„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 196: Streszczenie
Alper zakrada się do sali Halila. Cisza na oddziale wydaje się wręcz złowieszcza, a jedynym dźwiękiem jest rytmiczne pikanie aparatury monitorującej życie Halila. Alper zbliża się do łóżka powoli, niemal bezgłośnie, z zimnym wyrazem twarzy. W rękach trzyma poduszkę, którą unosi nad śpiącym mężczyzną. Jego oddech przyspiesza. Już ma ją przycisnąć…
Drzwi nagle skrzypią. W progu staje Zeynep.
– Co ty robisz?! – woła z niedowierzaniem.
Alper odskakuje od łóżka, próbując opanować panikę. Odrzuca poduszkę na bok i odwraca się do niej z wymuszoną miną.
– Ja… tylko chciałem poprawić mu poduszkę – tłumaczy się pospiesznie, nerwowo przeczesując włosy dłonią. – Leżała krzywo, wyglądało to niewygodnie…
Zeynep patrzy na niego z przerażeniem i podejrzliwością, ale zanim zdąży zareagować, z oddali rozlega się zamieszanie. Do szpitala wchodzą policjanci.
– Alper Yilmaz? – pyta jeden z funkcjonariuszy. – Proszę z nami. Chodzi o sprawę śmierci Ayse Demir.
Alper blednie, ale stara się zachować spokój. Idzie z nimi bez słowa, rzucając Zeynep jedno, krótkie spojrzenie. Ona czuje, jak serce bije jej coraz szybciej. Co on ukrywa? I jak wiele ma jeszcze na sumieniu?
***
Niedługo później Halil odzyskuje przytomność. Mruga powoli, próbując zrozumieć, gdzie się znajduje. Wokół niego kręcą się lekarze i policjanci.
– Panie Halilu, musimy zadać panu kilka pytań – mówi jeden z nich łagodnie. – Czy przypomina pan sobie coś sprzed wypadku?
Halil marszczy brwi, próbując wydobyć z pamięci ostatnie chwile.
– Hamulce… coś było nie tak – mówi cicho. – Pedał wpadł w podłogę. Samochód nie reagował…
Policjanci wymieniają między sobą spojrzenia.
– Dziękujemy. To może być istotna informacja. Zlecimy ekspertyzę pojazdu – zapewniają, po czym wychodzą, zostawiając Halila z Zeynep.
Teraz są tylko we dwoje. Cisza między nimi jest gęsta, ale przepełniona emocjami.
Halil zwraca się do niej słabym, ochrypłym głosem:
– To twój głos mnie przywołał. Słyszałem cię, Zeynep. I… wróciłem.
Zeynep ściska jego dłoń, łzy napływają jej do oczu, ale się nie cofnie. Już nie.
– Byłam tu. Cały czas – szepcze drżącym głosem. – I nigdzie się nie wybieram.
Halil z trudem przełyka ślinę, patrząc jej głęboko w oczy.
– Jest tyle rzeczy, które powinienem był ci powiedzieć… – myśli. – Życie nie daje nam drugiej szansy bez powodu. Już dłużej nie mogę milczeć. Zasługujesz na prawdę, Zeynep. Na wszystko, co noszę w sercu.
Nie muszą mówić więcej. W spojrzeniu, które wymieniają, zawiera się wszystko – niewypowiedziane uczucia, żal za straconym czasem i nadzieja na to, co może dopiero nadejść.
***
Selma otrzymuje na telefon zdjęcia – wyniki badań Feyyaza. Nie ma już żadnych wątpliwości. Niewydolność nerek, zaawansowana. Jej serce ściska się z bólu i wyrzutów sumienia.
Po chwili rozbrzmiewa dzwonek. To Feyyaz.
– Gdybyś mi uwierzyła, nie musiałbym ci tego wysyłać – mówi cicho, z nutą goryczy.
– Przepraszam. Naprawdę przepraszam, Feyyazie – odpowiada Selma ze szczerą skruchą. – Byłam pogubiona, zalana podejrzeniami. Proszę, wybacz mi.
Po drugiej stronie słychać westchnienie.
– Nie martw się. Już dobrze. Przynajmniej próbuję wierzyć, że będzie dobrze – dodaje spokojnie.
– Też mam taką nadzieję. Słuchaj… przyjedziesz jutro do szpitala? Może porozmawialibyśmy z twoim lekarzem? Chciałabym zrozumieć więcej.
– Do mojej wizyty jeszcze trochę czasu – odpowiada łagodnie. – Ale dziękuję, że o mnie myślisz. Następnym razem… pójdziemy razem.
Selma uśmiecha się lekko, trzymając telefon przy sercu. Może jeszcze nie wszystko stracone.
***
Następnego dnia rano Selma zjawia się w szpitalu, niosąc w rękach torbę z domowym jedzeniem. Na korytarzu dostrzega Zeynep, stojącą przy automacie z kawą. Jej twarz zdradza zmęczenie, ale oczy wciąż błyszczą czujnością i troską.
– Przyniosłam ci coś do jedzenia – mówi Selma ciepło, podając siostrze torbę. – Musisz coś zjeść, Zeynep. Sama z siebie się nie utrzymasz.
– Dziękuję – odpowiada Zeynep z wdzięcznością, choć jej głos brzmi cicho, niemal nieobecnie.
– Jak się czuje pan Halil? – pyta Selma z delikatnym uśmiechem, próbując ją nieco ożywić.
Zeynep unosi wzrok i przez chwilę patrzy gdzieś ponad ramieniem siostry, jakby szukała odpowiednich słów.
– Już lepiej. Oddycha samodzielnie, nawet żartował trochę z pielęgniarką… – Na jej ustach pojawia się nieśmiały uśmiech. – To ogromna ulga. Widok jego uśmiechu, świadomość, że z każdym dniem odzyskuje siły… to daje mi spokój. Tylko to się teraz liczy.
Selma przygląda się jej uważnie, wyraźnie poruszona.
– Zeynep… ty w ogóle słyszysz, co mówisz? – mówi niemal z zachwytem. – Cała promieniejesz, kiedy o nim mówisz! Zawsze zaprzeczałaś, kiedy wspominałam o twoim uczuciu, a teraz… pierwszy raz mówisz to tak otwarcie! Ty go kochasz!
Zeynep nagle spogląda wokół nerwowo, po czym łapie siostrę za rękę i szybko odciąga ją na bok, z dala od drzwi sali Halila.
– Na miłość boską, Selmo, ciszej! – syczy, wyraźnie zmieszana. – Ktoś może nas usłyszeć!
W tym samym momencie drzwi sali się otwierają i staje w nich Halil. Opiera się o framugę, zaskoczony widokiem sióstr. Jego spojrzenie błądzi między nimi, jakby próbował zrozumieć, o czym rozmawiały.
Zeynep niemal przestaje oddychać. Ale Halil uśmiecha się lekko i cofa do środka, nie wypowiadając ani słowa.
Dopiero gdy znika za drzwiami, Zeynep pozwala sobie na głęboki oddech.
– Siostro, prawie mnie zrujnowałaś – mówi półgłosem, kiedy znów zostają same. – Gdyby usłyszał…
– Właśnie tego bym chciała! – przerywa jej Selma z determinacją. – Przestań uciekać. Przecież nie przeszliście przez to wszystko bez powodu. Wasze drogi nie skrzyżowały się przypadkiem.
Zeynep odwraca wzrok, walcząc z własnymi emocjami.
– To nie jest odpowiedni moment, Selmo. On dopiero co uniknął śmierci. Ledwo odzyskuje siły, a ja…
– A ty boisz się tego, co może ci powiedzieć – kończy za nią Selma. – Ale czy naprawdę wolisz nie wiedzieć? Przecież czujesz coś do niego, to widać w każdym twoim spojrzeniu. A może… on czuje to samo.
Zeynep milknie. Myśli krążą jej po głowie jak huragan.
– A jeśli nie? – szepcze w końcu. – Jeśli dla niego to tylko wdzięczność? Jeśli się mylę?
Selma chwyta ją za ramię i patrzy jej prosto w oczy.
– Zeynep, chcesz poznać prawdę? Musisz odważyć się zapytać. Nie chowaj się za ciszą.
Zeynep nagle się wycofuje, jakby potrzebowała chwili oddechu.
– Muszę iść po wodę – mówi zbyt szybko. – Porozmawiamy później, dobrze?
I zanim Selma zdąży odpowiedzieć, Zeynep odwraca się i znika na końcu korytarza, zostawiając za sobą ciężar niewypowiedzianych słów.
***
Wkrótce do szpitala przyjeżdżają Gulhan, Songul i Tekin. Ledwie przekraczają próg, Songul omiata spojrzeniem wnętrze, po czym zignorowawszy Halila, od razu kieruje się do Zeynep. W jej głosie pobrzmiewa chłodna pretensja:
– Halil został przeniesiony do zwykłej sali, a ty nawet nie raczyłaś nas o tym poinformować? – mówi, krzyżując ręce na piersi. – Dlaczego do nas nie zadzwoniłaś?
Zeynep odwraca wzrok, zaskoczona atakiem, i próbuje się wytłumaczyć:
– Ja… chciałam, ale nie wiedziałam, czy…
Zanim zdąży znaleźć odpowiednie słowa, Halil przerywa jej, unosząc lekko głos ze szpitalnego łóżka:
– To była moja decyzja – oznajmia spokojnie, ale stanowczo. – Nie chciałem budzić was w środku nocy. Zeynep opiekowała się mną z oddaniem i troską. Gdy ona jest przy mnie, naprawdę nikogo więcej nie potrzebuję.
Na twarzy Zeynep pojawia się ciepły, niemal nieśmiały uśmiech, którym obdarza Halila. Słowa te uderzają w Songul mocniej, niż się spodziewała – kobieta milknie, wyraźnie zbita z tropu.
***
Ostatnia scena odcinka przenosi nas do przytulnej herbaciarni. Hakan, pogrążony w zamyśleniu, leniwie sprząta stoliki. Przesuwa szmatką po blacie, ale jego myśli są gdzie indziej.
– Zaraz tu przyjdzie – szepcze do siebie, myśląc o Ferihie. – Ból i lekarstwo mojego serca. Jak można być tak blisko, a jednocześnie tak daleko?
Nagle jego telefon zaczyna dzwonić. Spogląda na ekran i natychmiast odkłada naczynia, by odebrać:
– Tak, mamo?
– Jestem w złym stanie, mój synu – odzywa się słaby, drżący głos kobiety po drugiej stronie linii.
Hakan marszczy brwi, wyczuwając niepokój.
– Co się stało? Coś ci dolega?
– Samotność, Hakanie… To najgorsza choroba. Odkąd twój ojciec trafił do więzienia, nie mam z kim zamienić choćby słowa. Tylko cisza i wspomnienia.
– Mamo, przecież już o tym rozmawialiśmy – przypomina łagodnie, starając się nie dać ponieść emocjom.
– To wytłumacz to mojemu sercu – mówi ze smutkiem. – Bardzo za tobą tęsknię. Czy twoje serce wcale nie boli, gdy myślisz o matce? Jestem słaba, schorowana. Jeśli umrę dziś albo jutro… będziesz miał mnie na sumieniu.
Hakan zamyka oczy, jakby próbował powstrzymać falę wyrzutów sumienia.
– Mamo, proszę… nie mów tak. Przyjadę. Niedługo. Obiecuję.
Gdy rozłącza się, przez chwilę wpatruje się w ekran telefonu, jakby miał mu podpowiedzieć, co dalej. Potem wraca do pracy, ale jego ruchy są wolniejsze, a myśli – cięższe niż wcześniej. W sercu czuje narastający rozłam: pomiędzy teraźniejszością, którą próbuje zbudować, a przeszłością, której wciąż nie potrafi zostawić za sobą.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 117. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 118. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.







