„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 268: Streszczenie
Zeynep wspina się na mur, próbując opuścić farmę. W jej głowie kłębi się tylko jedna myśl – dotrzeć do domu Nihan i udowodnić Halilowi, że nie jest zdrajczynią. Już chwyta się krawędzi, gdy nagle silne dłonie ściągają ją na ziemię.
– Co ty wyprawiasz?! – Halil staje nad nią, wbijając wzrok w jej zdeterminowaną twarz.
– Sprowadzę Nihan! Udowodnię ci swoją niewinność! – krzyczy Zeynep, szarpiąc się i próbując wyrwać z jego uścisku.
– Nie opieraj się. – Jego głos brzmi chłodno, jak wyrok. – Za każdym razem, gdy spróbujesz uciec, i tak wpadniesz w moje ręce.
– A ja i tak znajdę sposób! – odpowiada z pasją. – Udowodnię prawdę, choćbyś miał mnie zamknąć na klucz!
Zeynep już w myślach snuje kolejny plan ucieczki, obiecując sobie, że tym razem będzie ostrożniejsza. Ale los niespodziewanie działa na jej korzyść – Hakan sprowadza właśnie Nihan na farmę.
Małżonkowie wchodzą do pracowni, gdzie czeka dawna pokojówka. Zeynep natychmiast podbiega do niej, a jej oczy płoną gniewem.
– Dlaczego mnie oczerniłaś?! – pyta ostro, niemal krzycząc. – Dlaczego powiedziałaś, że kazałam ci wykraść ofertę przetargową?!
Nihan cofa się krok, zaskoczona i wyraźnie przestraszona.
– Ja… ja nic nie zrobiłam… – jej głos drży.
– Nie kłam! – Zeynep wyciąga zmiętą kartkę. – Czy to nie ty napisałaś ten list?
Dziewczyna bierze papier do rąk, czyta i nagle jej twarz blednie. Podnosi głowę – i wtedy widzi go. Tekin stoi za szybą, jego spojrzenie przeszywa ją na wskroś. W tych oczach nie ma litości, tylko groźba, że jeśli powie choć słowo, straci tych, których kocha.
Halil od razu dostrzega jej paraliżujący strach.
– Nie bój się – mówi miękko, głosem tak innym od tego, którym chwilę wcześniej zwracała się do niej Zeynep. – Nikt cię nie skrzywdzi. Chcę tylko, żebyś powiedziała, co naprawdę wiesz.
Nihan przypomina sobie, jak Tekin pokazał jej zdjęcia rodziców, ostrzegając, że w jednej chwili może odebrać im życie.
To musiał być pan Tekin… To on napisał list, podszywając się pode mnie… – myśli, czując, jak serce bije jej coraz szybciej.
– Wystarczy, że wyjaśnisz, co napisałaś – nalega Halil.
– Powiedz prawdę! – Zeynep niemal błaga, a w jej głosie drży rozpacz. – Dlaczego to zrobiłaś?!
– Ja… ja… – Nihan otwiera usta, ale żadne sensowne słowa nie przychodzą jej do głowy. Strach przed Tekinem ściska jej gardło. Wreszcie, nie wytrzymuje napięcia – osuwa się na podłogę i mdleje.
Halil natychmiast wzywa lekarkę. Ta po chwili podaje dziewczynie zastrzyk uspokajający i ostrzega:
– Trzeba trzymać ją z dala od stresu. W przeciwnym razie jej stan może się gwałtownie pogorszyć.
***
W dusznej, ciemnej komórce panowała ciężka cisza, którą przerywał jedynie nerwowy krok Tekina. Mężczyzna krążył w tę i z powrotem jak drapieżnik w klatce, co chwilę przecierając spocone dłonie o twarz. W jego oczach czaiło się szaleństwo.
– Słuchaj, Kazim – wyrzucił z siebie nagle, a głos miał ochrypły od napięcia. – Jeśli moje imię padnie z jej ust, obaj jesteśmy spaleni. To nasz koniec!
