„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 257: Streszczenie
Kazim Demirtepe wchodzi do gabinetu Halila z nonszalanckim uśmiechem, jakby był tu u siebie. Bez słowa wyciąga z torby grube pliki banknotów, które z ciężkim szelestem lądują na biurku.
— Doszedłem do porozumienia z byłym prezesem Rezą — mówi spokojnie, wręcz poufale. — Myślę, że z tobą też znajdę wspólny język.
Halil powoli bierze pieniądze do rąk, ogląda je przez moment, po czym wkłada z powrotem do saszetki Kazima. Jego głos staje się lodowaty:
— Nie jestem jak Reza. Nie kupisz mnie, nie zastraszysz. I nikt dotąd nie miał w tej kwestii powodzenia.
Chwyta torbę i z hukiem rzuca ją na kolana intruza. Drugą ręką mocno zaciska palce na jego ramieniu, patrząc mu prosto w oczy.
— Słyszałem, jak prowadzisz swój biznes. Brudno, pod stołem, bez honoru. Ja nie tylko odbiorę ci kontrakt. Zamierzam ujawnić wszystko, co robisz w cieniu.
Kazim unosi brew i uśmiecha się krzywo.
— Marnujesz czas. Ze mną się nie wygrywa.
Halil podnosi rękę, jakby zamierzał uderzyć, lecz zatrzymuje się w pół ruchu.
— Nie jesteś wart, żebym brudził sobie tobą ręce — cedzi przez zęby. — Nie odstąpię od przetargu. A teraz… wynoś się.
Popycha Kazima w stronę drzwi.
— Rozumiem — odpowiada Demirtepe z pozornym spokojem. — Zostałeś prezesem i chcesz mieć cały tort dla siebie. Ale zapamiętaj… ten, kto dziś nie chce się dzielić jedzeniem, jutro będzie żebrakiem.
Halil wbija w niego spojrzenie ostre jak nóż.
— Nigdy nie brałem tego, co należało do kogoś innego. I nie zamierzam. Lepiej mi nie przeszkadzaj, bo zmiażdżę cię jak robaka. Nawet nie mrugnę.
Chwyta go za ramiona i siłą wyrzuca za próg.
— Jeśli jeszcze raz tu wejdziesz, nie będzie litości!
Całą scenę, stojąc w przedpokoju z konewką w ręku, obserwuje Zeynep. Nie słyszała wszystkiego, ale napięcie w powietrzu mówi samo za siebie.
***
Kilka minut później Zeynep kuca w ogrodzie obok młodego drzewka, podlewając suchą ziemię.
— Halil znów wpadł w furię — mruczy do siebie. — Ciekawe, czym ten facet tak mu podpadł… I on jeszcze śmie mnie nazywać upartą kozą. Jak mam go przekonać do podpisania tej umowy? Jeśli zechce, jednym ruchem wszystko zniszczy. Muszę coś wymyślić.
Nagle w jej dłoni zaczyna wibrować telefon. Ekran pokazuje nieznany numer. Zeynep przez chwilę waha się, a potem zaintrygowana naciska „odbierz”.
***
Kiymet stoi przy kuchennym blacie, nerwowo obracając w dłoni drewnianą łyżkę. W drugiej ręce trzyma telefon przy uchu.
— Wreszcie odebrałaś! — wyrzuca z siebie z ulgą, choć w jej głosie czai się irytacja. — Meltem, gdzie ty byłaś, moja córko? Dzwonię do ciebie od wczoraj, a twój telefon wciąż jest wyłączony!
Chwilę słucha odpowiedzi, mrużąc oczy.
— Co to znaczy, że tata ci nie pozwala? — ton staje się ostrzejszy. — Ach, więc ojciec stawia warunki… Powiedział, że nie pojedziesz do Yesilpinar, dopóki Eren nie weźmie rozwodu?
Na jej ustach pojawia się przebiegły uśmiech.
— Posłuchaj, uspokój swojego ojca. Powiedz mu, że ciocia Kiymet umie oddzielić Selmę od Erena tak, jak oddziela się śmietanę od mleka. Rozgrywam tu bardzo dobrą partię, a rozwód… — zawiesza głos, jakby smakując te słowa — jest już tuż za rogiem.
Kamera powoli oddala się, odsłaniając postać Kumru, skuloną przy framudze drzwi. Kobieta stoi bez ruchu, przytulona do chłodnej ściany, a jej oczy błyszczą od gniewu.
— Teraz już wiem, co knujesz… — szepcze z pogardą, zaciskając pięści. — Ale przysięgam, żmijo, że zniweczę każdy twój plan.
***
Selma zamaszyście strzepuje prześcieradło i narzuca je na łóżko. Jej ruchy są nerwowe, jakby każdy gest miał rozładować gromadzące się w niej napięcie.
— Nie spędziliśmy razem nawet jednej nocy… — mruczy pod nosem, rzucając poduszkę w stronę wezgłowia. — Ale nie będę z tego powodu płakać. Wciąż pamiętam, co mi zrobiłeś.
Otwiera szufladę stolika nocnego. W jej wnętrzu kryje się zdjęcie Erena z Meltem — uśmiechniętych, stojących blisko siebie. Selma z chłodną determinacją wyciąga fotografię i przykrywa nią ślubny portret stojący w ramce na szafce nocnej.
Drzwi uchylają się cicho. W progu staje Eren.
— Wezmę parę rzeczy i zaraz wychodzę — oznajmia, ale nagle jego spojrzenie pada na zmienioną ramkę. Zmarszczone brwi zdradzają, że zauważył każdy szczegół. — Selmo… co to ma znaczyć? Co to zdjęcie robi tutaj?
— Umieściłam je w tym miejscu, żeby codziennie pamiętać twoją prawdziwą twarz — odpowiada chłodno.
Eren parska gorzkim śmiechem.
— Brawo. Naprawdę gratuluję… — w jego głosie słychać ironię. — Tyle z tobą rozmawiałem. Wyjaśniłem wszystko. Ale ty nadal wybierasz wiarę w cudze kłamstwa zamiast w moje słowa. W porządku. Niech tak będzie.
Patrzy na nią jeszcze przez moment, a w jego oczach miesza się zawód i zranienie. Potem odwraca się i wychodzi, zamykając drzwi nieco zbyt mocno.
Selma opada ciężko na fotel. Jej twarz twardnieje, lecz w oczach zaczyna błyszczeć cień wątpliwości.
Po chwili do pokoju zagląda Kumru.
— Kochanie? — jej głos jest ciepły, ale uważny. Widząc przygaszoną minę Selmy, wchodzi i zamyka za sobą drzwi. — Co się stało?
— Nic… — Selma unika wzroku ciotki. — Zmieniałam tylko pościel i… zmęczyłam się.
Kumru siada obok niej. Jej wzrok szybko przyciąga fotografia na szafce nocnej. Sięga po nią i przygląda się uważnie.
— To jest… to słynne zdjęcie? — pyta z nutą ironii. Po chwili mruży oczy. — Selma, spójrz. Są tu dwie różne daty.
— Co? — Selma nachyla się i odbiera zdjęcie z rąk ciotki. Dopiero teraz zauważa szczegół, który wcześniej umknął jej uwadze. Serce ściska się w jej piersi. — Boże… Eren mówił prawdę… Znowu mu nie uwierzyłam… — zakrywa twarz dłońmi. — Jaka ja jestem głupia!
— Nie mów tak. To nie twoja wina — Kumru kładzie jej dłoń na ramieniu. — Za wszystkim stoi twoja żmijowata teściowa.
— Ona…? Przecież nie…
— Kochanie, twoja teściowa potrafiłaby przekonać samego diabła, żeby chodził w butach na lewą stronę. Słyszałam na własne uszy, jak rozmawia z tą Meltem.
— Co jej powiedziała? — głos Selmy drży.
— Że doprowadzi do twojego rozwodu i że Eren poślubi Meltem. To był jej plan od początku.
Selma patrzy na zdjęcie jak na dowód zbrodni.
— Więc… te wiadomości, to zdjęcie… wszystko było jej grą?
— Właśnie tak. Ale teraz musisz działać. Przeproś męża, napraw, co się da. I więcej nie wierz w takie kłamstwa, dobrze?
Selma kiwa głową, ale w jej oczach widać nie tylko wstyd — pojawia się tam także determinacja.
***
Zeynep wprowadza do rezydencji eleganckiego mężczyznę, który ma zostać jej przyszłym partnerem w interesach. Gdy stają w przedpokoju, przedstawia go Halilowi.
— Halilu, poznaj pana Kazima Demirtepe.
Na twarzy Halila maluje się czyste zaskoczenie, wręcz szok. Oczy rozszerzają mu się, jakby ujrzał ducha. To przecież ten sam człowiek, którego kilka godzin wcześniej wyrzucił za drzwi.
***
Retrospekcja.
Akcja cofa się do popołudnia, gdy Zeynep, podlewając drzewo w ogrodzie, odebrała telefon z nieznanego numeru.
— Dzień dobry, pani Zeynep — rozległ się spokojny, lecz stanowczy męski głos. — Nazywam się Kazim Demirtepe. Chwilę temu wyszedłem z pani domu. Jestem pewien, że mnie pani pamięta.
Zeynep odruchowo uniosła brew.
— Słucham. W jakiej sprawie pan dzwoni?
— Wiem, że nikt z wioski nie chce zostać pani partnerem — ciągnął Kazim. — Boją się Halila Firata. Ja jednak nie potrzebuję niczyjego pozwolenia. Jestem gotów wejść we współpracę z panem Serdarem.
Zeynep zawahała się na moment, a potem w jej oczach pojawił się błysk.
— Dobrze, zróbmy tak. Przyjdź dziś wieczorem na kolację do naszego domu. Omówimy wszystkie szczegóły.
— Z przyjemnością, pani Zeynep. Będę punktualnie — odparł Kazim.
Gdy rozłączyła się, spojrzała na drzewo, które przed chwilą podlewała, i półgłosem wyszeptała:
— No to zobaczymy, Halilu, co teraz zrobisz. Zagrałeś ze mną w tę samą grę. Obiecałeś, że podpiszesz umowę z Yenerem Karatasem, a jednak tego nie zrobiłeś. Teraz moja kolej. Zwariujesz na myśl, że Kazim Demirtepe jest moim partnerem. Wyrzucisz go z domu, a wtedy podpiszesz umowę ze mną. Tym razem to twoje własne uczucia cię pokonają.
***
Akcja wraca do teraźniejszości.
Ku zaskoczeniu Zeynep, Halil ani drgnie na widok Kazima Demirtepe w progu swojego domu. Nie ma w nim ani furii, ani ostentacyjnej wrogości — wręcz przeciwnie. Uśmiecha się chłodno, podchodzi do gościa i zaprasza go do środka.
— Wiedziałem, że przyjdziesz — mówi, obejmując Zeynep w talii jak trofeum. — Moja żona zawsze konsultuje ze mną wszystkie swoje decyzje. Proszę, wejdź.
Kazim przekracza próg, a pokojówka w milczeniu prowadzi go do salonu. Halil natychmiast zaciska palce na dłoni Zeynep i niemal siłą wyciąga ją na taras. Jego spojrzenie jest zimne, ale w oczach tli się gniew, którego ledwie potrafi się pozbyć.
Powstrzymał wybuch, ale w środku gotuje się jak wulkan — myśli Zeynep. — No dalej, Halilu. Skończmy tę grę. Powiedz, że akceptujesz partnerstwo.
— Jak możesz chcieć robić interesy z tym człowiekiem? — cedzi Halil, zbliżając twarz do jej twarzy. — Z mafiosem, którego dziś wyrzuciłem z mojego domu?
— A czy to nie ty powiedziałeś, że w biznesie nie ma miejsca na emocje? — odpowiada spokojnie, choć w jej głosie słychać wyraźne wyzwanie. — Wspólny interes jest najważniejszy, więc staram się być profesjonalistką.
— To nie jest profesjonalizm, Zeynep. Źle to rozumiesz.
— Naprawdę? Więc powstrzymaj mnie. Wystarczy, że zostaniesz partnerem pana Serdara, a wtedy podziękuję panu Kazimowi i temat się zakończy.
— Nie podpiszę żadnej umowy — jego głos jest twardy jak stal. — A ty będziesz żałować swojej współpracy z tym człowiekiem.
— Nie będę żałować! — odcina się ostro.
Zostaniesz pokonany przez własny gniew, Halilu Firacie — myśli, mierząc go chłodnym spojrzeniem. — Jeśli nie teraz, to wkrótce sam usiądziesz do stołu negocjacyjnego.
Zeynep zrywa się, odpycha męża i wraca do wnętrza rezydencji z podniesioną głową.
Halil stoi przez moment w bezruchu, zaciskając pięści.
— Testujesz moją cierpliwość, Zeynep — mówi w pustkę, z cieniem uśmiechu pozbawionego radości. — Ale nie dostaniesz tego, czego pragniesz. Jeszcze nie.
***
Selma z drżeniem rąk rozdziera na strzępy zmontowane zdjęcie Erena i Meltem. Każdy szelest papieru brzmi jak wyrzut sumienia.
— Co ja narobiłam? — jęczy z rozpaczą. — Nawet jeśli Eren mi wybaczy, ja sama sobie nigdy tego nie daruję!
— Nie bądź dla siebie taka okrutna — mówi łagodnie Kumru, choć w jej oczach błyszczy cień satysfakcji. — Ten fotomontaż był wykonany perfekcyjnie.
— Muszę roztopić lód w sercu Erena… ale zwykłe „przepraszam” już nie wystarczy.
— Spokojnie — Kumru uśmiecha się z pewnością. — Szybko odzyskasz miłość swojego męża.
— Ale jak?
— Och, moja droga… Twoja ciocia to prawdziwa ekspertka od spraw sercowych. Byłam zaręczona tyle razy, że mogłabym napisać podręcznik miłości. Mam doświadczenie i mądrość, której ci potrzeba.
— Naprawdę uważasz, że to możliwe?
— Oczywiście. Pojednam was w mgnieniu oka, ale musisz mnie słuchać bez dyskusji. A gdy już wrócisz w ramiona męża, zajmiemy się twoją teściową. Dopóki ten cierń tkwi w twoim życiu, nie zaznasz spokoju w tym domu.
I ja też nie — dodaje w myślach Kumru. — Żeby się tu urządzić, muszę ją stąd wyrzucić.
— No dobrze, co mam zrobić?
— Stara prawda mówi: droga do serca mężczyzny wiedzie przez jego żołądek.
— Problem w tym, że klucz do tego żołądka trzyma Kiymet. Nie mam szans.
— W takim razie… pomińmy żołądek. Napisz mu wiersz. Romans działa zawsze.
— Ciociu, jaki wiersz? Nie znam się na tym, a Eren i tak nie lubi takich rzeczy.
— To może piosenka? Wybierz coś romantycznego, zaśpiewaj mu, a zobaczysz — będzie twój.
— Kochana ciociu, może skupmy się na czymś bardziej realistycznym?
— Dobrze. W takim razie postawimy na starą, sprawdzoną taktykę: udawaj, że nic się nie stało. Kiedy wróci z pracy, przywitaj go tak, żeby stracił oddech. — Kumru wstaje i zaczyna demonstrować. — Twarz — uśmiechnięta. Kroki — lekkie, jak łabędź sunący po tafli wody. — Z gracją przesuwa się po pokoju. — Potem spojrzenie. Powolne, rozpalające. Odrobina kokieterii… — Zarzuca włosy na ramię. — I zanim się obejrzysz, twój mąż znów będzie u twoich stóp.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 151. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 152. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.








