„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 224: Streszczenie
Songul wchodzi do pokoju Zumrut, cicho zamykając za sobą drzwi. Jej wzrok natychmiast pada na szafę. Po chwili wyciąga z niej torebkę Zeynep i zagląda do środka. Jej palce zaciskają się na zmiętym liście, który wcześniej podrzucił Fikret.
— Jest pognieciony — szepcze do siebie, poruszona. — Czyli go przeczytała. Poznała prawdę, a mimo to wyszła za niego. — Jej głos drży od gniewu. — Jak oni tak szybko się dogadali?!
Ze złością składa list na pół i wciska go z powrotem na miejsce. Zaciśnięte usta i rozpalone oczy zdradzają kipiącą w niej wściekłość.
— Jak to się mogło stać?! — wyrzuca z siebie przez zęby.
Zdruzgotana, podchodzi do okna i wygląda na ogród. Widzi Halila i Zeynep spacerujących w słońcu, trzymających się za ręce i rozmawiających cicho, jakby świat poza nimi nie istniał.
— Wygrałaś pierwszą rundę, Zeynep Aslanli — syczy z nienawiścią w głosie, jej twarz staje się maską chłodnej determinacji. — Ciesz się swoim szczęściem, bo długo nie potrwa. Znajdę sposób, żeby was rozdzielić. Pozbędę się całej twojej rodziny.
Jej spojrzenie twardnieje jeszcze bardziej, a na ustach pojawia się lodowaty uśmiech.
— Jak mówi przysłowie… trzymaj przyjaciół blisko, a wrogów jeszcze bliżej.
***
W ogrodzie cała rodzina siada do wspólnego śniadania pod gołym niebem. Po ślubie córki z Halilem Tulay odzyskuje poczucie władzy w domu — energicznie wydaje służącej polecenia, sprawdzając, czy wszystko jest idealnie. Jednak jej wzrok co chwila pada na Zeynep, która stara się uśmiechać, choć jej spojrzenie czasami ucieka w bok.
Wkrótce matka i córka zostają same w kuchni.
— Dlaczego pobraliście się tak nagle? — pyta Tulay cicho, niemal karcąco, spoglądając na złotą obrączkę na palcu Zeynep. — Selma wszystko mi opowiedziała… całą tę sytuację. Wiesz przecież, że mamy reputację i grono znajomych. Mogliście poczekać trochę dłużej.
Zeynep wciąga głęboko powietrze i odpowiada spokojnie, choć w jej oczach na moment pojawia się cień bólu:
— Mamo, przeszliśmy przez tyle prób… Nie chcieliśmy, żeby ktoś znów stanął między nami.
Tulay patrzy na nią długo, z powagą.
— Kochasz go aż tak bardzo? — jej głos jest miękki, niemal zatroskany.
— Bardziej niż kogokolwiek na świecie — odpowiada Zeynep bez cienia zawahania.
Tulay ujmuje jej twarz w dłonie i uśmiecha się smutno.
— Jeśli go kochasz, jeśli naprawdę jesteś szczęśliwa… wtedy ja już nic nie mam do powiedzenia, córko.
Przytula ją mocno, głaszcząc po włosach. Kamera zbliża się na twarz Zeynep. Jej uśmiech drży, a w oczach pojawia się błysk niepewności. Gra przed rodziną rolę szczęśliwej żony, ale jej serce jest złamane. I z każdym dniem coraz trudniej ukrywać prawdę.
***
Tulay i Zeynep wracają do stołu. Dziewczyna siada obok męża, a rodzina obserwuje ich z uśmiechami, jakby nic złego nigdy się nie wydarzyło.
— Kto by pomyślał, że pewnego dnia wszyscy znów usiądziemy razem przy jednym stole… — odzywa się Tulay, jej głos brzmi niemal pogodnie. — Jakby małżeństwo nagle wymazało wszystkie nasze problemy i przyniosło ulgę.
Zumrut unosi lekko brodę i mówi spokojnym, głębokim głosem:
— Pewnego dnia róże, o których mówiłaś, że nigdy nie zakwitną, jednak zakwitają. Zmartwienia, które wydawały się wieczne, odchodzą. A czas, który zdawał się nie kończyć — mija. Życie to tajemnica. Najpierw trzeba być wdzięcznym, potem cierpliwym, a na końcu po prostu wierzyć.
Halil patrzy na Zeynep i cicho dodaje:
— Miłość, którą wszyscy uważali za niemożliwą, na szczęście wciąż jest możliwa. Dzięki cierpliwości, wdzięczności i wierze. Jak pięknie przytoczyłaś słowa naszego mistrza Mevlany, sułtanko.
— Jaka sułtanka! — upomina go Zumrut, machając ręką. — Od dzisiaj jestem twoją babcią, synu. I będę zła, jeśli będziesz nazywał mnie inaczej.
— Och, jak cudownie… — wzdycha Gulhan z rozmarzonym uśmiechem. — Wszyscy szczęśliwi, pełen spokój. Została tylko kwestia twojego pokoju, Zeynep. Zajmę się tym jeszcze dziś.
Songul, nieco zbyt uprzejmie, wtrąca się:
— Gulhan, pośpieszyłaś się. Mój pokój i tak jest dla mnie za duży. Możesz zmienić w nim meble jak tylko chcesz.
— Proszę się tym nie martwić, pani Songul — odpowiada spokojnie Zeynep. — Naprawdę nie ma takiej potrzeby.
— Pani Zumrut ma rację. Jesteśmy rodziną. Proszę, mów mi „ciociu”.
— Ciociu, miło to słyszeć — uśmiecha się Halil, a potem dodaje: — Dziękuję.
W końcu Zumrut wstaje i, pełna energii, mówi:
— No dobrze, a teraz… młoda para powinna zatańczyć. To w końcu ich dzień!
Zeynep opiera się przez chwilę, próbując wymigać się z tańca, ale Halil nachyla się do niej i szepcze coś tak, że tylko ona słyszy. Po chwili, z wymuszonym uśmiechem, ujmuje jego dłoń i pozwala się poprowadzić.
W ogrodzie, na miękkiej, zielonej trawie, zaczynają powolny taniec. Rodzina patrzy na nich z zachwytem, widząc w tej scenie szczęście i miłość. Ale pod uśmiechem Zeynep kryje się ból — każdy krok to dla niej gra, którą zmuszona jest odgrywać przed bliskimi, podczas gdy jej serce krwawi.
Halil jednak nie zamierza na to pozwolić. Za każdym razem, gdy próbuje się cofnąć, jego ramię mocniej przyciąga ją do siebie. Jego dłoń na jej plecach nie daje jej odejść, a spojrzenie pełne jest determinacji i cichej siły.
Ich ciała zbliżają się coraz bardziej, a Zeynep czuje się rozdarta — między fascynacją a przytłoczeniem jego pewnością siebie.
Z każdym obrotem jego ruchy mówią jasno: Ta gra ma swoje zasady. I nie pozwolę ci się z nich wyłamać.
W tej jednej chwili, na oczach wszystkich, ich taniec przestaje być tylko występem — staje się cichą walką o władzę nad własnymi uczuciami. On — gotowy udowodnić, że nie odpuści. Ona — wciąż próbująca ukryć, że w głębi serca wcale nie chce już uciekać.
***
W kolejnej scenie Zeynep wchodzi do szklarni i nagle serce zamiera jej w piersi. Wnętrze, które niegdyś tętniło życiem, dziś przypomina opuszczoną, zapomnianą krainę. Zeschnięte, brązowe liście opadają z roślin, które jeszcze niedawno bujnie się rozrastały, a zwiędłe łodygi leżą bezwładnie na ziemi, jakby w końcu poddały się beznadziejnej walce o życie. W powietrzu unosi się ciężki zapach gnijącej roślinności, który ściska jej żołądek i odbiera oddech.
Szklarnia, kiedyś oaza spokoju i piękna, teraz stała się symbolem zniszczenia i rozpaczy. Stojąc w jej środku, Zeynep czuje się jak intruz w miejscu, które kiedyś ją koiło.
— Co się tu stało? — wyszeptuje z przerażeniem i natychmiast woła Cemila. Chłopak zjawia się po chwili, z wyraźnie zakłopotanym wyrazem twarzy.
— Kto to zrobił? Powiedz mi! — pyta ostro, jej głos drży od emocji.
Cemil unika jej spojrzenia.
— To… pan Halil — odpowiada w końcu, z wahaniem. — Asu widziała, kiedy wyszłaś wtedy z tamtym facetem… Pan Halil dosłownie oszalał. Bił się pięścią w pierś, krzyczał, płakał i powtarzał w kółko: „Moja miłość jest prawdziwa!”. A potem… po prostu zniszczył to miejsce.
Zeynep patrzy na niego, a potem odwraca wzrok. Cemil odchodzi cicho, zostawiając ją samą wśród ruin.
Dziewczyna wciąga głęboko powietrze, by stłumić wzbierające w niej łzy.
— Więc kiedy ja cierpiałam tam… ty cierpiałeś tutaj, Halilu — szepcze gorzko. — To właśnie boli mnie najbardziej. Że zaniedbałeś nie tylko moje serce, ale też swoje własne. Dlatego nigdy ci nie wybaczę.
Nagle rozbrzmiewa dźwięk telefonu, który wyrywa ją z zamyślenia. Drżącymi palcami odbiera połączenie.
— Zeynep, proszę, pomóż mi! — po drugiej stronie rozlega się rozpaczliwy, spanikowany głos Selmy.
— Selmo? Co się stało? Gdzie jesteś?! — pyta zaniepokojona Zeynep, a serce bije jej coraz szybciej.
— Nie mogę ci teraz powiedzieć… Przyjdź szybko, błagam!
— Dobrze, ale najpierw muszę znaleźć Halila…
— Nie! — głos Selmy staje się nagle ostry. — Nikomu nic nie mów. Nikomu! Zaraz wyślę ci współrzędne. Musisz przyjść sama.
— Selmo, ale…
— Rozłączam się! — urywa stanowczo i połączenie zostaje przerwane.
Zeynep stoi przez chwilę w ciszy, patrząc na ekran telefonu, na którym wciąż świeci się jej imię. Potem unosi głowę, a w jej oczach błyska determinacja.
***
Zeynep dociera na opustoszałe wybrzeże. Wiatr smaga jej włosy, a fale rozbijają się o pomost, na którym czeka samotny jacht. Jej serce wali jak młot, gdy odbiera telefon od siostry.
— Wejdź na pokład. Szybko! — ponagla ją Selma, jej głos wciąż drży od paniki.
Zeynep, zdezorientowana, robi krok na trap, potem kolejny. Wchodzi na pokład i rozgląda się nerwowo. Cisza. Nikogo nie widać.
— Selmo? — odzywa się niepewnie.
Nagle w słuchawce rozbrzmiewa zupełnie inny ton — radosny, niemal figlarny:
— Kochanie, to wszystko dla twojego szczęścia. Ciesz się morzem.
Zanim zdąży odpowiedzieć, łódź odrywa się od pomostu i powoli wypływa na otwarte wody. Zeynep podbiega do relingu, patrzy na coraz bardziej oddalający się brzeg i czuje, jak ogarnia ją niepokój.
Wtedy ze sterówki schodzi Halil. Jego sylwetka wypełnia przestrzeń między niebem a morzem. Staje naprzeciw niej, a jego spojrzenie jest nieodgadnione — mieszanka uporu i tęsknoty.
— Ty… — Zeynep w końcu znajduje głos, ale ten drży od zaskoczenia i gniewu. — Co to ma znaczyć? Znowu zaczynasz jakąś grę?!
Kącik jego ust drga w gorzkim uśmiechu.
— To ty zaczęłaś tę grę, Zeynep. Ja tylko… złamałem kilka zasad.
Dziewczyna rozgląda się nerwowo, szukając drogi ucieczki, ale łódź jest już daleko od brzegu. Woda wokół wydaje się bezkresna.
— Dokąd mnie zabierasz?! — rzuca, a jej głos pełen jest napięcia.
Halil robi krok w jej stronę. Jego oczy błyszczą nieugiętą determinacją.
— Do miejsca, z którego już nie uciekniesz.
Zeynep zaciska pięści i wyrzuca z siebie, pełna gniewu:
— Takie miejsce nie istnieje!
Wtedy on chwyta ją za ramiona i przyciąga mocno do siebie. Ich twarze dzieli już tylko oddech.
— Nie martw się, Zeynep — szepcze twardo, niemal obietnicą. — Znajdę je. Choćbym musiał przeczesać cały świat. Znajdę to miejsce. I będę tam czekał, aż ty wreszcie przestaniesz uciekać.
W jej oczach błyska niepokój, ale w głębi duszy coś w niej drgnęło — coś, czego nie umie już nazwać ani zaprzeczyć.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia był film Rüzgarlı Tepe 132. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.