Kazim, siedzący spokojnie na drewnianej skrzynce, uniósł brew i uśmiechnął się z kpiną.
– Płaczesz przede mną jak dziecko, zamiast znaleźć sposób, by ją uciszyć – odparł chłodno, przeciągając słowa.
– Odchodzę od zmysłów! – Tekin zatrzymał się gwałtownie i zacisnął pięści. – Ta przeklęta pokojówka… Ona wie, że to ja zdradziłem Halila! W każdej chwili może otworzyć usta i wtedy wszystko się skończy!
– Zatem ucisz ją – głos Kazima był twardy jak stal. – Tak, żeby już nigdy więcej nie mogła nic powiedzieć.
– Nie… – Tekin odwrócił wzrok, jakby chciał uciec przed ciężarem tej myśli. – Nie mogę… nie mogę jej zabić…
Kazim wstał powoli, a jego cień padł na twarz zdenerwowanego wspólnika. Położył dłoń na jego barku, ściskając go z mocą, jakby chciał zmusić go do odwagi.
– A masz inne wyjście? – spytał twardo, patrząc mu prosto w oczy. – Posłuchaj mnie dobrze. Skoro Halil zamknął port, ucieknę lądem. Kiedy pozbędziesz się służącej, idź do Rezy. On wisi mi pieniądze. Odbierzesz je i zaniesiesz przemytnikowi, Cemalowi. On mnie wywiezie za granicę. To nie tchórz jak ty – dodał z jadowitym uśmiechem. – Jeśli chcesz dowieść, że jesteś mężczyzną, zrób dokładnie to, co ci powiedziałem. Bo jeśli tu zostanę, sprawy potoczą się naprawdę źle.
Tekin zamarł, jakby próbował jeszcze znaleźć w myślach inną drogę, ale nie znajdował żadnej. Panika ustąpiła miejsca ciężkiej, bezradnej ciszy. Wreszcie skinął głową.
– Dobrze – wyszeptał, z trudem przełykając ślinę. – Zrobię, co powiedziałeś, Kazimie.
***
Nihan powoli odzyskuje przytomność. Jej powieki zadrżały, aż w końcu otworzyła oczy i dostrzegła nad sobą zatroskaną twarz Zeynep. Leżała na miękkiej sofie w pracowni, a ciszę przerywało tylko stłumione tykanie zegara na ścianie.
– Wszystko w porządku? – zapytała Zeynep łagodnie, poprawiając jej poduszkę. – Nie martw się, nic ci nie będzie. Lekarka już cię zbadała, powiedziała, że to tylko chwilowe osłabienie. Jesteś głodna?
Pokojówka potrząsnęła przecząco głową. Jej twarz, wciąż blada, wyrażała nie tylko zakłopotanie, ale i lęk.
– Pani Zeynep… – wyszeptała drżącym głosem. – Chcę powiedzieć panu Halilowi prawdę. Ale… moja rodzina… oni są w niebezpieczeństwie.
Zeynep zmarszczyła brwi.
– O czym mówisz? Dlaczego mieliby być w niebezpieczeństwie?
– On zagroził, że im coś zrobi. Dlatego muszę milczeć – Nihan zacisnęła dłonie na brzegu sofy, jakby kurczowo trzymała się resztek odwagi.
– Kto ci zagroził? – głos Zeynep zabrzmiał ostrzej, niż zamierzała.
– Nie mogę powiedzieć… – pokojówka spuściła wzrok.
Zeynep ujęła jej rękę i ścisnęła delikatnie.
– Nie bój się. Twojej rodzinie nic się nie stanie. Obiecuję.
– To nie takie proste… – westchnęła Nihan, wciąż rozdarta między strachem a chęcią wyznania wszystkiego.
– Posłuchaj mnie – powiedziała stanowczo Zeynep. – Nie pozwolę, żeby ich skrzywdzono. Gdzie mieszkają?
– We wsi Köprüköy – odparła po chwili wahania. – Tuż za domem muhtara.
– Dobrze – skinęła głową Zeynep, a jej spojrzenie nabrało determinacji. – Zrelaksuj się. Ja się tym zajmę.
Nihan odetchnęła głębiej, jakby pierwszy raz od dawna poczuła ulgę.
– Powiem wszystko panu Halilowi, kiedy będę pewna, że ochronisz moją rodzinę.
Zeynep westchnęła cicho, a w jej oczach pojawił się cień wzruszenia.
– Wreszcie zmażę z siebie tę czarną plamę – szepnęła, bardziej do siebie niż do Nihan.
Kilka chwil później udała się do Cemila i tonem nieznoszącym sprzeciwu poleciła mu, by przeniósł rodzinę pokojówki w bezpieczne miejsce.
***
Cemil opierał się o blat kuchennej wyspy, powoli dopijając herbatę. Para unosiła się jeszcze z cienkiej szklanki, gdy spojrzał na nową pokojówkę, krzątającą się przy otwartej lodówce. Dziewczyna ostrożnie ustawiała świeże produkty na półkach, jakby chciała od razu zrobić dobre wrażenie.
– Jeśli masz jakieś pytania albo czegoś potrzebujesz, mów śmiało – odezwał się spokojnym, życzliwym tonem.
– Nie chcę cię obciążać… – odpowiedziała z lekkim wahaniem. – Ale widzisz, jestem tu sama. Czy zawsze tak było? Czy naprawdę w kuchni pracowała tylko jedna pokojówka?
– Nie – pokręcił głową. – Kiedyś były dwie. Canan i jej córka Asu. Później, kiedy odeszły, przez jakiś czas pomagała tu Nihan.
– Sama? – upewniła się dziewczyna, wbijając w niego badawcze spojrzenie.
– Tak – odparł. – Ale nie martw się. Jeśli nie dasz sobie rady, zatrudnią kogoś do pomocy. Najpierw jednak postaraj się wykazać.
– Zrozumiałe… – mruknęła, a potem rozjaśniła twarz lekkim uśmiechem. – Poznałam już panią domu. Mam wrażenie, że mnie polubiła. Pani Songul, prawda?
Na słowa te brwi Cemila drgnęły lekko, a w jego głosie pojawiła się stanowczość.
– Nie, mylisz się. Pani Songul nie jest panią domu. Prawdziwą panią domu jest pani Zeynep, żona pana Halila.
Odstawił pustą szklankę, skinął jej krótko głową w geście pożegnania i bez pośpiechu opuścił kuchnię.
Z chwilą, gdy została sama, twarz nowej pokojówki zmieniła się nie do poznania. Zniknął z niej przyjazny uśmiech, zastąpiony przez napięcie i gniewne zmrużenie oczu.
– Co napisała ciocia Canan w wiadomości? – wyszeptała do siebie, sięgając po telefon.
Na ekranie pojawił się SMS, który znała już niemal na pamięć:
Arzu, poznałyśmy tajemnicę pani domu. Wyciągnęłyśmy od niej pieniądze i pojechałyśmy do Niemiec. Jak już się zadomowimy, zabierzemy także ciebie.
Dziewczyna zadrżała, a w jej oczach błysnął gniew.
– Tak, ciociu… rzeczywiście mnie „zabrałaś” – wysyczała przez zaciśnięte zęby. – Zmieniłaś numer i uciekłaś, zostawiając mnie na lodzie. Skoro wystawiłaś mnie do wiatru, znajdę własny sposób. Sama oskubie tę złotą kurę.
Ścisnęła telefon w dłoni tak mocno, że jej knykcie zbielały. Po chwili jednak na jej twarzy pojawił się inny wyraz – drapieżny, pełen chciwości.
– Muszę tylko odkryć, jaki sekret skrywa pani Zeynep… – wyszeptała, a jej usta rozciągnęły się w złowrogim, triumfalnym uśmiechu.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia był film Rüzgarlı Tepe 158. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.








