Halil pokazuje Zeynep igłę.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 244: Streszczenie

Zeynep stoi przed lustrem, bezskutecznie zmagając się z zacinającym się zamkiem sukienki. Jej palce drżą z frustracji, a spojrzenie w lustrze zdradza zniecierpliwienie. W tym momencie do pokoju wchodzi Halil. Podchodzi cicho od tyłu, a jego obecność niemal natychmiast zmienia atmosferę w pomieszczeniu.

– Nie męcz się – szepcze jej do ucha ciepłym, spokojnym tonem. – Pozwól, że ci pomogę.

Z delikatnością, której się po nim nie spodziewała, zbiera jej włosy i przerzuca przez ramię. Zeynep zamiera, czując na karku jego oddech. Halil sięga po zamek i jednym płynnym ruchem zasuwa go do końca.

– Ten zamek zawsze się zacina – mówi cicho Zeynep, speszona bliskością i własną reakcją. Odwraca głowę, przez moment patrzy Halilowi prosto w oczy. Ich spojrzenia zatrzymują się na sobie dłużej, niż powinni. W końcu Zeynep wraca wzrokiem do lustra.

– Gdzie się wybierasz? – pyta Halil spokojnie, ale z wyczuwalnym napięciem w głosie.

– Szukać pracy. Muszę spłacić swoje długi – odpowiada bez zawahania.

Halil kręci głową z lekkim niedowierzaniem.

– Czy ty w ogóle mnie słuchasz? Powiedziałem, że nie będziesz pracować… dla nikogo.

– A jak niby mam spłacić dług, jeśli nie mam pracy? – rzuca z nutą bezsilności.

– Nie powiedziałem, że w ogóle nie będziesz pracować – mówi stanowczo, patrząc jej prosto w oczy. – Będziesz pracować. Dla mnie. Od teraz jesteś częścią mojego zespołu.

Zeynep otwiera usta, by coś powiedzieć, ale nie potrafi wykrztusić słowa. Halil odwraca się do wyjścia.

– Przebierz się. Czekam na ciebie na dole – rzuca przez ramię i znika za drzwiami, zostawiając ją z bijącym sercem i mnóstwem pytań.

***

Halil zabiera Zeynep na tyły gospodarstwa, do miejsca, gdzie piętrzą się kostki siana. Dziewczyna rozgląda się wokół, marszcząc brwi.

– Rozumiem – mówi z rezygnacją. – Mam posprzątać to miejsce, żeby spłacić dług? – Wzdycha głęboko, rozczarowana. – Spodziewałam się po tobie czegoś… mniej oczywistego. Ale dobrze. Czyściłam już oborę, pamiętasz? Nie boję się brudu ani wysiłku. Zrobię, co trzeba, żeby się oddłużyć.

Halil wyciąga z kieszeni złożoną kartkę i podaje ją bez słowa.

– Jeśli spełnisz te warunki – mówi poważnie – dług uznam za spłacony.

Zeynep rozkłada papier. Czyta na głos z coraz większym zaskoczeniem:

– „Lista wymagań, które musi spełniać żona Halila Firata. Punkt pierwszy: Musi być cierpliwa. Punkt drugi: Musi ufać mężowi we wszystkim. Punkt trzeci: Nie podejmuje żadnych decyzji bez jego zgody”… – Unosi wzrok, nie dowierzając. – Żartujesz sobie ze mnie?

– Wręcz przeciwnie – odpowiada spokojnie. – Próbowałem tłumaczyć ci to na tysiąc sposobów. Teraz próbuję inaczej. Może to do ciebie przemówi.

Zeynep wraca wzrokiem na listę, ale zanim zdąży coś powiedzieć, Halil mówi w myślach:

– Nauczysz się cierpliwości. Nauczysz się panować nad gniewem. Porzucisz zemstę i przypomnisz sobie, czym jest miłość. To jedyna droga, bym mógł spełnić wolę mojego ojca.

Na głos mówi już pewniej:

– Zacznijmy od pierwszego punktu. – Przejmuje od niej kartkę. – Cierpliwość.

Wyciąga z kieszeni cienką igłę, pokazuje ją Zeynep, a potem rzuca za siebie – prosto w siano.

– Znajdź ją – mówi z uśmiechem. – Pani Zeynep, czas na klasyczne „szukanie igły w stogu siana”.

Dla utrudnienia rozrywa kolejną kostkę i energicznie rozrzuca siano widłami, wzbijając tumany kurzu i całkowicie mieszając wszystko.

– Halil, mam już dość twoich kaprysów! – woła z frustracją. – To nie test, to jakiś absurd!

– A mimo to – odpowiada spokojnie – sama się na niego zgodziłaś. Dasz sobie radę.

Odwraca się i odchodzi, zostawiając ją samą pośród siana i narastającej irytacji.

– Z każdym dniem stajesz się coraz trudniejszy do zniesienia – mruczy pod nosem Zeynep. – Ale niech będzie. Teraz, dzięki jego szaleństwu, naprawdę muszę znaleźć igłę w stogu siana…

Zaciska szczęki, zakasuje rękawy i bierze się do pracy. Nie jest kobietą, która się poddaje – nawet w beznadziejnych sytuacjach. Po chwili zrzuca buty, licząc na to, że bosą stopą szybciej wyczuje metal.

Po kilku minutach syczy z bólu – igła wbija się w jej piętę. Zaciska usta, by nie krzyknąć. Wyciąga ją i podchodzi do Halila, który właśnie wrócił.

– Proszę bardzo – mówi, rzucając mu igłę na dłoń.

Halil od razu zauważa krwawiącą ranę.

– Zraniłaś się. To może być niebezpieczne. Muszę to oczyścić.

– Sama się tym zajmę – odpowiada oschle, ale on nawet jej nie słucha. W milczeniu bierze ją na ręce i zanosi do pracowni. Ostrożnie dezynfekuje ranę, opatruje i przez chwilę trzyma jej stopę w dłoniach, jakby była czymś wyjątkowym.

Zeynep sięga po kartkę i skreśla pierwszy punkt. Cierpliwość – zaliczona. Chwilę później bez słowa opuszcza pomieszczenie.

Halil patrzy za nią, po czym mówi cicho do siebie:

– Nie uciekasz ode mnie. Uciekasz od nas. Ale wkrótce zrozumiesz, że nie ma już dokąd uciekać.

***

Zeynep i jej mama siedzą na ławce przed oficyną, popijając kawę w ciepłym popołudniowym słońcu. Przez chwilę milczą, wsłuchane w dźwięki ogrodu. W końcu Zeynep przerywa ciszę:

– Mamo… Selma zaprosiła nas dziś na kolację. Jej teściowa też przyjechała. Myślę, że powinnyśmy pójść z wizytą.

Tulay natychmiast prostuje się na ławce, a w jej oczach pojawia się cień irytacji.

– Jak możesz sądzić, że przyjmę to zaproszenie? – mówi ostrym tonem. – Myślisz, że nie mam żadnej dumy tylko dlatego, że tamtego dnia nie zrobiłam awantury? Ty i twoja siostra mnie wtedy zignorowałyście, upokorzyłyście. Nigdy tam nie pójdę. Nigdy.

– Rozumiem, że jesteś zraniona – odzywa się łagodnie Zeynep – ale… co pomyśli jej teściowa? Że matka panny młodej nawet nie przyszła się przywitać? Że nie istnieje?

– A ona była na ślubie? – odbija z gniewem Tulay. – Nie! Widocznie i Selma, i jej mąż uznali, że najlepiej trzymać rodziny z daleka. Cóż, skoro tak bardzo tego chcieli, to niech teraz też radzą sobie sami. My ich do niczego nie zmuszałyśmy.

Zeynep wzdycha ciężko.

– Mamo… a co z ludźmi? Z sąsiadami, znajomymi? Co sobie pomyślą, jeśli matka panny młodej nawet nie pokaże się na przyjęciu, gdy przyjeżdża jej teściowa? Czy naprawdę chcesz, żeby o nas mówiono, że odwróciłyśmy się od Selmy?

W głosie Zeynep brzmi zarówno troska, jak i desperacja. Tulay milknie. Nie patrzy na córkę, wpatruje się w dno filiżanki, jakby szukała tam odpowiedzi. Słowa Zeynep wyraźnie ją poruszyły. Duma to jedno – ale opinia innych… to coś, co zawsze miało dla niej ogromne znaczenie.

Nie mówi już nic więcej, ale jej twarz łagodnieje. Zeynep odczytuje to jako milczącą zgodę.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 143. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 144. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy