Halil i Zeynep wpatrzeni w obiektyw aparatu.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 209: Streszczenie

Selma wychodzi do ogrodu, gdzie czeka na nią Eren. Chłodny wiatr smaga jej policzki, ale nie jest w stanie ostudzić emocji, które w niej buzują.
— Dlaczego znowu mnie wezwałeś? — pyta lodowato, krzyżując ramiona na piersi.

Eren mierzy ją wzrokiem, jakby zastanawiał się, jak dobrać słowa, by do niej dotarły.
— Feyyaz…

Selma natychmiast unosi dłoń, uciszając go.
— Przestań to drążyć, Erenie!
— Selmo, sprawdziłem wszystkie szpitale. W żadnym nie ma dokumentacji potwierdzającej jego chorobę.

Dziewczyna marszczy brwi, w jej oczach pojawia się cień wątpliwości.
— Naprawdę to zrobiłeś?
— Tak, i wiesz, co odkryłem? Że ten człowiek cię okłamuje.

Selma cofa się o krok, jakby chciała zwiększyć dystans między sobą a tymi słowami.
— Nie rób tego, Erenie. Nie zadzieraj z chorym człowiekiem.
— On nie jest chory — przekonuje Eren, robiąc krok w jej stronę. — Nie chcę, żebyś znów przez niego cierpiała.

— Choroba Feyyaza jest prawdziwa! — Selma zaciska pięści. — Widziałam raport medyczny. Sama to sprawdziłam.
— A jeśli on wszystko sfabrykował?

Selma zaciska usta w cienką linię.
— Nie przychodź do mnie więcej z tym tematem. Ani do mnie, ani do Feyyaza — rzuca, odwraca się na pięcie i odchodzi.

Eren patrzy za nią, a w jego spojrzeniu widać determinację.
— Nie zostawiłeś mi innego wyboru, panie Feyyazie — mówi do siebie, po czym rusza przed siebie. — Znajdę cię i sprawię, że zaczniesz mówić. A wtedy wszyscy poznają prawdę.

***

Halil znajduje sposób, by spędzić z Zeynep kilka godzin sam na sam. Zabiera ją do miejsca oddalonego od rezydencji o trzydzieści kilometrów, gdzie muszą pobrać próbki ziemi do analizy.

Po jego wczorajszym wyznaniu miłości Zeynep czuje się przytłoczona. Najchętniej uciekłaby jak najdalej, ale nie ma dokąd. Stara się więc chociaż odwrócić plecami do Halila, by nie mógł odczytać jej emocji.

Halil patrzy na nią uważnie, lekko unosząc kącik ust.
— Możesz uciekać, jak bardzo chcesz — myśli, opierając się o maskę samochodu. — Zostaniemy tu, dopóki nie powiesz mi, co naprawdę do mnie czujesz.

***

Songul odchodzi od zmysłów. Raz za razem wybiera numer do siostrzeńca, ale ten nie odbiera. Wiedząc, że jest razem z Zeynep, w jej głowie pojawiają się same najczarniejsze scenariusze.

— Ty jesteś moją jedyną nadzieją — mówi do siebie, po czym chwyta telefon i dzwoni do Alpera.

***

Na komisariacie panuje cisza, przerywana jedynie stukotem klawiatur i szelestem dokumentów. Kamera przesuwa się po biurku, na którym leży woreczek foliowy z telefonem, portfelem i innymi rzeczami osobistymi.

Ekran telefonu rozświetla się.

„Królowa Songul” – połączenie przychodzące.

Kamera przenosi się do pomieszczenia z celami. W jednej z nich, na zimnej ławce, siedzi Alper. Jego twarz jest lekko posiniaczona, a na dłoniach widać ślady po bójce. Został aresztowany za brutalną napaść na dwóch młodych mężczyzn, którzy mieli nieszczęście znaleźć się na jego drodze tej nocy.

Dźwięk dzwoniącego telefonu odbija się echem po komisariacie.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 210: Streszczenie

Halil i Zeynep, drocząc się ze sobą, nie zauważają, jak niebezpiecznie balansują na krawędzi katastrofy. Ich śmiech wypełnia przestrzeń, kiedy nagle… TRZASK!

Słoiki z próbkami ziemi rozbijają się o ziemię, a ich zawartość rozsypuje się wokoło. Zapada pełna niedowierzania cisza.

— To wszystko przez ciebie! — grzmi Zeynep, wbijając w Halila oskarżycielskie spojrzenie. — Słoiki nie mogły oddychać, więc się zbuntowały i rzuciły na ziemię!

Halil unosi brew, z trudem powstrzymując śmiech.
— Wraca do ustawień fabrycznych — myśli zadowolony. — Kiedy była cicha i nieśmiała, coś mi w niej nie pasowało. Miło znów widzieć ją w takim stanie.

Zeynep zauważa jego spojrzenie i marszczy brwi.
— Czemu tak na mnie patrzysz?

Halil uśmiecha się lekko i zaczyna powoli iść w jej stronę.
— Boisz się, Zeynep?

Dziewczyna mimowolnie cofa się z każdym jego krokiem.
— Dlaczego niby miałabym się ciebie bać?

— Boisz się i to bardzo. — Halil nie zatrzymuje się. — Masz wszystko, ale brakuje ci odwagi.
— Mylisz się! — Zeynep zaciska dłonie w pięści i z determinacją spogląda mu w oczy. — Jestem o wiele bardziej odważna, niż myślisz!

Chwilę później odpycha go od siebie. Halil chwyta jej nadgarstek i przyciąga ją do siebie, skracając dystans między nimi do zaledwie kilku centymetrów.

— Więc powiedz to. Skoro jesteś taka odważna.
— Co mam powiedzieć? — Zeynep unika jego spojrzenia i zaczyna się wyrywać. — Puść mnie, skończmy naszą pracę i wracajmy.

Halil jednak nie ustępuje.
— Nie puszczę cię, dopóki nie powiesz, co czujesz.

Zeynep zamiera, a jej serce zaczyna bić szybciej.
— Muszę? — pyta niepewnie, a jej głos jest niemal szeptem.

— Tak, musisz. — Halil patrzy na nią intensywnie. — Widzę to w twoich oczach, słyszę w rytmie twojego serca… ale chcę to także usłyszeć. Chcę, byś powiedziała mi najpiękniejsze zdanie mojego życia. Czy to tak wiele?

Dziewczyna odwraca wzrok i waha się przez chwilę.
— Czy wszystko musi być wyrażone słowami? — szepcze.
— Oczywiście, że musi! — odpowiada stanowczo Halil. — Kiedy otwierasz przed kimś swoje serce, chcesz usłyszeć odpowiedź.

Zeynep bierze głęboki oddech, zbierając w sobie odwagę.
— Dobrze, powiem to. Ale… najpierw się odwróć.
— Co?
— Nie mogę powiedzieć ci tego prosto w twarz.

Halil marszczy brwi, ale posłusznie odwraca się plecami do niej. Zeynep robi to samo i przez dłuższą chwilę oboje stoją nieruchomo, każdy walcząc z własnym strachem i niepewnością.

Ale to nie ułatwia sprawy.

Zeynep zaciska powieki, mając nadzieję, że to choć trochę jej pomoże.

Halil powoli odwraca głowę i przygląda się jej ukradkiem.
— Może byłem dla niej zbyt surowy – myśli. – Może nie muszę tego usłyszeć.

Ujmuje jej podbródek i delikatnym, niemal jedwabnym głosem szepcze:
— Otwórz oczy, Zeynep. Powiedz mi… czy czujesz to samo co ja?

Dziewczyna unosi głowę, w jej oczach błyszczy mieszanka niepewności i czułości. Uśmiecha się lekko i ledwo dostrzegalnie kiwa głową.

Halil nie czeka ani chwili dłużej. Bierze ją w ramiona, a świat wokół nich zdaje się zanikać. Wirowanie tej chwili, ich przyspieszone oddechy, bicie serc – to jedyne, co się teraz liczy.

To moment, który na zawsze pozostanie w ich pamięci.

***

Wirująca chwila ustaje. Halil delikatnie stawia Zeynep na ziemi, ale w ich ciałach wciąż drży echo ekscytacji. Przez dłuższą chwilę patrzą na siebie, jakby w obawie, że to, co się wydarzyło, mogło być tylko snem.
— Powiedziałaś to, Zeynep — mówi Halil cicho, lecz z pewnością w głosie. — Nie musiałaś użyć słów, ale i tak powiedziałaś mi wszystko.

Zeynep spuszcza wzrok, wciąż niepewna, czy naprawdę to się stało.

— Część mnie zawsze wątpiła… — kontynuuje mężczyzna. — Ale druga część była pewna twojej miłości. Nie bez powodu mówi się, że miłości towarzyszą wątpliwości. Dzięki Bogu, moje serce mnie nie zwiodło. Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie uszczęśliwiłaś, Zeynep. Moje serce jest teraz wypełnione tobą.

Dziewczyna podnosi na niego oczy. W głębi duszy chce mu odpowiedzieć, chce powiedzieć, że czuje to samo, ale…
— Widzę to w twoich oczach, Halilu — myśli tylko, a jej serce bije mocniej.

— Twoje oczy szepczą mi do ucha twoją miłość — mówi Halil z czułym uśmiechem. — Chciałbym, żeby dało się to ująć w słowa.
— Też bym chciała — myśli Zeynep. — Ale słowa nie chcą ułożyć się w zdanie. Krążą we mnie, jakby zgubiły drogę.

Halil patrzy na nią długo, jakby próbował odczytać jej myśli. W końcu delikatnie splata ich palce i mówi spokojnym, pełnym ciepła głosem:
— W porządku. W takim razie oboje będziemy milczeć. Chodź ze mną.

Nie pyta, nie czeka na zgodę. Prowadzi ją przez las, w stronę ukrytego wśród drzew jeziora.

***

Woda delikatnie faluje, tworząc na tafli miękkie refleksy, które migoczą w ich oczach. Zieleń drzew otacza ich niczym strażnicy tego magicznego miejsca. Śpiew ptaków miesza się z cichym szumem liści, a cisza między nimi nabiera nowego znaczenia – nie jest już ciężarem, lecz przestrzenią, w której ich serca mogą się porozumiewać.

Halil obejmuje Zeynep, przyciągając ją bliżej.
— Kochankowie nie potrzebują słów — szepcze, muskając ustami jej włosy. — Zrozumiałem to dzięki tobie.

Zeynep zamyka oczy i wtula się w niego mocniej, pozwalając, by jego ciepło wypełniło całą przestrzeń wokół niej.
— Czy pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? — pyta nagle Halil. — Jechałaś traktorem, miałaś na sobie czerwoną chustę. Mogłem widzieć tylko twoje oczy, a one przyciągnęły mnie jak morze.

Zeynep unosi głowę i patrzy na niego z lekkim uśmiechem.
— Mówiłaś coś do mnie, ale nie słyszałem ani jednego słowa. Już wtedy, choć jeszcze o tym nie wiedziałem, zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia.

Milknie na chwilę, jakby ważył każde kolejne słowo.
— Chciałbym, żebyśmy mogli zostać tu na zawsze. Chciałbym, żeby czas się zatrzymał. Ale jeśli nie mogę go zatrzymać, to mogę pielęgnować tę chwilę… aż do końca życia.

Sięga po telefon i delikatnie unosi go w górę.
— Chodź, zróbmy zdjęcie. Niech ta chwila zostanie z nami na zawsze.

Zeynep uśmiecha się i przytula do niego mocniej. Halil robi zdjęcie, które dla nich obojga stanie się symbolem tej niezwykłej, cichej miłości – miłości, która nie potrzebuje słów.

***

Późnym wieczorem Halil i Zeynep wracają do rezydencji. Czuć w nich ciepło i spokój, jakby świat na chwilę przestał istnieć poza tą jedną, wyjątkową chwilą. Udają się do swoich pokoju. Wkrótce Halila odwiedza jego siostra. Rozmawiając, oboje nie zdają sobie sprawy, że w mroku korytarza kryje się Songul i podsłuchuje ich rozmowę.

— Cieszę się, że widzę cię takim, bracie — mówi Gulhan, uśmiechając się do Halila.

Mężczyzna oddycha głęboko, jakby zbierał w sobie odwagę na to, co ma powiedzieć.
— Teraz jestem gotowy — oznajmia z determinacją. — Opowiem jej wszystko. O przeszłości, o powodach mojego przyjazdu, o tym, co planowałem zrobić… o wszystkim. Poproszę ją o wybaczenie. A jeśli Zeynep mi wybaczy…

— Co wtedy? — dopytuje Gulhan, ściskając dłoń brata.
— Oświadczę się jej. Bez zwłoki, bez wahania. Nie chcę tracić ani chwili dłużej.

W oczach Gulhan pojawia się radość, a jej dłoń wędruje na pierś Halila.
— Masz rację. To właściwa decyzja. Zrób to, co konieczne, a potem… wszystko się ułoży. I będzie piękniejsze, niż się spodziewasz. Wiem to. Zasługujesz na szczęście, Halilu. Twoje serce jest czyste, a czyste serca zawsze zostają wynagrodzone.

Halil odwzajemnia uścisk siostry, a po chwili Gulhan z uśmiechem pyta:
— Kiedy i jak chcesz jej się oświadczyć?

— Jutro. W miejscu, gdzie zaczęła się nasza historia. Na Wichrowym Wzgórzu. Udekoruję ścieżkę jej ulubionymi kwiatami, białymi różami. A potem, patrząc jej prosto w oczy, zapytam, czy za mnie wyjdzie.

Słowa Halila uderzają w Songul jak grom z jasnego nieba. Cofając się w cień, niemal potyka się o własne nogi. Serce wali jej w piersi. Czuje, że jeśli zaraz nie usiądzie, nogi odmówią jej posłuszeństwa.

— Nie… Nie mogę do tego dopuścić — szepcze do siebie, a panika dławi jej oddech. — Jeśli Halil powie Zeynep prawdę, wszystko wyjdzie na jaw. Zrozumieją, że to ja jestem przyczyną wszystkiego. Jeśli ten ślub dojdzie do skutku, to będzie mój koniec.

Zaciska dłonie w pięści i natychmiast wyciąga telefon. Z drżącymi palcami wybiera numer do Alpera, ale… nikt nie odbiera.
— No dalej, Alperze! Odbierz!

Nie odpowiada. Songul z frustracją wciska zakończenie połączenia, ale chwilę później jej telefon zaczyna dzwonić. To nieznany numer.
— Kim jesteś?! — pyta ostro, odbierając.
— To ja, Alper.

Jej serce na moment zamiera.
— Gdzie jesteś?!
— Na komisariacie.

— Co?! — Songul otwiera szeroko oczy. — Co ty tam robisz?!
— Po przyjęciu wdałem się w bójkę. Druga strona złożyła skargę. Jeśli jej nie wycofają, trafię do więzienia.

— Alperze, musisz się stamtąd natychmiast wydostać! — w jej głosie słychać desperację. — Halil… Halil zamierza się oświadczyć Zeynep! Musimy temu zapobiec!
— Więc wyciągnij mnie stąd — mówi spokojnie Alper. — Twoje ręce sięgają daleko. Załatw to, a ja zajmę się resztą.

Kobieta zaciska zęby.
— Dobrze. Porozmawiam z prawnikiem. Być może uda nam się przekonać drugą stronę do wycofania skargi.
— Nie „być może”. Musisz to zrobić. — Alper rozłącza się.

***

Jakiś czas później Alper jest już wolny. Siedzi w swoim samochodzie na opustoszałej drodze, palcami bębniąc o kierownicę. Na ekranie telefonu przegląda zdjęcia Zeynep.

— Więc Halil chce ci się oświadczyć? — mówi cicho, po czym wybucha szyderczym śmiechem. — To godne pożałowania. On naprawdę wierzy, że stanie z tobą przed ołtarzem?

Uśmiecha się, mrużąc oczy.
— Owszem, zobaczy cię w sukni ślubnej. Ale to ja będę tym, który będzie stał obok ciebie. Innej opcji nie ma. Nigdy.

Nagle jego telefon zaczyna dzwonić.
— Wydostałam cię z tej dziury — słyszy ostry głos Songul po drugiej stronie. — Teraz czas, żebyś dotrzymał obietnicy.

— Wiem o tym, moja królowo. Jestem ci wdzięczny.
— Zostaw wdzięczność. Każda mijająca minuta działa na naszą niekorzyść. Musisz działać.

Alper uśmiecha się, patrząc przed siebie.
— Wiem dokładnie, co zrobię.
— Świetnie — mówi Songul. — Ale uważaj. Nie pozwól, żeby Halil ucierpiał. Nie waż się!

Alper przechyla głowę, a jego spojrzenie staje się zimne.
— Nie martw się.

Rozłącza się i odchyla głowę na zagłówek, zaciskając dłoń na telefonie.
— Oczywiście, że to rozwiążę, moja królowo… — mruczy do siebie. — Ale nie na twój sposób.

Jego uśmiech staje się jeszcze szerszy.
— Rozwiążę to po swojemu.

Przesuwa palcem po ekranie telefonu, zatrzymując się na zdjęciu Zeynep.
— Zeynep będzie moja, Halilu Firacie. — Dotarliśmy do końca.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 124. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 125. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy