Wichrowe Wzgórze odc. 305 i 306: Zeynep wraca do życia!

Zeynep odzyskuje przytomność i patrzy na obrączkę na swoim palcu. Przy jej łóżku kuca Halil.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 305: Streszczenie

Lekarzom udaje się ustabilizować stan Zeynep. Jej ciało, podłączone do aparatury, leży nieruchomo na szpitalnym łóżku, a przez przezroczystą maskę tlenową widać bladą twarz, jakby wyrzeźbioną z porcelany. Lekarze i pielęgniarki krzątają się wokół niej z precyzją i skupieniem, a monitory pulsują rytmem, który — choć słaby — wciąż jest życiem. Halil stoi przy niej, nie odrywając wzroku. Jego dłoń spoczywa na jej ramieniu, jakby próbował przekazać jej siłę, której sam już prawie nie ma.

W tym samym szpitalu, kilka drzwi dalej, leży Gulhan. Pokój jest cichy, przygaszony, z pastelowym obrazem na ścianie, który nie przynosi żadnej ulgi. Gulhan leży bokiem, odwrócona do ściany, z policzkiem wtulonym w poduszkę. Jej różowy sweter kontrastuje z bielą pościeli. Wydaje się nieobecna, jakby jej ciało pozostało, ale dusza wciąż błądziła po krainie utraty.

Tekin stoi obok. Jego twarz jest napięta, a spojrzenie nerwowe. W dłoniach obraca telefon.

— Gulhan… — mówi cicho, jakby bał się, że jego głos ją zrani. — Wiesz, że teraz wszyscy mają się źle. Pani Tulay i jej córki bardzo przeżyły porwanie Zeynep. Gdybyśmy teraz powiedzieli wszystkim o naszej sytuacji… nie wiem, czy byłoby to dobre. Czy zamierzasz powiedzieć Halilowi, co się stało?

Gulhan nie odpowiada. Jej oczy są otwarte, ale nieobecne. Wtedy drzwi się otwierają, a do środka wchodzi Songul. W dłoni trzyma kubek z herbatą, z którego unosi się delikatna para.

— Droga Gulhan, przyniosłam ci herbatę — mówi łagodnie, podchodząc do łóżka.

Gulhan podnosi się powoli, jakby każdy ruch wymagał wysiłku. Jej twarz jest zmęczona, ale uprzejma.

— Dziękuję, ciociu. Ale nie było takiej potrzeby.

Songul siada na skraju łóżka, dotyka ramienia siostrzenicy z troską, której nie zdążyła okazać wcześniej.

— Czy to możliwe? Z powodu ostatnich wydarzeń nie mogłam się tobą zaopiekować, kiedy najbardziej tego potrzebowałaś. — Jej głos drży. Potem spogląda na Tekina, który wciąż siedzi jak na szpilkach. — Może powinniście już wrócić na farmę? Jesteś w ciąży, a szpitalny klimat jeszcze bardziej cię przytłacza. Tak w ogóle… co powiedział lekarz? Czy z dzieckiem wszystko w porządku?

Gulhan przez chwilę milczy. Jej wzrok błądzi po pokoju, zatrzymuje się na kubku, potem na twarzy ciotki, wreszcie na mężu. W jej oczach pojawia się cień bólu, który próbuje ukryć.

— Tak, ciociu, wszystko dobrze… Muszę po prostu odpoczywać.

Tekin odwraca wzrok. Jego ramiona sztywnieją. Gulhan patrzy na niego długo, bez słowa. W tej ciszy zawiera się wszystko — żal, rozczarowanie, świadomość, że kłamstwo, które ich dzieli, już zaczyna pękać.

***

Sadik, choć ścigany, nie porzucił swojej obsesji. Jego twarz, napięta i spocona, zdradzała człowieka, który nie zna granic. Ubrany w ciemne ubranie, z oczami błyszczącymi jak ostrze, przekroczył próg szpitala, gdzie chłodne światło odbijało się od marmurowej posadzki. W recepcji, z pozornym spokojem, wypytuje o Zeynep. Kilka słów, jedno nazwisko — i już wie, gdzie ma iść.

Czeka. Obserwuje. Korytarz pustoszeje, a drzwi do wskazanej sali pozostają bez opieki. Sadik rusza. Jego kroki są ciche, ale serce bije mu jak bęben wojenny. Wchodzi do środka. W półmroku widzi łóżko, a na nim ciało przykryte szczelnie ciemnym, teksturowanym kocem. Ani włos, ani cień twarzy — tylko bezruch.

Sadik nie zwleka. Jednym ruchem zdziera koc, gotów zobaczyć twarz kobiety, którą chciał zniszczyć.

Ale to nie Zeynep.

To Halil.

Zanim Sadik zdąży zareagować, Halil wyprowadza pierwszy cios — szybki, celny, jakby czekał na ten moment od wieków. Potem drugi. Trzeci. Jego pięści uderzają w szczękę Sadika z siłą furii, która nie zna litości. Sadik cofa się, ale Halil nie daje mu szans. Zrywa rurkę infuzyjną z pobliskiego stojaka i owija ją wokół szyi mężczyzny, który niemal odebrał mu wszystko.

— Dołączysz do swojego wujka! — ryczy, zaciskając kaniulę coraz mocniej. Twarz Sadika robi się bordowa, jego oczy są wytrzeszczone, a dłonie szarpią się w próżni.

Halil nie przestaje. Jego twarz jest czerwona, zaciśnięta, pełna bólu i gniewu. Wydaje się, że nic go nie powstrzyma.

Wtedy do sali wpadają Eren i Hakan. Eren rzuca się na Halila, odciągając go z trudem, a Hakan chwyta Sadika, który osuwa się na kolana, łapiąc oddech jak tonący.

Policjanci wchodzą chwilę później. Sadik zostaje zakuty w kajdanki. Jego twarz nadal jest purpurowa, a oczy pełne nienawiści. Halil stoi z boku, jego klatka piersiowa unosi się gwałtownie, a dłonie drżą.

— Sprawię, że będzie żałował każdego oddechu, jaki weźmie! — krzyczy, a jego głos odbija się od ścian. — Sprawię, że pożałuje tego, co zrobił! Pochował Zeynep! Zabiję go!

— Uspokój się! — mówi stanowczo Hakan, stając naprzeciw Halila. — Co powiesz Zeynep, gdy się obudzi? Co zrobiłaby Zeynep, gdyby była przytomna? Stanęłaby przed tobą i nie pozwoliła zrobić kroku. Dla jej dobra, dla Zeynep… Zostaw tę sprawę policji.

Halil milknie. Jego oddech wciąż jest ciężki, ale oczy zaczynają się szklić. Spuszcza wzrok, jakby nagle zobaczył siebie z zewnątrz — nie jako mściciela, lecz jako człowieka, który niemal przekroczył granicę.

— Dla Zeynep… — powtarza cicho, jak modlitwę, która ma go ocalić przed samym sobą.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 306: Streszczenie

Halil wszedł do sali powoli, jakby każdy krok był modlitwą. Za oknem panował późny wieczór, a światło lamp ulicznych sączyło się przez żaluzje, rzucając na ściany złamane pasma cienia i bursztynu. W pokoju panowała cisza, przerywana jedynie cichym szumem aparatury. Łóżko, na którym leżała Zeynep, tonęło w półmroku. Jej twarz była spokojna, pogrążona w głębokim śnie, a długie ciemne włosy rozsypane na poduszce przypominały cienie wspomnień, które jeszcze nie odeszły.

Halil zbliżył się bezszelestnie. Usiadł przy niej, jego dłoń zawisła nad jej włosami, a potem zsunęła się delikatnie, jakby bał się, że dotyk może ją zbudzić zbyt gwałtownie. Przesunął palcami po jej skroni, potem położył rękę na jej dłoni — ciepłej, ale bezwładnej.

— Co bym zrobił, gdyby coś ci się stało? — wyszeptał, a głos łamał mu się w gardle. — Nie byłbym w stanie oddychać, Zeynep. Nie byłbym w stanie żyć.

Pochylił się i złożył pocałunek na jej czole — cichy, pełen wdzięczności i bólu. Potem sięgnął do kieszeni. Obrączka, którą trzymał, błysnęła w świetle lamp. Wsunął ją na jej palec, jakby chciał przypieczętować nie tylko ich miłość, ale także przysięgę, którą złożył w milczeniu.

— Ten łajdak prawie zrobił to, co zamierzał — powiedział, patrząc na jej nieruchomą twarz. — Twoja nieobecność była największym sprawdzianem w moim życiu. Zawsze będę twoim oddechem. Nigdy cię nie opuszczę. Zawsze będę przy tobie, Zeynep. Nie pozwolę, aby padł na ciebie choćby cień zła.

***

Noc była długa. Halil nie zmrużył oka. Siedział przy łóżku, trzymając jej dłoń, jakby to był jedyny sposób, by utrzymać ją przy życiu. Czas płynął powoli, a cisza szpitala była ciężka jak kamień.

Rankiem coś się zmieniło. Jej palec drgnął. Potem drugi. Halil wstrzymał oddech. Zeynep otworzyła oczy — powoli, niepewnie, jakby wracała z miejsca, gdzie nie ma światła.

— Zeynep… — wyszeptał, pochylając się nad nią. Jego dłoń dotknęła jej policzka z drżeniem. — Dziękuję Bogu, że znów zobaczyłem twoje oczy.

Zeynep spojrzała na niego, jej oczy były wilgotne, ale pełne życia.

— Dotrzymałeś słowa. Uratowałeś mnie — powiedziała cicho, z wzruszeniem.

— Dotrzymam każdej złożonej ci obietnicy.

Zeynep przełknęła ślinę, jej głos był kruchy, ale prawdziwy.

— Ja… Byłam tam pogrążona w wielkiej rozpaczy. Próbowałam przekonać siebie, że przeżyję. Było tam strasznie zimno. Próbowałam cię usłyszeć… Na szczęście wszystko, co złe, zostało za nami. Kiedy odczuwasz ból, myślisz, że nigdy nie przejdzie. Tam, gdzie boli, jest twoje serce. Nie wiem, czy można to nazwać dorastaniem, jednak wszystko, co powoduje ból, z czasem zostaje zapomniane. Ból ustępuje, a serce pozostaje. Podobnie jak uczucia, które zawsze ci towarzyszą, nawet pod ziemią.

Zamilkła na moment. Jej spojrzenie nie odrywało się od Halila, jakby chciała zapamiętać każdy szczegół jego twarzy.

— Powiedziałeś, że nie jesteś ciekawy, co jest w tym pamiętniku. Naprawdę nie byłeś?

Halil uśmiechnął się lekko, ale w jego oczach była powaga.

— Interesuje mnie wszystko, co związane z tobą. Czy w tym pamiętniku… są rzeczy, o których nie możesz zapomnieć?

Zeynep skinęła głową, a jej myśli wypłynęły cicho, jak modlitwa:

— Boleśnie kocham mężczyznę, w którego oczach się zatraciłam. Być może kochać kogoś oznacza stać się nim trochę.

Halil chciał zostawić żonę samą, by mogła odpocząć, lecz nagle poczuł, jak jej dłoń zatrzymuje jego rękę.

— W tym pamiętniku… — zaczęła niepewnie. — Napisałam, że każda cząstka mnie jest zakochana w każdej cząstce ciebie.

Mężczyzna, zaskoczony i poruszony, pochylił się i mocno ją przytulił. Ale ta chwila nie wydarzyła się naprawdę — istniała tylko w wyobraźni Zeynep.

W rzeczywistości, tuż po tym, jak ujęła jego dłoń, wyszeptała jedynie:

— Nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie ty. Dziękuję, że się nie poddałeś.

— Dla ciebie oddałbym nawet życie — odpowiedział z niezachwianą pewnością. Potem delikatnie wyswobodził swoją rękę i wyszedł.

Gdy zamknął za sobą drzwi, w sali znów zapanowała cisza. A w sercu Zeynep, obok bólu i wyczerpania, tliła się już nowa siła — ta, którą dawała jej tylko miłość Halila.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 180. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 181. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy