„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 258: Streszczenie
Selma, kierując się radą ciotki, próbuje udawać, że nic złego się nie wydarzyło. Jej spojrzenie łagodnieje, ruchy stają się bardziej zalotne, jakby chciała cofnąć czas i wymazać wszystkie rany. Eren patrzy na nią uważnie, lecz w jego oczach nie ma już dawnej czułości.
— Przykro mi, Selmo… — mówi powoli, a w jego głosie pobrzmiewa chłód i zmęczenie. — Moje serce to nie zabawka, którą możesz podrzucać w górę i odkładać na półkę, kiedy ci się znudzi.
Nie czekając na jej odpowiedź, odwraca się i opuszcza pokój. Drzwi zatrzaskują się za nim cicho, a ten dźwięk rozbrzmiewa w głowie Selmy jak wyrzut sumienia. Dziewczyna opada ciężko na fotel, biorąc głęboki oddech.
— Ma rację… — szepcze do siebie, z oczyma zaszklonymi od łez. — Byłam głupia, bezmyślna… Nigdy nie potrafiłam w takich sprawach postępować dobrze. Wszystko zniszczyłam własnymi rękami.
Przygnębiona wychodzi na balkon, gdzie przy świetle księżyca siedzi Kumru. Ciotka rozmasowuje obolałe stopy, a w dłoni trzyma szklankę herbaty.
— Moje nogi nie wytrzymały całego dnia — wzdycha. — Trochę tu odpoczywam… Ale co z tobą, dziecko? Wyglądasz, jakby świat ci się zawalił.
Selma siada obok, opadając bezsilnie na krzesło.
— Spróbowałam tak, jak mi radziłaś… kokietować go, udawać, że nic się nie stało. Ale Eren tylko się rozgniewał. Odszedł ode mnie jeszcze bardziej zraniony.
Kumru zaciska wargi.
Moja rada była doskonała… pewnie to ona źle zagrała kartami — myśli, lecz na głos mówi łagodnie:
— Nie martw się. Rozmową czasem nie da się niczego naprawić. Ale jest sposób, żeby dotrzeć do jego serca. Napiszesz list.
Kamera pokazuje Kiymet, która cicho wspina się po schodach. Na szczycie przystaje i pochyla się nad balustradą, nasłuchując. Każde słowo z balkonu staje się dla niej ostrzem, które wbija się w serce.
— Wyobraź sobie, że Eren stoi tuż przed tobą — podpowiada Kumru. — Pisz tak, jakbyś mówiła mu prosto w oczy, z czułością, z tęsknotą. Nie suchym, chłodnym tonem, tylko z ogniem w sercu. Na przykład: „Kiedy będziemy sami, będę całować cię bez końca, aż zabraknie nam tchu. Potem…”
— Dobrze, ciociu! — Selma przerywa szybko, speszona jej obrazowym przykładem. — Rozumiem. Spróbuję. Spodobał mi się ten pomysł.
— Nie „spróbujesz”, tylko zrobisz dokładnie tak, jak ci powiedziałam — poprawia ją Kumru stanowczo. — A kiedy Eren dowie się, że zdjęcie było intrygą jego matki, wybierze ciebie, nie ją.
Twarz Kiymet blednie w mroku.
— Boże miłosierny… — szepcze, przyciskając dłoń do ust. — One wiedzą! Wiedzą, że to ja… Muszę powstrzymać tę dziewuchę, zanim ten list wpadnie w ręce Erena. Inaczej stracę syna na zawsze. Przysięgam, nie nazywam się Kiymet, jeśli nie zniszczę tej gry!
***
Kolacja na farmie dobiega końca. Powietrze pachnie jeszcze pieczonym mięsem, a w ogrodzie słychać cykady. Halil i Zeynep odprowadzają Kazima Demirtepe do bramy.
– Dobranoc, panie Kazimie – mówi Zeynep z wymuszonym uśmiechem.
– Dobrej nocy – odpowiada mężczyzna, poprawiając marynarkę. – Pewnego dnia musicie wpaść całą rodziną na moją farmę. Przygotuję wam jagnięcinę, jakiej nigdzie indziej nie zjecie.
– Tylko w twoich snach – syczy w myślach Halil, który nie może się doczekać, aż niechciany gość wreszcie opuści teren posiadłości.
Do Kazima podchodzi kierowca i narzuca mu płaszcz na ramiona. Przy tym ruchu poły jego kurtki rozsuwają się, odsłaniając broń zatkniętą za pasem. Zeynep i Halil wymieniają spojrzenie – oboje spoglądają na pistolet z niepokojem.
Halil odwraca głowę w stronę żony, a w jego oczach błyszczy gniew.
– Spójrz na tego człowieka – mówi w duchu, patrząc lodowato. – Spójrz, kogo sprowadziłaś do naszego domu w imię zemsty. Ryzykujesz życiem wszystkich tylko po to, by zmusić mnie do podpisania kontraktu.
– Kiedy podpiszemy umowę? – pyta Kazim. – Czy pan Serdar ustalił już termin?
– Cóż… Dam znać po jutrzejszym przetargu – odpowiada Zeynep, próbując zabrzmieć pewnie.
– Jestem pewien, że zwyciężę – oznajmia Kazim z butną pewnością siebie. – Możesz już przygotować umowę.
Mężczyzna odchodzi wraz z kierowcą, a Halil, jak tylko zamyka się za nimi brama, chwyta żonę mocno za rękę i niemal siłą prowadzi do sypialni na piętrze. Gdy drzwi zatrzaskują się za nimi, jego głos eksploduje:
– Natychmiast przestaniesz kontaktować się z tym Kazimem! Nie chcę go widzieć ani na tej farmie, ani w pobliżu ciebie.
Zeynep unosi podbródek, wytrzymując jego spojrzenie. W jej oczach tli się wyzwanie.
Dobrze, Halilu, złość się. Im bardziej naciskasz, tym szybciej złamiesz się i podpiszesz kontrakt.
Na głos mówi chłodno:
– To moja praca. Tak jak ja nie pytam, z kim robisz interesy, tak ty nie będziesz dyktował mi, z kim mam współpracować. Nie wtrącaj się w moje sprawy.
– Zeynep! – Halil chwyta ją za ramiona tak mocno, że aż syczy z bólu. – Zerwiesz kontakt z tym człowiekiem! Nie doprowadzaj mnie do furii!
– Nie ma mowy! – odcina się ostro. – Muszę znaleźć partnera dla pana Serdara. Kandydatów było wielu, ale przez ciebie wszyscy się wycofali. Kazim to moja ostatnia szansa!
– Jutro, gdy przegra przetarg, całe to wasze absurdalne „partnerstwo” skończy się – warczy Halil. – Ale pamiętaj, Zeynep… będziesz tego żałować. Sprzymierzyłaś się z moim wrogiem.
Trzask drzwi po jego gwałtownym wyjściu rozdziera ciszę domu.
Zeynep opada na łóżko, zaciskając pięści.
– Co za uparty osioł! – syczy przez zęby. – Jeśli Kazim wygra przetarg, Halil nigdy nie podpisze umowy. Ale jeśli sprawię, że nie będzie mógł wziąć w nim udziału… wtedy będzie musiał ulec panu Serdarowi.
Patrzy w ciemność za oknem, a w jej oczach błyszczy determinacja.
– Aby nasze marzenia się spełniły, musisz przegrać przetarg, Halilu. Ale jak? Jak mogę cię powstrzymać?
***
Tekin krąży nerwowo po salonie, zaciskając dłonie na twarzy. Czuje, jak krew dudni mu w skroniach. Wciąż nie może uwierzyć, że wierzyciel, który od tygodni go szantażuje, odważył się pojawić na farmie i bez wstydu zasiąść przy stole razem z całą rodziną.
– Co za bezczelny typ! – syczy przez zęby. – Włazi mi do domu jak do siebie… A jeśli wygada się Halilowi? Jeśli powie mu wszystko? Muszę się go pozbyć. Muszę…
W tej samej chwili telefon zaczyna dzwonić. Tekin zamiera, spogląda na ekran i blednie – widzi imię, którego bał się najbardziej.
– Czego chcesz? – rzuca, odbierając połączenie.
– Powiem krótko – odzywa się Kazim Demirtepe chrapliwym, stanowczym głosem. – Zapomnę o twoim długu, jeśli podasz mi ofertę Halila na jutrzejszy przetarg.
– Zwariowałeś? – prycha Tekin, udając pewność siebie. – Skąd mam to niby wiedzieć? Halil nie mówi mi o takich rzeczach.
– To już twój problem. Znajdziesz sposób. – Kazim rozłącza się bez słowa pożegnania.
***
Jeszcze tej samej nocy Tekin zakrada się do gabinetu Halila. Serce bije mu jak młot, gdy otwiera sekretarzyk. W środku znajduje kopertę opatrzoną pieczątką i podpisem – dokumenty przetargowe. Drżącymi dłońmi wyciąga telefon i zaczyna robić zdjęcia. W pośpiechu nie zauważa, jak z kieszeni spodni wypada mu cukierek w czerwono-pomarańczowym papierku, który stacza się pod biurko.
Wysłał zdjęcia Kazimowi, nagrywając przy tym krótką wiadomość głosową:
– Oto oferta przetargowa. Masz ją w zamian za mój dług hazardowy.
Z ulgą, lecz i narastającym strachem chowa telefon do kieszeni i wychodzi z gabinetu. Lecz na korytarzu niespodziewanie zderza się z Nihan – pokojówką, którą niedawno, przy żonie, oskarżył o kradzież pierścionka.
– Na co się gapisz?! – warczy, patrząc jej w oczy. – Co tu jeszcze robisz o tej porze?
Dziewczyna blednie i milczy.
– Posłuchaj mnie dobrze – mówi ostrym, złowrogim tonem. – Jeśli choćby jedna rzecz zginie w tym domu, ty będziesz pierwszą podejrzaną. Pamiętaj o tym. A teraz zjeżdżaj mi z oczu!
Nihan spuszcza głowę i posłusznie się oddala, choć w jej oczach migocze niepokój. Tekin odprowadza ją wzrokiem, czując, że grunt pod jego nogami zaczyna się coraz szybciej osuwać.
***
Następnego dnia poranek zaczyna się zupełnie zwyczajnie, lecz spokój nie trwa długo. Drzwi do gabinetu Halila gwałtownie się otwierają i wpada do środka Merve – pełna energii, jak zawsze.
– Na pewno o tym pamiętasz, ale wolę ci przypomnieć – mówi z szerokim uśmiechem, unosząc brwi w udawanym napomnieniu. – Dziś są urodziny Zeynep! Powiedz, planujecie świętować tylko we dwoje… czy będzie to rodzinne przyjęcie?
Halil na moment zastygł. Serce mu zadrżało – zupełnie zapomniał o tej dacie. Jednak jego twarz pozostaje niewzruszona, a głos spokojny i stanowczy:
– Będziemy świętować wszyscy razem. Całą rodziną.
– Świetnie! – ucieszyła się Merve. – W takim razie lecę kupić prezent.
Nie czekając na odpowiedź, wybiegła z gabinetu tak szybko, jak do niego weszła, zostawiając Halila samego z ciężarem myśli.
– Urodziny Zeynep… – powtarza cicho, jakby próbował oswoić to słowo. – Powinienem jej sprawić coś wyjątkowego.
Sięga do kieszeni po telefon, lecz w połowie ruchu zatrzymuje się. Przez twarz przebiega mu cień wahania, a w oczach pojawia się cień goryczy.
– Nie… – szepcze do siebie z wymuszonym uśmiechem. – To nie musi być nic nadzwyczajnego. W końcu… to tylko małżeństwo na pokaz.
Odstawia telefon na biurko, jakby ważył tonę.
– Spełnię swój obowiązek – dodaje zimno. – Tak, żeby nikt nie domyślił się, że między nami jest coś nie tak.
W ciszy gabinetu jego własne słowa brzmią jak echo, przypominając mu, jak daleko odsunął się od prawdy o tym związku.
***
Eren, z wahaniem, unosi poduszkę i natrafia na list. Zaskoczony, powoli rozwija kartkę i zaczyna czytać. Z każdą linijką jego twarz łagodnieje, a cień gniewu, który towarzyszył mu przez ostatnie dni, powoli znika.
– Przeczytałem twoją wiadomość – mówi w końcu, odrywając wzrok od kartki i spoglądając na Selmę.
– I…? – pyta niepewnie, głosem pełnym nadziei. – Wybaczysz mi?
Eren wypuszcza powoli powietrze i pozwala sobie na delikatny uśmiech.
– Było tam tyle pięknych słów o miłości… – odpowiada cicho. – Nie da się ich czytać i nie wybaczyć. Nie wiedziałem, że kochasz mnie tak bardzo… że aż przykułaś mnie do siebie.
Selma ociera łzę, która spływa jej po policzku.
– Ja też nie wiedziałam. To były słowa, które same ze mnie wypłynęły w chwili wzruszenia. Czy to znaczy, że od teraz… jesteśmy już pojednani?
Eren skinął głową i rozłożył ramiona.
– Tak. Jesteśmy. Chodź tutaj.
Selma wtula się w niego z ulgą, a kamera powoli odjeżdża, by ukazać Kiymet czającą się za filarem. Jej twarz wykrzywia zaskoczenie i niedowierzanie.
„To niemożliwe” – myśli gorączkowo. – „Przecież podmieniłam list. Po tym, co tam napisałam, Eren miał ją raz na zawsze odepchnąć!”
Nagle z boku pojawia się Kumru.
– Co tak stoisz i gapisz się jak zjawa? – rzuca drwiąco.
Kiymet aż podskakuje.
– O Wszechmogący! – syczy, oburzona. – Musisz się tak podkradać? Omal serca mi nie wyrwałaś z piersi!
Kumru unosi brew i z triumfem wyciąga z kieszeni kartkę.
– Zostawiłaś to pod poduszką swojego syna – mówi, machając papierem. – Pomyślałam, że ci go oddam.
Kiymet blednie. To jej list. Ten, który miał zniszczyć Selmę.
W nocy, gdy w domu panowała cisza, Kumru zauważyła, jak Kiymet skrada się do pokoju syna. Z ukrycia obserwowała, jak ta delikatnym, ale zdecydowanym ruchem sięga pod poduszkę Erena, wyciąga list napisany przez Selmę, a na jego miejsce wkłada kartkę z własnymi słowami. Widok ten wzbudził w Kumru czujność i natychmiastowe podejrzenia. Nie mogła pozwolić, by Kiymet przejęła kontrolę nad sytuacją, dlatego postanowiła działać na własną rękę. Jeszcze tej samej nocy usiadła do stołu, chwyciła pióro i napisała swój własny list. Następnie, korzystając z okazji, gdy dom pogrążony był we śnie, wróciła do pokoju Erena i podmieniła kartki, skutecznie niwecząc plan Kiymet.
Kiymet otwiera usta, ale nie znajduje słów.
– Od teraz – ciągnie Kumru, wskazując dwoma palcami na swoje oczy, a potem na oczy Kiymet – lepiej uważaj na każdy krok. Jesteś pod moją obserwacją.
***
Songül snuje kolejną intrygę. Aby wzniecić zamęt w rodzinie Aslanli, podsuwa Zumrut pełną jadu myśl:
– Wiesz, co planuje Tulay? – szepcze, teatralnie rozglądając się na boki. – Chce cię oddać do domu starców.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia był film Rüzgarlı Tepe 152. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.









