mi o tym nie mów, córko”. „Co Emir na to?”. „On też to popiera. Właśnie to chciałam ci powiedzieć. Może porozmawiasz z mamą? Powiesz jej, że Reyhan sobie nie poradzi. Halo? Halo, jesteś tam?”.
Cemre rozłącza się, nie odpowiadając. Jest już kompletnie zrezygnowana. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Po Reyhan przyjeżdża mężczyzna, z którym od dziś dziewczyna będzie pracować w stowarzyszeniu Suheyli. Emir jest wyraźnie zazdrosny o żonę. Akcja przenosi się do samochodu, którym jedzie Reyhan. Obok niej nie siedzi jednak mężczyzna, a… kobieta! „Do momentu, kiedy rozmawialiśmy przez telefon, uważałam panią za…” – odzywa się żona Emira. „Uważałaś, że jestem mężczyzną” – odpowiada towarzyszka. – „To mi się często przytrafia. Nie spotkałaś się z kobietą o imieniu Ismet. Ja też się nie spotkałam. Myślę, że mój tata bardzo pragnął mieć syna i dlatego tak mnie nazwał”.
„Ismet to bardzo ładne imię” – oznajmia Reyhan. – „I ma bardzo ładne znaczenie”. „Suheyla to moja dobra przyjaciółka. Pierwszy raz spotykam się, by kogoś tak bardzo chwaliła” – mówi Ismet. „Dziękuję. Miejsce, do którego jedziemy, jest daleko stąd?”. „Niedużo zostało, już prawie jesteśmy. Zobaczymy, czy tym razem nam się uda, by otworzyła drzwi”. Akcja wraca do rezydencji. Cavidan wchodzi do salonu. Z kuchni akurat wychodzi Nigar, która niesie tacę ze szklanką mleka. „Dla kogo to?” – pyta pani Tarhun.
„Dla Zeynep…” – odpowiada służąca. „Dla tej małej utrzymanki?!” – oburza się Cavidan. „Cóż, pani Reyhan poprosiła mnie przed wyjściem, bym zaniosła mleko Zeynep…”. „Reyhan ci kazała? Och, co ty nie powiesz?! Duża utrzymanka każe ci usługiwać małej utrzymance, tak?! Szybko zanieś to z powrotem!”. „Dobrze, proszę pani”. „Chwila, zaczekaj. Dlaczego ta dziewucha siedzi w pokoju od rana do wieczora? To księżniczka jakaś czy co? Wyciągnij ją z pokoju i zagnaj do jakiejś pracy!”. „Oczywiście, proszę pani” – Nigar odchodzi.
„Niech tylko załatwię pieniądze na wkład do klubu, to zajmę się sprawą tych utrzymanek” – mówi do siebie Cavidan. Akcja przenosi się do gabinetu, gdzie siedzi Emir. Mężczyzna cały czas myśli o swojej żonie i o tym, co teraz robi. Wzbrania się przez długi czas, ale w końcu postanawia do niej zadzwonić. „Jesteś wolna?” – pyta brat Suny. „Tak. Coś się stało?” – pyta Reyhan. „Cóż… Nie mogę znaleźć mojego ciemnoniebieskiego krawata. Wiesz, gdzie on jest?”. „Jest w pralni razem z twoim ciemnoniebieskim garniturem”. „Zatem dobrze, wybiorę inny krawat” – w tym momencie Emir słyszy w słuchawce, dochodzący z oddali męski głos. Mylnie interpretuje go, jako głos towarzysza Reyhan. – „No nic, nie będę cię rozpraszał. Do zobaczenia”.
Ismet i Reyhan pojawiają się przed domem starszej pani, która potrzebuje pomocy, chociaż nie chce jej przyjąć. „Ile razy mam mówić? Nie potrzebuję niczyjej pomocy!” – oznajmia przez szybę staruszka. – „Idźcie już sobie! Co z was za ludzie? Nie rozumiecie słów?”. „Odejdziemy, ale czy mogłabym chwilę odpocząć? Wypić chociaż szklankę wody?” – pyta Reyhan. Właścicielka domu otwiera drzwi i wpuszcza ją do środka. Żona Emira rozgląda się po wnętrzu. Na ścianach widzi mnóstwo zacieków oraz wiele ognisk grzyba. Staruszka podaje jej szklankę z wodą.
„Dziękuję, ciociu” – odzywa się Reyhan. „Jak ty słodko mówisz. Nie jesteś wcale podobna do nich” – staruszka kieruje wzrok na Ismet. „Cioteczko, ona także chce tobie pomóc”. „Nie trzeba. A co ja, biedna?”. „Źle mnie zrozumiałaś, moja kochana ciociu. Nie chodzi o pieniądze. Na przykład mogę przyjść któregoś dnia i zrobić ci wiosenne porządki”. „Niech Allah będzie z ciebie zadowolony, córko”.
Melike wraca do domu z zakupów. Widzi w kuchni, jak Zeynep zmywa podłogę. Pochyla się nad nią i mówi: „Naprawdę dobrze ci wyszło, ale to nie jest twój obowiązek. Więcej nie będziesz tego robić, dobrze? Jeśli raz jeszcze ktoś cię o to poprosi, powiedz mi albo siostrze Reyhan”. „Po co, ciociu Melike?” – dziwi się dziewczynka. – „Jestem do tego przyzwyczajona, zrobię to. Przecież to nie trudne, ja i tak lubię pracować”. „Nie, nie będziesz tego robić. Spójrz, kupiłam ci trochę ubrań. Idź do pokoju i je przymierz. Dalej, weź je, córko”. Zeynep zabiera torbę z zakupami i odchodzi do swojego pokoju. Melike zaś wbija pełne oburzenia spojrzenie w Nigar.
W salonie Suna rozmawia z Zaferem. „Dobrze, że przyszedłeś” – mówi dziewczyna. „Zawsze przyjdę” – oświadcza przyjaciel Emira. – „Ktoś cię zdenerwował? Powiedz, co się stało?”. „To nie ze mną jest związane, a z bratem. Chciałam się od ciebie dowiedzieć, czy coś wiesz”. „Co takiego mam wiedzieć?”. „Wczoraj wieczorem weszłam do ich pokoju i przypadkiem zobaczyłam, że śpią na oddzielnych łóżkach”. „Może się trochę posprzeczali? Nie zwieszaj od razu nosa. W każdym małżeństwie tak bywa, to normalna rzecz”.
„A jeśli im pomożemy?” – sugeruje Suna. – „Mam pewien pomysł. Pomożesz mi?”. Tymczasem Emir ponownie dzwoni do żony. „Gdzie jesteś? Skończyłaś już pracę?” – pyta mężczyzna. – „Może przyjadę i cię zabiorę?”. „Nie, bardzo dziękuję. Jesteśmy już w drodze. Ismet odwiezie mnie do rezydencji. Będę w domu za jakieś piętnaście minut”. „Dobrze, do zobaczenia…” – Emir rozłącza się i mówi do siebie: „Nawet nie pan Ismet, a po prostu Ismet! Już po pierwszym dniu!”.
Akcja przenosi się do gabinetu. Cavidan wyciąga z sejfu szkatułkę z cenną broszką. Postanawia zastawić ją u lichwiarza, by zdobyć pieniądze na wpłatę do stowarzyszenia Suheyli. „Dam ją w zastaw tylko na dwa dni” – mówi do siebie kobieta. – „Jeśli Hikmet dowie się, że oddałam w zastaw pamiątkę rodzinną, będzie bardzo źle”. Nagle do gabinetu wchodzi… Hikmet! Cavidan ściska w ręce broszkę i chowa ją za plecami. „Sprawdzasz, czy jest posprzątane?” – pyta mężczyzna. „Nie, mój drogi… Jest taka piękna pogoda i postanowiłam wziąć książkę, by poczytać na zewnątrz. Będziesz pracował?”. „Jest kilka dokumentów, które muszę podpisać”. „Dobrze, ja wyjdę, a ty sobie spokojnie pracuj”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.