Wichrowe Wzgórze odc. 269: Nihan znowu oczernia Zeynep!

Halil wbija mocne spojrzenie w Nihan. Obok stoi Zeynep.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 269: Streszczenie

Nihan ucieka z farmy. Halil i Zeynep przez cały dzień błądzą po lesie, nawołując ją i rozglądając się wśród ciemniejących drzew, ale ich poszukiwania kończą się fiaskiem. Gdy zapada wieczór, Zeynep siedzi w kuchni przy stole. Opiera głowę na dłoniach i ciężko wzdycha.

– Gdzie jesteś, Nihan? – szepcze z rozpaczą. – Jak mam teraz udowodnić swoją niewinność?

Drzwi otwierają się i do środka wchodzi Cemil. Zdejmuje marynarkę i podchodzi do wyspy kuchennej.

– Szukałem pani, pani Zeynep – mówi poważnie. – Wysłałem ci zdjęcie. Nie widziałaś?

– Jakie zdjęcie? – unosi głowę.

– Zabrałem rodzinę Nihan i umieściłem ich w bezpiecznym miejscu. Wysłałem ci dowód, ale chyba nie dotarł.

Zeynep wstaje gwałtownie, jakby z serca spadł jej ciężar.
– Nie widziałam. Dziękuję, Cemilu. Naprawdę.

Mężczyzna skłania głowę i wychodzi. Zaledwie chwilę później telefon Zeynep rozbrzmiewa sygnałem. Wiadomość od Halila: „Przyjdź do pracowni”.

Idzie tam szybko, a kiedy otwiera drzwi, szeroko otwiera oczy. Na sofie siedzi Nihan, blada, z opuszczoną głową.

– Ochroniarz ją znalazł i przyprowadził – oznajmia chłodno Halil.

Zeynep podbiega i obejmuje pokojówkę.

– Bardzo mnie przestraszyłaś… – szepcze, nachylając się do jej ucha. – Twoja rodzina jest bezpieczna.

Halil przerywa ten moment czułości stanowczym tonem.

– Jestem zmęczony tą grą, Nihan. Zadam ci tylko jedno pytanie. Odpowiedz jasno i bez kręcenia. – Jego spojrzenie jest ostre jak nóż. – Czy Zeynep kazała ci wykraść kopertę z ofertą przetargową?

Pokojówka blednie. W jej oczach widać strach i wahanie. Przenosi wzrok z Halila na Zeynep, jakby szukała ratunku, po czym bierze głęboki oddech.

– Panie Halilu… przede wszystkim chcę przeprosić. Bałam się. Ale pani Zeynep mnie uspokoiła. – Jej głos zaczyna drżeć, lecz w kolejnych słowach odnajduje odwagę. – Wszystko, co napisałam w liście, jest prawdą. To ona kazała mi ukraść kopertę.

Cisza zapada jak grom. Zeynep zamarza, kompletnie oszołomiona. Jeszcze raz Nihan ośmieliła się powtórzyć to kłamstwo – i to prosto w oczy.

– Jak możesz patrzeć na mnie i kłamać?! – wybucha, chwytając pokojówkę za ramiona i szarpiąc ją. – Dlaczego to robisz?!

– Dosyć! – Halil natychmiast odciąga żonę. – Wystarczy. Nihan, możesz iść.

Pokojówka wymyka się, znikając za drzwiami, a Zeynep wyrywa się z uścisku męża. Jej twarz płonie wściekłością.

– Ona mnie oskarżyła o coś, czego nie zrobiłam, a ty po prostu ją wypuszczasz?! – krzyczy. – Dlaczego pozwoliłeś jej odejść?!

– Bo taka jest prawda, Zeynep – mówi twardo Halil. – Możesz zaprzeczać, ile chcesz, ale nie zmienisz faktów.

– To nie jest prawda! – Zeynep odpycha go gwałtownie. – Ani jedno jej słowo nie było prawdą!

Halil patrzy na nią długo, jakby próbował przebić się przez mur, który wokół siebie stawia. Jego głos brzmi ciężko, gdy dodaje:
– Teraz, gdy prawda wyszła na jaw, czas dotrzymać obietnic.

W jego głowie powracają własne słowa sprzed kilku dni: „Będziesz moją żoną naprawdę, nie tylko na papierze. Staniemy się rodziną.”

Zeynep wychodzi gwałtownie, a Halil zostaje sam w pracowni. Przyciska dłoń do czoła, zagubiony we własnych myślach.

– Dlaczego się opierasz, Zeynep? – pyta w duchu. – Dlaczego zaprzeczasz, skoro wszystko jest jasne?

***

Tekin wszedł do dusznej, zagraconej komórki. Z ciemnego kąta, zza sterty krzeseł, powoli wyłonił się Kazim Demirtepe. Jego oczy błyszczały gniewem, a głos przeszedł w pełen zniecierpliwienia pomruk:

— Wreszcie jesteś! — syknął. — Dałeś czek przemytnikowi? Kiedy w końcu wyrwę się z tej szczurzej nory?!

Tekin zbliżył się powoli, jakby starannie dobierał słowa.

— Nie dałem czeku przemytnikowi. — zawiesił głos na chwilę. — Dałem go… Nihan. Oszczędziłem nam obojgu wielu kłopotów.

— Co?! — Kazim zerwał się gwałtownie, a jego twarz wykrzywił wściekły grymas. — Ty idioto! — ryknął i zamachnął się, by uderzyć Tekina.

Ten jednak w ułamku sekundy uniósł rękę i zablokował cios, patrząc Kazimowi prosto w oczy.

— Jeśli jeszcze nie wpadłeś w ręce Halila, to tylko dzięki mnie! — odwarknął chłodno. — Zapamiętaj, Kazimie: jeśli ja spłonę, ty spłoniesz razem ze mną.

Kazim syknął jak ranione zwierzę, cofając się o krok.

— Ten czek był moją jedyną przepustką, jedyną szansą na wyjazd z Yesilpinar! — wycedził przez zaciśnięte zęby.

— Wiem. — Tekin opuścił rękę, ale jego spojrzenie pozostało twarde. — Ale nie miałem wyboru.

Między nimi zapadła napięta cisza, przerywana jedynie kapaniem wody ze starej rury. Kazim w końcu zacisnął pięści i wychrypiał:

— Od teraz wszystko zależy od ciebie, Tekin. Wyciągniesz mnie stąd. Nie ma innej opcji.

***

Zeynep siedziała skulona na łóżku, z kolanami podciągniętymi pod brodę. Jej ramiona drżały, a ciche szlochy wypełniały sypialnię.

— Boże… jaka ja jestem bezradna… — wyszeptała. Głos miała zduszony płaczem. — Czuję się, jakbym była zamknięta w ciemnym pokoju, bez okna, bez drzwi. Dlaczego Nihan skłamała? Kogo tak naprawdę się boi? Kto to wszystko robi… i dlaczego właśnie mnie? — Drżącymi dłońmi zgarnęła włosy do tyłu, po czym pociągnęła nosem. — A Halil… on nie chce zobaczyć prawdy w moich oczach. Nieważne, co powiem, nie mogę go przekonać.

Sięgnęła do szafki nocnej, wyciągnęła stary, wytarty pamiętnik i otworzyła go na jednym z ostatnich wpisów. Litery zatańczyły jej przed oczami, gdy czytała:

Choć umieram, kocham człowieka, w oczach którego się zatraciłam. Może miłość sprawia, że po części stajemy się tymi, których kochamy. Dlatego idę za tobą. Tak jak Butimar podążał za Simurgiem.

Jej spojrzenie zasnuła mgła łez. Jedna z nich oderwała się od rzęs i spadła na papier, rozmazując atrament.

— Co jeszcze muszę zrobić, żebyś mi uwierzył? — wyszeptała drżącym głosem. — Boże, Ty, który stworzyłeś różę z cierni, wskaż mi drogę wyjścia… Spraw, by on zrozumiał, że jestem niewinna.

***

Nazajutrz, gdy słońce nieśmiało zaglądało do kuchni, Zeynep natknęła się na listę zakupów sporządzoną przez Nihan przed jej odejściem z farmy. Wzięła ją do rąk i wpatrywała się w litery. Nagle jej serce przyspieszyło — pismo różniło się od tego, które widniało na tajemniczym liście. To był dowód, pierwszy prawdziwy ślad!

Z podekscytowaniem pobiegła do Halila i przedstawiła mu swoje odkrycie.

— Popatrz, Halil, to dwa różne charaktery pisma! — mówiła z nadzieją, niemal błagalnie. — To znaczy, że ktoś inny napisał ten list!

Ale jej słowa uderzyły w mur. Halil słuchał obojętnie, z chłodnym spojrzeniem człowieka, który już wydał wyrok.

— Zeynep… wystarczy — przerwał jej ostro, jakby każde słowo bolało go bardziej niż ją. — To niczego nie zmienia.

W jej sercu coś pękło. Wiedziała, że dla niego nie było już apelacji.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 158. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 159. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy